Archiwum strony

Kanadyjskie skoki narciarskie walczą o przetrwanie

Aga Pająk | 25.12.14 | 0 komentarze

Sytuacja finansowa kanadyjskich skoków narciarskich wygląda źle. Gdyby nie zaangażowanie Toma Reida oraz innych działaczy i sponsorów, prawdopodobne jest, iż nie oglądalibyśmy zawodników czy zawodniczek z tego kraju w zawodach Pucharu Świata czy Pucharu Kontynentalnego w tym sezonie.


Podczas spotkania biznesowego, w jakim uczestniczył Tom Reid, nagle zadzwonił telefon. To, co usłyszał zaskoczyło go. Został wybrany przewodniczącym kanadyjskich skoków narciarskich. Dzień wcześniej zgodził się, aby jego nazwisko zostało umieszczone na liście kandydatów na to stanowisko, lecz nie spodziewał się, że zostanie wybrany.

Niedługo później zrozumiał, że będzie musiał ratować kanadyjskie skoki narciarskie od wymarcia. "Byłem trochę zmieszany tą decyzją, ale pomyślałem <<do diabła, i tak w końcu bym tam skończył, więc czemu nie teraz?>>"

"Kiedy otrzymałem kopię sprawozdania finansowego.. natychmiast stanęło mi serce." Kanadyjskie skoki narciarskie znajdowały się w poważnych tarapatach. "Faktycznie, nie mieliśmy żadnych dochodów. W banku znajdowało się 20 czy 30 dolarów" – dodaje Reid.

Na pierwszym spotkaniu Reid powiedział dosadnie, że za trzy, góra cztery miesiące zbankrutują, skoki narciarskie w Kanadzie przestaną istnieć, jeśli nic nie zrobią.
Niewiele brakowało, a jeden z najstarszych sportów tego kraju, przeszedłby do historii.

Trener Gregor Linsig mówi, że nie wie, co działo by się, gdyby nie Tom Reid. "Nie myślę, że istniałyby kanadyjskie skoki bez niego" – dodaje Linsig.

Reid od razu przeszedł do cięcia kosztów. Priorytetem były pieniądze dla trenera Linsiga oraz koszt ich części dla zagranicznego trenera - Bine Norcica, którego dzielą wraz z Amerykanami. "Jesteśmy w lepszym miejscu teraz. Od tamtego momentu zrobiliśmy kilka rzeczy. Jedną z nich jest to, iż powstał komitet marketingowy, który składa się ze mnie (wiceprezes Aviva Canada na zachodzie kraju), gentelmana prowadzącego firmę konsultingową oraz kolejnego gentelmana z firmą zajmującą się ropą naftową oraz gazem ziemnym. Zaczeliśmy łączyć swoje kontakty." – mówi Reid.

Mówi on także, że roczne opłaty wynoszą około 220 tysięcy dolarów. Obecnie, posiadają 60-70 tys. Dolarów na kolejne cztery lata. "Są to pieniądze na szkolenie, toteż zmniejszyliśmy nasze wydatki do absolutnego minimum" – dodaje.

Włączony został tryb przetrwania. Nie było to łatwe dla naszych zawodników, których zarobki są zależne od osiągnięć. Jeśli ktoś zdoła wywalczyć punkty w zawodach Pucharu Świata, to zostaną mu zwrócone koszty podróży. Obecnie sami muszą płacić około 10-15.000 dolarów rocznie. Aby osiągnąć finansowanie należy osiągać dobre wyniki, ale Kanadyjczycy nie mają tak dużego budżetu , jak zawodnicy z Europy. Nie mają też dostępu do zaawansowanych metod treningowych.

"Nie wydaje mi się, że będziemy mieli takich zawodników, jakich mieliśmy kiedyś. Ale chcę, jeśli będziemy mieli więcej pieniędzy, aby nasi zawodnicy mieli lepszą możliwość treningu, np. Trenera odpowiedzialnego za siłę i kondycję. Potrzebujemy psychologa sportowego, dostępu do zintegrowanej grupy wsparcia, która zawiera też grupę medyczną." - mówi Reid, którego celem jest pozyskiwanie sponsorów.

Obecnie straciliśmy czołowych zawodników. Alexandra Pretorius, która dwukrotnie tryumfowała w zawodach LGP w 2013 roku, zakończyła sportową karierę, mając zalediwe 18 lat. Mackenzie Boyd-Clowes, lider kadry w minionych latach, obecnie zrobił sobie rok przerwy od skakania.

"Jest im bardzo ciężko to wszystko połączyć – uprawiać sport, który kochają, jednocześnie pracując na cały etat, chodząc do szkoły, a także podróżując po świecie za własne grosze. To jest niemożliwe. Przez to zastanawiają się, czy jest sens kontynuować karierę." - mówi Linsig.

Obecnie, członkowie kadr musieli wybrać, gdzie zamierzają startować tej zimy. Rowley wziął udział w zawodach w Engelbergu, przed prestiżowym Turniejem Czterech Skoczni.
Kadra kobiet składa się z Taylor Henrich i Jasmine Sepandj nie będzie brała udziału w zawodach do styczniowych konkursów w Szwecji.
Reszta mężczyzn – Trevor Morrice, Dusty Korek, Josh Maurer i Matthew Soukup – także planują pierwsze starty w styczniu.
Trener Linsig będzie odpowiedzialny za wszystkich zawodników, włączając w to pomoc prowincjolanym drużynom i narodowej kadrze w kombinacji norweskiej, w której skład wchodzą Wes Savill i Nathaniel Mah.

"W minionych 4-6 latach zrobiliśmy wielkie kroki, realizowaliśmy określone cele i robiliśmy postępy każdego roku. Chcemy to kontynuować, ale finansowanie jest teraz inne" – mówi Linsig.

Jeśli zawodnicy zobaczą, że działacze próbują zyskać pieniądze, to będą skakać dalej, a co najważniejsze – dawać z siebie wsyzstko.
"Chcę, aby ten sport przetrwał. To nasze życie, nasza pasja".

źródło: calgaryherald.com

Kategorie: , , , ,


0 komentarze

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA