Moje podsumowanie 4 Schanzen Tournee
7 stycznia 2010, 18:18
Zastanawiałem się, jak można byłoby podsumować miniony Turniej Czterech Skoczni? Niewątpliwie był to konkurs pod znakiem austriackiej dominacji. Zresztą co się dziwić?
Gang Pointnera jest od lat na tyle mocny, że także w tym roku ma kim obstawiać podia, tasować, przebierać. Chłop ma pięciu zawodników w czołowej dziesiątce turnieju. Także w Pucharze Świata jest wyśmienicie, bo ma ich czterech w pierwszej piątce, a Martin Koch kręci się już w pobliżu dziesiątki najlepszych skoczków sezonu (12 miejsce w PŚ).
Wbrew przysłowiu - od tego przybytku głowa jednak może rozboleć. Austria potęgą jest i basta, a na podium uśmiech Koflera i szkliste oczy Morgensterna - bezcenne.
W turnieju czterech szans swoją szansę wykorzystał także Szwajcar Simon Ammann, pokazując w poszczególnych konkursach, że jest piekielnie mocny i Austriacy muszą się liczyć z jego helweckim szaleństwem. W generalce TCS zajął jednak piąte miejsce, rozpychając trochę białym krzyżem te austriackie czerwono-biało-czerwone chorągiewki. Szkoda jednak, że jego ziomek Andreas w tym sezonie jest cieniem samego siebie. Pokutuje wśród skoczków mit, że jak się ożenią, to od razu będą skakać kilka metrów bliżej, a gdy na świat przyjdzie dziecko, to następnych metrów skoczkowi odbierze. Mit czy nie mit, ale u Andreasa się sprawdza. Dorotko, musimy poważnie pogadać ;-)))
Niewątpliwie, bezapelacyjnie i z podziwem trzeba spojrzeć na wielki powrót "człowieka-maski", czyli Janne Ahonena.
"Bestia" z dalekiej północy miała duże szanse na wygranie całego turnieju po raz szósty. W ostatecznym rozrachunku zajął drugie miejsce i zabrakło mu do zwycięstwa nieco ponad 13 punktów. Jednak o takim powrocie do sportu może marzyć niejeden zawodnik.
Co do Polaków, to jak - twierdzi Łukasz Kruczek - "przed turniejem apetyty i możliwości mieliśmy na trzech zawodników w trzydziestce, a było po dwóch".
Skoki Kamila nie zachwycały, a Adaś ma podejrzanie niskie prędkości dojazdowe (ostatni konkurs). Plusem jest fakt, że zwiększył nam się limit startowy do sześciu skoczków.
Cóż, zobaczymy...
Klasyfikację generalną TCS Adam zakończył na dziewiątym miejscu, Kamil na 30., pięć oczek dalej Stefan, a Krzysztof zaliczył w turnieju daleki ogon czyli 57 miejsce.
Orzeł z Wisły przyzwoicie, a do reszty to nie wiem, śmiać się czy płakać?
Co do Adama Henryka Małysza pokusiłem się o proste zestawienie jego długości skoków do czołowych zawodników turnieju. Zrobiłem dla Was wykres graficzny. W wykresie tym wziąłem pod uwagę długości skoków w każdej serii wszystkich konkursów. Jest to dosyć prosty wykres, lecz mniej więcej obrazuje graficznie formę Henryka (czytaj Adama) na tle pozostałych "urwisów" ze skokowej czołówki.
Wyszło mi z tego, że Henio miał przez pierwsze trzy konkursy dosyć równą i stabilną formę. Nie zaliczał wpadek lub eksplozji w odległościach. Zdecydowanie był jednym z najrówniejszych skoczków czołówki, aczkolwiek ogólnie skakał bliżej niż wielcy rywale.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie ostatni konkurs, w którym nasz Henryczek miał słabe prędkości dojazdowe (za szerokie tory czy jak?) i tam jego krzywa drastycznie odstaje od innych.
Zresztą, co ja będę dalej paplał! Zobaczcie sami ten mój wykres i oceńcie według swojego oka.
zobacz wykres...
Pozdrawiam Was,
Robert Osak krwistym zwany ;-)
Kategorie:
0 komentarze