Archiwum strony

Obawa przed porażką z Biegunem?

CranberryZest | 26.11.13 | 49 komentarze

Według Wojciecha Fortuny zarówno Gregor Schlierenzauer jak i Anders Bardal, którzy wycofali się z niedzielnego startu w inauguracyjnym konkursie nie obawiali się warunków, tylko tego, że przegrają z mało znanym skoczkiem. Postawę dwóch najlepszych zawodników ubiegłego sezonu ocenił także pierwszy szkoleniowiec Adama Małysza, Jan Szturc. 






"Można to tłumaczyć w różny sposób. Jako ostatni w pierwszej serii swój skok oddał Kamil Stoch, który w tych fatalnych warunkach pogodowych nie dał rady daleko skoczyć. Potem nastąpiło oczekiwanie na polepszenie warunków, ale niestety nie było widać poprawy. Doszło do rozmowy między Alexandrem Pointnerem oraz Gregorem Schlierenzaurem. Ocenili, że jest 50 % szans na dobry skok, co jednak nie zadowoliło Schlierenzauera, który przyjechał do Klingenthal aby uplasować się w czołówce. Miejsce poza najlepszą '10' z pewnością nie usatysfakcjonowałoby Austriaka,a warunki panujące na skoczni nie dawały gwarancji udanego skoku. To dlatego Schlierenzauer nie zdecydował się skoczyć." - ocenia Jan Szturc.

Szturc nie wyklucza również, że istotny wpływ na taką decyzję miały również warunki bezpieczeństwa, gdyż mamy początek sezonu olimpijskiego.

Szkoleniowca Wisły Ustronianki zdziwiło, że decyzję o rezygnacji ze startu podjął również Anders Bardal.

"Myślę, że zrobił to pod wpływem Schlierenzauera, taka sportowa przyjaźń- obaj rezygnujemy, obaj nie będziemy mieć punktów. Przed następnym konkursem obaj będą musieli przebrnąć przez kwalifikację." - mówi Szturc.

O ile Sztruc łagodnie wypowiada się o zachowaniu Bardala, słów krytyki nie szczędzi swojemu rodakowi były skoczek, a obecnie komentator stacji NRK, Espen Bredesen.  Uważa, że nie była to mądra decyzja ponieważ przez to Bardal będzie musiał wziąć udział w kwalifikacjach podczas PŚ w Kuusamo.

Były norweski skoczek stwierdził, że opuszczając skocznie młodszy kolega popełnił błąd zjeżdżając ze skoczni, a jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo, co stwierdził sam skoczek. Bredesen podał argument, że zarówno trener oraz władze FIS nie zdecydowaliby się puścić go w chwili, gdy warunki stanowiłby zagrożenie dla jego życia lub zdrowia.

Podsumowując to, co stało się w Klingenthal, powiedział:  "to skandal, który nie powinien mieć miejsca. Nie przypominam sobie takiej sytuacji." 

źródło: sport.wp.pl

Kategorie: , , , ,


49 komentarzy:

  1. Obawa przed przegrana z Biegunem to chyba najbardziej kretyński argument jaki w życiu słyszałem, a na dodatek jeszcze ktoś go cytuje i daje an tytuł artykułu, niemal jak Super Express czy Fakt.

    W ciągu swojej kariery nie z takimi zawodnikami zdarzało się im przegrywać i nie było problemu. Prawda jest taka, że jury spartoliło sprawę nie puszczając ich zaraz po Stochu, a późnije warunki na tyle sie pogorszyły, że możliwści skakania nie było. Całe szczęście, że zrezygnowali bo cała serię by anulowali jakby nie udało się im skoczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fortuna ogólnie co chwile większą głupoty wygaduje, stracił kontakt z rzeczywistością. A tytuł jak tytuł, ważne co jest w środku, a żeby był chwytliwy nie zawadzi. Co do Bardala to kwalifikacje będzie przechodził do dopiero w Lillehammer, wraz z Hilde odpuszczają Kuusamo.

      Usuń
    2. Rozumiem tytuł chwytliwy na jakimś onecie czy wp, gdzie przewijają się tysiące "Januszów", ale tutaj raczej wchodzą tylko ludzie obeznani w skokach i takowych zabiegów nie potrzeba, aby zachęcić do czytania artykułu. Wręcz powodują one tylko śmiech politowania jak się zobaczy tytuł rodem z tabloidu jakiegoś.

      Co do Bardala i ogólnie Norwegów, widać że na początku sezonu są raczej w słabej formie i czy jest to zabieg spowodowany przeniesieniem ciężaru przygotowań tak, aby trafić z formą na IO, czy tez zwykłe, marne przepracowanie okresu przygotowawczego, to się zobaczy.

      Usuń
    3. A ja nie wiem i nikt nie wie dokładnie jakie przesłanki zdecydowały o takim rozwiązaniu. Wszystko to są gdybania, tylko, że:
      1. Ani jeden, ani drugi nie są w dobrej formie i obaj próbowali uciec "do przodu". Nie skoczyć - zwalając winę na warunki, czy też wręcz sugerując, że zrobili to dla rzekomego dobra innych (tak twierdził Gregor), bo inaczej seria by się nie skończyła. Takie stwierdzenie jest jednak szczytem obłudy, bo za chwilę próbowano unieważnić serię, a co za tym idzie wyniki WSZYSTKICH SKOCZKÓW...
      2. Nie wiem, czy czy w słowach Fortuny nie ma krzty prawdy. Przegrać z Biegunem - skoczkiem z 5-tym numerem startowym, drugi raz w konkursie PŚ skaczącym, to nie byłoby zbyt miłe dla Gregora, który nie tak dawno przyznawał się, że jest legendą i kimś tam jeszcze (nie pomnę wszystkich określeń). Przegrać z Biegunem - to dla Gregora byłoby przegrać z kimś kompletnie nieznanym, nowicjuszem...
      w sumie to Bardala trochę żal, bo dał się wkręcić jak dziecko...

      Usuń
    4. Zapominasz o jednym - Gregor i jego kompania chcieli tę serię anulować. Nie zrobili tego "dla dobra innych skoczków"

      Usuń
    5. Ja nie twierdzę, że zrobili to dla innych, tylko jakby nie udało się im skoczyć to by anulowali, tak więc lepiej dla nas, ze zrezygnowali.

      Usuń
    6. A skąd wiesz, że by anulowali?

      Usuń
    7. Bo jury pokpiło sprawę i chcą wyczekać dla nich lepszy wiatr sprawiło, że warunki tak się pogorszyły, że ciężko byłoby im skoczyć.

      Usuń
  2. A ja już pamiętam, że jury potrafiło czekać ponad pół godziny zanim anulowało serię - to było na MŚ w lotach, po skoku Stocha. A tutaj zostało raptem dwóch zawodników...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nawet słyszałem od osób ze "światka", które tam były na miejscu, że gdyby Piotr był np. drugi, albo trzeci po pierwszej serii czyli dwóch POLAKÓW w czołowej trójce, to pomysł był nawet taki, by anulować jak najszybciej serię pierwszą i cały konkurs odwołać. Także mnie już żadna teoria nie zdziwi, łącznie z hipotetycznym baniem się Gregora. Tytuł jaki zapodała nasza redaktorka w swym artykule ma pytajnik, także to nie jest stwierdzenie tylko pytanie. Potem jest nawiązanie do słów Wojciecha Fortuny oraz krytycznych uwag Bredesena. Co do Wojciecha Fortuny, to czekam az przyjdzie do mnie najnowsza książka o nim pisana przez Leszka Błażyńskiego i autoryzowana przez bohatera "Skok do piekła". Możecie mieć pewność, że zrecenzuję ją na łamach tego serwisu, zapodam krótkie fragmenty i sami wyciągniecie wnioski, czy pan Wojtek oderwany od rzeczywistości czy też mocno stąpający po ziemi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to wcale nie dziwi. Patrząc na to, w jaki sposób jury podchodzi po poszczególnych zawodników - do not, puszczania z belki. Fajny komentarz wygłosił komentator Eurosportu po skoku Neumayera, odnośnie dodawania punktów i odejmowania.
      Jestem tylko ciekawa, co będzie jak Gregorowi już nic nie pomoże i będzie przegrywać - jak będzie się zachowywał on i jego trener....

      Usuń
    2. Takie bajki to można wciskać Januszom i dzieciom. W FISie nie ma kretynów, którzy działali by na swoją niekorzyść szkodząc nacji, która stanowi 3 rynek pod względem wielkości jeżeli chodzi o skoki. Jest to chyba poważny portal i takie teorie głównemu redaktorowi nie przystają.

      Ja rozumie, że Polacy kochają uważać sie za męczenników i bohaterów romantycznych, którzy dzielnie walczą ze złym światem, ale bez przesady. Tutaj wchodzi w grę spora kasa i nie ma miejsca na zagrywki tego typu, kto uważa inaczej ma słabe pojęcie o biznesie.

      Usuń
    3. Cóż, romantyzm u nas wciąż trwa, mesjanizm, winkelriedyzm i te sprawy.. :)

      Usuń
    4. @Robert
      Jeśli już czyjeś miejsce miało jakikolwiek wpływ na decyzje jury to nie sądzę aby tym kimś byli Polacy, a Wellinger. Jego miejsce było ważne, a gdyby na trzecim miejscu był Żyła to by nie miało znaczenia. Przynajmniej tak mi się wydaje.

      Usuń
    5. @Pavel o jakich ty bajkach piszesz? Że co ja wciskam? Piszę w komentarzu tylko to, co słyszałem i nie daję temu wiary zbytnio. Zrozumiałeś w ogóle to co napisałem? "Także mnie już żadna teoria nie zdziwi, łącznie z hipotetycznym baniem się Gregora." - użyte słowa: teoria, hipotetyczne. Zresztą nie mam powodu się tłumaczyć, z czegoś co mogło być ale wcale nie musiało. Co do tytułu jest adekwatny do treści artykułu i wypowiedzi Fortuny i Bredesena.

      Usuń
    6. Zresztą ile mediów, ilu redaktorów, ilu kibiców ilu działaczy i zawodników - tyle teorii na temat tamtego konkursu. Jedne zbieżne bardziej ze sobą inne mniej. Fakt jest niepodważalny. Dawno tylu nerwów i zamieszania nam nie zaserwowano.

      Usuń
    7. Dzięki Prezes, że mnie wybroniłeś, choć Ci powiem, że już sama miałam dać, że po to wstawiłam pytajnik, a nie zrobiłam z tytułu twierdzenia. ale potem stwierdziłam, że wszystkim na tym świecie nie dogodzę i postanowiłam odpuścić. Chociaż może ostatnio za bardzo złagodniałam xP

      Usuń
  4. Ciekawe teorie - niedługo zacznę uważać, że dobra postawa Polaków to zasługa sędziów i jury - no bo trzeci rynek...
    piszesz jakbyś w tym FIS-ie siedział, znał wszystkich ;)
    a co ma do tego rynek? Liczą się sponsorzy - strategiczni sponsorzy, a wśród nich o ile wiem nie ma polskich firm... Ja nie wierzę, że jakaś znana niemiecka firma finansuje skoki, bo chce podbić polski rynek. W sytuacji gdy sprzedaje samochody na całym świecie.... niezależnie czy są tam skoki popularne czy nie...

    OdpowiedzUsuń
  5. FIS, a nie niemieckie firmy to tylko i wyłącznie związek polegający na zależności reklama --> kasa. Dla FISu liczy się oglądalności, sprzedane prawa telewizyjne, liczba kibiców itd. bo wiąze się to z dochodami i w takim zestawieniu jesteśmy wysoko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na meteoprog.pl mamy następującą prognozę na Kuusamo:
    czwartek wieczór - 6 m/s z północy, niewielki śnieg, temp. -4
    piątek wieczór - 2 m/s z zachodu, pogodnie, -12
    sobota wieczór - 1 m/s z północnego-zachodu, śnieg, -7

    Jak widać prognozy są korzystne, może z wyjątkiem czwartku. Całkiem prawdopodobne, że Kuusamo będzie dużo łaskawsze niż Klingenthal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czwartek zapowiada się ciekawie chyba że skakać nie będą. Warunki mają być takie że wiatr ma wiać mocno centralnie pod narty bez żadnych pośrednich kierunków. W takiej sytuacji jury może mieć problem. Jak belkę ustawić by nie przeskakiwać skoczni, ale też tak by wszyscy nie spadali na bule. Dla nas to pryszcz, mamy 4 przedkwalifikowanych, ale inni skoczkowie z czołówki zeszłego sezonu mogą mieć niewesoło.

      Usuń
    2. @Emil
      Nawet jeśli w czwartek skakać nie będą to jest piątek rano i popołudnie. Zdążą z treningami i kwalifikacjami.

      Usuń
  7. ha, ha, ha - to powiedz to Hoferowi...
    choć dalej nijak nie rozumiem dlaczego niemieckie firmy chciałyby wygranych Polaków? Myślałam, że oni:
    1. Sponsorują niemieckich skoczków (bo naszych to chyba nie)
    2. To w Niemczech tkwią największe rezerwy jeśli chodzi o oglądalność skoków - nie w Polsce, tam mieszka dużo więcej ludzi, a zainteresowanie nie jest przesadnie duże - to zwiększenie tam daje wymierne efekty - przypomnij sobie jak to było za czasów sukcesów Hannawalda i Schmitta - o ile pamiętasz te czasy... RTL jako sponsor - jakie tam był wtedy pieniądze. wpływy Niemców wynikają z potężnego rynku, wpływy Austriaków z faktu, że całym tym PŚ zarządzają ich ludzie... Gdy Austriacy wypromowali swoich, to spadły wpływy, ograniczone zostały przecież nawet premie dla zawodników!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co mają niemieckie firmy do Polaków? Mówimy tu o FISie i ich interesie, a nie o niemieckich firmach.

      Kolejna sprawa Austriacy nie rządzą FISem

      Usuń
  8. Interes FIS-u to firmy z Niemiec - przecież pisałam, że za czasów sukcesów Schmitta i Hannawalda był największe pieniądze w FIS-ie - bo było gigantyczne zainteresowanie w Niemczech...
    Austriacy może nie rządzą FIS-em, ale rządzą skokami, a właściwie robi to jednoosobowo pan Hofer (tak piszę, bo jakbyś nie wiedział)

    OdpowiedzUsuń
  9. Strach Gregora przed porażką...Owszem Gregor za dużo dotkliwych porażek nie miał, ba we wszystkich swoich startach w PŚ do II serii nie awansował 2 razy, i to w 2007 roku i może bał się nie wejść do II serii, natomiast nie sądzę by miało do niego znaczenia z kim przegrał. Jak już to sam fakt porażki. Co do reszty myślę że Niemcy mogli chcieć przeprowadzić II serię po to by wcisnąć Wellingera na 1 miejsca, co było realne. Nie radzę się sugerować jego wynikami treningów. Ten chłopak to największy "starter" w skokach, większy niż Ammann. Wystarczy że na treningach skacze koło 15 miejsce by traktować go w konkursie jako faworyta.

    OdpowiedzUsuń
  10. Firmy niemieckie i ich kontakty z FISem to jedno, a kasa z transmisji itd, drugie nie wiem po co to mieszasz, tym bardziej że jedno nie wyklucza drugiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Załóżmy że oglądalność skoków klaruje się tak. 8 mln Niemcy, 6 mln Polacy i 10 mln reszta (z których lwią część stanowią pewnie Japończycy). Jak te polskie 6 mln polskie odpadnie, to automatycznie FIS będzie musiał mniej żądać kasy od sponsorów, a TVP nie wykupi praw do transmisji. Głowni sponsorzy skoków to: Viessman (Niemcy), Hyundai (Korea Płd) i Konica Minolta (Japonia) a także OMV (Austria) ale to skoki kobiecie. Są też pomniejsi sponsorzy ale tylko poszczególnych konkursów, głównie z krajów gdzie one się odbywają.

      Usuń
    2. Rozwaliliście mnie siłą argumentów - jednym słowem, to my rządzimy skokami :)
      nasi kolorowi, weseli kibice :) to czemu tak często naszych traktują jak mięso armatnie?
      Emil - sam widzisz, że krajem mającym rezerwy kibicowskie są Niemcy! Piszecie, co Wam wygodne, co popiera Wasze tezy. A ja będę upierała się, że największe pieniądze dają nie telewizje, a sponsorzy! Pamiętacie RTL jako sponsora? Weszła za czasów sukcesów Martina Schmitta, to wtedy było więlkie zainteresowanie skokami w Niemczech! I sponsorzy! I Telewizje są na stałym poziomie. Nie wejdzie nagle jakaś amerykańska potęga i nie wykupi - obojętnie kto będzie wygrywał! Jak opowiadano, że weszła RTL, dała gigantyczną kasę, a zaczął wygrywać Małysz... sponsorzy nie byli zachwyceni. Owszem każdy pokiwa głową z uznaniem, że u nas kibice itp..... ale na naszych kibicach to kasę zbija TVP, sprzedając reklamy nie FIS... ale TVP zarobiła na Adamie! miliony! To była bardzo opłacalna inwestycja, dla polskiej telewizji. Oglądalność nie wpływa na kasę FIS-u, ale na kasę danej telewizji...

      Usuń
    3. Wpływa na kasę FISu bo cena reklam jest zależna od wielkości oglądalności. Poza tym transmisje swoje kosztują. Kolejna sprawa nikt nie pisze, że jesteśmy na 1 miejscu, ale i nasz 3 wystarcza, aby nas traktować poważnie i nie gnębić an siłę, jak nam to próbujesz przedstawić.

      Usuń
    4. @Emilu,
      te 6 mln polskich telewidzów nie odpadnie. Czy nasi startują, czy nie- my kibicujemy i oglądamy. Nie jesteśmy w tej kwestii tzw. języczkiem u wagi.
      Owszem, może się zmniejszyć oglądalność w przypadku słabych wyników naszych zawodników, ale TVP przestanie transmitować skoki, gdy nastąpi totalna długotrwała klęska naszej kadry.

      Usuń
  11. zapomniałeś dodać - wielkości oglądalności w Niemczech... to jest rynek zbytu podstawowy dla niemieckich reklamodawców
    ale nie odniosłeś się do wielkości wpływających pieniędzy za czasów sukcesów Schmitta??? a przed sukcesami Adama, gdzie naszej oglądalności nie było, a skoki miały się świetnie.
    Będę się upierać, że to kraje niemieckojęzyczne i oglądalność u nich decyduje o kasie spływającej do FIS-u...
    a w jaki to sposób FIS traktuje nas poważnie? Co to oznacza ale tak konkretnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem Niemcy są krajem najbardziej liczącym się, ich oglądalność jest największa i FISowi będzie zależeć na tym by Niemcy wygrywali zgoda tego nawet nie zamierzałem zaprzeczyć. Ale się słyszało że nasi byli dyskryminowani w walce z Finami, Norwegami, Japończykami już o Słoweńcach nie wspominając. Radze poczytać komentarze z 2005 r jak niby FIS miał gnębić Małysza w walce z Ahonenem czy 2007 r w walce z Jacobsenem. Można było odnieść wrażenie że jesteśmy oblężoną twierdzą przez austriacko-niemiecko-słoweńsko-japońsko-norwesko-fińską mafię.

      Usuń
    2. Co do konkursu. Ja sam przypuszczałem że II seria może być przyprowadzona po to by wepchnąć Wellingera na 1 miejsce który nie stracił nic z formy od lata i jest zawodnikiem dość odpornym na złe warunki. Ale widzieli że po prostu się nie da tego zrobić, chociaż gdyby stacje telewizyjne miały nie ograniczony czas, albo była "TV skijumping" do wszystkich krajów świata co pokazuje tylko skoki to by może to zrobili nawet do 22.

      Usuń
    3. Gina - ty po prostu jesteś po... kolorowana =)) Pozdrawiam, może zadzwoń do lekarza? Albo zapisz się do PiSu? Wszędzie spiski widzisz..

      Usuń
    4. Cienias z ciebie i totalne zero.
      Jak na sj cię wywalają to włazisz z buciorami tutaj.
      Nie potrafisz nic innego tylko atakować konkretne osoby.
      Zero merytorycznej dyskusji od lat.
      Dorosły i juz lekko podtatusiały facet a zachowanie szczeniaka.
      Zasada jest prosta nie pchaj sie tam gdzie ciebie nie chcą.

      Usuń
  12. No jak zwykle ten sam osobnik - szkodnik - zero odnoszenia się do konkretów, żadnych poglądów, tylko obelgi i ocenianie innych - jak nic jakiś przysięgły PIS-owiec ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. http://www.sportowefakty.pl/skoki-narciarskie/400245/edward-przybyla-walter-hofer-nie-daje-sobie-w-kasze-dmuchac

    OdpowiedzUsuń
  14. Jednak to co napisałem od swego informatora to jest prawdopodobne. Potwierdza to sędzia Polak, pan Przybyła, który sędziował te nieszczęsne zawody. Gdyby Polacy byli w większosci na podium, toby odwołano serię całkowicie: "Jak zaznacza sędzia, niepotrzebnie jury zaczęło zastanawiać się, czy puszczać kolejnych zawodników. Jego zdaniem należało od razu rozegrać konkurs do końca. - Walter Hofer jednak nie da sobie w kaszę dmuchać, to on decyduje o wszystkim. Krzysiu Biegun miał po prostu farta. Ale mówiąc z przekąsem - dobrze, że w czołówce nie było trzech Polaków, bo w takiej sytuacji dawno byłoby po zawodach. Niestety osoby odpowiedzialne za Puchar niechętnie dają wygrywać konkurentom swoich rodaków. W drużynówce Polacy również mogli wygrać, bo kiepski skok Dawida Kubackiego był spowodowany po prostu słabymi warunkami. Niepotrzebnie odwołano drugą serię. Warunki nie były aż tak tragiczne - uważa Edward Przybyła" -http://www.sportowefakty.pl/skoki-narciarskie/400245/edward-przybyla-walter-hofer-nie-daje-sobie-w-kasze-dmuchac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale był na podium Wellinger to nie odwołali, bo raczej nie chodziło tyle o obecność Polaków w czołówce co nie-Niemców. No cóż jury to są osoby z ramienia federacji, a Hofer jest z ramienia FIS i zależy mu tylko na potencjalnych wpływach do FIS a nie na tym by wszystko odbywało się bez kontrowersji. Nawet na liście obowiązków jego na pierwszym jest "reprezentowanie interesów międzynarodowej federacji narciarskich". Ogólnie z formalnych obowiązków Hofera wynika że decyzji nie podejmuje tyko "koordynuje". Tylko ta "koordynacja" pewnie polega na narzucaniu w jakiś sposób swojego zdani typu "stacje telewizyjne się burzą, za 10 minut ma być decyzja czy skaczemy czy nie" albo "zdanie trenerów jest takie by nie skakać" podczas gdy w praktyce to było zdanie Pointnera poparte powiedzmy wypowiedzią trenera Korańczyków czy Kazachów by móc mówić w liczbie mnogiej :P

      Usuń
  15. Ponieważ wczoraj przez cały dzień byłiśmy tu odcięci od świata obejrzałam sobie dla zabicia czasu ostatni konkurs z Planicy w sezonie gdzie karierę kończył Adam.
    Komentował Szaranowicz czasami kiedy ogląda się coś dwa razy można usłyszeć coś czego sie nie dostrzega za pierwszym razem.
    Zawody przeciągały się niemiłosiernie z powodu mocnych podmuchów wiatru w dodatku strasznie kręciło i nikt nie odmówił startu w zawodach a to był mamut były przerwy ale skakali niektórzy krótko niektórzy daleko ale skakali.
    Podczas tych zawodów Szaran powiedział, że oni jako komentatorzy nie mają już wglądu w grafikę siły wiatru a kiedyś mieli mogli sie podłączyć do systemu jakiegos tam i widzieli wcześnie kto w jakim wietrze jest puszczany dosłownie wyraził się tak :" Mogliśmy już widzieć komu Tepes daruje dobry wiatr a komu nie "......od tamtego sezonu a dokładnie odkąd nastała era przeliczników za wiatr komentatorzy nic nie widzą zero grafiki.
    Widzą dopiero wynik końcowy tak jak my i sumę wszystkich punktów.

    W tym roku ukazał się wywiad z Hoferem na sj odnośnie pracy sędziów, że niby bedą kładli bardziej nacisk na to aby nam pokazać ich pracę / jak by to było ważne/ a chcą ograniczyć wgląd do punktów za wiatr dosłownie tak to ujął w tym wywiadzie zatem podejrzewam, że chcą zlikwidować pokazywanie kibicom punktów za wiatr no chyba, że ktoś się zbuntuje tylko kto ?
    Przypomniała mi się również sytuacja kiedy Adam jako pierwszy Polak wygrał TSC, Tajner w pewnej książce opowiadał o tym i mówił, ze doszło do nich iż wygrał nie ten co miał wygrać i pewne osoby wyżej postawione były bardzo zniesmaczone ale wtedy Adam skakał tak kosmicznie daleko, że nic nie mogli z tym zrobić.
    Zatem powstał system kompensacji za wiatr pomysł W.Hoffera odkąd to wprowadzili dochodzi do przedziwnych sytuacji, wygranych osób, które nie powinny wygrać, anulowania serii mimo, że system przecież by ponoć wyrównał straty w krótkim skoku tak anulowali serię podczas TCS rok temu po skoku Gregora a przecież mogli mu dodać punkty.
    Anulowali w drużynówce na MŚ w Oslo drugą serię bo rodacy Tepesa byli na podium choć pogoda była dobra, anulowali w ten wekend w drużynówce drugą serię bo rodacy Tepesa byli na prowadzeniu choć wiatr wyraźnie zaczął słabnąć decyzja zapadła natychmiast.
    W skokach od dawna rządzą układy jedna nacja ma ich więcej inna mniej a jeszcze inne nie mają wcale i rządzi od kilkunastu lat jedna i ta sama osoba Hofer z Tepesem.
    I tak jak mówi Pan Przybyła gdyby w miniony wekend było więcej Polaków w czołówce serię na pewno by anulowali i to natychmiast.
    A ci dwaj na końcu odstawili istną szopkę bo w swojej karierze skakali w różnych warunkach i nigdy nie odstawili takiego cyrku liczyli na anulowanie całej serii ale się nie udało.
    O tym, zę do dziś nie wierzę w uczciwość działania tych przeliczników już pisałam wiele razy i zdania nigdy nie zmienię.
    Mam tylko nadzieję, że na TCS czy IO niektórzy panowie zachowają się uczciwie w stosunku do zawodników bez względu na narodowość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dona bez obrazy ale ty wszędzie widzisz spiski? gdyby Polak zrezygnował wydaje mi się że byś mówiła inaczej na temat tego co zrobił Schlierenzauer i Bardal, ja za Bardalem do tego sezonu nie bardzo przepadałam ale szacunek dla tych dwóch że potrafili zrobić coś czego Tepes i Hofer nie umieli!
      wydaje mi się że gdyby Bardal ze Schlierenzauerem czekali na lepsze warunki może by i anulowali konkurs wtedy Biegun by nie wygrał i wtedy też byś widziała spisek że anulują bo Polak wygrywa a nie Austriak, Dona dystansu do tego nabierz! i nie, nie jestem tego zdania bo Schlierenzauer to Austriak a ja im kibicuję!
      tyle ode mnie w tym temacie :)

      Usuń
    2. No cóż Monia każdy widzi to co chce widzieć.
      48 -miu skoczyło warunki każdy miał trudne odbywało to się z przerwami ale skoczyli i nikt nie miał "pełnych galotów" a już szczytem chamstwa było puszczenie Kamila w takim wietrze, że spadł na bulę nie pierwszy raz postępuje Tepes tak a nie inaczej wobec Kamila.
      Ja bardziej skłaniam się ku wypowiedzi i opinii ludzi, którzy są blisko tego światka wiedzą o wiele więcej i co jakiś czas ktoś mówi więcej niż może jak pan Przybyła.
      Dystans to ja akurat mam do tego sportu i wiele rzeczy widziałam przez kilkanaście lat i nie koniecznie zawsze miało to związek ze sportowym zachowaniem zarówno niektórych zawodników jak i przyzwoitością panów , którzy rządzą skokami wobec wszystkich zawodników, którzy biorą udział w PS.

      Usuń
    3. "- Kazać takim zawodnikom jak Bardal czy Schlierenzauer skakać z wiatrem w plecy to brak respektu dla nich - mówił po zawodach PŚ w Klingenthal trener Austriaków Alexander Pointner "

      Tak aroganckiej wypowiedzi ja nigdy nie słyszałam od żadnego innego trenera.
      A inni mogli skakać z wiatrem w plecy? inni są gorszej kategorii ? A Kamil aktualny MS zasługuje na takie traktowanie?
      Nie ma więcej pytań.

      Usuń
    4. Właśnie - widzisz to, co chcesz widzieć, na inne rzeczy jesteś ślepa =)

      Oh puścić Kamila w takich warunkach to skandal. A Hvalę w jakich puścili? Koflera w jakich? Ale nie, oni specjalnie Kamila puścili jedynego w takich warunkach, bo Polak. Co z tego że jest aktualnym MŚ? Wszyscy mają równe przywileje, nieważne czy MŚ czy Grek.

      Nie rozumiem, wypowiedź Pointnera nijak się ma do decyzji jury. Może coś ci się już pomieszało i myślisz że to Pointner steruje jury?

      Usuń
    5. "Wszyscy mają równe przywileje, nieważne czy MŚ czy Grek"
      ...........
      Poważnie? wszyscy ? ślepy to ty jesteś.
      I przeczytaj sobie tutaj wszystkie krytyczne opinie na ten temat jak i na innych stronach sportowych i różnych gazet a potem zabieraj głos.
      Ten wywiad Pointnera jest w gazetach a na żywo udzielił go stacji ARD
      http://www.sport.pl/sport/1,65025,15008221,Skoki_narciarskie__Pointner_wsciekly__To_byla_bezczelnosc.html
      Zacznij czytać.

      Usuń
    6. Ale ty dalej nie rozumiesz, jesteś taka ciemna? Co ma wypowiedź do Pointnera do pracy jury? Może drukowanymi napisać żebyś zauważyła?

      A co mają opinie na portalach sportowych do tego, jak jest naprawdę. Opinie o smoleńsku pewnie też czytasz?

      Usuń
  16. Byłam na skoczni, więc co nieco mogę powiedzieć. PODZIWIAM GREGORA I ANDERSA, że zrezygnowali! Zrobili to, czego nie zrobiło jury!
    Około 12. byłam w wieży, wiatr momentami przekraczał 9 m/s, strasznie kręcił Czy ktokolwiek z Was odważyłby się skakać? Wątpię! Po konkursie rozmawiałam też z Morgensternem, który także stwierdził, że to kpina.
    Pewnie, mogli siedzieć na wieży przez kolejne pół godziny czy dłużej i oddać skok w "przyzwoitych" warunkach, ale naprawdę to by nic nie dało, bo seria zostałaby anulowana. Nie byłoby wielkiego szumu medialnego wokół Krzyśka Bieguna. Ten konkurs nie powinien w ogólne mieć miejsca. Odbył się, niech będzie, ale nie uważam, żeby błąd popełnili Gregor czy Anders. Wiatr wiał coraz mocniej, więc wątpię, żeby cokolwiek się poprawiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga mylisz się co do jednego. Gdyby GS i AB tam trwali i czekali i się nie doczekali, to dopiero wtedy byłby medialny szum wokół Krzyśka i pytania typu - co sądzisz o tym, że okradziono cię ze zwycięstwa? Co ten chłopak by przeszedł to jego. Zwycięstwa by nie było, za to kłopotliwych pytań multum. O burzy na forach nie wspomnę bo ci co teraz narzekają na te wydarzenia, zażądaliby spalenia Hofera i Tepesa na stosie, najlepiej uroczyście, np. na placu Św. Piotra w Rzymie przy niedzielnej homilii.
      Sam jestem zdania, że skoro wcześniej skakali inni, to ta dwójka też by dała rady. Nie skoczyli, ich wybór. Mnie to pasowało.

      Usuń

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA