Archiwum strony

Protest Bode Millera. Alpejski trening odwołany

Ł. Kaczmarek | 30.11.11 | 4 komentarze

Autor: Łukasz Kaczmarek
Bode Miller
Trening przed zaplanowanymi na weekend zawodami alpejskiego Pucharu Świata został odwołany.  Narciarze uznali, że trasa w Beaver Creek nie nadaje się do zjazdu.

Najgłośniej ze wszystkich alpejczyków protestował Bode Miller. Amerykanin twierdził, że na stoku Birds of Prey nie da się jeździć na nartach, a koledzy z reprezentacji podpisali się pod tymi słowami.

Z powodów słonecznej aury organizatorzy zawodów mają spore problemy z utrzymaniem warstwy śniegu na trasie. Nie wiadomo, czy uda się przeprowadzić wyznaczony na dzień dzisiejszy drugi trening.

Zgodnie z regulaminem Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, konkurencje zjazdowe można rozegrać po przynajmniej jednym oficjalnym treningu poprzedzającym je. Ostatnia szansa na rozegranie zawodów będzie w czwartek.

Podczas alpejskiego weekendu w Beaver Creek organizatorzy chcieli rozegrać trzy konkursy.
Pierwszy w piątek w zjeździe, drugi w sobotę w supergigancie oraz trzeci w niedzielę w slalomie gigancie.

autor: Łukasz Kaczmarek
źródło: informacja własna + onet.pl

Kategorie:


4 komentarze:

  1. Masz dwa razy słowo "mozna, mozna " :)
    Czy to czasem nie swego rodzaju protest przeciwko FIS ?
    Ja to tak odczytuję i bardzo dobrze, że ktoś się im stawia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, dzięki za uwagę.

    Według mnie narciarstwo alpejskie w końcu dojrzewa, a B. Miller od pewnego czasu staje się protestantem - czy wyjdzie to na dobre? Nie wiem, ale prawdą jest, że od pewnego czasu Austriacy w nar. alpejskim bardzo się opuścili i na tle choćby Szwajcarów odstają sporo. A jak wcześniej Ty, zwróciłaś uwagę połowa zarządu FIS to germanie. Więc bunt reszty oznacza: STOP!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam bez bicia, że jestem kompletne nemo z wiedzy na temat tego sportu. Dzięki WinterSzus będę chociaż na bieżąco.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie jestem ekspertem w tej materii. Choć zdarzało mi się oglądać (był czas, że nawet sporo). I to z dużą przyjemnością. Ale jakoś nigdy nie osiągnęłam takiego "zapatrzenia" jak w przypadku skoków. Być może paradoksalnie ta "afera" skłoni mnie do zerknięcia znowu, chyba że na znak protestu przestaną wszyscy jeździć :P

    @Krwisty
    Mam nadzieję, że "ptasia grypa" cię już nie maltretuje. Wracaj do zdrówka :)

    Mała uwaga do wypowiedzi dotyczącej Adolfa. Chciałam wcześniej, ale praca goni. Czy ONI mają to w genach? Równie dobrze - choć oczywiście w innym kontekście - można przywoływać bardzo spektakularne przypadki. Na przykład pewnego pana z Amstetten. I znów pytać: czy oni mają to w genach? Ale potem sobie uświadamiamy, że podobne historie wydarzyły się w Polsce, w Anglii. I wtedy trzeba byłoby sobie zadać pytanie: czy my mamy to w genach? Czy Anglicy mają to w genach? Nie uciekałabym się więc do łatwych uproszczeń. W każdej nacji - niestety - trafiają się tacy, którzy "mają w genach" nieciekawe cechy. Więc czy oni mają to w genach? Jedni mają, inni nie. Tak jak my. Nie oceniałabym całego narodu (jakiegokolwiek) przez pryzmat wynaturzonych jednostek.

    Bardziej zasadne może byłoby pytanie: czy oni są inni? Owszem, są. Tu już mowa o odmienności kultury, wychowania, mentalności. Więc mogą bywać dla nas trudniej strawni czy niezrozumiali (my dla nich też). Ale nie zapominajmy: każdego boli tak samo (choć może inaczej daje temu wyraz).

    PS. Jeszcze o tych "genach"... Wejdź, sam wiesz gdzie, na forum i poczytaj... Ja tam często zadaję sobie pytanie, co niektórzy z "nas" mają w genach :) Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA