Archiwum strony

Czarne chmury nad polskimi skoczkiniami

Krwisty | 8.2.12 | 4 komentarze

Według oficjalnej strony PZN w zakładce "skoki-kadra młodzieżowa", widnieje od jakiegoś czasu taki skład:









Kadra kobiet:

Zawodniczki:
Joanna Szwab
Joanna Gawron

Sztab szkoleniowy:
Kazimierz Bafia - trener główny
Piotr Krężałek - biomechanik
dr Aleksander Winiarski - lekarz grupy


Zawisły jednak czarne chmury na polskimi skoczkiniami narciarskimi, a dokładniej nad grupą najstarszych z nich. Według informacji jakie dotarły do nas od osoby chcącej zachować swoją anonimowość, kadra dziewcząt już nie istnieje z powodu braku funduszy.
Podobno ministerstwo sportu nie podpisało ofert dla grup i nie dało pieniędzy na skoki kobiet, a trener kadry oficjalnie zarejestrował się w urzędzie pracy i widnieje od 2 lutego br. jako bezrobotny. 
W Polskim Związku Narciarskim ma w najbliższym czasie paść decyzja "co dalej" ze skokami dziewcząt.

Do dnia dzisiejszego nakłady finansowe na skoki kobiet w Polsce były bardzo skromne, ponieważ nawet określenie "kadra kobiet" było trochę na wyrost, gdyż żeby zacząć gonić światową czołówkę w skokach pań, PZN musiał stworzyć coś na wzór kadry narodowej, ale nie będącej jako tako kadrą z powodu  braku odpowiedniego poziomu sportowego.

Trochę to może być skomplikowane dla zwykłego kibica, ale skoki kobiet w Polsce, będące z różnych powodów w powijakach, musiały od czegoś wystartować i raczej można było to nazwać kadrą preselekcyjną z ograniczonym budżetem, a nie kadrą z "prawdziwego zdarzenia".

Jak podał niedawno Onet.pl, pan Apoloniusz Tajner prezes PZN, tak mówił o finansowaniu dziewcząt:
 "Na razie te środki, które przeznaczamy na skoki kobiet muszą wystarczyć. Jeżeli zaczną się rozwijać, to wówczas wesprzemy je większymi środkami. Sprawa jest prosta. Same pieniądze nie spowodują, że one od razu zaczną lepiej skakać. Na razie nie możemy traktować grupy dziewcząt, jako kadrę narodową. Nie prezentują one jeszcze wysokiego poziomu sportowego. Trzeba było jednak jakoś zacząć, stąd pomysł powołania grupy preselekcyjnej".

Kazimierz Bafia ich trener komentował wtedy: "Cieszymy się na razie z tego, co mamy, ale na dłuższą metę, ciężko będzie przy tak nikłym nakładzie finansowym zrobić coś wielkiego - żali się Bafia, który przyznał, że czasami wozi zawodniczki za własne pieniądze. Były kombinator norweski nie zraża się jednak i już planuje kolejne zgrupowania".


Tak było do niedawna, jednak zbierają się chmury nad kadrą preselekcyjną, a wszystko jak zawsze rozbija się o pieniądze. W planach zawodniczki miały wyjazd na najbliższe zawody CoC do Liberca. Czy to się uda? Zobaczymy.

Czarnym scenariuszem będzie powrót dziewcząt do klubów i trenowanie z chłopcami, bez większej opieki i odpowiedniego prowadzenia, czyli wszystko wróci do pamiętanej przez wielu, dawnej, szarej rzeczywistości, kiedy to skoczkinie walczyły o osobną kadrę, grupy i zainteresowanie ze strony PZN.
Wielu sympatyków tego sportu bulwersował zawsze  absurd i zaklęte koło zależności: "Nie ma pieniędzy na skoki kobiet, bo nie ma wyników. Nie ma wyników, bo nie ma pieniędzy" - błędne koło, ciężkie do rozerwania.

Na marginesie trzeba dodać, że w strukturach PZN od lat istnieją kadry innych dyscyplin zimowych, których wyniki są dyskusyjne, a jednak finansuje się je. Skoczkiniom od początku rzuca się kłody pod nogi, a następna z nich właśnie została im rzucona.

Źródło:Onet/Informacja własna

Kategorie: ,


4 komentarze:

  1. Taki artykuł ukazał się na stronie Eurosportu 20 stycznia.
    "Od połowy zeszłego roku przy Polskim Związku Narciarskim funkcjonuje reprezentacja kobiet. Dziewczyny nie prezentują jeszcze wysokiego poziomu, ale narzekają na zbyt małą pomoc ze strony władz. Te odpowiadają, że wcale nie jest tak źle, a lepsze warunki przyjdą z wynikami sportowymi.

    Skoki kobiet w naszym kraju to konkurencja dopiero raczkująca. Większość dziewczyn zaczęła trenować głównie za sprawą fascynacji wynikami Adama Małysza. Oficjalnie w tej chwili mamy reprezentację, która składa się z dwóch pań: 18-letniej Joanny Gawron i niespełna 15-letniej Joanny Szwab oraz trenera Kazimierza Bafii. Tak naprawdę to jednak fikcja.

    Grupa, która powstała w połowie zeszłego roku, a jej docelową imprezą mają być igrzyska olimpijskie w Soczi w 2014 roku jest praktycznie pozostawiona sama sobie. Dziewczyny nie dostają grosza stypendium, mają czasem problemy ze znalezieniem skoczni do treningu, a zawody zagraniczne są dla nich wyjątkiem.

    „Kadra” nie ma nawet własnego samochodu, a Bafia sam wozi dziewczyny. Tymczasem w reprezentacjach męskich jest zdecydowanie lepiej. Najlepsi zawodnicy mają nie tylko stypendia z Ministerstwa Sportu, ale także szeroki sztab szkoleniowy i pełne zaplecze. Skoczkowie jeżdżą na wszystkie Puchary Świata i Puchary Kontynentalne. Polki mogłyby startować w tych drugich zawodach, bo do PŚ nie miały odpowiedniej liczby punktów.

    - My na zawody kontynentalne jeździmy rzadko, mimo że są one często organizowane. Dlaczego? To pytanie do ludzi z wyższych stanowisk - mówi eurosport.pl Joanna Gawron. - Pieniądze by się pewnie znalazły. Ale mamy mało treningów, mało wyjazdów. Nie uczestniczymy w rywalizacji z innymi dziewczynami. Tak naprawdę nie wiemy na jakim one poziomie skaczą, a na jakim my. Trenujemy sobie tak tylko sami w Zakopanem albo gdzie indziej - dodaje. - Przed zawodami w Zakopanem nawet nie mogłyśmy skakać na średniej skoczni. Tylko udało to się dzień wcześniej. A tak to ćwiczyliśmy na obiekcie K30, gdzie wcześniej były zawody Lotos Cup. Na większych skoczniach raczej nie trenujemy - tłumaczy Gawron.

    OdpowiedzUsuń
  2. ciąg dalszy artykułu
    " - Mam wrażenie, ze władze PZN nie traktują nas poważnie. Myślą, ze skaczemy sobie tak tylko dla zabawy i nie wiążemy z tym przyszłości. My cały czas mamy motywację do treningów i poprawiania się. Tak się nie da. Oni w telewizorze ładnie mówią, że jest kadra i są treningi. Tak naprawdę jednak tego nie ma. My jednak nadal będziemy pracować nad poprawą formy. Dziewczyny z innych krajów mają pełne wsparcie. Mają profesjonalne treningi i wsparcie. Są prowadzone tak jak trzeba. Jak mężczyźni. Nam naprawdę nie brakuje dużo do najlepszych. Są drobne błędy, który można by wyeliminować - zapewnia Gawron.

    - Nie chcę się wypowiadać na temat tego, czy pomoc związku jest wystarczająca. Coś tam wspierają zawsze, ale to nie jest to, co byśmy chcieli. To jest tak naprawdę grupa szkoleniowa, preselekcyjna, a nie kadra. Ważne, że moje podopiecznie poprawiły się o 10-15 metrów z zeszłym rokiem, więc postęp jest. Może jeszcze dwa-trzy lata i będą w czołówce. Na razie nie mają stypendiów - mówi nam trener Kazimierz Bafia.- Cieszymy się jednak z tego, co jest. Czekamy na pieniądze z Ministerstwa Sportu. Działacze obiecywać, obiecują, ale co z tego będzie to zobaczymy. Wkrótce pojedziemy na konkurs do Liberca - dodaje Bafia.

    - Nie mogę się zgodzić z tymi zarzutami. Uważam, że warunki są naprawdę porządne, aby stawiać te pierwsze kroki w skokach narciarskich. Wraz z rozwojem sportowym będą także poprawiać się sprawy organizacyjne. Nie może być tak, że dwie zawodniczki będą miały taki warunki jak Justyna Kowalczyk - tłumaczy eurosport.pl sekretarz generalny PZN Grzegorz Mikuła.

    - Jeśli chodzi i stypendia to są one przyznawane przez Ministerstwo Sportu na nasz wniosek. Głównym kryterium są wyniki sportowe, a wiemy, że te jak na razie u dziewczyn nie są najwyższe. Jeśli zawodniczki będą spełniały dość wysokie kryteria, to wtedy je otrzymają. Istnieje także furtka, która daje szansę na takie dofinansowanie indywidualnie. To jednak jest decyzja Ministerstwa Sportu. Natomiast Kazimierz Bafia otrzymuje wynagrodzenie. Wszystkie nieporozumienia to najwyraźniej wynik złej komunikacji między trenerem, a związkiem - zapewnia Mikuła."

    OdpowiedzUsuń
  3. @czarnylis dzięki za tekst, który dodatkowo naświetla nam sytuację.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykro mi to mówić, ale ten jeden jedyny raz Tajner ma rację...

    OdpowiedzUsuń

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA