Archiwum strony

fot Alexander Nilssen (wikipedia.org)
Każdy fan skoków narciarskich wie, że w tej dyscyplinie, oprócz formy fizycznej, bardzo dużą rolę odgrywa dyspozycja mentalna zawodnika. Kiedy trzeba wykonać kluczowe ruchy w ciągu ułamka sekundy, prawidłowo pracować muszą nie tylko nogi, lecz także głowa. Zachowanie czystego umysłu nie jest jednak najłatwiejszym zadaniem, zwłaszcza gdy zawodnik zmaga się z oczekiwaniami stawianymi przez kibiców czy nawet przez samego siebie. Bywa, że kłopoty z opanowaniem sfery psychologicznej niszczą obiecujące kariery.

Rok Benkovic od swoich najmłodszych lat uważany był za utalentowanego zawodnika. Już jako trzynastolatek dostał on szansę na występ w Pucharze Kontynentalnym. W czerwcu 1999 roku wystąpił w słoweńskim Velenje i od razu udało mu się zapunktować - w drugim konkursie zawodnik z Kamnika był 13. W sezonach 1999/2000 i 2000/2001 utalentowany Słoweniec startował głównie w cyklu Alpen Cup, gdzie mierzył się główne z o kilka lat starszymi rówieśnikami. Mimo tej różnicy wiekowej, Benkovic nie podpisywał jedynie listy startowej, gromadząc dwa miejsca na podium.

Swój talent skoczek z Kamnika udowodnił na swoich pierwszych Mistrzostwach Świata Juniorów. Niespełna 15-letni wówczas zawodnik zajął na juniorskim czempionacie piąte miejsce w konkursie indywidualnym, tracąc do podium zaledwie 2,5 punktu. Niewiele do medalu zabrakło mu również w drużynówce, gdzie wraz z drużyną uplasował się na czwartej pozycji.

Sukcesy w rywalizacji młodzieżowej sprawiły, że debiut w Pucharze Świata stanowił dla Benkovica kwestię czasu. Na swój pierwszy występ w zawodach najwiyższej rangi skoczek z Kamnika musiał jednak poczekać do grudnia 2001 roku. Słoweniec otrzymał szansę na start we włoskim Predazzo. Benkovic nie tylko zadebiutował w PŚ, lecz także zgromadził swoje pierwsze punkty - w drugim konkursie na Trampolino dal Ben zajął 26. miejsce. Kolejnych powołań w sezonie 2001/2002 15-latek jednak nie dostał i musiał zadowolić się startami w Pucharze Kontynentalnym. Z mieszanymi uczuciami Benkovic wyjeżdżał z Mistrzostw Świata Juniorów w Schonach. Słoweniec zajął dopiero 24. miejsce w konkursie indywidualnym, za to w drużynówce poprowadził swoją ekipę do brązu.

Więcej okazji na występ w zawodach najwyższej rangi skoczek z Kamnika otrzymał w sezonie 2002/2003. Po udanym lecie, okraszonym trzecim miejscem w klasyfikacji generalnej Letniego Pucharu Kontynentalnego, młody zawodnik został powołany już na inaugurację w Kuusamo. Tam w drugim konkursie zajął szesnaste miejsce. W późniejszych zawodach nie szło mu już jednak tak dobrze - Słoweńcowi nie udało się wskoczyć nawet do czwartej dziesiątki. Nieudane występy spowodowały, że Benkovic został zesłany do Pucharu Kontynentalnego. Absencję od konkursów PŚ spędzał on także na Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy w Planicy, gdzie zdobył brąz indywidualnie oraz złoto w drużynie.

Przełom w formie Słoweńca nastąpił na jego ostatnich Mistrzostwach Świata Juniorów w szwedzkim Solleftea. Benkovic w konkursie indywidualnym ustąpił tylko wchodzącemu wówczas do światowej czołówki Thomasowi Morgensternowi. Trzeci w zawodach Jan Mazoch stracił do skoczka z Kamnika aż 16 punktów. W drużynówce młody zawodnik sięgnął również po srebro - tym razem do złota dzieliło go jedynie 0,4 punktu. Multimedalista juniorskiego czempionatu pojechał także na dorosłą edycję tej imprezy do Val di Fiemme. Benkovic wystartował we wszystkich trzech konkursach, plasując się indywidualnie w trzeciej i czwartej dziesiątce. Słoweniec skakał w Pucharze Świata już do końca sezonu. Na pięć ostatnich konkursów czterokrotnie punktował, zaliczając swój pierwszy start w czołowej "10" - zajął on ósme miejsce w Oslo.

Kolejny postęp Benkovic zanotował kolejnej zimy. Już letni sezon był dla niego bardzo udany - skoczek z Kamnika zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej, a w jednym z konkursów w Innsbrucku był drugi. W Pucharze Świata Słoweniec również prezentował się skutecznie. Młody zawodnik regularnie punktował, pięciokrotnie plasując się w czołowej dziesiątce. Jego najlepszym wynikiem było piąte miejsce w Park City. Benkovic zadebiutował w Mistrzostwach Świata w Lotach - w Planicy zajął on 21 miejsce indywidualnie i szóste drużynowo.

Marsz Słoweńca ku światowej czołówce zwolnił na początku kolejnego sezonu. Skoczek z Kamnika kilkukrotnie kończył zawody na pierwszej rundzie, przez długi czas nie mógł się zmieścić w czołowej dziesiątce. Ta sztuka udała mu się dopiero w próbie przedolimpijskiej w Pragelato, gdzie zajął ósme miejsce. Przed Mistrzostwami Świata w Oberstdorfie nikt nie stawiał go w roli faworyta.

Życiowa dyspozycja przyszła jednak na najważniejszą imprezę sezonu. Na czempionacie Benkovic skakał jak z nut, a do tego sprzyjało mu szczęście. W pierwszej serii konkursu na dużej skoczni wykorzystał on sprzyjające warunki i skokiem na 101. metr wyrównał rekord skoczni. Skorzystał on także z gorszego wiatru, który przytrafił się czołówce, dzięki czemu przed finałem miał on kilka punktów przewagi nad najlepszymi. Z tego powodu 91 metrów wystarczyło, by z kilkupunktową przewagą sięgnąć po złoto. Przed swoimi 19 urodzinami Rok Benkovic znalazł się na szczycie skokowego świata.

W kolejnych zawodach Mistrzostw świeżo upieczony Mistrz Świata zamknął usta krytykom, którzy twierdzili, że swoje złoto zawdzięcza on jedynie szczęściu. W konkursie drużynowym na normalnej skoczni, rozgrywanym w śnieżycy, Słoweniec sięgnął ze swoją drużyną po brąz. W zawodach na dużej skoczni Benkovic co prawda nie zdobył medalu, ale bardzo dobre skoki zapewniły mu piąte miejsce. Udany czempionat skoczek z Kamnika zakończył czwartą pozycją w drużynówce na największym z obiektów kompleksu Schattenbergschanze. Końcówka sezonu przyniosła kolejne dobre starty - złoty medalista co prawda nie stanął ani razu na podium zawodów, ale tylko raz znalazł się poza czołową dziesiątką. Czwartym miejscem w Oslo był dla niego najlepszym startem w Pucharze Świata, a na Letalnicy w Planicy wyśrubował on swój rekord życiowy do 226 metrów.

Wydawało się, że Benkovic już na stałe zawędruje do ścisłej światowej czołówki, jednak na jego drodze stanęły niespodziewane trudności. Słoweniec w roku Igrzysk Olimpijskich nie mógł odnaleźć swojej dawnej formy. Początek sezonu 2005/2006 w wykonaniu nowego Mistrza Świata był jeszcze solidny - miejsca w dziesiątce w Engelbergu i Innsbrucku oraz dwunaste miejsce w Turnieju Czterech Skoczni dawały nadzieję na kolejną zwyżkę formy na najważniejszych zawodach sezonu. Jednak po Mistrzostwach Świata w Lotach, w których skoczek z Kamnika zajął 27. miejsce, forma Benkovica zaczęła pikować w dół - do Igrzysk nie zdobył ani jednego punktu w Pucharze Świata.

W skokach czasami jeden skok potrafi mieć ogromny wpływ nawet na całą karierę zawodnika - zarówno pozytywny, jak i negatywny. Tak jak kapitalna próba w Oberstdofie poprowadziła Słoweńca do pasma sukcesów, tak nieudany występ w Turynie stał się gwoździem do trumny dla jego kariery. W konkursie indywidualnym na skoczni normalnej w Pragelato Benkovic popełnił fatalny błąd na progu, przez co ratował się przed upadkiem, a konkurs ukończył na 49. miejscu. Co prawda otrzymał on jeszcze szansę na obiekcie K125, zajmując tam 29. lokatę, lecz po Igrzyskach Benkovic nie był już w stanie powrócić do dobrej formy. Z kolei jego rywal z czasów juniorskich, Thomas Morgenstern, w Turynie odniósł życiowy sukces, zdobywając dwa złota, indywidualnie i drużynowo.

W kolejnym sezonie Benkovic był już cieniem samego siebie. Punkty Pucharu Świata zdobył jedynie w Engelbergu, gdzie zajął 18. i 23. miejsce. Jak sam wspominał w późniejszych wywiadach, po nieudanych startach skoczek z Kamnika kompletnie zgubił motywację do skakania. Jako broniący tytułu, Słoweniec wystartował na Mistrzostwach Świata w Sapporo na skoczni normalnej, plasując się na 27. lokacie.

Mimo problemów z formą, decyzja o zakończeniu kariery przez Benkovica w wieku zaledwie 21 lat stanowiła ogromne zaskoczenie dla świata skoków. Przypadek Mistrza Świata z 2005 roku pokazuje, jak dużą rolę odgrywa w skokach odpowiednia nastawienie psychiczne. Wydawało się, że w przyszłości Benkovic będzie rywalizować z Morgensternem na najwyższym poziomie, tymczasem jedynie Austriak sprostał tym prognozom, a kariera Słoweńca skończyła się, zanim na dobre się zaczęła.

Trzeba jednak przyznać, że były już skoczek umiał odnaleźć się po zakończeniu kariery. Po odstawieniu nart, Rok Benkovic zdał maturę i rozpoczął studia, w których zajmuje się szeroko pojętymi mediami. Słoweniec zajął się fotografią, a także podróżowaniem oraz wspinaczką górską. Pozostaje życzyć mu szczęścia w tak obranej drodze życiowej.

źródła:
wyniki-skoki.pl
delo.si
Drugi konkurs z cyklu FIS Cup padł łupem Włoskiego skoczka, Sebastiana Colloredo. Wyprzedził on dwóch Austriaków - Thomasa Dietharta i Stefana Hubera. 









Eva Logar odniosła drugie zwycięstwo w konkursie FIS Cup w austriackim Villach. Podium uzupełniły jej koleżanki z reprezentacji: Spela Rogelj i Ursa Bogataj, a na czwartym miejscu uplasowała się kolejna reprezentantka Słowenii: Nika Kriznar. W czołowej dziesiątce uplasowała się Kinga Rajda.
Sebastian Colloredo prowadzi po pierwszej serii niedzielnego konkursu FIS Cupu w Villach. Reprezentant Włoch lądował najdalej ze wszystkich. Tuż za nim, na drugim miejscu ex-aequo uplasowali się Lukas Wagner i Davide Bresadola. Do drugiej rundy zakwalifikowało się czterech naszych zawodników.