Archiwum strony

Subiektywne twory z lisiej nory: Złoty Spitfire

Czarnylis | 18.2.14 | 59 komentarze

Każdy zna historię Dywizjonu 303 i polskich lotników, którzy z powodzeniem walczyli na brytyjskim niebie z niemieckim najeźdźcą. Polacy wykazali się bohaterstwem i skutecznością w powietrznych pojedynkach. Ich Spitfire'y nie dawały szans Messerschmittom, a dla samych lotników najważniejsze było, że mogą lać Niemców w samolotach z biało-czerwoną szachownicą. Minęły dziesięciolecia, a w ich ślady poszedł inny polski lotnik, który tym razem na rosyjskim niebie zestrzelił wszystkich konkurentów, latając z historycznym symbolem na kasku i dwa razy wysłuchał Mazurka Dąbrowskiego. Czy jest jeszcze ktoś, komu kask Kamila Stocha kojarzy się ze złomem?



Nasz mistrz olimpijski nie dość, że wysłuchał dwa razy nasz hymnu, to wysłuchał po dwie zwrotki, co zdarza się tak rzadko, że jest ewenementem. Dlatego naszym "braciom" ze wschodu należą się podziękowania, bo przy okazji Mazurek Dąbrowskiego miał odpowiedni rytm i nie brzmiał jak pieśń pogrzebowa. Nasz hymn w Soczi aż kipiał energią i zagrzewał do walki. Może dlatego mamy już na koncie cztery złote medale.

Mam dla Was, kochani, dwie wiadomości. Tradycyjnie jedną złą, a drugą dobrą. Którą pierwsze? Złą?
Będzie długo. ZIO są raz na cztery lata i musi być długo. Wybaczcie.
Teraz ta dobra wiadomość. Postaram się jak mogę by było ciekawie.

Są nieliczne głosy, zapewne zwiedzione ściemami Łukasza Kruczka o "takich samych konkursach jak każde inne", twierdzące iż Igrzyska nie są niczym specjalnym. Ot zwykły konkursy jakich wiele w sezonie. Bardzo przepraszam ale ośmielę z takim podejściem do sprawy nie zgodzić. Skoro to konkursy jak każde inne, to czemu w dniu konkursów od rana czułem osobliwy ścisk żołądka i dzień konkursu był  dniem, który miało się szybko zaliczyć i który tak naprawdę zaczynał się o 18:30? Wytłumaczy mi ktoś dlaczego?
Albo dlaczego siedziałem przed telewizorem nerwowo ściskając biało-czerwony szalik? No, sorki, ale podczas pucharowych zawodów tak nie mam.
Słucham, że co? Że to moje subiektywne odczucie i Łukasz Kruczek mówił co innego? W takim razie dlaczego po złotym medalu trener miał maślane oczy podczas wywiadów? Muchy mu do oka wpadły?
Ludzie, przecież zima i much nima.
Chociaż w Soczi po 20 stopni ciepła... no dobrze, mogły być.

Ale co tam. Mały procencik kibiców... Wróć! Mały procencik obserwatorów próbujących zdeprecjonować rangę Igrzysk nie zmieni tego, że ta impreza to sportowe święto i przez najbliższe cztery lata będzie trwała Olimpiada, okraszona mistrzostwami świata, TCS i pucharowymi potyczkami, ale wszystkie one będą mniej ważne, a już dziś zaczynamy myśleć o Pyeongchang. Zmyślam? Bardzo przepraszam, ale Noriaki Kasai już myśli.

Również dlatego, że to tak prestiżowe konkursy, trwała trzytygodniowa wojna kibiców o olimpijskie powołania.
Sam, zostawiłem ten temat na czas Igrzysk, ponieważ najważniejsze było co tu i teraz. Jesteśmy już po olimpijskich zmaganiach i jesteśmy trochę mądrzejsi, więc z tematem należy się rozliczyć definitywnie i ostatecznie.

Biorąc pod uwagę bieg wydarzeń, wydaje mi się iż wybór sztabu był błędny. Pewnie myślicie, iż powiem, że najbardziej poszkodowany został Klemens Murańka. Otóż, nie.
Najwięcej na powołaniach stracił Dawid Kubacki.
Niestety dla wielu stał się wrogiem publicznym nr. 1 i to mu będzie zapamiętane oraz wypominane długo. Bardzo długo. Dawid poleciał do Soczi w ostatniej chwili wygryzając* ze składu Klimka i zapewniając sobie pobyt w wiosce olimpijskiej jednym drużynowym konkursem w Zakopanem, kiedy matka natura dała mu w prezencie z kilkanaście metrów. Co się działo na forach po tej decyzji przypominać nie muszę. Kubacki mógł te polemiki zamknąć jedynie dobrym występem, choć łatka "zawodnika z plecami" została już przyklejona na lata i nawet dobrym występem, nie byłby w stanie odzyskać sympatii części kibiców.
Dawid jednak się nie obronił.
Zaliczył przeciętne treningi i przeciętny występ na skoczni normalnej, i to tylko dlatego, że Piotrek Żyła posypał się jak domek z kart podczas huraganu, ale o nim może później, najpierw skończmy temat powołań.

Wycieczka Kubackiego do Soczi była także błędem taktycznym i stricte sportowym. Kiedy Piotrek Żyła, skoczek z podstawowego składu nagle zapomniał jak się skacze, zabrakło wartościowego zmiennika. Nie mam pojęcia czy Klimek byłby lepszy w tej roli, gorszy raczej nie mógł być, jednak on mógłby zyskać to magiczne coś, coś czego jak twierdzi Kruczek, nie można wytrenować. Mógł zdobyć doświadczenie i czegoś się nauczyć.
Zresztą Klimek czegoś się nauczył. Teraz już wie, że forma sportowa nie jest priorytetem przy wyborze składu.

Piotrek Żyła podobno na BPSie do Igrzysk, skakał wyśmienicie, lecz formę zgubił w najgorszym możliwym momencie. On, podobnie jak Dawid, także narobił sobie wrogów. Tak jak wcześniej cytowano jego zabawne wypowiedzi, tak obecnie wypomina mu się internetową "działalność" i reklamy, a nie to jest problemem.
Problem w tym, że Żyła jest uparty i nie słucha dobrych rad Jana Szturca, Adama Małysza, a nawet Hannu Loepisto. Wymyślił sobie "garbik" i się na nim przejechał.
Już podczas IO próbował coś zmienić i motał się na rozbiegu jak diabeł w konfesjonale. Panicznie szukał techniki i w końcu znalazł, niestety o jeden skok za późno.
Ale głowa do góry, mamy jeszcze MŚwL.

Jedynym skoczkiem, który w drużynówce zaprezentował 100% możliwości, był Janek Ziobro. Przez cały czas skakał dobrze, jednak najlepsze skoki oddał dla zespołu. Jego, znana wszystkim filozofia, sprawdziła się na medal. Oczywiście przysłowiowy, bowiem do tego prawdziwego trochę zabrakło, a to, że zabrakło, najbardziej zabolało Maćka Kota.
Ambitny zawodnik wyskakał 7 miejsce na skoczni normalnej, miał pecha do warunków na dużej, jednak wylądował na dobrej, 12 pozycji i pewnie inaczej wyobrażał sobie konkurs drużynowy. Mam wrażenie, że tam mógł jeszcze coś do metrażu dołożyć.

Jednakże po tym konkursie nie tylko Maciek odczuwał niedosyt. Odczuwał go każdy, kto ma biało-czerwone serce i jest to całkiem naturalny stan rzeczy, zdrowa i normalna reakcja, ponieważ byliśmy w gronie kandydatów do medali.
Psy... tam psy, całe watahy psów, wiesza się teraz na Piotrku Żyle, ale nie tylko on miał udział w tych siedmiu i pół metrach debetu na koniec konkursu. Psuli też inni, nawet niesamowity Kamil Stoch, który w pierwszym skoku odbił się z powietrza i tylko jakimś cudem wyciągnął z tego aż 130 metrów. Swoją drogą, skoczek, który nie trafia w punkt zero i ląduje tak daleko musi być w doskonałej formie, ale o naszym kowboju może ciut później (najlepsze zostawiłem na koniec).

Także odrobinę więcej mógł dołożyć w swoim wianie Maciek i te 14 punktów było do odrobienia, co zresztą dobitnie pokazała druga seria. W niej byliśmy najlepsi.
Niedosyt jest, ale już w Korei będzie kolejna bariera do przełamania i jestem przekonany, że wtedy będziemy mocniejsi niż obecnie.
Za cztery lata, perfekcyjnie trafiający z formą na docelowe imprezy Stoch, trafi po raz kolejny. Kot będzie miał już wygrane na koncie i luz w... powiedzmy pod pachą. Ziobro nadal będzie miał luz tam, gdzie ma, Żyła zrezygnuje z "garbika", a Kubacki będzie już miał takie doświadczenie, że będzie za każdym razem skakał pod HS sam się trenując.

Oczywiście to żarcik. Za cztery lata skład może być całkiem inny, a fora internetowe mogą "oszaleć", bo zamiast świetnie spisującego się w pucharze świata, Dawida Jarząbka, na Olimpiadę pojechał doświadczony Klemens Murańka.
Bujam w obłokach? Niekoniecznie.

Pomału kończymy część poświęconą występom Polaków w Soczi. Nie wszystko tam wyszło idealnie, nie wszystko poszło tak jak byśmy chcieli i to także trzeba było powiedzieć. Może to w obliczu sukcesu mało popularne ale moim zdaniem konieczne.
Żeby jednak zakończyć tę część pozytywnie, na koniec zostawiłem sobie Kamila Stocha.

LUDZIE !!!

MAMY  DWA  ZŁOTE  MEDALE !!!

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, za rzekami i morzami, w Krainie Kwitnącej Wiśni, pewien nieznany młodzieniec z Polski, niespodziewanie wygrał turniej rycerski, za co obsypano go szczerym złotem. To było wtedy, kiedy ruszała produkcja nowoczesnego samochodu małolitrażowego marki Fiat 126p, później nazwanego popularnie Maluchem. Od tamtych czasów żaden Polak nie wygrał na IO. Owszem, nie przelewało się czasami  ale nawet wielki Adam Małysz nie zawiesił olimpijskiego złota na szyi, a jak cenna to zdobycz, niech świadczy fakt, iż Wiślanin zamieniłby trzy srebra i brąz, na jedno złoto, na tę jedną jedyną, najważniejszą dla sportowca victorię.

Kamil Stoch ma tych glorii dwie!
Czterdzieści dwa lata po Sapporo, ponad cztery dekady po Wojciechu Fortunie, nasz krajan znowu zasiadł na szczerozłotym tronie i to podwójnym!
Rakieta z Zębu mogła w tym sezonie klepać bulę na każdych zawodach PŚ, mogła nie przejść kwalifikacji podczas TCS, mogła nie zdobyć ani punktu, ale te dwa półkilowe krążki sprawiłyby, że mówiono by o świetnym sezonie Kamila.

Stoch na skoczni normalnej zaczął, szukam odpowiedniego słowa...
Mam - niepokojąco.
Frańca okazała się wymagającym obiektem i trzeba było ją oswoić jak dziką klacz, która prycha, wierzga, skacze i za wszelką cenę chce zrzucić intruza tuż na tylne kopyta, które skutecznie przekażą przesłanie - nigdy mnie ujeździsz. Kamil na początku z narowistej klaczy spadł, lecz nie przyjechał na prerię by wracać z niczym. Otrzepał się z kurzu i spróbował ponownie.
Uczepił się grzywy, zaparł nogami i po chwili mógł na niej startować w ujeżdżaniu, w Wielkiej Pardubickiej i w skokach przez przeszkody. Była już posłuszna i łagodna jak baranek. Oboje czuli wzajemny szacunek, ale stanowili nierozłączną i zwycięską parę. Zwyczajnie miażdżyli. Tak, tak, Frańca i Kamil nie wygrali tak po prostu, oni resztę zmiażdżyli, zmasakrowali i pozbawili złudzeń w połowie konkursu, a potem rozstali się na zawsze, bowiem wielce prawdopodobne, że spotkać im się nie będzie dane.

Kamil zostawił Frańcę i rozejrzał się za nowym wierzchowcem. Znalazł takiego. Był trochę większy, ale jakby łagodniejszy, bardziej skory do współpracy, choć to było przebiegłe zwierzę i stawiało się znienacka. Już rumak wydawał się ułożony, kiedy niespodziewanie stawał dęba i kowboj lądował na plecach, przy okazji tłukąc łokieć. Zadrżeli wtedy wszyscy mu przychylni, bo upadek wyglądał na bolesny i dotkliwy. Rumak mrugnął okiem, jakby chciał powiedzieć "nie myśl, że już jestem twój".
Stoch, to już doświadczony jeździec i docenił mustanga. Wykorzystał każdą chwilę by go poznać i oswoić zupełnie. Koń do końca pokazał swój charakterek i o ile w pierwszym przypadku skończyło się szczęśliwie to na koniec, nieco zirytowany jeździec, poklepał rumaka po grzbiecie i mruknął - poczekaj cwaniaczku, jeszcze się spotkamy.


Sezon dla kowboja jednak się nie skończył. On wie, że teraz może wszystko, a przed nim kolejne wyzwanie, kolejna bariera do przełamania i choć łatwo nie będzie, to na koniec będzie królem zimy. On chce i pragnie na koniec sezonu wznieść do góry Kryształową Kulę, a udowodnił już, że chcieć to móc i marzenia są po to, by się spełniały.

Marzenia są piękne, ale nie ma nic piękniejszego niż spełnione dziecięce marzenia. Dziecko marzy w pełni. Nie w połowie, ono marzy z całą mocą i nie boi się marzyć o rzeczach tak nierealnych jak garn ze złotem na skraju tęczy. Są wśród nas tacy, którzy ten garn szukali cały swoim życiem i go znaleźli. Myślicie, że to bajka?
To kliknijcie TUTAJ.

Specjalne podziękowania z mojej strony dla Pani Jadzi.

Jeśli ktoś jeszcze nie słyszał lub może chciałby to przeżyć jeszcze raz, albo twierdzi, że Włodzimierz Szaranowicz komentuje najbardziej emocjonalnie i nikt go nie przebije, to niech kliknie TUTAJ


Tym razem nie będzie zestawienia Pucharu Drużynowego. Igrzyska to nie PŚ, gdzie mamy całe mnóstwo cyferek i punkcików. Tu liczą się medale, ale standardowych klasyfikacji medalowych mamy mnóstwo, a te są czasami niesprawiedliwe. Owszem, miło patrzeć na dziewiąte (w chwili pisania artykułu) miejsce Polski w Soczi, ale my mamy tylko 4 krążki, a wyprzedzamy państwa co mają nawet dziewięć na koncie. Dlatego przyjąłem takie założenie: złoto 4 punkty, srebro 2, brąz 1.

1. Polska 8
2. Niemcy 4
3. Japonia 3
3. Słowenia 3
4. Austria 2
5. Norwegia 1

Jakby nie liczył, jakby nie patrzył, wygrywamy!

Największym przegranym ZIO w Soczi jest Austria. Tylko srebro w drużynie, choć w pewien sposób, aż srebro. Gregor Schlierenzauer w tym sezonie nastawił się wyłącznie na Igrzyska. Dla niego liczyło się tylko indywidualne złoto, które nadal pozostaje w sferze marzeń. Gregor przegrał i rozgoryczenie było spore. On się nawet nie otarł o podium, a i srebro drużynowe dla zespołu przyzwyczajonego do wygrywania to nie jest szczyt pragnień. Austriacy wracają do domu w niezbyt dobrych humorach i atmosferze rozłamu. Tam coś pękło i pomału wychodzi na wierzch. Wielki Mistrz Krzyżacki Alexander Pointner chyba właśnie doświadczył swojego Grunwaldu. Jego zakon jeszcze chwile przetrwa, jednak mury Malborka już płoną.

Po drużynówce pocieszam się Słoweńcami. Tak, wiem, Polak lubi jak ktoś ma gorzej, ale drużyna, która wygrała oba konkursy w tym sezonie, w decydującym momencie była nawet za nami. Oni przed IO byli faworytem, ale w Soczi mieli podwójnego pecha. Raz, że Robert Kranjec złapał niemiłą kontuzję, dwa, wiatru pod narty na Krasnej Polanie ze świeczką można było szukać. Mimo to Słoweńcy swoich bohaterów mają, bowiem Kranjec jednak walczył z naderwanymi więzadłami, a Prevc wywalczył dwa medale. Swoją drogą, Peter to już chyba montuje lalkę voo doo ze zdjęciem Kamila na buźce. Jeszcze jeden taki numer i szpileczki pójdą w ruch.
Co jeszcze mnie cieszy u Słoweńców? Oni także nie trafili ze składem.

Niemcy. Dostali na deser złotko w drużynie i to im osłodziło wcześniejsze porażki. Jak było widać na treningach i na koniec, oni byli w bardzo dobrej formie, lecz coś im cały czas rzucało kłody pod nogi. A to upadek Severina Freunda, a to pech do warunków.
Trzeba uczciwie przyznać, że na złoto w pełni zasłużyli i do kraju mogą wrócić z podniesioną głową.

Natomiast Japończycy stają się specjalistami od niespodzianek. Niespodziewanie Noriaki Kasai po czterdziestce skacze jak młody bóg i cała drużyna jest w topowej formie. Nie dwóch, nie trzech, nawet nie czterech, a wszystkich pięciu! Ktoś tam w ogóle został jeszcze w Japonii?
Gdyby indywidualny medal zdobył Reruhi Shimizu, żadnym fuksem by to nie było. On w Soczi zwyczajnie skakał rewelacyjnie. Do tego dobry Daiki Ito, bardzo solidny Taku Takeuchi i niezły Watase, który miał pecha, że jest Japończykiem. U nas by w drużynówce skakał i też by miał medal.

Trochę się rozpisałem i najwyższy czas kończyć w trybie przyśpieszonym, bo mi tu uśniecie.
Tak, widzę jak ziewacie. Jak nasi skakali to wtedy nie ziewali.

Więc na koniec. Jeśli zaczniecie o czymś marzyć, to pomyślcie o Złotym Spitfirze i nie bójcie się śnić, nie bójcie się spełniać marzeń, bo jak widać, to dość przyjemne uczucie i każdy może znaleźć swój garn ze złotem.


P.S. Napiszcie za mnie okolicznościowe kupleciki. Z góry serdecznie dziękuję :)


Artur Pojnar: informacja własna  



*wygryzając* - Zwrot użyty w żargonie piłkarskim. Wyrażenie nie ma zabarwienia pejoratywnego. Oznacza ono, że rezerwowy zastąpił w pierwszym składzie gracza do tej pory podstawowego.

Kategorie: , , ,


59 komentarzy:

  1. No rzeczywiście, hymn odegrany przepięknie.
    Stoch przechodzi do historii, a już niedługo może skompletować wszystkie najważniejsze trofea.
    Ogólnie te igrzyska zapamiętam bardzo pozytywnie. Jedyne co mnie bardzo martwi to dalsze losyTaku Takeuchiego. Teraz cieszę się zdobyl swój medal. Niech mu to doda sił...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to czytałem, to wszystkie moje mocne i świeże wspomnienia wróciły. Piękne te igrzyska jakby na to nie patrzeć niepowtarzalne. Z jednym tylko się nie zgodzę: "Nasz mistrz olimpijski nie dość, że wysłuchał dwa razy nasz hymnu, to wysłuchał po dwie zwrotki, co zdarza się tak rzadko, że jest ewenementem." - to nie ewenement. W tym sezonie słuchaliśmy dwóch zwrotek dobrze odtworzonego hymnu polskiego, w Engelbergu. W pierwszym dniu jak wygrał Janek, to puścili zwolniona wersję naszego hymnu, że się słuchać nie dało. Po setkach maili od kibiców polskich i przesłaniu organizatorom poprawnej wersji, po wygranej Kamila odegrano nasz hymn pięknie, szybko i w dwóch zwrotkach. Ten hymn w Soczi jednak podobał mi się najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Robert
      No sam widzisz, że żeby hymn był odpowiedni, to trzeba interweniować. W Soczi od razu zagrali prawidłowy :)

      Usuń
    2. Polski hymn na Rosyjskiej ziemi i to wiele razy to sprawa bezcenna dla ucha i oka :)
      Druga sprawa moje oko jakoś nie przywykło do kasku Kamila każdy ma jakiś swój gust i akurat mi on nie przypadł mało estetyczny ale..... no własnie i to jest piękne .... ale ten kask latał wyżej i dalej niż samoloty Rosyjskie Kamil pokazał Putinowi, ze Polskie lotnictwo górą :) I to następna sprawa bezcenna.

      A tak w ogóle to nie wiem co pisać bo wszystko piszemy na bieżąco pod bieżącymi artykułami w trakcie zawodów.
      Polska drużyna skoczków przeszła do historii ZIO a dwa złote medale Polaka to niewątpliwie kapitalna sprawa czekam na powtórkę za 4 lata tylko, ze wtedy może do głosu dojśc już nasza aktualna młodzież wszak będą w doskonałym wieku na skakanie.

      Usuń
  3. Igrzyska w wykonaniu polskich skoczków były bardzo udane i w sumie brak medalu w drużynie wcale tego nie zmienia. Dwa złote medale zdobyte przez przedstawiciela sportów zimowych to tak niewiarygodny wynik, że pokryłby każdą wpadkę. Pomyślcie, ze tyle lat wspominaliśmy to złoto Fortuny, jak naszą kadrę piłkarzy za czasów trenera Górskiego, jako coś minionego i co będzie ciężkie do powtórzenia. Nawet Małyszowi w czasach swojej niesamowitej dominacji to się nie udało. Dopiero Justyna Kowalczyk powtórzyła sukces Fortuny, a Stoch dokonał czegoś jeszcze większego. Jakby się dalej nie potoczyła jego kariera wszedł już na zawsze do historii polskiego sportu.

    Co do reszty naszych zawodników, to na wielkie słowa uznania zasługuje Janek Ziobro, skakał równo, na miarę swoich możliwości i zajmował bardzo dobre miejsca, a co więcej najlepsze skoki zostawił sobie na drużynówkę.

    Maciek Kot skakał jeszcze lepiej i gdyby odrobinę więcej szczęścia miał na dużej skoczni to zapewne zanotowałby dwa wyniki w czołowej 10-tce. Podstawowy jego problem to psychika, strzela fochy niczym rozchwiana emocjonalnie nastolatka. Jemu przydałby się ten luz Janka wiadomo gdzie.

    Przejdźmy teraz do Piotrka i tu się nie zgodzę z autorem felietonu. To właśnie telewizyjni doradcy w postaci Małysza czy Lepistoe rozchwiały pozycję dojazdową Żyły. Kruczek wyraźnie mówi, że jego dziwaczny dojazd został tak ustawiony podczas treningów, że był skuteczny, ale pod wpływem GŁOSÓW Z ZEWNĄTRZ zaczął coś kombinować podczas samych IO i się posypało. Zresztą rzucam linkiem z zawodami w Oslo i zauważcie, ze pozycję ma identyczną jak w tym sezonie http://www.youtube.com/watch?v=FRs7BfPYqhY

    Na koniec zostawiłem sobie największego przegranego tej imprezy. Co prawda zaliczył wycieczkę życia, ale dla wielu jest synonimem układów i powołań po znajomości. Będąc w dużo gorszej formie niż Murańka, a nawet Biegun pojechał na IO, bo miał zanotować zwyżkę formy. Gdyby rzeczywiście tak było i Dawid by zakończył zawody w piętnastce, to bym publicznie odszczekał to co pisałem o niesprawiedliwym powołaniu. Niestety jego dyspozycja była podobnie fatalna jak w PŚ, a nawet gorsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adam jak i wielu fachowców krytykują tą pozycję, ale Adam nic mu nie rozchwiał, doradzał mu nic nie zmieniac i kombinować, bo na to czasu brak na IO.


      A tutaj Jan Szturc i ogólnie temat szeroko opisany: http://eurosport.onet.pl/soczi-2014/skoki/co-tak-naprawde-stalo-sie-z-piotrem-zyla-on-zyje-w-swoim-swiecie/0hvj7

      Usuń
    2. Tylko że zmiana błędnych nawyków na poprawne czasem może dać fatalne skutki. Każdy człowiek jest inny, jedni mają takie stereotypy ruchowe, że nie da się nic zmienić i trzeba zrobić tak by zawodnik najlepiej się czuł, a nie tak by było podręcznikowo. Bo z tej podręcznikowej pozycji zawodnik nic nie potrafi zrobić. Co do "garbika" w kwestiach techniki jestem cienki bolek ale może jest jakaś różnica nie dostrzegalna dla laików pomiędzy dawnym i obecnym "garbikiem"? Bo jednak Żyła przybierał tą pozycje i w Oslo kiedy wygrywał i w Planicy kiedy stawał na podium, w Neustadt kiedy był bodaj 3 po 1 serii właśnie w tym skoku chyba szorował tyłkiem rozbieg przez 40 metrów, że aż realizator pokazywał to w powtórce w zwolnionym tempie.

      Usuń
    3. @Pavel
      Ty albo nie czytasz albo to drugie czytasz ale nic nie kapujesz ...
      Adam mu rozchwiał pozycję dojazdową?
      Polecam ci art, Jana Szturca.
      I na koniec nikt inny tak jak wielokrotny MŚ oraz wielokrotny zdobywca KK zna się na skokach najlepiej jak mało kto i w żaden sposób nigdy nie chciał by nikomu zaszkodzić a tylko pomóc i o tę pomoc do niego sami się zgłaszają niektórzy zawodnicy czy trenerzy Mateja czy Szturc.
      Trzeba by bylo być kompletnym ignorantem aby nie korzystać z wiedzy takiego Mistrza skoków jakim jest Adam.
      Ci, którym na tym zależy korzystają z jego wiedzy oraz ogromnego doświadczenia.

      Usuń
    4. Właśnie ty nie rozumiesz. Dam ci tu przykład Jandy, każdy trener twierdził, ze jego pozycja jest beznadziejna i na siłę próbował ją zmieniać z fatalnymi skutkami, dopiero Bajc ją zaakceptował, dostosował do tego moment wybicia i Janda zdobył KK. Tak samo telewizyjni eksperci próbują przed na 5min przed wielką imprezą doradzać z fotela i skończyło się jak skończyło. Żyła ma
      trenera, który mówi, że wszystko grało, a więc "eksperci" powinni siedzieć
      cicho.

      Oczywiście wszystko to poparte stosownym cytatem.

      "On ma specyficzna pozycję dojazdową i powinien nią jeździć. Natomiast dostał za dużo informacji z zewnątrz. I to nie ze sztabu trenerskiego."

      Usuń
    5. Łukasz to selekcjoner, a codziennym trenerem Piotra jest Jan Szturc. To on wypracowuje z Piotrem wszystko to, co trzeba by Piotr startował w PŚ. Wklejam tu słowa Szturca i co mówił Piotrowi Kruczek.

      Szturc:"- Nikt tak nie startuje. Dla mnie ten nawyk jest błędny. Nawet z Adamem Małyszem nad tym pracowaliśmy z nim już dwa lata temu. Biodro mu schodzi prawie do pięt i dopiero potem się ustawia tak jak trzeba. Był taki moment w 2012 roku, gdy ta pozycja zaczęła w miarę funkcjonować. Już zaczynał startować poprawnie z belki. Prędkości były dobre. Potem jednak przyszedł PŚ w Lillehammer, gdzie wszystkim Polakom nie szło dobrze. Piotrek postanowił sobie, że będzie sobie jeździł tak, jak jemu się podoba, bo w innym przypadku nie ma odpowiedniego czucia. No i ponownie się poprzestawiał. Potem za tym idzie złe ułożenie klatki piersiowej względem kolan i wszystko szwankuje."

      "W zeszłym roku na wiosnę tak samo poprosiłem Adama, aby przyszedł na trening oraz imitację i było to samo. Piotrek powiedział, że będzie robił wszystko po swojemu. Także Łukasz Kruczek tłumaczył mu, że takie startowanie to jest po prostu błąd i tak nie należy robić. On się jednak zamknął w swoich przemyśleniach. Twierdził, że on tak czuje, a jak inaczej rusza to ma złą pozycję i nie czuje rozbiegu. W czasie igrzysk nie dzwoniłem do niego, tylko pisałem smsy, żeby troszkę inaczej ułożył tułów i klatkę względem kolan. Chciałem, aby był też bardziej agresywny na dojeździe do progu. W czasie kwalifikacji na dużej skoczni jakoś to poszło, ale widać było, że to nie jest odpowiednia pozycja"


      - Czy da się to naprawić do końca zimy? Sądzę, że trzeba już myśleć o przyszłym sezonie. Po prostu on cały czas pozostaje w tej swojej upartości. Tłumaczymy mu, że nikt tak na świecie nie rusza, ale on żyje w jakimś swoim innym świecie. Widzi siebie tak, a nie inaczej. Myślę, że tutaj zmiana pozycji musi nastąpić po sezonie, bo to jest błąd i nie ma co nawet na ten temat dyskutować. Trzeba twardo postawić sprawę i mu to wytłumaczyć. Jeśli da przykład bardzo dobrego skoczka, który z tą pozycją startuje i wygrywa to w porządku. Myślę, że jego stać na znakomite skoki. To, co ma w nogach, to chyba nikt nie ma. Mówię o tej petardzie na progu. Nie wykorzystuje jednak tego. Po sezonie definitywnie trzeba przeciąć tę złą manierę ruszania z belki.


      - Jesteśmy na telefonie i można się umówić na treningi. W tym momencie ruszanie z belki trudno będzie jednak w całości poprawić. Jest za to szansa na zmianę ułożenia klatki względem kolan. Piotrek ostatnio na dodatek robi garb na plecach i od razu wiadomo, że trudno będzie odlecieć. Tak się poprzestawiał. Jeżeli będzie to kontrolował to jeszcze może zrobić wynik. Uważam, że powinien lecieć na kolejne konkursy PŚ.".


      Tyle w temacie. Piotr niezależnie od tego czy mu coś z tej pozycji czasem wychodziło w skokach, czy też nie, musi ją zmienić i to koniecznie.

      Usuń
    6. Skoro Kruczek mówi, ze nie musi to znaczy, ze nie musi i tyle w temacie. On jest trenerem kadry i jego słowo się liczy. Żyła trenował z nim na zgrupowaniu przed IO i wyglądało to dobrze, a skoki nie odbiegały poziomem od tych Kamila. Dopiero głosy z zewnątrz sprawiły, że Żyła zaczął kombinować i się rozsypał.

      W tym wypadku akurat wierze Kruczkowi, który jest Żyłą na co dzień, a nie Małyszowi, który ocenia sprzed TV i tyle. Nad pozycją można pracować w lecie, a nie na chwilę przed najważniejszym startem, tak więc wypowiedzi Małysza, Szturca i Lepistoe były zbędne.

      Usuń
    7. Pointner też jest trenerem kadry ale tak na prawdę nikt z nim nie trenuje bo każdy z nich ma trenera klubowego.
      Kruczek w przypadku Żyły wie tyle, że nic nie wie.
      Skoro Piotr przygotowuje się zawsze z trenerem klubowym to klubowy zna go lepiej niż Kruczek.
      Nic nie rozumiesz czasami gadać z tobą to jak bić głową w jakiś beton.
      A kto ci powiedział, że teraz na odległość ktoś mu coś zmieniał?
      To były tylko sugestie telefoniczne żeby wrócił do tego co wypracował choć by przed wyjazdem na IO .Ale pewnie i to do ciebie nie dotrze.
      Każdy mówi, ze w lecie się nad tym pracuje i pracowali i bylo dobrze ale przychodzi moment, że Piotr wie swoje i nawet atom do niego nie trafi.

      Usuń
    8. I nie rób z Kruczka alfy i omegi bo takim nie jest przynajmniej nie w każdym przypadku sa ludzie bardziej doświadczeni od niego.

      Usuń
    9. Wszystko ładnie, pięknie tylko czemu nikt się nie odniósł do tego jak Piotrek startował w Oslo i Planicy 2013, kiedy był najlepszy w swoim życiu i był w trójce najlepszych skoczków świata? Dla mnie dobre jest to co przynosi efekt a tamten Żyła był świetny. Wtedy były błędy? Było źle? Niech jakiś trener czy inny fachowiec odniesie się do tamtego Żyły. Bo cały czas mowa o lecie, o Lillehammer 2012 a tych zawodów z końcówki zeszłego sezonu jakby nie było.

      Usuń
    10. Szturc go ostatni raz widział pół roku temu, Żyła non stop trenuje z Kruczkiem, w okresie przygotowawczym i owszem, Szturc przygotowuje mu plany treningowe, ale teraz to tylko trenuje sprzed TV.

      A tu masz odpowiedź skąd wiem, że ktoś mu na odległość coś zmienia.

      "On ma specyficzna pozycję dojazdową i powinien nią jeździć. Natomiast dostał za dużo informacji z zewnątrz. I to nie ze sztabu trenerskiego."

      Usuń
    11. @pavel Piszesz: "Szturc go ostatni raz widział pół roku temu, Żyła non stop trenuje z Kruczkiem," - bzdura na resorach. Jan Szturc niedawno trenował Piotra podczas zgrupowań przedolimpijskich w Beskidach.

      Zresztą czesto podczas zgrupowań w Polsce kadra ćwiczy swoje z Łukaszem a Piotr z Janem, sam widziałem to wiem.

      Cytujesz Łukasza: 'On ma specyficzna pozycję dojazdową i powinien nią jeździć. Natomiast dostał za dużo informacji z zewnątrz. I to nie ze sztabu trenerskiego."

      Ja cytuję Jana: "Dla mnie ten nawyk jest błędny. (...)Także Łukasz Kruczek tłumaczył mu, że takie startowanie to jest po prostu błąd i tak nie należy robić".

      Skoro Łukasz nie potrafił przed i na Igrzyskach wyperswadować Piotrowi błędny nawyk (może nie potrafił, może było z późno?) to tylko pozostała im loteria. Piotr trafi albo spali. I faktycznie w drużynie spalił i trafił.

      W skokach bywa, że nie da się na szybko czegoś wyeliminować, ale bywa tez tak, że jeden spokojny trening czyni cuda. Niech się Łukasz z Janem i Piotrem dogadają, spokojnie zrobią jakieś skoki treningowe i może coś uratują w tym sezonie jeszcze.

      Usuń
    12. To jak odniesiesz się do jego wygranej w Oslo czy podium w Planicy? On robi jakiś malutki błąd w swojej pozycji, ale nie musi jej zmieniać całkowicie tylko ten maleńki mankament wyeliminować. Problem w tym, że robił to w najmniej odpowiednim momencie i to po namowach Sztuca i Małysza i posypał się do końca.

      Usuń
    13. Ani ja ani Ty nie jesteśmy kompetentni, by odnosić się do zmian technicznych tych dużych i tych drobnych w pozycji Piotra. Tym bardziej nie możesz wysnuwać wniosków typu: Małysz i Szturc popsuli swymi radami pozycje Piotra. Bo to guzik prawda. Piotr jest uparty i sam coś cały czas kombinuje i nawet rady trenerów do niego nie docierają. Powtórzę, teraz niech Piotr spokojnie potrenuje pozycję i może coś się uda uratować? Tak jak piszesz może to być szczegół, ale istotny wpływający na całą resztę skoku. To niech trenerzy razem skonsultują i naprawiają, oczywiście jak przekonają Piotrka do tego.

      Usuń
    14. Oczywiście, że nie mam zielonego pojęcia co Piotrek robi źle, bo nawet malutki mankament, którego laik nie dostrzega może mocno popsuć skok. Bardziej chodzi mi o to, że Kruczek mówił, że na tydzień przed IO było już wszystko w porządku, ale pod wpływem głosów z zewnątrz, Piotrek zaczął kombinować i wyszło jak wyszło.

      Tak więc mam pretensje o te wywiady, gdzie Małysz i Szturc krytykują pozycję Żyły, takich rzeczy się nie robi na chwilę przed imprezę bo i tak nic to nie da, a wiele może popsuć. Takie sprawy porusza się albo na długo przed, albo już po imprezie, a w przededniu daje się już święty spokoj.

      Usuń
    15. Tylko jaką masz pewność, że Lukasz odniósł się akurat do tych dwóch głosów? Może byli tez inni doradcy? Znając życie było ich sporo ;-)

      Usuń
    16. Oczywiście, że pewności nie mam, ale to były głosy, które krzyczały najgłośniej i robią to ciągle.

      Usuń
    17. Kompletnie abstrahując od tematu, to bardzo mi się nie podoba publiczny lincz jaki sobie urządza Małysz ze Szturcem. Znają się tyle lat i zamiast załatwić to we własnym gronie to jadą po nim w mediach. Totalny brak klasy.

      Usuń
    18. Nie wiem o jakich doradców chodziło Kruczkowi, ale nie wydaje mi się by mówił o Janie Szturcu, bo ten trener nie należny do "ludzi z zewnątrz" skoro cały czas bierze udział w treningach Piotrka, a jeśli tak jest, to Szturc i Kruczek muszą mówić jednym głosem. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.

      Już kij z medalem drużynowym, ale po prostu szkoda Żyły bo chłopak ma możliwości, może być w czołówce, a męczy się na skoczni niemiłosiernie.
      Jeśli tych doradców jest wielu, a mimo swojego uporu, Piotrek ich słucha (sytuacja z Vikersund i trafne rady Maćka Kota), to nie jest to dobra sytuacja. Z jednej strony jedna opcja, z drugiej inna i jeszcze inwencja własna. Młyn. I efekty widzimy.

      Usuń
    19. Czy możecie podać linki do filmów ze skokami Piotrka z Oslo i Planicy?
      Chodzi mi o ujęcia wyraźnie pokazujące jego sylwetkę po starcie.
      Na jednym z filmów z Oslo Piotrek był pokazany od tyłu. Zrobił lekki garbik, ale wydawało mi się, że nie siadł na butki tak, jak to czyni w tym sezonie. To był chyba film ze zwycięskim skokiem.
      Nie wiem, czy zauważyliście, że niektórzy inni skoczkowie też lekko przykucają po starcie.
      Kim są osoby te tajemnicze osoby spoza sztabu trenerskiego? Redaktorzy Kuba W., Sebastian S., czy może reklamodawcy?

      Usuń
    20. https://www.youtube.com/watch?v=il7RzTR_nC4 prosze :) i jeszcze coś nieco bardziej świeżego Piotrek z Klingenthal czyli wg Tajnera i Fijasa najlepszy na świecie w locie pod rekord skoczni https://www.youtube.com/watch?v=8S-32-ozlH8

      Usuń
    21. I jak widać garbiki były, więc garbik jako taki może nie stanowi problemu i chodzi o jakieś inne niuanse techniczne, dla mojego oka niedostrzegalne.

      Usuń
    22. Rzeczywiście, w Planicy garbik był.
      Ale nie ma co się dziwić. Każdy by siadł na butki. ;)
      https://www.youtube.com/watch?v=YI_KHb2PyeA
      W Klingenthal garbik był (po letnich treningowych poprawkach), ale nie było siadu na butki.
      U Piotrka w sumie chodzi nie o sam garbik, a o dotykanie 4 literami do pięt.

      Usuń
  4. @Artur Zapamiętałem akcję na grupie o skokach na FB, gdzie internauci zagrzmieli, maile przesyłali do Swiss i jak sie nie mylę Adam Bucholz ze SJ przesłał im prawidłową wersję hymnu.

    Zresztą posłuchajcie tej pierwszej wolnej dla Janka TUTAJ

    oraz tej drugiej szybkiej dla Kamila TUTAJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Robert
      W tej pierwszej to już tylko Edyty Górniak brakowało do kompletu :)

      Usuń
  5. To może ciut z innej beczki. Pamiętacie IO w Sarajewie 84? Gdyby mi ktoś kazał wyłowić z pamięci jakiś fragment tych igrzysk, to miałbym trudności, ale pamiętam, że oglądałem razem z ojcem.

    Teraz to tam wygląda tak:

    http://ofsajd.onet.pl/newsy/tak-wyglada-sarajewo-30-lat-po-igrzyskach-olimpijskich/snm23

    Coś jak Bieszczady po akcji Wisła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam też skoki młodziutkiego Nykaenena, jego starszego kolegi Jari Puikkonena, pamiętam młodego Weissfloga. Nie było belki startowej, zawodnicy wyskakiwali z bocznej "budki" na najazd bez torów, tam szybko stabilizowali jazdę po rozbiegu. Jeśli mnie pamięć nie myli, zawody komentował Jerzy Mrzygłód.
      Ale najbardziej z Sarajewa pamiętam Bolero w wykonaniu brytyjskiej pary Torvill-Dean, którzy wygrali z 2 duetami radzieckimi: Biestiemianowa- Bukin oraz Klimowa- Ponomarienko. Wtedy też objawiła się młoda Katarina Witt z NRD, pamiętam łyżwiarzy figurowych- Scota Hamiltona wykonującego słynne sekwencje kroków obrotowych po obwodzie całego lodowiska, Briana Orsera (chyba wtedy po raz pierwszy w pokazach mistrzów wykonał salto). Wszyscy śledziliśmy występy naszego Grzegorza Filipowskiego.
      Startowały w Sarajewie też nasze siostry Tlałki w narciarstwie alpejskim. Był też słynny szwajcarski listonosz- Pirmin Zurbriggen, jego rodaczka Maria Walliser (chyba wtedy została Miss Igrzysk), Andreas Wenzel z Liechtensteinu, z pewnością też kilka innych nazwisk udałoby mi się zidentyfikować po latach jako znajome.
      Był też taki szwedzki biegacz Gunde Svan, chyba wtedy urodą i wynikami fińskiej biegaczki Marii Liisy-Haemaelaeinen zachwycał się red. Szaranowicz.
      Wszystko w czarno-białym telewizorze.

      Usuń
    2. @deSKI
      Jak wspomniałeś o Tlałkach to coś mi "odgrzebało" w pamięci :)

      Usuń
  6. To może mały przegląd prasy.

    Państwo Stochowie całkowicie stawiają na skoki. Kiedyś szarą eminencją w PZN był śp. Edi Federer. On ciągnął za sporo sznurków z tylnego fotela. Teraz taką osobą może stać się żona Kamila ;)
    Po prostu rodzinny interes ;)

    http://4f.onet.pl/zona-pokieruje-kariera-kamila-stocha

    Czas łagodzi rany. I dobrze, bo już tak ociupinkę się bałem jakiś nerwowych ruchów.

    http://eurosport.onet.pl/soczi-2014/skoki/krzysztof-muranka-klimek-tez-mogl-zepsuc-skok/bxl6e

    Jednak było krok od rewolucji technologicznej, tylko zabrakło odważnych ;)

    http://www.sportowefakty.pl/soczi-2014/418464/lukasz-kruczek-zmiana-wiazan-miedzy-seriami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz rozumiem dlaczego się wywrócił podczas treningu i jeszcze coś zauważyłam.
      Może ktoś ma gdzieś ten skok i upadek ale narty mu się nie wypięły i musieli mu je zdejmować w miejscy nart gdzie są wiązania dyndały sznurki.

      Usuń
    2. http://www.video.banzaj.pl/film/18410/soczi-2014---upadek-kamila-stocha-podczas-treningu/

      Usuń
  7. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że Dawid "wygryzł" Klimka. Decyzję podjął trener, użycie określenia "wygryzł" sugeruje, że Dawid działał nie fair, coś załatwił itp.... a starty Klimka na MŚJ pokazały, że pod presją skacze dużo słabiej....jak długo jeszcze będziesz tworzył mit pokrzywdzonego Murańki, który zawojowałby igrzyska?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Gina
      Ale ja wcale nie twierdzę, że Klimek by zawojował igrzyska - "Nie mam pojęcia czy Klimek byłby lepszy w tej roli, gorszy raczej nie mógł być,"
      Sorry Gina, ale ja nigdzie nie pisałem, że Klimek by zawojował igrzyska.

      Wyrażenie "wygryzł ze składu" jest dosyć często spotykane w piłce nożnej i innych sportach i wcale nie ma zabarwienia pejoratywnego. Oznacza jedynie, że ktoś z ławki zastąpił kogoś w składzie i niczego innego nie sugeruje.

      Natomiast jeśli od razu pomyślałaś o działaniu nie fair, jakiś załatwieniach, to pewnie podświadomie sama tak myślisz.

      Usuń
    2. Skoro pod presją rzekomo skacze dużo słabiej tzn że całe życie mamy go chronić od presji? Biedny Klimek wszyscy robią z niego "psychicznego" i pewnie uda się zrobić z niego drugiego Mateje. Już dziennikarze TVP co przez lata mówili o Mateji "z głową nie jest najlepiej" i w końcu im się udało że facet na skoczni zaczął się bać własnego cienia, tego dopilnują...

      Usuń
  8. nie, nie - nie wmawiaj co ja myślę podświadomie - nie dość, że sugerujesz co ja myślę, to jeszcze grzebiesz w mojej podświadomości. A określenie - wygryźć kogoś jest zdecydowanie negatywne, może nie dość je znasz - słownik frazeologiczny podaje tak: ‘pozbawić kogoś stanowiska dokuczaniem, intrygami’;
    inne określenie - ze słownika synonimów - zmusić kogoś, zwykle intrygami, do opuszczenia stanowiska, do wyniesienia się skądś...
    ja szczerze mówiąc nie słyszałam, by używać takiego określenia np. w piłce nożnej, czy gdziekolwiek w sporcie, gdzie chce się wybierać najlepszych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Gina
      Mnie to przez myśl nie przeszło, więc pomyślałem, że skoro tak piszesz, to sama tak podświadomie sądzisz.

      Nie interesujesz się piłką, więc mnie nie dziwi, że nie znasz tego powiedzonka. Zapewniam Cię, że jest dosyć popularne w slangu sportowym a jako, że pisze o sporcie, to zastosowałem.
      Nie mówimy tu przecież o żadnej korporacji, firmie, biurze, czy zakładzie pracy, a takie odniesienia mają przytoczone przez Ciebie tłumaczenia ze słownika.

      Usuń
    2. Ja się nie interesuję piłką? Dziecko ja pamiętam jak nasi przegrywali z Niemcami półfinał MŚ.... i wiele innych. to, że mam kiepskie zdanie o naszej reprezentacji nie oznacza, że nie oglądam piłki...
      a przy wyborze kadry słyszymy, że trener woli tego, czy tamtego... stawia, bardziej wierzy, ma zaufanie.... bo musimy pamiętać, że praktycznie sam zawodnik nie może nic - to trener wybiera na podstawie swojego osądu... a określenie "wygryzł" oznacza niecne działania ze strony samego zawodnika... i jest to określenie ogólne, żadne tam do korporacji....

      Usuń
    3. @Gina
      Możesz nawet pamiętać II wojnę światową, ale nie masz racji. Wpisz sobie w google "wygryzł ze składu" i napisz mi co wujek google znalazł, ok?

      Usuń
    4. wszystkie podane przez google przykłady to słowa piłkarzy, którzy utracili miejsce w drużynie i nie moga się z tym pogodzić... tak jak nie mógł pogodzić się Klimek. Określenia przez nich użyte są użyte w złym kontekście, czemu nie ma się co dziwić, jako, ze piłkarze to lud mało kształcony. Dla mnie wykładnikiem jest oficjalna wykladnia, a nie pretensje upadłych piłkarzy....

      Usuń
    5. Natomiast nie spotkałam ani jednego wpisu dotyczącego "wygryzienia ze składu" w skokach, o których przecież pisałeś....

      Usuń
    6. @Gina
      Hahahaha, no jasne :)
      Nie motaj się jak piskorz tylko przyznaj, że się pomyliłaś :)
      Mylić się jest rzeczą ludzką i nic się nie dzieje.

      Usuń
  9. nie pomyliłam się - wszystkie opiniotwórcze publikacje podają definicję przytoczoną przez mnie...
    co jest jasne, to to, że Ty użyłeś nieodpowiedniego określenia i próbujesz zasłaniać się piłkarzami....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gina, ja sobie mogę nawet określenie ''opiniotwórczy'' , czy każde inne interpretować na siedem sposobów.

      Ty taką jatkę zaczynasz, gdy tylko ktoś spróbuje skrytykować Dawida Kubackiego, jakbyś uważała, że kibice, którzy od początku byli przeciwko jego powołaniu na igrzyska nie będą mu dalej kibicować, zaczną szczuć, oczerniać itd.
      Powiem Ci, że każdy z Nas dalej mocno trzyma za Dawida kciuki, ale mamy prawo do krytyki, bo wydarzenia w Soczi potoczyły się dokładnie tak jak część z nas przypuszczała ( brak czwartego zawodnika do drużyny).

      Z kolei Ty jak kogoś darzysz sympatią, to nie pozwolisz na niego jednego gorszego słowa powiedzieć, czepiając się nawet tego, że ktoś tak jak Ty mógł sobie skojarzyć sformułowanie ''wygryzł ze składu'' z tym, że Kubacki załatwił sobie miejsce w Soczi podstępem.
      Grzech śmiertelny Czarnylis popełnił, że pozwolił sobie na użycie takiego sformułowania.

      Usuń
    2. Ależ określenie - wygryźć kogoś to właśnie znaczy.... jeżeli się coś pisze, to trzeba wiedzieć co oznacza... a ja Dawida bronię, bo zwolennicy Klimka mają oczy i uszy zasłonięte na wszelkie argumenty. wiem, że Was wzrusza historia młodego skoczka, utalentowanego (może w przyszłości wielkiego mistrza), który walczył z chorobą, a teraz kłody pod nogi rzuca mu cały sztab i pozbawił go niesłusznie (Waszym zdaniem) miejsca na IO... ale nie jest, że jest albo czarne, albo białe...Dawid furory w Soczi nie zrobił, ale nie skompromitował się. nie wiadomo jak wypadłby Klimek - myślę, że też szału by nie było - patrząc jak wypadł na MŚJ....ale to nie pasuje do romantycznej legendy... ale czy zauważyliście, że do tej romantycznej legendy nie pasuje też palenie koszulki i plucie na trenera????
      ale możecie żyć dalej nadzieją, że Klemens wybawca załatwiłby nam złoto w Soczi....na MŚJ omal go nam nie "załatwił"

      Usuń
    3. A poza tym dziwne jest pisanie czegoś jednoznacznie pejoratywnego, a następnie udowadnianie, że to oznacza coś zupełnie innego...

      Usuń
    4. Popatrz na te artykuły:

      http://www.fc-porto.pl/3901,herrera-wygryzl-ze-skladu-defoura

      http://www.legia.net/index.php?typ=news&id=42777

      Czy tutaj piszą o zawodnikach, którzy ''wygryzali '' pejoratywnie ?
      Nie czepiaj się już byle czego..

      Usuń
    5. Czepiam się, by nie wyładowywać swoich żalów na bogu ducha winnym Kubackim. ... decyzję podjął trener. Jak to czasem piszecie - koniec, kropka...
      a na Twoje dwa linki mogę podać 1002 linki, gdzie się pisze - wypaść ze składu, postawić na innego piłkarza.... plus milion innych świadczących, że to, co napisał Czarnylis jest krzywdzące.... skoro krytykujecie krytykowanie Murańki - bo mu siądzie psychika, to podobnie powinno być z krytykowaniem Dawida....

      Usuń
  10. a w piłce używa się określenia - wypaść ze składu...

    OdpowiedzUsuń
  11. @Gina
    Skoro jesteś bardziej zorientowana niż wujek google, to cóż ja malutki mogę zrobić?
    Wiem w jakim kontekście napisałem "wygryzł ze składu" w felietonie, wytłumaczyłem to pod kreską i Twoje insynuacje tego nie zmienią.

    Oczywiście każdy ma prawo do własnej interpretacji i jeśli Ty uważasz, że "wygryzienie ze składu" wiąże się z nieczystymi zagraniami, to proszę bardzo, nie ma problemu.
    Zresztą kto wie czy nie masz racji...

    OdpowiedzUsuń
  12. no widzisz - ja dokładnie z google brałam moje określenia...
    a ze składu w piłce nożnej się wypada, gdy jest ktoś lepszy, a nie dlatego, że się kogoś wygryzie... w końcu grają najlepsi...
    ale myslę, że możemy dojść do porozumienia - nie przemyślałeś swojego określenia i nieprecyzyjnie go użyłeś...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mam pod ręką telefonu do profesorów Miodka i Brylewicza ;-) ale użyję mojej wyroczni, którą zawsze się podpieram, jak czegoś nie wiem, a więc słownika PWN: wygryźć — wygryzać 1. «gryząc, wyjeść coś z czegoś»
    2. «gryząc, zjeść coś całkowicie»
    3. pot. «zmusić kogoś, zwykle intrygami, do opuszczenia stanowiska, do wyniesienia się skądś»
    Zapraszam tutaj: http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2539250


    @Lis użył pewnie w dobrej wierze tego określenia, kierowany szeroko rozumianym żargonem piłkarskim. Co nie zmienia faktu, że to określenie pejoratywne. Tak też to mogła odebrać @gina i tak też to odebrała. Niby niuans, ale może rzucać to pewny cień podejrzeń na wcielenie Dawida do kadry olimpijskiej.

    Nie ma co kruszyć kopii o ten zwrot, bo autor użył go mam nadzieję z zabarwieniem pozytywnym. No chyba, ze się mylę i Artur jest przekonany, ze Dawid intrygami, znajomościami dostał to miejsce w kadrze na Soczi, to wtedy zwrot jest idealnie użyty ;-) ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Robert
      W żargonie piłkarskim to wyrażenie nie ma zabarwienia pejoratywnego. Oznacza ono, że rezerwowy zastąpił w pierwszym składzie gracza do tej pory podstawowego. I tyle. W takim kontekście użyłem "wygryzienia ze składu". Jest to normalny zwrot, używany także przez dziennikarzy.

      Usuń
    2. no właśnie - nie ma o co kruszyć kopii, a jeśli chodzi o dziennikarzy, to podając takie informacje raczej używają słowa wypadł... bo piłkarz zastępuje innego, gdy jest od niego lepszy, lepiej nadaje się na pozycję i do stylu drużyny. Nie dlatego, że prowadził jakieś działania "zakulisowe". A to określenie tak właśnie znaczy...

      Usuń
  14. Myślę, że temat błahy, a w tekście Lisa dodałem pod tym słowem adnotację.

    Nie możemy zapomnieć o jednym. Jesteśmy kibicami sportowymi i mam nadzieję, że każdemu z naszych skoczków życzymy jak najlepiej. Olimpiada w wykonaniu skoczków przeszła już do historii, a przed nami emocje z PŚ i MŚL. Jakby ktoś nie zauważył licznik do MŚL cyka już na naszej stronie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wpadłem tu an chwilkę, patrzę, a tu za przeproszeniem "gównoburza" o jedno słówko rozrosła się do niebotycznych rozmiarów, nieźle.

    OdpowiedzUsuń

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA