Archiwum strony

Robert Mateja oraz Maciej Maciusiak wybrali już skoczków, którzy będą reprezentować Polskę podczas najbliższego weekendu w Courchevel, gdzie odbędzie się Puchar Kontynentalny.
Do zawodów Pucharu Świata w Wiśle zostało 10 dni. W Beskidach wciąż panuje wiosenną aura. Dziś wieczorem rozpocznie się transport śniegu z Podhala. - Jeśli pogoda nam trochę pomoże, damy radę, zawody się odbędą - przekonuje Andrzej Wąsowicz, główny organizator konkursu w Wiśle.

Wiosenna pogoda okazuje się największym przeciwnikiem organizatorów zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Nie tylko Wisła zmaga się z brakiem śniegu i dodatnimi temperaturami. Organizatorzy zapewniają, że dokładają wszelkich starań, by zaplanowane na 16 stycznia zawody doszły do skutku. - Angażujemy ponadludzki wysiłek. Dziś o godzinie 19:00 rozpoczynamy przywóz śniegu z Podhala, który będziemy na bieżąco rozprowadzać i układać na zeskoku. Śniegu jest na tyle, że zeskok powinno udać się przygotować. Wczoraj dokonałem przeglądu najazdu, jest w dobrym stanie, zmrożony, choć wymaga drobnej kosmetyki. Jutro po godzinie 8:00 rozpoczniemy i te działania - przyznaje Andrzej Wąsowicz, szef Komitetu Organizacyjnego Pucharu Świata w Wiśle.

Organizatorzy mają czas do niedzieli. Wtedy ostateczna decyzja o organizacji bądź odwołaniu zawodów zostanie podjęta wspólnie z Walterem Hoferem, dyrektorem Pucharu Świata. - Z jego strony jest duże zrozumienie. Podkreśla, by spróbować przygotować zawody. To jest ważne także w kontekście zawodów zaplanowanych w kolejnych latach. Skocznia powinna być gotowa 16 stycznia na godz. 9, by odbył się trening. Dobrze byłoby, gdyby delegat techniczny 15 stycznia wieczorem, na odprawie technicznej, mógł powiedzieć, że skocznia jest bezpieczna - podkreśla Andrzej Wąsowicz.

Szef Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego jest przygotowany także na alternatywne rozwiązania. - Jestem po rozmowach z ludźmi zajmującymi się wytwarzaniem śniegu z ciekłego azotu, przedstawiono mi propozycję. Bardzo drogą. Jest to alternatywa, gdyby dominowały wciąż plusowe temperatury, w ramach dobrej współpracy, są wstanie pomóc nam przy przygotowaniu torów. Możemy zamrozić je do minus 80 stopni i przez trzy dni utrzymać w takiej temperaturze. Co z zeskokiem, nie wiem. Do Polski musi przylecieć ekipa z Belgii, która by się tym zajęła. Technicznie jesteśmy przygotowani, ale finansowo to radykalnie podraża imprezę - wyjaśnia prezes Wąsowicz.

Organizatorzy proszą kibiców o cierpliwość. - Robimy wszystko, by zawody się odbyły. Jeśli pogoda trochę nam pomoże, damy radę - zapewniają.



Źródło: Katarzyna Koczwara / PZN

Obecny TCS nieco przypominał ten zakończony w 2001 roku. Tak, jak wówczas, jak grom z jasnego nieba pojawił się zawodnik latający piętro wyżej od reszty i na którego nikt przed turniejem nie postawiłby złamanego grosza, a mimo to nikt nie ma wątpliwości, że jedno i drugie zwycięstwo dostało się w odpowiednie ręce. Trzynaście lat temu był to poczatek długoletniej passy i w tym wypadku może być podobnie, ponieważ Thomas Diethart to już nie młodzieniec z mlekiem pod nosem, tylko skoczek wchodzący w optymalny dla tego sportu wiek.