Protest Bode Millera. Alpejski trening odwołany
Autor: Łukasz Kaczmarek
Trening przed zaplanowanymi na weekend zawodami alpejskiego Pucharu Świata został odwołany. Narciarze uznali, że trasa w Beaver Creek nie nadaje się do zjazdu.
Bode Miller |
Najgłośniej ze wszystkich alpejczyków protestował Bode Miller. Amerykanin twierdził, że na stoku Birds of Prey nie da się jeździć na nartach, a koledzy z reprezentacji podpisali się pod tymi słowami.
Z powodów słonecznej aury organizatorzy zawodów mają spore problemy z utrzymaniem warstwy śniegu na trasie. Nie wiadomo, czy uda się przeprowadzić wyznaczony na dzień dzisiejszy drugi trening.
Zgodnie z regulaminem Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, konkurencje zjazdowe można rozegrać po przynajmniej jednym oficjalnym treningu poprzedzającym je. Ostatnia szansa na rozegranie zawodów będzie w czwartek.
Podczas alpejskiego weekendu w Beaver Creek organizatorzy chcieli rozegrać trzy konkursy.
Pierwszy w piątek w zjeździe, drugi w sobotę w supergigancie oraz trzeci w niedzielę w slalomie gigancie.
autor: Łukasz Kaczmarek
źródło: informacja własna + onet.pl
Kategorie: Narciarstwo Alpejskie
Masz dwa razy słowo "mozna, mozna " :)
OdpowiedzUsuńCzy to czasem nie swego rodzaju protest przeciwko FIS ?
Ja to tak odczytuję i bardzo dobrze, że ktoś się im stawia.
Rzeczywiście, dzięki za uwagę.
OdpowiedzUsuńWedług mnie narciarstwo alpejskie w końcu dojrzewa, a B. Miller od pewnego czasu staje się protestantem - czy wyjdzie to na dobre? Nie wiem, ale prawdą jest, że od pewnego czasu Austriacy w nar. alpejskim bardzo się opuścili i na tle choćby Szwajcarów odstają sporo. A jak wcześniej Ty, zwróciłaś uwagę połowa zarządu FIS to germanie. Więc bunt reszty oznacza: STOP!
Przyznam bez bicia, że jestem kompletne nemo z wiedzy na temat tego sportu. Dzięki WinterSzus będę chociaż na bieżąco.
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem ekspertem w tej materii. Choć zdarzało mi się oglądać (był czas, że nawet sporo). I to z dużą przyjemnością. Ale jakoś nigdy nie osiągnęłam takiego "zapatrzenia" jak w przypadku skoków. Być może paradoksalnie ta "afera" skłoni mnie do zerknięcia znowu, chyba że na znak protestu przestaną wszyscy jeździć :P
OdpowiedzUsuń@Krwisty
Mam nadzieję, że "ptasia grypa" cię już nie maltretuje. Wracaj do zdrówka :)
Mała uwaga do wypowiedzi dotyczącej Adolfa. Chciałam wcześniej, ale praca goni. Czy ONI mają to w genach? Równie dobrze - choć oczywiście w innym kontekście - można przywoływać bardzo spektakularne przypadki. Na przykład pewnego pana z Amstetten. I znów pytać: czy oni mają to w genach? Ale potem sobie uświadamiamy, że podobne historie wydarzyły się w Polsce, w Anglii. I wtedy trzeba byłoby sobie zadać pytanie: czy my mamy to w genach? Czy Anglicy mają to w genach? Nie uciekałabym się więc do łatwych uproszczeń. W każdej nacji - niestety - trafiają się tacy, którzy "mają w genach" nieciekawe cechy. Więc czy oni mają to w genach? Jedni mają, inni nie. Tak jak my. Nie oceniałabym całego narodu (jakiegokolwiek) przez pryzmat wynaturzonych jednostek.
Bardziej zasadne może byłoby pytanie: czy oni są inni? Owszem, są. Tu już mowa o odmienności kultury, wychowania, mentalności. Więc mogą bywać dla nas trudniej strawni czy niezrozumiali (my dla nich też). Ale nie zapominajmy: każdego boli tak samo (choć może inaczej daje temu wyraz).
PS. Jeszcze o tych "genach"... Wejdź, sam wiesz gdzie, na forum i poczytaj... Ja tam często zadaję sobie pytanie, co niektórzy z "nas" mają w genach :) Pozdrówka!