Archiwum strony

Kamil wyskakał Adamowi Mazurka

Krwisty | 20.3.11 | 0 komentarze

20 marca 2011, 16:23

Czerpałem dziś z widowiska radość pełnymi garściami, bo oto dwóch Polaków stanęło na podium ostatniego kończącego ten sezon konkursu Pucharu Świata.


Niezwykle loteryjny i jednoseryjny konkurs okazał się dla naszych zawodników bardzo udany.
Kamil Stoch po raz trzeci w tym sezonie oraz całej swojej karierze stanął na najwyższym stopniu podium w PŚ. Adam Małysz zajął trzecie miejsce, a obydwu naszych reprezentantów podzielił sprawiedliwie Robert Kranjec.

Symbolika zdarzeń nabrała rumieńców tak intensywnych, że sama nasuwa się myśl o przekazaniu warty w polskich skokach narciarskich.
Koniec kariery wielkiego Orła z Wisły nie mógł być piękniejszy.
Adam skoczył o pół metra dalej od Kamila, jednak ten drugi wygrał konkurs.

W umyśle moim oraz milionów kibiców rozpaliła się wtedy iskra nadziei na przyszłość, iskra Bożej łaski spływającej na zawodników.
W rytmie Mazurka Dąbrowskiego słyszałem głos symboliki.
Słyszałem w wyobraźni jak Kamil powiedział do Adama: „Jestem gotów Mistrzu. Jestem gotów na przejęcie tej ogromnej schedy”.
Odchodzi stary Mistrz, a godnie zastępuje go młody.
Kamil będzie musiał bronić dobrego imienia polskich skoków w nowym sezonie. Bronić godnie jako lider drużyny i ten namaszczony przez swego wielkiego poprzednika.

17 marca 1996 roku w ostatnich zawodach tamtego PŚ Adam Małysz wygrał w Oslo swój pierwszy konkurs w życiu, tego samego dnia zakończył swoją karierę jego idol Jens Weissflog.
Okrzyknięto to zmianą warty w światowych skokach narciarskich.
Dziś w Planicy w ostatnich zawodach wygrywa Stoch, a Małysz kończy swoją karierę stając na podium.
Historia zatacza koło i pałeczka zostaje przekazana tym razem z polskich do polskich rąk.

Czyż to nie symboliczne?

Adam odchodzi w glorii. W generalce Pucharu Świata zajął trzecie miejsce, dziś w konkursie także trzeci, a jednocześnie wyprowadził Polskę na trzecią pozycję w Pucharze Narodów.
Wspólnie z kolegami z drużyny Orzeł dokonał rzeczy przełomowej, gdyż w PN nigdy nie byliśmy tak wysoko.

Pod nieobecność trenera wszech czasów Hannu Lepistoe, to Robertowi Matei przyszło po raz ostatni machnąć Adasiowi chorągiewką.
Uchwycił w dłoń ciupagę na której zaczepił naszą flagę narodową.
Nie sam jednak trzymał to berło, pomagał mu w tym Maciej Maciusiak, osobisty serwismen Małysza.
Oni właśnie współtworzyli ten cudowny Dream Team i mieli zaszczyt na zakończenie kariery swego pupila, dziarsko machnąć mu ową ciupagą.
Wiślanin ruszył, a nasze serca zamarły. Leciał, szybował, płynął w powietrzu aż na 216 metr, który okazał się drugą odległością konkursu.

FILM -skok Adama


Kibice zgromadzeni na widowni szaleli ze szczęścia, a naszemu skoczkowi bili pokłony jego koledzy.
Flaga Polski z napisem „Dziękujemy Adam” została pokazana światu i dumnie przedstawiona przez kompanów z drużyny.
Na nowych nartach nasz rodak miał napisy mówiące o miłości do żony i pozdrawiające swego trenera Hannu.
Te dwie osoby, szalenie pozytywnie wpływały na jego karierę. Były i są ważne. Rodzina oraz „dziadek”, jak żartobliwie ale z szacunkiem mówił o Finie Adam, patronowali mu do ostatnich dni zawodniczej kariery. Dawali siłę i wiarę w sukces.

Potem podium i następne pokłony dla Orła, dekoracja, łzy wzruszenia.

PODIUM

Płakał Robert Mateja, wzruszony był sam Adam, płakały tłumy kibiców, wraz ze mną, skromnym obserwatorem kariery skoczka z Wisły.
Kiedyś jako dziecko w latach osiemdziesiątych i jako młodzieniec w dziewięćdziesiątych lubiłem skoki narciarskie.
W ubiegłej dekadzie jako dojrzały mężczyzna pokochałem je jednak.

Pozostał nam jeszcze jeden spektakl, po którym będziemy mogli zamknąć ostatnią stronę księgi stulecia.
W przyszły weekend odbędzie się benefis Adama Małysza w Zakopanem.
To tam w stolicy Tatr odda on oficjalnie ostatni swój skok w życiu. Będzie to wielka feta, na którą przyjadą największe gwiazdy tej dyscypliny oraz zgromadzą się dziesiątki tysięcy fanów, a przed telewizorami miliony oglądających.

Polska kocha Adama, a Adam Polskę. Niech cały świat usłyszy gromkie: „Dziękujemy Mistrzu”.

Niech głos wdzięczności narodu przeleje się falą od Tatr, po Bałtyk.
Niech usłyszą to ptaki, którym podobny był w swoich lotach nasz rodak.
Niech zbudzą się niedźwiedzie, którym podobny był w swej sile Adam.
Niech w końcu echem przemówią góry, niech Tatry gromko powiedzą – dziękujemy za wszystko.

Dziś dzięki Kamilowi mogliśmy usłyszeć ponownie Mazurka Dąbrowskiego.
Kamil sprezentował go Adamowi.
Wyskakał tą pieśń!
Piękniej skoczek z Zębu nie mógł podziękować skoczkowi z Wisły.
Dziękujemy Wam Panowie i my, skromni i wierni na zawsze kibice.


PS
Zaraz wyślę do Adama SMS z podziękowaniami. Muszę to zrobić, bo serce moje płacze i cieszy się równocześnie.



Kategorie:


0 komentarze

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA