Archiwum strony

W. Tajner: "Dobrą skoczkinię musi rozpierać energia"

Krwisty | 22.5.11 | 0 komentarze

22 maja 2011, 19:00

Wojciech Tajner od jesieni zajmuje się treningami dziewczynek skaczących na nartach w Beskidach
. Na początku chętnych nie było zbyt wiele. Dziś skacze już osiem zawodniczek, a oprócz nich jest jeszcze kilka początkujących. Jak wyglądają treningi, czy dziewczęta robią postępy i jakie cechy powinna posiadać dobra zawodniczka - o tym dowiecie się z wywiadu z trenerem.

Alicja Kosman (PZN), Robert Osak: Jest pan zadowolony ze skoków pana podopiecznych w Gilowicach?

Wojciech Tajner: Odległości przyjdą z czasem. Na razie ważne, aby dziewczyny oswoiły się ze skocznią. Coraz bardziej podoba mi się jak radzi sobie Kinga Rajda, choć jeszcze brakuje jej trochę techniki. Bardzo dobrze na mniejszej skoczni skakała też Wioletta Wątroba. Ostatnio na zawodach tylko zjeżdżała, a dziś zaczęła już się odbijać. Technicznie podobają mi się Marcelina Herzyk i Justyna Badura. Trzeba jednak podkreślić, że wszystkim dziewczynom brakuje jeszcze siły w nogach. Przyznaję, że spodziewałem się, że będzie trudno trenować dziewczęta, ale wcale nie. Robią postępy i praca z nimi bardzo mnie cieszy.
Alicja Kosman (PZN), Robert Osak: Jesienią były problemy z zebraniem grupy dziewcząt. Ile skoczkiń trenuje teraz pod pana okiem?

Wojciech Tajner: W Gilowicach startowało siedem moich podopiecznych. Miała też być jeszcze jedna dziewczynka, ale mama jej nie puściła. Będę musiał zatem jeszcze porozmawiać z jej rodzicami. A więc skacze już osiem dziewczyn, one jeżdżą na zawody, treningi. Poza nimi są też inne, które jeszcze nie skaczą, na przykład Kornelia, która na razie tylko zjeżdża. Ostatnio na treningi przychodziła też dziewczyna, która ma 13 lat. Była dwa razy i chciała spróbować, ale to nie jest delikatny sport, chyba się przestraszyła i zrezygnowała.

Alicja Kosman (PZN), Robert Osak: Jakie są najbliższe plany startów?

Wojciech Tajner: W czerwcu wybieramy się ponownie do Gilowic. Później będę chciał też zabrać dwie zawodniczki na konkursy do Bad Friedewald, gdzie jedziemy razem z trenerem Jasiem Szturcem.

Alicja Kosman (PZN), Robert Osak: Jak często trenują dziewczynki z Beskidów?

Wojciech Tajner: Dziewczyny trenują trzy razy w tygodniu, czasem cztery. 1-2 razy na tydzień jedziemy wszyscy do Gilowic, ponieważ te skocznie są przyjemne dla dziewczynek. Małe obiekty są bardzo dobre dla dziewczyn, które dopiero zaczynają przygodę ze skokami. Po drodze zabieram Kingę Rajdę ze Szczyrku, na miejscu są dziewczyny z Gilowic i razem trenujemy. Próbujemy działać i coraz lepsza atmosfera się robi. Nie chcę, aby dziewczynki z innych klubów były traktowane po macoszemu, dlatego w miarę możliwości trenujemy razem. Treningi na sali stosujemy raczej przed zimą albo w trakcie przejścia z zimy na lato. Mamy salkę w Malince, gdzie można ćwiczyć technikę skoku - odbicia, najazd - bo jest tam specjalny wózek, materac.
Alicja Kosman (PZN), Robert Osak: Jakie cechy powinna posiadać skoczkini?

Wojciech Tajner: Może podam przykład Marceliny Herzyk - przed zawodami zrobiła chyba ze 20 fikołków, gwiazdy itp. Dziewczynkę skaczącą na nartach musi rozpierać energia i nie może się bać. Podobnie jak u chłopców musi jej wszystko łatwo przychodzić, każde zadanie, ćwiczenie - czyli musi mieć talent. Dużo też zależy od rodziców, którzy czasem zabraniają wyjazdu na zawody z różnych powodów, nie tylko dziewczynkom, ale i chłopcom. Ale mam nadzieję, że to będzie się zmieniać.

Alicja Kosman (PZN), Robert Osak: Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia.




info:własna

Kategorie:


0 komentarze

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA