Archiwum strony

Ranking Szczęścia Sezonu 2013/2014

Unknown | 7.10.14 | 7 komentarze

foto: winterszus.pl / edycja: Jakub "Ederwolf" Bachta
Sprawiedliwość w skokach narciarskich to bardzo niewygodny choć chętnie poruszany temat. Mimo wprowadzenia przeliczników zawodnicy zgodnie uważają, że wolą oddać skok w lepszych warunkach, w których mogą z nawiązką odrobić rekompensaty punktowe. Dlatego też mamy sporą grupę kibiców – spiskowców, którzy mają przekonanie że niektórzy zawodnicy są faworyzowani lub wręcz odwrotnie – są bardzo nielubiani przez Mirana Tepesa i Waltera Hofera. A co mówi na ten temat matematyka?


W celu zmierzenia się z kilkoma mitami kibicowskimi dotyczącymi rzekomego szczęścia/pecha do wiatru postanowiłem wykonać bardzo obrazową statystykę. A oto jej zasady:
1. Dla każdej serii konkursowej zawodów indywidualnych w sezonie 2013/2014 (PŚ, IO oraz MŚwL) wyliczyłem średnią doliczonych/odjętych punktów za wiatr.
2. Następnie każdemu zawodnikowi obliczałem różnicą między pomiarem podczas jego skoku a średnią dla całej serii. Przy czym warunki korzystniejsze od średniej nagradzałem punktami dodatnimi, natomiast za te mniej korzystne odejmowałem punkty z bilansu.
3. Po przeliczeniu wszystkich konkursów zsumowałem punkty każdego z zawodników z osobna i w taki sposób otrzymałem „współczynnik szczęścia” każdego skoczka w minionym sezonie zimowym.


 

Niemców natura wspiera...



Losy walki o zwycięstwo w tej niecodziennej rywalizacji toczyły się do samego końca. Ostatecznie jednak najbardziej fartownym zawodnikiem sezonu 2013/2014 okazał się Michael Neumayer. W jego wypadku jednak na ogół co daje natura… odbierają sędziowie. Neumayer w ostatnich latach dostaje niskie noty niemal z urzędu, nawet jeśli jego skok stylowo jest znośny. Drugie miejsce powędrowało do jego rodaka Marinusa Krausa, dla którego los był łaskawy w jego pierwszym pełnym cyklu startów w Pucharze Świata. Ogółem w czołowej dziesiątce zestawienia mamy 4 Niemców, oprócz wymienionej dwójki są to czołowe postacie niemieckiej kadry: Freund i Freitag. Trzecie miejsce dzielą ze sobą: Fin Anssi Koivuranta, szczęśliwy zwycięzca z Innsbrucka oraz Dimitrij Wasiliew, który największą szansę od losu dostał w najlepszym momencie, czyli podczas IO, jednak upadek przekreślił szansę na miejsce w pierwszej „8” konkursu na dużej skoczni. Zawodnikiem, który załapał się do „10” przy najmniejszej ilości skoków okazał się Jarkko Maeaettae, który dopóki był w formie dobrze wykorzystywał swoje okazje od losu.

 


… za wyjątkiem Wellingera


W klasyfikacji pechowców mieliśmy za to jednego dominatora, choć on sam zapewne nie jest zadowolony z tej dominacji. Jest to również Niemiec - Andreas Wellinger. Idealnie więc widzimy, że równowaga w przyrodzie istnieje, tylko że nawet wtedy są tego ofiary. Młodego Niemca możemy śmiało nazwać ciermiężcą ubiegłego sezonu, gdyż, w zdecydowanej większości swoich prób dostawał warunki gorsze niż większość swoich zawodników. A czarę goryczy dodatkowo dopełnia PŚ w Zakopanem, gdzie Andi nie miał prawa wygrać nierównej walki z rozmokniętymi torami najazdowymi. Drugie miejsce zajął Janne Ahonen, którego natura postanowiła nie oszczędzać na ostatnie lata kariery. Nieszczęścia skumulowały się szczególnie podczas ulubionej części sezonu Fina – Turnieju Czterech Skoczni. Jak widać, ktoś postanowił zabezpieczyć się przed tym aby Fin rozbił bank i po raz szósty wygrał ten turniej. Ta „pomoc” jednak i tak nie była potrzebna – Janne w tamtym sezonie był tylko cieniem gwiazdy sprzed lat. Trzeci był Stefan Kraft, który wprawdzie w pojedynczych skokach potrafił trafić w bardzo korzystne warunki, jednak później wszystko było odrabiane z dużą nawiązką. Warto też wspomnieć o obecności w „10” dwóch zawodników, którzy w minionej edycji PŚ punktów nie zdobyli – Ilmira Hazetdinowa- i Cestmira Koziska. Oczywiście złe warunki nie są istotnym powodem tego że nie zapunktowali, jednak obaj nie dostali okazji na skorzystanie ze szczęśliwego trafu.



"Święte krowy" tylko z nazwy?


Wielu ciekawi zapewne zestawienie punktowe wśród czołowych zawodników poprzedniego sezonu. Niektórzy mają tam swoich faworytów do stosowania swoich teorii spiskowych. A co pokazuje ranking? Że owi spiskowcy powinni za cel swoich frustracji obrać Severina Freunda. W porównaniu z większością zawodników walczących o czołowe lokaty w klasyfikacji generalnej PŚ, Niemiec dostawał największą pomoc. Inni zawodnicy ścisłej czołówki: Stoch, Prevc, Bardal i Kasai nie byli hojnie nagradzani za swoją dobrą formę. Jednak nie można też mówić w ich przypadku o kumulacji pecha. Co do chętnie podawanego mitu o faworyzowaniu Schlierenzauera – jego współczynnik jasno pokazuje, że Gregor jest traktowany jak najbardziej sprawiedliwie. 



Bad Luck Maciej?  


Jak zdążyliście zauważyć w czołowych 10 zestawień nie było żadnego Polaka. Nie oznacza to jednak, że nie było rozbieżności pomiędzy poszczególnymi członkami naszej kadry. Zawodnikami, którzy przynosili szczęście byli: Ziobro, Żyła, Murańka i Miętus. Nie zawsze potrafili to wykorzystać, jednak zdarzały się te chwile, chociażby w Oberstdorfie, gdzie Klimek wykorzystał fantastyczne warunki. Na minusie mniejszym, lub większym była cała reszta, w tym Maciej Kot, o którym w ostatnich latach mówiło się, że po ulokowaniu się na belce startowej miał magiczną moc przemiany przedniego wiatru w tylny. Jednak zestawienie pokazuje, że nie jest aż tak źle. Kilkakrotnie w ubiegłym sezonie Maćkowi sprzyjało nawet szczęście(!). 



Na pohybel swoim


Teraz czas zmierzyć się z ulubionym twierdzeniem części polskich kibiców skoków narciarskich: „Austriaccy i Słoweńscy skoczkowie mają duże szczęście do warunków wietrznych.” W takim razie czas popatrzeć na klasyfikacje państw. Wspomniane państwa zajmują wprawdzie kolejno pozycję 3 i 2 ale od końca! To chyba wystarczy, by wszelkie gadki, o tym jak Tepes pomaga rodakom swoim jak i Hofera, wyrzucić do śmieci. Zawsze można zmienić linię obrony i uznać, że Miran Tepes to Norweg, a Walter Hofer to Włoch (te nacje przewodzą w rankingu).


Podsumowując, natura nie lubi wszelkich stereotypów i postępuje według własnej pokrętnej logiki. Szczęście do wiatru w dzisiejszych skokach to rzecz absolutnie losowa i wszelkiego rodzaju spiskowe teorie dziejów nie mają racji bytu. Zresztą będziecie mogli się o tym przekonać w przyszłości bo w nadchodzącym sezonie zimowym, ów ranking będzie prowadzony i aktualizowany wraz z zakończeniem każdego periodu.

 
Tekst: Radosław "Bringer" Sarnik
 

źródło: informacja własna

Statystyka dostępna także tutaj



Kategorie: , , , , ,


7 komentarzy:

  1. Świetne po prostu znakomite statystki,naprawdę duże brawa dla autora,znowu winterszus pomaga w walce ze spiskowcami(wcześniej świetny materiał o kompensatach za wiatr)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może nie do końca "walczymy ze spiskowcami", raczej staramy się czasem bardziej wnikliwie "ugryźć" temat. Osobiście wiem, że nie wszystko jest takie gładkie i cacy. Wiem, że pieniądz rządzi światem i w skokach też są grupy wpływów. Tylko póki nikt nie ma niezbitych dowodów, czarno na białym, dopóty pozostaje nam wyjaśnianie spraw tradycyjnie. Czyli to co zbierzemy, policzymy, to co podpytamy, przetłumaczymy, to co osoby ze świata skoków życzliwe naszej stronie nam podpowiedzą, to zamieszczamy i tyle. Osobiście czasem podczas sezonu mam rozterki, czy to wszystko ma sens, czy wszystko jest fair play itp. Chyba kazdy z nas miewa wątpliwości prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście,na pewno każdy z dużym niedowierzaniem patrzał to co się działo rok temu w Klingethal,nawet Szaran wygłosił mowę końcową,jednak wszystko zakończyło się dla Nas pomyślnie :)
      Wiadomo że są wpływy,ale jeśli żadna z nacji nie jest zbyt nachalnie faworyzowana mi to nie przeszkadza ;)

      Usuń
    2. Teza Szarana o dopuszczeniu Bardala i Schlierenzauera do II serii w Klingenthal bez oddania skoku była najbardziej absurdalną jaką w życiu słyszałem od kiedy oglądam skoki i o zgrozo, czytając wówczas komentarze w internecie wielu to podchwyciło i zawyło z oburzenia że tak może być. Co do rankingu to bardzo dobra robota, i mógłbym prosić autora o przesłanie na maila pełnego zestawienia w excelu? emil.dudzik@gmail.com jak coś

      Usuń
  3. Interesujący artykuł. Dobrze czasem wziąć pod lupę teorie spiskowe. Zwłaszcza gdy - choćby w jakimś stopniu - problem jest "mierzalny". Głoszącym takie teorie często nie chce się weryfikować ich zasadności (nad tym trzeba trochę się napocić), a częściej jeszcze wcale nie zależy im na zbadaniu, jak to jest naprawdę. Wygodniej jest - jak to ujął Emil - podchwycić coś i wyć z oburzenia. A czy jest się czym oburzać, to już kwestia dla wyjącego drugorzędna, a czasem nawet niewygodna. Teorie spiskowe nie badają faktów (a jeśli już do faktów się odwołują, to naginają je stosownie do potrzeb). Wyrastają nie z rzetelnej analizy, a z fobii, lęków, kompleksów i zakorzenionych wcześniej niechęci. Spiskowiec widzi to, co chce zobaczyć; słyszy to, co chce usłyszeć. Nie idźmy tą drogą ;)

    Autor wykonał kawał dobrej roboty. Dzięki! Wkradł się tylko mały błąd językowy: "Młodego Niemca możemy śmiało nazwać ciermiężcą ubiegłego sezonu, gdyż, w zdecydowanej większości swoich prób dostawał warunki gorsze niż większość swoich zawodników". Nastąpiło chyba jakieś tajemnicze połączenie słów "cierpiętnik" i "ciemięzca" (o zgoła odmiennych znaczeniach). I stąd ów "ciermięzca".

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyznawca teorii spiskowych łatwo te statystyki obali. Wystarczy, że powie iż punkty za wiatr daje się pod stołem i to, że Austriacy ich dużo dostali wcale nie świadczy o tym, że skakali w kiepskich warunkach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to dziwne jest, Stefan Kraft. Austriak, ciągle kupa dodanych punktów, a przez cały sezon nie słyszałem ani jednej spiskowej teorii na jego temat. Ktoś coś przegapił? :)

      Usuń

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA