Szczyrk - krwawy początek Lotos Cup (foto-video)
Organizatorom oraz uczestnikom pierwszych w tym sezonie zawodów LOTOS Cup w skokach narciarskich w Szczyrku przyszło się dziś zmierzyć z trudnymi warunkami. Silny i zmienny wiatr, deszcz oraz marznący śnieg nie ułatwiały przeprowadzania zawodów. W dodatku jeden z juniorów odniósł ciężki wypadek i na wybiegu skoczni lądować musiał helikopter.
Mimo tego udało się ukończyć rywalizację we wszystkich kategoriach, a pod względem frekwencji był to jeden z najsilniej obsadzonych konkursów w historii LOTOS Cup – wzięło w nim udział prawie 170 zawodników, w tym polska kadra młodzieżowa.
Jako pierwsi na starcie zawodów LOTOS Cup w Szczyrku pojawili się dziś Seniorzy, Juniorzy A i Juniorzy B. Wszyscy startowali na największym obiekcie kompleksu Skalite – skoczni HS-106. Szczepan Kupczak (AZS AWF Katowice) z kadry kombinacji norweskiej rozgromił zawodników startujących w kategorii Senior, uzyskując 11 punktów przewagi nad drugim Wojciechem Gąsienicą-Kotelnickim (KS Chochołów) oraz aż 29,5 nad trzecim Rafałem Śliżem (KS Wisła Ustronianka).
Bardzo mocno obsadzony był konkurs w kategorii Junior A – pojawili się wszyscy najlepsi polscy skoczkowie urodzeni w latach 1993 i 1994 (poza Klemensem Murańką zgłoszonym do udziału w Turnieju Czterech Skoczni). Walka o zwycięstwo toczyła się do ostatniego skoku. Po pierwszej serii zdecydowanie prowadził Grzegorz Miętus, który uzyskał aż 107 metrów. Słabszy drugi skok sprawił jednak, że reprezentant AZS Zakopane spadł na trzecie miejsce w zawodach. Sytuację wykorzystał Aleksander Zniszczoł (KS Wisła Ustronianka). Dwa równe i dalekie skoki na odległość 103,5 i 100 metrów dały mu zwycięstwo o 1,5 punktu przed Stanisławem Bielą (UKS Sołtysianie Stare Bystre).
LOTOS Cup w Szczyrku był dla kadry młodzieżowej elementem przygotowań do mistrzostw świata juniorów. – Sprawdzian wypadł ciekawie. Chłopcy walczą o pięć miejsc na mistrzostwa świata juniorów w Libercu. Powoli klaruje się grupa 6-7 zawodników, spośród których wybierzemy najlepszych – komentował trener kadry młodzieżowej Robert Mateja. - Dziś było troszkę loterii, ale kierownik zawodów starał się puszczać we w miarę równych warunkach. Bardzo fajnie prezentowali się dziś Olek Zniszczoł i Staszek Biela, oddali dwa równe skoki. Grześkowi Miętusowi brakuje stabilizacji. Trochę pogubił nam się tu Bartek Kłusek i to mnie martwi. Ale widać, że grupa jest równa, raz wygrywa jeden, innego dnia kolejny zawodnik jest lepszy. Ciężki wybór nas czeka, ale takie jest życie, ktoś musi odpaść.
Rywalizację w kategorii Junior B zdominowali zawodnicy z Beskidów, w tym przede wszystkim uczniowie SMS Szczyrk. Zwyciężył Przemysław Kantyka (LKS Klimczok Bystra/SMS Szczyrk), zdecydowanie pokonując Adama Rudę (Zagórskie TS Zakucie/SMS Szczyrk) i Krzysztofa Leję (AZS Zakopane/SMS Zakopane). – Moja forma idzie w górę. Skoki jeszcze nie są stabilne, ale będzie ok. Trudne warunki mi nie przeszkadzały, a najbardziej zadowolony jestem z pierwszego skoku. Tej zimy oddałem już dużo skoków, przede wszystkim w Ramsau i Wiśle Malince. Kategoria Junior B jest w tym roku silnie obsadzona, trzeba będzie włożyć dużo pracy, aby wygrać klasyfikację generalną LOTOS Cup – mówił po zawodach Przemysław Kantyka.
Konkursy Juniorów C, D, E oraz Juniorek i Młodziczek składały się z tylko jednej serii z powodu bardzo długich przerw w dzisiejszych zawodach. Były one spowodowane trudnymi warunkami atmosferycznymi, a także bardzo poważnie wyglądającym wypadkiem, który odniósł podczas swojego skoku junior C Artur Wacławiak (UKS Sołtysianie Stare Bystre/SMS Zakopane). Został zniesiony ze skoczni na noszach, a po opatrzeniu przez lekarzy przetransportowany helikopterem do szpitala w Katowicach. Z informacji udzielonych nam na gorąco od lekarzy wynika, że ma złamanie ręki oraz jest bardzo potłuczony po zsunięciu się po zeskoku i otrzymaniu uderzenia nartą w twarz. Mamy ogromną nadzieję, że Arturowi nie stało się nic poważniejszego i szybko wróci do zdrowia.
Najlepszymi Juniorami C byli dziś Czesi – wygrał Frantisek Holik przed Damianem Lasotą. Wśród Polaków najdłuższy skok oddał dziś Krystian Kołodziej z AZS Zakopane/SMS Zakopane i to właśnie on wystartuje w kolejnych zawodach cyklu LOTOS Cup w żółtej koszulce lidera. W kategorii Junior D triumfował Paweł Wąsek, któremu w walce nie przeszkodziła choroba. – Wygrałem, ale to nie były moje najlepsze skoki. W serii próbnej nie mogłem sobie poradzić, narty nie chciały jechać. Potem przyszło ochłodzenie i na zmrożonym rozbiegu było już dużo lepiej. Jestem trochę słaby i przeziębiony, na szczęście w serii konkursowej udało mi się dobrze zaprezentować. Dla mnie dobrze, że nie było drugiej serii, bo mam dziś mało sił – cieszył się najlepszy dziś Junior D. Wśród najmłodszych chłopców – Juniorów E – zwyciężył Patryk Hutyra z SS-R LZS Sokół Szczyrk, pokonując Macieja Zborowskiego (KS Chochołów) o 2,4 punktu, a trzeci był Jakub Harat (LKS Klimczok Bystra).
Czeszka Vladena Pustkowa wygrała rywalizację wśród Juniorek (zawodniczki urodzone w 1998 roku i starsze), pokonując Joannę Szwab z KS Chochołów i kolejną Czeszkę Michaelę Rajnochovą. Z kolei wśród Młodziczek najdłuższy i najlepiej oceniony skok oddała Anna Twardosz z PKS Olimpijczyk Gilowice. – To jedne z moich pierwszych skoków tej zimy tutaj w Szczyrku. Nie szło mi za dobrze aż do dziś. Starałam się jak najlepiej wypaść w zawodach LOTOS Cup i udało się. Znacznie lepiej wychodziłam dziś z progu i inaczej układałam się w locie – komentowała zadowolona zwyciężczyni.
W sobotę 29 grudnia o pierwsze zwycięstwo w LOTOS Cup 2013 powalczą kombinatorzy norwescy. Zawody toczyć się będą na skoczni w Szczyrku Skalitem oraz trasach biegowych Kubalonki.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tyle z oficjalnego komunikatu PZN. Bardzo mocno obsadzony był konkurs w kategorii Junior A – pojawili się wszyscy najlepsi polscy skoczkowie urodzeni w latach 1993 i 1994 (poza Klemensem Murańką zgłoszonym do udziału w Turnieju Czterech Skoczni). Walka o zwycięstwo toczyła się do ostatniego skoku. Po pierwszej serii zdecydowanie prowadził Grzegorz Miętus, który uzyskał aż 107 metrów. Słabszy drugi skok sprawił jednak, że reprezentant AZS Zakopane spadł na trzecie miejsce w zawodach. Sytuację wykorzystał Aleksander Zniszczoł (KS Wisła Ustronianka). Dwa równe i dalekie skoki na odległość 103,5 i 100 metrów dały mu zwycięstwo o 1,5 punktu przed Stanisławem Bielą (UKS Sołtysianie Stare Bystre).
LOTOS Cup w Szczyrku był dla kadry młodzieżowej elementem przygotowań do mistrzostw świata juniorów. – Sprawdzian wypadł ciekawie. Chłopcy walczą o pięć miejsc na mistrzostwa świata juniorów w Libercu. Powoli klaruje się grupa 6-7 zawodników, spośród których wybierzemy najlepszych – komentował trener kadry młodzieżowej Robert Mateja. - Dziś było troszkę loterii, ale kierownik zawodów starał się puszczać we w miarę równych warunkach. Bardzo fajnie prezentowali się dziś Olek Zniszczoł i Staszek Biela, oddali dwa równe skoki. Grześkowi Miętusowi brakuje stabilizacji. Trochę pogubił nam się tu Bartek Kłusek i to mnie martwi. Ale widać, że grupa jest równa, raz wygrywa jeden, innego dnia kolejny zawodnik jest lepszy. Ciężki wybór nas czeka, ale takie jest życie, ktoś musi odpaść.
Rywalizację w kategorii Junior B zdominowali zawodnicy z Beskidów, w tym przede wszystkim uczniowie SMS Szczyrk. Zwyciężył Przemysław Kantyka (LKS Klimczok Bystra/SMS Szczyrk), zdecydowanie pokonując Adama Rudę (Zagórskie TS Zakucie/SMS Szczyrk) i Krzysztofa Leję (AZS Zakopane/SMS Zakopane). – Moja forma idzie w górę. Skoki jeszcze nie są stabilne, ale będzie ok. Trudne warunki mi nie przeszkadzały, a najbardziej zadowolony jestem z pierwszego skoku. Tej zimy oddałem już dużo skoków, przede wszystkim w Ramsau i Wiśle Malince. Kategoria Junior B jest w tym roku silnie obsadzona, trzeba będzie włożyć dużo pracy, aby wygrać klasyfikację generalną LOTOS Cup – mówił po zawodach Przemysław Kantyka.
Konkursy Juniorów C, D, E oraz Juniorek i Młodziczek składały się z tylko jednej serii z powodu bardzo długich przerw w dzisiejszych zawodach. Były one spowodowane trudnymi warunkami atmosferycznymi, a także bardzo poważnie wyglądającym wypadkiem, który odniósł podczas swojego skoku junior C Artur Wacławiak (UKS Sołtysianie Stare Bystre/SMS Zakopane). Został zniesiony ze skoczni na noszach, a po opatrzeniu przez lekarzy przetransportowany helikopterem do szpitala w Katowicach. Z informacji udzielonych nam na gorąco od lekarzy wynika, że ma złamanie ręki oraz jest bardzo potłuczony po zsunięciu się po zeskoku i otrzymaniu uderzenia nartą w twarz. Mamy ogromną nadzieję, że Arturowi nie stało się nic poważniejszego i szybko wróci do zdrowia.
Najlepszymi Juniorami C byli dziś Czesi – wygrał Frantisek Holik przed Damianem Lasotą. Wśród Polaków najdłuższy skok oddał dziś Krystian Kołodziej z AZS Zakopane/SMS Zakopane i to właśnie on wystartuje w kolejnych zawodach cyklu LOTOS Cup w żółtej koszulce lidera. W kategorii Junior D triumfował Paweł Wąsek, któremu w walce nie przeszkodziła choroba. – Wygrałem, ale to nie były moje najlepsze skoki. W serii próbnej nie mogłem sobie poradzić, narty nie chciały jechać. Potem przyszło ochłodzenie i na zmrożonym rozbiegu było już dużo lepiej. Jestem trochę słaby i przeziębiony, na szczęście w serii konkursowej udało mi się dobrze zaprezentować. Dla mnie dobrze, że nie było drugiej serii, bo mam dziś mało sił – cieszył się najlepszy dziś Junior D. Wśród najmłodszych chłopców – Juniorów E – zwyciężył Patryk Hutyra z SS-R LZS Sokół Szczyrk, pokonując Macieja Zborowskiego (KS Chochołów) o 2,4 punktu, a trzeci był Jakub Harat (LKS Klimczok Bystra).
Czeszka Vladena Pustkowa wygrała rywalizację wśród Juniorek (zawodniczki urodzone w 1998 roku i starsze), pokonując Joannę Szwab z KS Chochołów i kolejną Czeszkę Michaelę Rajnochovą. Z kolei wśród Młodziczek najdłuższy i najlepiej oceniony skok oddała Anna Twardosz z PKS Olimpijczyk Gilowice. – To jedne z moich pierwszych skoków tej zimy tutaj w Szczyrku. Nie szło mi za dobrze aż do dziś. Starałam się jak najlepiej wypaść w zawodach LOTOS Cup i udało się. Znacznie lepiej wychodziłam dziś z progu i inaczej układałam się w locie – komentowała zadowolona zwyciężczyni.
W sobotę 29 grudnia o pierwsze zwycięstwo w LOTOS Cup 2013 powalczą kombinatorzy norwescy. Zawody toczyć się będą na skoczni w Szczyrku Skalitem oraz trasach biegowych Kubalonki.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto nasza relacja bezpośrednio z miejsca całej imprezy.
Ciężko, jedne z najgorzej przebiegających zawodów w tym roku.
Od zamienionych w ostatniej chwili w kalendarzu zawodów, przez pogodę, po wypadek na skoczni, na braku herbaty (skończyła się za szybko i ludzie pytali), na bez końca przedłużających się na mrozie zawodach skończywszy.
Przybywamy ok. godziny 12:00. Niestety organizatorzy zmieniają wcześniej ustalony harmonogram, dlatego się spóźniamy. Kombinacja miała być dziś, skoki w sobotę, zrobiono na odwrót. Dlaczego? Pomińmy pauzą w tekście...
Rano pogoda nie rozpieszcza zawodników. Wieje, pada i są trudne warunki atmosferyczne.
Zaczynamy WinterSzusową relację od końcówki skoków na skoczni K-95. Potem szybko przenosimy się na K-70. Obejmujemy dogodne pozycje do strzałów - z aparatu oczywiście. Konkurs przebiega bez zakłóceń. Nagle ŁUP!. Skoczek z Zakopanego uderza ciałem o zeskok. Nie udaje nam się nagrać fatalnego skoku, mamy tylko foto. Ale dobrze widzimy, co dzieje się zaraz po tym.
Sceny mrożące krew w żyłach. On się nie rusza! Nadbiega pomoc. Duża ilość krwi na białym śniegu. Używając czarnego humoru, biało-czerwono na skoczni. Jednak nie jest nam do śmiechu. Odnoszą na noszach Artura Wacławiaka. Potem płacze on w karetce.
Podobno, z tego co dowiadujemy się wtedy od sanitariusza, ma złamanie otwarte ręki i pokiereszowaną twarz. (Pamiętajcie, że to nie są oficjalne diagnozy, a strzępki informacji, jakie docierają do nas)
Są już dwa ambulanse. Decyzja brzmi - WZYWAMY HELIKOPTER!
Nadlatuje śmigłowiec. Są nosze i aparatura medyczna przy nim. Jest podawany tlen. Maszyna zabiera skoczka do szpitala w Katowicach Ligocie. Rodzina zostaje powiadamiana przez trenera. Jak tu powiadomić rodziców, by dotarli do szpitala, a zarazem nie byli w panice? Wszyscy zgromadzeni są w szoku. Śmigłowiec odlatuje wraz z poszkodowanym. Nie robić zdjęć słyszymy od kogoś.
No tak...może od razu nawet nie pisać o zdarzeniu? Wodę w usta i wszystko cacy? Ludzie muszą wiedzieć, że ten sport, to nie tylko piękne loty. To Jan Mazoch i Adam Małysz upadający ciężko w Zakopanem.
Potem okazuje się, że dokańczana jest tylko jedna seria na K-70, po czym odbywa się też jedna na K-40. Szkoda tylko, że ratrak przed najmniejszą skocznią zaczyna pracować dosyć długo. Konkurs dalej się przedłuża. Wszyscy marzną. Dlaczego ratrak nie wyrównywał zeskoku wtedy, gdy dokańczano siedemdziesiątkę? Nie kolidowałby ze skokami na skrajnie położonym obiekcie.
Nic, konkurs się kończy, potem podia. Na nich brak np. Olka Zniszczoła, Staszka Bieli, Grześka Miętusa - odjechali z terenu skoczni. Ale to nic. Zaliczone zawody. Można rozjechać się do domów. Wszyscy mają zaliczone, ale nie Artur. On cierpi.
I niech czytelnikom nie wydaje się, że piszemy to z jakimiś pretensjami. Co to, to nie. Stwierdzamy tylko fakty.
Następnym razem drodzy organizatorzy, to przez trzy dni takie zawody róbcie i ustalajcie w kalendarzu. Bo ilość zgłoszeń, krótkie, grudniowe dzionki i nieprzewidziane wypadki, to za duża na dwa dni zawodów.
Skoki podobno się zmieniły na lepsze. Bezpieczne profile w porównaniu z dawnymi latami, inna technika, stroje, przepisy. Cóż z tego, jak dalej jest to sport ekstremalny.
Wypadki się zdarzają i skoki narciarskie, to dalej niebezpieczny sport.
Jak bardzo...zapraszamy do obejrzenia filmów.
Obejrzyjcie fotki Kuby Skowrona
FILMY
Konkurs K-95:
Konkurs K-70 - Upadek Artura Wacławiaka cz.I:
Ciężki upadek Artura Wacławiaka cz.II:
Konkurs K-70 oraz K-40:
Podia i dekoracja:
Straszne, piszą nawet na tym na jakimś portalu. Mam nadzieję, że Artur szybko wyzdrowieje i wróci na skocznię. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńOkropne :( miejmy nadzieję, że wyjdzie z tego ale czy wróci na skocznię?
OdpowiedzUsuńZawsze jakiś uraz w psychice zostaje oczywiście nie każdy potrafi sobie z tym radzić od tej strony oby Artur był zdrowy.
Super materiały , zdjęcia i filmy.
No cóż, z relacji wynika, że zawody organizatorów trochę przerosły i pal licho jeśli te niedoróbki kończą się jedynie na wypaczonych wynikach. Tutaj chłopak trafił do szpitala i chociaż tyle, że zdecydowano się na helikopter, by oszczędzić czas.
OdpowiedzUsuńRozumiem co czuli ludzie patrzący na wypadek i nieruchomego skoczka, bo byłem w Zakopanem, kiedy długo leżał Jan Mazoch. Koszmar. Nigdy więcej nie chcę widzieć takiej sytuacji.
Życzę Arturowi szybkiego powrotu do zdrowia i mam nadzieję, że nie nabierze wstrętu do skoczni.
Artur jakby nabrał wstrętu do skoczni może pójść śladami Justyny Kowalczyk bo ten chłopak to biegowy wymiatacz w zawodach w kombinacji a na skoczni sobie radził dużo gorzej. Chociaż ja jako fan kombinacji liczę że będziemy mieli z niego pociechę jeszcze w dwuboju.
OdpowiedzUsuńWie może ktoś ile Artur ma lat?
OdpowiedzUsuń13 lat ma
OdpowiedzUsuńWiadomo juz coś o stanie zawodnika?
OdpowiedzUsuńBo dostanie nartą w twarz mogło naprawdę wiele złego zrobić;(
- Pacjent jest w stanie ciężkim stabilnym - poinformował w sobotę w południe Krzysztof Tucholski, lekarz dyżurny Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. Jana Pawła II w Katowicach Ligocie.
OdpowiedzUsuńNiestety nawet sport jest nieobliczalny.Najważniejsze żeby Artur jak najszybciej powrócił do zdrowia. I oby ten wypadek go nie zraził do dalszego uprawiania sportu.
OdpowiedzUsuńArtur juz wraca do zdrowia a te informacje medyczne nieoficjalne zamieszczone przez autorow sieja niepotrzebna panikę!!!!Stan sie polepszył a spiaczka farmakologiczna byla konieczna do transportu smiglowcem .Głowa do Gory wiem ze jest juz duzo lepiej :)
OdpowiedzUsuńTe informacje jakie autor zamieścił są oficjalne a dlaczego? bo tam był na miejscu i opisał oraz sfilmował tak jak było i to co widział.
UsuńWięc jak coś takiego może być nieoficjalne?
To są fakty a nie panika otwarte złamanie ręki i poharatana twarz to mało?
A informacje ze szpitala to inna sprawa bo autora tam nie było.
R.
Pamiętajcie o tym, że każda wzmianka w filmie była na bieżąco, wszystko z godziny na godzinę się wyjaśniało bardziej. Akcja była rozwojowa, a ciężko coś od lekarzy wyciągnąć. Stan wiedzy na tamte chwile przekazaliśmy. Potem mogło się to zmieniac. Logiczne?
Usuńskad autor wie o otwartym złamaniu skoro takiego nie było a informacje lekarskie i diagnoza została przekazana tylko i wyłacznie osobom upowaznionym do tego ,a Wy piszecie o złamaniach otwartych i innych rzeczach ktore tylko odstraszaja i sa nieprawda .podejrzenie a diagnoza to 2 rozne rzeczy !!!! zgodnie z przepisami do momentu wykonania badan w szpitalu lekarz nie mogl osob postronnych o niczym informowac !!
UsuńPrzeczytaj sobie Roman dokładnie to się dowiesz skąd wie.
UsuńPrzepraszam tu wszystkich ale nie mogłam się powstrzymać stamtąd go wywalają i blokują to włazi z buciorami tutaj i od słowa do słowa jak to zawsze bywa zacznie kłótnie.
Co do robienia zdjęć nieprzytomnym zawodnikom, zwyczajowo podczas wyścigów F1 (czarnylis powinien to wiedzieć) zawsze kiedy dojdzie do groźnego wypadku, akcja ratunkowa jest pokazywana z takiej odległości że nie widać nie poszkodowanego kierowcy i generalnie jedyne co widać to samochody medyczne, ewentualnie helikopter czyli jedynie tyle że coś się dzieje. Po prostu kamera nigdy nie podchodzi do miejsca zdarzenia, bo niektórzy widzowie mogą być wrażliwi na ewentualne widoki krwi czy jeszcze czegoś gorszego.
OdpowiedzUsuńWiedziałem, że zacznie się etyczne formułowanie. Powiem tak, setki telewizji światowych pokazuje jeszcze gorsze rzeczy i im za to płacą. Mi nikt, za nic nie płaci, co najgorsze nawet sobie sam za nic nie płacę. Po prostu byłem, widziałem, nakręciłem zapodałem. Bez zamiatania pod dywan, tak jak setki osób tam widziały. Wrażliwość? Wrażliwych zapraszam pod tytuły inne niż wypadki czy krwawe początki. Ten sport jest niebezpieczny, MMA też jest a telewizje pokazują jak jeden drugiemu prawie życie odbiera we krwi i bólu. Ot polemizować można o etyce dziennikarskiej, ale może nie z krwistym. Nick mówi sam za siebie. ;-)
UsuńRobert nie przejmuj się nie zrobiłeś niczego złego relacja z zawodów i wszystko co się wydarzyło, nic więcej.
UsuńDla przypomnienia : przez ostatnie 13 lat /to tylko przykład bo bylo tego więcej/ ..Zawody PŚ są na żywo transmitowane przez różne stacje telewizyjne i wystarczy sobie przypomnieć ile wiedzieliśmy na żywo wypadków i to strasznych.Przypomnę tylko wypadek Morgensterna w Kuusamo, TVP pokazywała to od początku do końca az go zwieźli i wsadzili do karetki, przypomnę wypadek Mazocha w Zakopanem stacje telewizyjne transmitowały całę zdarzenie od początku do końca i też krew była na śniegu, mało tego, TVP po kilkanaście razy pokazywała na zwolnionym tempie jak do tego doszło, było wiele strasznych wypadków przez te lata ale nigdy żadna rodzina czy sam poszkodowany nie miał do dziennikarzy i stacji pretensji i nigdy nie kazano wycofać materiałów z gazet czy anten telewizyjnych.
Dlatego śmieszny jest ten anonimowy/ wiadomo kto/ gość, który tutaj szuka sensacji i usiłuje dyskutować bo nigdzie go nie chcą słuchać.
Nie no generalnie na zdjęciach nie było nic strasznego by tego nie pokazywać, w F1 to jednak nie wiadomo co kamera może uchwycić :)
OdpowiedzUsuńSpoko ;-)
UsuńZ Finlandii od matki skaczacych chlopcow przyszedl komentarz: Totalny brak wyczucia i szacunku dla cierpiacego chlopca oraz jego rodzicow. Takich rzeczy sie nie pokazuje, za wyjatkiem, kiedy zlo jest planowane z premedytacja. Niestety jako ludzie popelniamy bledy, ale trzeba je naprawiac. Wolnosc to nie robienie tego co sie chce, ale rozumie sie, co mozna robic. Panie Robercie, zabraklo rozwagi i wyczucia i wielu ludzi jest bardzo zdegustowanych. Jako rodzice nie bylibysmy w stanie uzyc bedacego pod reka aparatu fotograficznego do wykonania chocby jednego zdjecia z tego bardzo przykrego wypadku! Matka skaczacych chlopcow w takim przypadku zazadalaby, aby policja usunela takie zdjecia z portalu! Czyims nieszczesciem nie wolno nabijac sobie statystyk i nie jest zamykaniem ust to, ze nie pokazuje sie szczegolow. Podanie informacji, ze zdazyl sie wypadek jest wystarczajaca informacja tak jak to bylo podane na innych portalach! Pokazywanie wszystkiego jest czyms bardzo niehumanistycznym i prymitywnym w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńSkończ już może co ?
UsuńJak nie chcesz komentować i nabijać tych statystyk to po co to tutaj robisz ?
Rozumiem, że nie możesz się wygadać na sj to robisz to tutaj w dodatku nie potrafisz normalnie się podpisać.
Proponuję załóż sobie swoją własną stronę i tam sobie pisz co chcesz i ile chcesz wówczas się wygadasz za wszystkie czasy.
Póki co radzę zająć się swoją żoną i rodziną.
Można tobie tysiąc razy coś tłumaczyć a ty i tak nawijasz swoje a z tą matką z Finlandii to totalny brak wyczucia i kolejne brednie w twoim wykonaniu.
Prymitywny jesteś ty a nie autor.
Zejdź stąd.
A ja bym był szczerze przekonany, że takie sianie zamętu i pisanie o Matce z Finlandii to tylko jedna osoba... Stanisław Okas i pisze o swej żonie i własnych dzieciach... ton i charakter wypowiedzi jak najbardziej odpowiadają jego osobie...
UsuńNie uważam by Robert postąpił nieetycznie publikując zdjęcia oraz informacje tyczące się wypadku. Znając Roberta wiem, że rzetelność dziennikarstwa kazała mu pokazać sytuację taką jaka była naprawdę, bez dyplomatycznej ściemy.
OdpowiedzUsuń@Emil
W F1 to wygląda tak, że akcja ratunkowa jest pokazywana normalnie jeśli jednak istnieje jakiekolwiek zagrożenie życia to kamery nabierają dystansu.
Kiedy wyciągano Roberta Kubicę z tej nieszczęsnej rajdówki wokół samochodu postawiono parawan.
*dziennikarska
Usuń