Archiwum strony

Za nami kolejny konkurs w XIX Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Sportach Zimowych "Podkarpackie 2013".
Tym razem akcja toczyła się tam gdzie ostatnio, czyli na skoczni Skalite w Szczyrku. Ze względu na nieprzygotowaną skocznię w Wiśle Malince (pierwotny plan), konkurs w skokach i kombinacji norweskiej rozegrano ponownie na Skalitem. 
Do niedzieli lubiłem ten kawałek Queenu, ale już nie lubię. Już na zawsze będzie mi się kojarzył z Harrachovem i jego nieustanną walką o chociażby jedną serię i spikerem, który uparcie postanowił puszczać go przez kilka godzin non stop, zapewne doprowadzając do furii tę część kibiców pod skocznią, która akurat zapomniała stoperów do uszu.
Irytujące, tak jak konkursy w Harrachovie.





Widząc tą czeską miejscowość w kalendarzu można być pewnym problemów z pogodą, można być pewnym, że konkursy będą loteryjne, a niektóre serie odwołane lub przekładane i tym razem tradycji także stało się zadość - wiało.

W sobotę wiało na tyle mocno, że mimo kilkukrotnego przesuwania godziny rozpoczęcia konkursu nie udało się polatać i Miran Tepes zielonego światła nie zapalił nikomu.
I słusznie.
Bezpieczeństwo zawodników jest najważniejsze.

Konkurs przesunięto na niedzielny poranek i już podczas obiadu najlepszy humor miał Gregor Schlierenzauer. Pobił wieloletni rekord Mattiego Nykaenena i mógł szczycić się największą ilością wygranych konkursów pucharu świata.

Po obiedzie Austriak dołożył jeszcze jedną wygraną i ma ich na koncie już 48.
Schlierenzauer nie tylko pobił stary rekord, ale i praktycznie zaklepał sobie drugą Kryształową Kulę.

Jeśli utrzyma obecną formę do MŚ, wygra w tym sezonie wszystko co wartościowe, a rywalom pozostaną resztki z fisowskiego stołu.

W Harrachovie kroku Gregorowi próbował dotrzymać Robert Kranjec, a jego młodszy kolega z reprezentacji przeskoczył system i bynajmniej nie jest to żadna przenośnia, ponieważ Tepes junior poleciał za siatkę mierzącą odległości i długość jego lotu sędziowie ocenili na oko. Wyszło im 220 metrów, co na czeskim mamucie jest odległością kosmiczną.
Jurij nie miał prawa ustać tego skoku i mam wrażenie, że mógł lecieć dalej, lecz stwierdził, że na płaskim upadek może być bardziej przykry i lot skrócił.

Młody Tepes wyrasta na specjalistę od efektownych lotów.
Pamiętam jego fantastyczny lot w Vikersund podczas ubiegłorocznych MŚwL.
Wtedy Słoweniec z każdym przelecianym metrem oddalał się od zeskoku i ten sam schemat zastosował w Czechach.
Ręce same składają się do oklasków.

W Harrachovie najlepiej zaprezentowali się Austriacy, którzy chyba złapali drugi oddech, a trzeba pamiętać, iż w odwodzie mają jeszcze Morgensterna i Koflera.

Drużynowy Puchar Harrachova
1. Austria - 355
2. Słowenia - 328
3. Czechy - 210
4. Norwegia - 153
5. Polska - 149
6. Niemcy - 91
7. Szwajcaria - 64
8. Włochy - 44
9. Kanada - 19
10. Francja - 13
11. USA - 4

Ani jednego punktu tradycyjnie nie zdobyli Kazachowie, a także osłabieni Rosjanie. W Czechach nie pojawili się Japończycy i tu sprawa jest jasna, oni stawiają już tylko na MŚ.
Nie tylko Rosjanie wystąpili w okrojonym składzie. Podobnie rzecz się miała z Norwegami, Niemcami i Austriakami.
Śmiem twierdzić, że były to jedne z najsłabiej obsadzonych zawodów w sezonie.

Braku wielu mocnych rywali nie wykorzystali Polacy i nie zgotowali, licznie przybyłym rodakom, wielu powodów do radości.

Punkty naszych.
1. Kamil Stoch - 61
2. Maciej Kot - 30
3. Piotr Żyła - 29
4. Krzysztof Miętus - 28
5. Dawid Kubacki - 1

Powyższe liczby jakiegoś wielkiego wrażenia nie robią.

Kamil Stoch pod nieobecność Bardala, Jacobsena i Freunda miał do nich sporo odrobić, co udało się jedynie połowicznie i to niech pozostanie całym komentarzem do jego do występu.

Maciek Kot także zaliczył przeciętny występ, a po piątkowych skokach mogliśmy liczyć nawet na pierwsze podium tego zawodnika w karierze. Nie udało się, ale Maciek wygrywa konkurs na cytat tygodnia.
W którymś wywiadzie powiedział:
"Nie patrzmy już ilu Polaków wchodzi do trzydziestki, tylko ilu do dziesiątki"

Święte słowa panie Maćku. Brawo!

Piotrek Żyła żarliwą miłością do czeskiego mamuta nie zapałał i nie ulega wątpliwości, że zdecydowanie bardziej kocha on tego w Vikersund.
Cóż, miłość nie wybiera.

Nareszcie przyszła pora by pochwalić Krzysztofa Miętusa.
Krzysiek wyskakał w Harrachovie 28 punktów i tym samym zapewnił sobie miejsce w 55 WRL, co zwiększa nam limit do sześciu chłopa na ostatni period zimy.
Wreszcie, aczkolwiek nasz skoczek powinien tej sztuki dokonać już w Sapporo, ale jak mówi mądre przysłowie - "lepiej późno niż wcale".

Jeśli jesteśmy przy limitach, to warto, a nawet należy wspomnieć o Stefanie Huli.
Skoczek ze Szczyrku w pierwszych dwóch konkursach obecnego periodu Pucharu Kontynentalnego zdobył aż 180 punktów i jest to świetna pozycja wyjściowa, by wywalczyć nam jeszcze jedno miejsce na PŚ.

Forma Stefanka cieszy także w kontekście MŚ, bo jest on jedynym (nie boję się tego powiedzieć) zawodnikiem, branym pod uwagę oprócz "żelaznej piątki" i z szóstki Stoch, Kot, Żyła, Kubacki, Miętus i Hula wybrany zostanie skład na Val di Fiemme.
Wróżką nie jestem, kryształowej kuli nie mam (podobno Adam Małysz wróży z czterech naraz), lecz obstawiam, że odpadnie Krzysiek Miętus, a to dlatego, że Dawid Kubacki na skoczni normalnej może sprawić miłą niespodziankę, a Stefan Hula na obu.
Zapewne treningi na miejscu zadecydują kto z tej piątki wystąpi w zawodach.

A właśnie! Bym Dawida Kubackiego w podsumowaniu weekendu pominął!
Wiemy, że Kubacki pierwsze punkty zdobył w tym sezonie, a od niedzieli może się pochwalić członkostwem w Klubie Stu.
Do setki brakowało mu przed Harrachovem jednego punktu i ... więcej Dawid nie zdobył więc setunia równiutka. Pretensji do niego żadnych nie mam i cieszę się, że chłopak cały i zdrowy wrócił do domu po drugim niedzielnym skoku.

Co jeszcze waliło po oczach jak lampy stroboskopowe przy skokach naszych?
Prędkości.
Będąc bardziej precyzyjnym, to brak prędkości.
Nasi chłopcy w Harrachovie zjeżdżali wolno i to się na długości skoków odbijało.

Co zapamiętamy z Harrachova?

Wiatry, długie przerwy i ciągnięte na siłę serie. Kibice tego nie lubią.

Dwa zwycięstwa Gregora Schlierenzauera i pobity rekord latającego Fina. Nie wszyscy kibice cieszą się z tego faktu.

Obniżenie najazdu podczas jednej serii aż o 7 metrów. Kibice tego nie lubią.

Utwór We will rock you. Do niedzieli kibice lubili ten kawałek.

I na koniec krótki okolicznościowy kuplet.

Oj dana dana
wieje od rana
ludzi szarpią nerwy
bo długie są przerwy

Oj dana dana
seria odwołana
ludzie krzyczą - mało!
bo skakać się dało



Czarnylis: informacja własna
Rada Sołecka w Skawicy zaprasza wszystkich amatorów skoków narciarski do udziału w VI Mistrzostwach Amatorów w Skokach Narciarskich Południowej Polski. 
fot.: fis-ski.com
Wczoraj na skoczni w Kranju odbyły się dwa konkursy z cyklu Alpen Cup, gdzie najlepsi okazali się być Austriacy - Elias Tollinger oraz Simon Greiderer. Pogoda nie sprzyjała jednak zawodnikom, przez co zawody były jednoseryjne.
Puchar Świata w Harrachovie odbył się pod dyktando wiatru. Sobotni konkurs został przeniesiony na niedzielny poranek. Tryumfował Schlierenzauer przed Kranjcem i Maturą. Kibice mieli także możliwość podziwiania lotów popołudniu, gdzie także wygrał Schlierenzauer, który na swoim koncie ma już 48. zwycięstw.