Archiwum strony

Następny Przystanek: Mistrzostwa świata w lotach

Szychu | 14.1.16 | 0 komentarze

Robimy małą przerwę od karuzeli związanej z pucharem świata. Skoczkowie w ten weekend już nie będą skoczkami, zaś lotnikami. Dzielni pogromcy skoczni będą podczas najbliższych dni następcami Ikara, który wg mitu miał wzbić się na skrzydłach ku słońcu. Skoczkowie mają narty zastępujące skrzydła, a także wielką chęć lotu. Co prawda nie jak najwyżej, za to jak najdalej. Czeka nas druga (i ostatnia) po Turnieju Czterech Skoczni wielka impreza sezonu. Tym razem skoczkowie przeniosą się do Tauplitz/Bad Mitterndorf, gdzie zostaną rozegrane mistrzostwa świata w lotach.


Hej! A może by tak rozdawać medale lotnikom?

Wojciech Fortuna - najlepszy polski lotnik
podczas MŚwL w 1972 roku
W sezonie 1971/1972 stwierdzono, że coś za mało tych imprez jest. Co z tego, że jest Turniej Czterech Skoczni i na dodatek igrzyska olimpijskie? To było za mało. Widownia chciała więcej! Skoczkowie też. A wiemy, jakie jest jedno z ludzkich marzeń: Chęć latania. Dlatego postanowiono, że rywalizacja na największych skoczniach świata zasługuje na własne mistrzostwa świata. I tak też się stało: W dniach 24-26 marca 1972 roku po raz pierwszy zostały rozegrane mistrzostwa świata w lotach. Oczywiście w Planicy, czyli tej mekce lotów narciarskich. Pierwszym mistrzem świata w tej konkurencji okazał się Szwajcar Walter Steiner, który przecież jeszcze w tym roku przegrał złoto olimpijskie z Wojciechem Fortuną o 0,1 pkt. Cóż... pech. Jednak w Planicy Szwajcar był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Aż chciałoby się rzecz, że odleciał z radości. Srebrny medal zdobył Heinz Wossipiwo z NRD (Czyt. "wozi piwo". Ot, mała wskazówka dla ludzi, którzy mieliby problem z przeczytaniem tego nazwiska), a brąz wywalczył Jiri Raska z Czechosłowacji. Najwyżej z Polaków uplasował się Wojciech Fortuna na miejscu dwudziestym. Słabo, jak na aktualnego mistrza olimpijskiego, chciałoby się powiedzieć. Ale spokojnie: Yukio Kasaya, czyli kolejny złoty medalista igrzysk w Sapporo, był jeszcze gorszy. Co prawda tylko jedno miejsce niżej niż Fortuna, ale jednak. Obaj mistrzowie olimpijscy stracili ok. 100 punktów do Steinera. To się nazywa odkuć się za porażkę na igrzyskach! Nic tylko gratulować Szwajcarowi.
Od Oberstdorfu 1973 do Planicy 1985 impreza była rozgrywana co 2 lata. Potem jednak postanowiono, że z lat nieparzystych robimy przeskok na lata parzyste, tak, żeby się nie mieszało ze klasycznymi mistrzostwami świata, bo za dużo imprez mistrzowskich by było naraz. A co za dużo to niezdrowo, prawda? Od mistrzostw świata w 1986 roku w Tauplitz/Bad Mitterndorf rywalizacja rozgrywa się właśnie w lata parzyste. W nieparzyste zaś te "zwykłe" MŚ. I tak na zmianę. Raz skaczemy, raz latamy. Przynajmniej jest jakieś zróżnicowanie i nie ma monotonii, prawda?

Punkt KULMinacyjny

O samej skoczni słów kilka, która przecież również gościła mistrzostwa świata w lotach. Po raz pierwszy na obiekcie Kulm rywalizowano o medale w roku 1975 roku. Górą na mamucie leżącym na pograniczu miejscowości Bad Mitterndorf i Tauplitz wówczas był Czechosłowak Karel Kodejska. Ostatni raz mistrzostwa zostały tutaj rozegrane w 2006 roku, czyli dokładnie 10 lat temu. Po drugie indywidualne złoto w swojej karierze sięgnął Norweg Roar Ljoekelseoy.
Severin Freund - rekordzista skoczni
Sama skocznia zmieniła się przez te wszystkie lata. Jak ona wygląda obecnie? Otóż pod względem parametrów wpasowała się w nowy standard budowania mamutów: Punkt K to 200 m, wielkość skoczni to 225 m. Czyli Kulm ma takie same parametry co Vikersundbakken czy Letalnica. Aczkolwiek rekord jest krótszy. Rok temu nowa Kulm została ochrzczona i okraszona nowym rekordem, który wynosi 237,5 m i należy on do Severina Freunda.




Retrospekcja

Podium sprzed dwóch lat. Od lewej:
Anders Bardal, Severin Freund, Peter Prevc
Harrachov 2014. Pierwszy dzień rywalizacji indywidualnej trwa. Początek konkursu to dwa mocne ciosy wyprowadzone przez Dimitrija Wassiliewa oraz Andersa Bardala. Do drugiej serii spokojnie kwalifikują się Klemens Murańka i Jan Ziobro, choć skoki nie były specjalnie zachwycające. Dużo lepiej trzeci z Polaków, Maciej Kot, którego skok pozwolił mu się uplasować w pierwszej dziesiątce po pierwszej kolejce. Ale my czekaliśmy na to, co pokaże Kamil Stoch. Liczyliśmy, że wielki zwycięzca tamtego sezonu zdoła powalczyć o medal także w Harrachovie. Niestety, pierwszy skok, choć dobry, zgasił marzenia o medalu. To był lot krótszy od tego, co pokazywali najlepsi. A najlepsze miało dopiero nadejść. Znakomite skoki oddali Severin Freund i Peter Prevc. Słoweniec od treningów spisywał się znakomicie i to on wyszedł na czoło po pierwszej serii.
Kamil Stoch w Harrachovie zajął piąte miejsce
Druga seria przyniosła kiepskie skoki Ziobry i Murańki, słaby występ rekonwalescenta i obrońcy tytułu Roberta Kranjca, a także spotkanie bliskiego stopnia Antonina Hajka z bandą. Maciej Kot skoczył podobnie jak w pierwszej serii i utrzymał miejsce w czołowej dziesiątce, którą zamknął. Kamil Stoch poprawił się nieznacznie i awansował na piąte miejsce. Świetnie skoczyli Bardal i Freund. Nie wytrzymał Peter Prevc, który spadł na trzecie miejsce. O wszystkim miał rozstrzygnąć drugi dzień rywalizacji.
Niestety, wiatr postanowił również wziąć udział w konkursie. Niestety, był tak silny, że nikt nie chciał się z nim bawić. Cała sytuacja wymagała odwołania ostatnich dwóch serii. To oznaczało, że Freund został mistrzem świata w lotach! Wicemistrzostwo dla Bardala, a brąz dla Prevca. Kamil Stoch ukończył zawody na piątym miejscu, a Maciej Kot na dziesiątym. Ziobro z Murańką w trzeciej dziesiątce.


Polscy lotnicy

Piotr Fijas - jedyny polski medalista MŚwL
Jak wygląda historia startów reprezentantów Polski na mistrzostwach świata w lotach? Odpowiedź jest krótka: Niezbyt okazale. Ze wszystkich do tej pory rozegranych MŚwL Polacy przywieźli tylko jeden medal - brązowy. No dobra, a któż jest tym medalistą? Czyżby Adam Małysz? Oj nie, to byłoby zbyt oczywiste, moi drodzy. Orzeł z Wisły najwyżej był na czwartym miejscu w Planicy 2010 ("Dwa dni takich emocji... I 0,4!" - Słowa Włodzimierza Szaranowicza w pełni oddają gorycz porażki...). Kamil Stoch również nigdy medalu nie zdobył. Najwyżej był na piątym miejscu we wspomnianym wcześniej Harrachovie. No to któż jest tym medalistą? Chodzi oczywiście o Piotra Fijasa, który brązowy medal wywalczył w 1979 roku w słoweńskiej Planicy. I tyle. Więcej medali nie ma. Niestety, Polacy nigdy za lotami specjalnie nie przepadali.



Potencjalne gwiazdy

Peter Prevc - Czy ktoś go powstrzyma?
Gwiazda tego sezonu jest jedna - Peter Prevc. To on demoluje stawkę na wszystkich skoczniach świata. A pomyśleć, że na początku sezonu był nazywany "wiecznie drugim". Teraz Słoweniec odgraża się wszystkim. Na Kulm będzie zdecydowanym faworytem do zwycięstwa.
Czy ktoś może mu przeszkodzić? Zawsze się ktoś znajdzie. Mocny powinien być obrońca tytułu, czyli Severin Freund. Ale czy Niemiec będzie na tyle groźny, by zagrozić Prevcowi? Wątpię w to.
Któż może powalczyć jeszcze o medale? Może Austriacy? Kraft i Hayboeck na ojczystej skoczni będą poddani dużej presji. Formę jednak mają. Warto przypomnieć, że rok temu Kraft zajął tutaj drugie miejsce podczas PŚ. Medal będą chcieli zdobyć Norwegowie. Asem tej ekipy powinien być Kenneth Gangnes, który znakomicie się spisuje w tym sezonie. Ale i Johann Andre Forfang może osiągnąć dobry wynik, bo młody Norweg latać lubi i potrafi. Polakom przewiduję rolę tła w tym konkursie. I wciąż tym samotnym medalistą pozostanie Fijas... Szkoda. Ale tak to jest, gdy zawodnicy nie zostaną dobrze przygotowani...
Niemcy powalczą o złoto w drużynie
W drużynie zapowiada się batalia dwóch drużyn: Norwegii i Niemiec. Wydaje się, że Norwegia ma najmocniejszą ekipę, ale nie wykluczajmy jakichś nieszczęśliwych okoliczności. O brązowy medal powalczą pewnie Słowenia z Austrią. Obie te niby dobre, ale jednak nie mają aż tak pewnych punktów. Zwłaszcza Słowenia, która poza Prevcem wydaje się trochę kruszyć. Polskę stać na miejsce w top 6 i chyba na nic więcej, bo niestety widać wyraźnie, że jesteśmy daleko w tyle za piątą drużyną świata w tym momencie, czyli Czechami. Chyba że w magiczny sposób Polacy odbudują formę. Niestety, to są skoki narciarskie, a nie szkoła magii i czarodziejstwa, więc niestety ciężko uwierzyć w magiczną poprawę dyspozycji.



Podsumowując: Mistrzostwa świata w lotach czas zacząć!

P.S. Przypominam, że Wolfgang Loitzl nigdy nie był wybitnym lotnikiem, choć się wychował u podnóży Kulm. To tak, jakby ktoś nie wiedział.

Kategorie: , ,


0 komentarze

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA