Archiwum strony

Do walki o zwycięstwo w LOTOS Cup 2014 w skokach i kombinacji norweskiej przystąpili dziś najstarsi - Seniorzy, Juniorzy A oraz Juniorzy B. Zawody rozgrywano na Wielkiej Krokwi (HS-134) i pobliskiej trasie biegowej COS. Rywalizacja była prawdziwie międzynarodowa - na starcie zawodów stanęli reprezentanci siedmiu państw: Polski, Czech, Słowacji, Białorusi, Ukrainy, Turcji i Kazachstanu. Polacy nie okazali się gościnni i zajęli wszystkie stopnie podium w każdej z kategorii wiekowych.

W promieniach wiosennego słońca i przy prawie bezwietrznej pogodzie przebiegały dzisiejsze zawody LOTOS Cup - "Szukamy Następców Mistrza”. – Nie było jednak ciszy, czasem przychodził lekki wiatr z przodu, ale konkurs był całkiem fajny, przeprowadzony w dobrych warunkach – tłumaczył trener kadry juniorów Maciej Maciusiak. - Moi zawodnicy wygrali w kategorii Junior A i B i jestem z nich zadowolony. Przemek Kantyka co prawda miał nieco gorszy drugi skok, taki „na siłę”, Staszek Biela całkiem przyzwoicie, bardzo dobry skok Krzyśka Lei w drugiej serii, trochę pomogły mu też warunki. Od dłuższego czasu obserwujemy zawodników spoza kadry. Aktualnie fajnie prezentują się: Paweł Gut i Łukasz Podżorski. Dziś troszeczkę słabiej wypadł Sebastian Hebel, ale ogólnie ta trójka jest w tym momencie mocna. Hebel fajnie skakał na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży, z tego co wiem jest lepszy na mniejszych obiektach, bo jest mocny fizycznie. Musi jednak jeszcze popracować nad techniką. Czwórka zawodników kadry juniorów, która dziś skakała, zaprezentuje się także w zawodach FIS Cup w Zakopanem. Trzech pozostałych: Krzysztof Biegun, Jakub Wolny i Aleksander Zniszczoł leci do Falun na Puchar Kontynentalny – zadecydował trener.

Walka o triumf w kategorii Junior B rozegrała się pomiędzy dwoma zawodnikami kadry juniorów - Przemysławem Kantyką (LKS Klimczok Bystra) i Krzysztofem Leją (AZS Zakopane). Pierwszą serię skoków wygrał Kantyka (125,5 metra, czyli o 4,5 metra dalej niż Leja). Skoczek z AZS Zakopane odpowiedział w drugiej serii skokiem na odległość 130 metrów i ostatecznie pokonał rywala aż o 11,1 punktu. Na trzecim stopniu podium stanął lider klasyfikacji generalnej Paweł Gut (LKS Poroniec Poronin), który po pięciu konkursach ma 70 punktów przewagi nad Łukaszem Podżorskim (KS Wisła Ustronianka).


Podobnie ułożyły się zawody w kategorii Junior A. Dwa najwyższe miejsca zajęli podopieczni trenera Maciusiaka - zwyciężył Stanisław Biela (UKS Sołtysianie Stare Bystre), a drugi był Adam Ruda (Zagórskie TS Zakucie), który był górą po pierwszym skoku. Biela to autor najdłuższego skoku dzisiejszego dnia na Wielkiej Krokwi - 131 metrów w finałowej rundzie. Trzecie miejsce zajął jego klubowy kolega - Damian Urbaś, z którym jeszcze dwa lata temu częściej mogli spotkać się na podium w zawodach kombinacji norweskiej. – Trener pochwalił mnie za zwycięstwo, ale zauważył również, że mogłem nieco lepiej wylądować. Miałem dziś dobre warunki i je wykorzystałem. To też trzeba umieć zrobić. Skoki  były dobre na progu. Na skoczni było dziś twardo. To może nie było zbyt komfortowe, ale dało się wylądować. Nie po raz pierwszy skaczemy w takich warunkach – ocenił Stanisław Biela, którego czekają teraz dalsze starty na Wielkiej Krokwi w zawodach FIS Cup. Żółta koszulka nadal jest jednak w posiadaniu Andrzeja Stękały (AZS Zakopane), który ma 41 punktów przewagi nad Konradem Janotą (SS-R LZS Sokół Szczyrk) i 52 punkty nad Bielą, który nie uczestniczył w pierwszych dwóch konkursach LOTOS Cup 2014.


Najsilniejszą obsadę posiadały zawody w kategorii Senior. Dalekie i równe skoki zaprezentował reprezentant klubu KS Chochołów, Wojciech Gąsienica-Kotelnicki - na odległość 126 i 125 metrów. Zapewniły mu one zwycięstwo i uzyskanie przewagi 5,5 punktu nad skoczkiem z kadry młodzieżowej Grzegorzem Miętusem (AZS Zakopane). Skład podium uzupełnił Andrzej Zapotoczny (AZS Zakopane). Tuż za podium wylądował Jakub Kot, dla którego są to pierwsze zawody po powrocie z igrzysk olimpijskich w Soczi, gdzie pełnił funkcję wolontariusza. Zagraniczni skoczkowie nie dali rady Polakom - Tomas Zmoray ze Słowacji był dopiero szósty, a najlepszym z Czechów okazał się 15-letni Frantisek Holik (8. miejsce), który pokonał m.in. doświadczonych Rafała Śliża (9. pozycja) z Polski i Borka Sedlaka (10. miejsce) z Czech. W klasyfikacji generalnej prowadzi Artur Kukuła (KS Wisła Ustronianka), jednak jego przewaga nad drugim Andrzejem Zapotocznym wynosi tylko 5 punktów.



Po południu na trasie biegowej położonej wokół kompleksu Średniej Krokwi rozegrany został bieg do kombinacji norweskiej na dystansie 7 kilometrów (7 okrążeń). Po skokach w kategorii Junior B zdecydowanie prowadził Daniel Mąka (LKS Poroniec Poronin), który lądował o 11 metrów dalej niż kolejny z zawodników. Podczas biegu potwierdził dobrą formę i na mecie zameldował się minutę i 10 sekund przed Krzysztofem Dziadoniem. Trzeci był Piotr Byrski (obaj TS Wisła Zakopane). Mąka wygrał wszystkie trzy konkursy tej zimy i pewnie prowadzi w klasyfikacji generalnej LOTOS Cup.

Podczas biegu Juniora A fantastycznie spisał się Jan Łowisz (AZS Zakopane), który po skokach zajmował trzecie miejsce z 12-sekundową stratą do Michała Pytla (TS Wisła Zakopane). Łowisz pobiegł nie tylko najszybciej w swojej kategorii wiekowej, był także drugim najszybszym wśród seniorów (lepszy czas uzyskał tylko Wojciech Marusarz). 47,9 sekundy po zawodniku AZS Zakopane finiszował Marcin Budz (WKS Zakopane), a 56 sekund do Łowisza stracił Michał Pytel. Nowym liderem LOTOS Cup został Łowisz, który nie startował w Wiśle (z powodu udziału w Mistrzostwach Świata Juniorów), jednak później wygrał zawody w Szczyrku i Zakopanem i aktualnie ma 5 punktów przewagi nad Krystianem Karpielem (TS Wisła Zakopane).

Jan Łowisz

Po raz pierwszy tej zimy udało się przeprowadzić rywalizację w kategorii Seniorów. Najdłuższy skok - na odległość 125,5 metra - należał do Andrzeja Gąsienicy (TS Wisła Zakopane), a przed biegiem 12 sekund tracił do niego Mateusz Wantulok (AZS AWF Katowice), który skoczył 123,5 metra. Na pierwszych okrążeniach obaj biegli razem, ale później zaatakował Gąsienica i udało mu się utrzymać prowadzenie aż do końca biegu. Jego przewaga nad Wantulokiem wyniosła 15,4 sekundy. 55,9 sekundy po zwycięzcy na metę dotarł jego kolega z kadry kombinacji norweskiej Szczepan Kupczak (AZS AWF Katowice).

– Skok był na dobrym poziomie. Miałem trochę problemów z przestawieniem się ze skoczni w Eisenerz, gdzie panowały bardzo złe warunki, był tam też inny profil. Dzisiejszy bieg potraktowałem poważnie. Starałem się równomiernie rozłożyć siły, żeby mi ich nie zabrakło na finisz. Na trzecim okrążeniu udało się uciec rywalom i bez większych problemów spokojnie dotrzeć do mety na pierwszym miejscu. Warunki były bardzo ciężkie. Śnieg stał się mokry i było miękko. Nogi nam bardzo parzyły na podbiegach. Trasa też była dziś ciężka – to był falisty bieg: góra-dół-góra-dół i to bardzo mocno daje w kość. Powoli wraca moja forma biegowa. Na początku sezonu miałem problemy zdrowotne, cały czas towarzyszy mi przewlekły stan zapalny zatok, który postaram się wyleczyć po sezonie. Latem miałem problemy z kolanem, operację, dwa miesiące przerwy. Potem próbowałem ciężkim treningiem wrócić do dobrej dyspozycji i trochę wyczerpałem organizm przed sezonem. Odpuściłem, wyświeżyłem się i teraz daje to efekt 
– komentował Andrzej Gąsienica.

Finałowe konkursy LOTOS Cup 2014 w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej zaplanowane są na 14-16 marca w Zakopanem.

Pełne wyniki i aktualną klasyfikację generalną LOTOS Cup 2014 można znaleźć



Pokaz slajdów


VIDEO









Źródło: Alicja Kosman / PZN / Patrycja Długosz WinterSzus.pl


Dzisiejszy konkurs Puchar Świata w Falun wygrał Severin Freund, który w swoich próbach uzyskał 133 i 135 metrów. To właśnie Niemiec został nowym rekordzistą obiektu. Drugie miejsce zajął Peter Prevc (125,5 m i 133,5 m), który jest liderem klasyfikacji generalnej. Na najniższym stopniu podium stanął Noriaki Kasai (123 m i 134,5 m).
W serii próbnej przed dzisiejszym konkursem Pucharu Świata w Falun najlepszy okazał się być Jernej Damjan, który w swojej próbie uzyskał 128,5 metra. Drugie miejsce zajął Kamil Stoch (125 m), a trzeci był Noriaki Kasai (127 m).

Plaga kontuzji wśród skoczkiń trwa. Kolejną zawodniczką, która nabawiła się urazu, jest Daniela Iraschko.

Srebrna medalistka z Sochi uszkodziła sobie łękotkę podczas wtorkowych skoków treningowych w Seefeld. Iraschko została przetransportowana do szpitala, gdzie przeprowadzono operację na jej lewej kolanie. Zabieg przeszedł bez zarzutów i zawodniczka opuściła już szpital.

Niestety, rehabilitacja Mistrzyni Świata musi potrwać około sześć tygodni. Oznacza to, że Iraschko nie wystartuje już w tym sezonie w żadnych zawodach.

źródło: sportsplanet.at