Zmiany w WinterSzus
Miło nam poinformować, że od kilku dni strona WinterSzus posiada własną domenę. Także nie jesteśmy już "bezdomni", bo mamy swój niepowtarzalny i unikalny adres.
Dotychczasowy standardowy adres bloggera wyglądał tak: "winterszus.blogspot.com".
Po zakupieniu przez nas własnej domeny, teraz możecie zauważyć w pasku górnym przeglądarki nasz własny unikalny adres: www.winterszus.pl
Zmianom uległ też wygląd strony, tapeta i układ okienek. Pracujemy nad czatem, który przypadł Wam kiedyś do gustu, jednak posiadał duże problemy techniczne i został zablokowany.
Postaramy się znaleźć dla Was nową "Krwistą Chatę", byście mogli w niej spędzać miłe chwile na luźnych pogaduszkach, ogrzewani jej ciepłem i przyjazna atmosferą.
Obiecujemy, że dalej będziemy rozwijać tą stronę.
Wszystkie uwagi techniczne zgłaszajcie pod tym artykułem, na nasze maile oraz profil Facebook.
Pozdrawiamy i życzymy spokojnego szusowania po WinterSzus.pl.
Redakcja
Kategorie: Sprawy techniczne
Strona się rozwija co bardzo mnie cieszy, bo tu można spokojnie porozmawiać, nie przedzierając się przez góry trollowych wypocin :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre postępy z tą stroną krwisty;) Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńRuch w dobrą stronę. Muszę się przyzwyczaić do nowego wyglądu. Życzę powodzenia. Ewka
OdpowiedzUsuńno to sie ciesze ze znalazlem te stronke i z niecierpliwoscia czekam na pogaduchy czatowe...pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńEmil
Rewelacja po prostu pięknie :
OdpowiedzUsuńI Adam spoglądający na nas :)
Bardzo ładna strona i zawsze chętnie tu zaglądam oraz komentuję.
Zajebista strona, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńI "chodzi" teraz jak torpeda!
OdpowiedzUsuńFajne logo :) podoba mi się :).
OdpowiedzUsuńDokładnie zauważyłam, że szybciej nawet chodzi:)
OdpowiedzUsuńRewelka!!! Tak dalej Krwisty!
OdpowiedzUsuńGratulacje Krwisty, strona rozwija się z tygodnia na tydzień i coraz więcej osób, którzy potrafią coś pozytywnego wnieść zaczyna tu wchodzić.. życzę ci dalszego rozwoju i satysfakcji ze swojej pracy
OdpowiedzUsuńTalar ? A ciebie co tu przywiało ? Mam nadzieje że nie chęć skijampingowej solucji. Tu są spokojni ludzie więc tez spokoju oczekują :). To tyle gwoli informacyjnej, bo jak na razie nie ma się do czego czepić. A strona rozwija się bo ludzi spokojnych ściąga co daje motywacje do działania.
OdpowiedzUsuńWiem, że nie jestem może teraz mile widziany, ale pisałem tu już wcześniej i dobrze się czułem, więc nie zamierzam z tego rezygnować z trochę głupiego powodu, jednak jeśli byłbym przeszkodą, to nie będę szedł w zaparte.. do tematu moderacji nie wracam, niepotrzebnie się angażowałem i teraz tak sobie myślę róbta se tam co chceta, byle mi moje wypociny nie znikały
Usuń@Talar każdy z Was jest tu mile widziany, (Ty także) kto ceni sobie spokój, dystans i luźne wesołe rozmowy. Dopóki panuje ład i ludzie niepotrzebnie się nie kłócą i nie skaczą sobie do gardeł, to każdy może pisać.
UsuńTrzeba wiedzieć nieraz gdzie jest granica, między nawet nieraz zażartą konstruktywną polemiką, a zwykłą jatką forumową w polskim wydaniu.
Ci co tu wchodzą, jakoby z urzędu przed wejściem do "Krwistej Chaty" zostawiają oręż za drzwiami. Za dużo "buńczucznego syfu" jest w polityce, na ulicy, w pracach, szkołach, religiach, w sporcie itd...by jeszcze ten syf na butach do Chaty wnosić, że tak powiem obrazowo. POZDRAWIAM ;-)
Jestem za spokojem dlatego też wolę napisać coś tutaj.
UsuńTak, że @Talar z mojej strony nie ma problemu:)
Bardzo sobie cenię luźne wesołe pogawędki, a spokój to już w ogóle, ale znowu nie róbmy tu kółka adoracji , jeśli coś mi sie nie podoba, to to mówię, ale nie po to, żeby się kłócić, tylko, żeby przedyskutować sprawę i dojść do konsensusu:)
UsuńLudzie mają różne poglądy, cele, hierarchię wartości i pewnie ja z Doną jeszcze nie raz się będziemy sprzeczać i nawzajem irytować, ale tak jak dużo nas dzieli, tak dużo nas łączy :)
oby tych nieporozumień było odtąd coraz mniej, taką mam nadzieję.. Oręż zostawiam za drzwiami ;)
Pozdrawiam
A my się sprzeczaliśmy?:) nie pamiętam:)
Usuń@Małyszomaniak hmm zastanawia mnie jedna sprawa. Klikając na Twój nick zostajemy przeniesieni do sklepu internetowego http://mmaniak.pl/. Sprzedajesz tam, trenujesz ten sport, czy może te dwie opcje w jednym? Pytam bo bardzo lubię MMA (K1), a jakieś milion lat świetlnych temu czasem oglądałem i kibicowałem Semmy Schiltowi. Potem jakoś nie miałem czasu śledzić tego sportu, ale od kilku lat dzięki KSW częściej zasiądę przed TV.
OdpowiedzUsuńHheheheh ;) Sory to wymyślona strona przeze mnie. Od mojego nicka zresztą na czacie MManiak. Nie wiedziałem, że zajęta w sieci :). Swoją stronę mam ale nie związaną ze sportem tylko z zawodem wiec ją nie podaje by nie łączyć. Co do MMA swego czasu trenowałem ale Karate i to w wydaniu tak zwanym twardym Kyokushinkai. Nawet przez chwile u samego senseja Drewniaka. Ale i tak najbardziej pamiętam pierwsze dwa lata wyrzyłki, którą do dziś z powodów masakrycznego treningu nie zapomnę. Przykładowo ganianie na 5 kilometrowe biegi na bosaka w zimie po śniegu przez miasto. Ludzie patrzyli jak na wariatów a my w samych kimonach przy minus 10 stopniach na bosaka. Ale to było nic według mnie to i tak było dość relaksujące. Najbardziej pamiętam super seryjki. Jak ktoś wie co to znaczy 100! ;) wyobraźmy sobie biegniemy w około sali sportowej szkolnej (połowę jej) i bierzemy stajemy robimy jedną pompkę potem drugą połowę dwie pompki kolejna połowę i trzy pompki i tak do 100. Po super seryjce miałem dość świata a przed oczami mroczki i zwidy. Nie każdy zresztą to wytrzymywał. Kiedyś jak wróciłem z treningu to położyłem się i nie wiem kiedy zasnąłem. Rano nie wstałem ojciec chciał karetkę wzywać a ja po prostu nie miałem siły wstać wszystko mnie bolało każdy mięsień leżałem tak cały dzień zanim mogłem się ruszyć. Takie to były czasy. Dzisiaj coś trenuje ale nie MMA. Wole rower, chodzenie czy biegi i pływanie, które też trenowałem swego czasu w pewnym klubie sportowym. Za młodu zresztą każdy coś robił. Ja już w pierwszej klasie podstawówki zacząłem w drugiej pływanie było obowiązkowe ale ja zawsze miałem luz bo pływałem już w klubie. Zresztą nawet w czasach szkoły ponadpodstawowej czymś się zajmowałem np. Kartingiem. Nawet miałem licencje sportową zdana na kartingu w którym jadąc przypaliłem sobie pośladki bo rura wydechowa była za blisko siedzenia. Ja myślałem żeby dobrze na torze wypaść a tu mnie w tyłek coś paliło jak bym na ogniu siedział heheheh. Dzisiaj latka nie te siła nie ta no i wytrzymałość też. Za to młodzież ma więcej do popisu ;) Ale dzisiaj już nie te czasy kiedy, każdy w każdym wolnym lub nie momencie siedział na dworze w piłę zasuwając. Całymi godzinami biegając na obiad nie chcąc wracać. Dzisiaj się ciesze ,że w swoim wieku jeszcze jako tako się trzymam i jako jeden z nielicznych jakiś sport uprawiam a nie np. jak to gdzieś słyszałem sport w przyciskaniu przycisków na pilocie i piciu piwa z butelki.
OdpowiedzUsuń"100!" to nie silnia bo tam jest mnożenie a tu dodawanie wychodzi mi 5050 pompek w sumie . To jak by się ktoś czepiał "100!"
OdpowiedzUsuń@Małyszomaniak dzięki za wyjaśnienie. Miałem w podstawówce króciutką przygodę z karate i coś takiego chyba pamiętam, na pewno było mnóstwo biegania i pompowania. To były lata 80' i treningi odbywały się na hali wojskowej w Bielsku. Pamiętam, że kimona nie mogłem nigdzie zdobyć i to mnie chyba zniechęciło wtedy. Potem jak już przestałem rosnąć ruszyłem na siłownie i kilka dobrych lat zleciało, czasem nawet i na 5 treningach tygodniowo. Potem krótka przygoda z amatorskim boksem, a teraz to już sporadycznie czasem sobie coś potrenuję dla rozruchu. Te opisane przez ciebie pompki przypomniały mi chińskie pompki, które też niezły wycisk dają..A co do utwardzania pięści, to pamiętam jak się pompowało na kościach, ale by nie było za łatwo to na żwirze . Młodość ma swoje prawa i wyobraźnię nie? ;-)
OdpowiedzUsuńDodam, że czas w Wojsku Polski też zlatywał pod znakiem pompek. Teraz jak czasem mi się zachce, to zrobię 100 pompek ale w kilku seriach oczywiście. Staram się zawsze schodzić nisko i spokojnie bez oszukiwania, aby jak najwięcej mięśnie zmęczyć.
UsuńDla mnie dzisiaj większym sprzymierzeńcem nie jest zmęczenie czy siła a długość treningu. Dlatego chodze do pracy 10 kilometrów lub truchtam czasem 3 razy w tygodniu razem po 18 do 19 km dziennie. Dzisiaj akuratnie rowerkiem by się trochę wyspać. A co do utwardzania kości. U nas ( Karate) nie ma innej wersji tej papli jak na kościach chyba że jakieś święto w lesie i jest na 3 palcach, ale raczej zawsze były to kości. Zwykle przy takiej ilości pompek stanie na kościach było relaksem aż się dzisiaj dziwie jak można było odpoczywać stojąc na kościach. Bardziej zabawne sytuacje bywały przy pozycji Sanchin-dachi o ile dobrze pamiętam nazwę. Stało się w postawie a gość chodził i sprawdzał nasze klejnoty lub sploty słoneczne. Cóż jak dobrze się stało to jedynie albo pośladki albo odrobinę ukłucia się czuło ale jak się źle stało ...... heheheh jeden wylądował na podłodze i robił rybie płucka ;) heheh po dłuższej chwili doszedł do siebie. co do innych przypadków cóż każdy prawie miał żelazne jaja ;) ale jak dostał odpowiednio to zwykle śmiesznie to wyglądało jak by z gościa zeszło całe żelastwo i został pusty worek po kartoflach. Dziś jak wspomnę to wolał bym już nie wracać w te czasy ;) heheheh chyba że z odpowiednia osłona na klejnoty.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=yQZBGRnnQ6w
OdpowiedzUsuńU nas ostrzej to wyglądało ale podobnież.
A z tymi jajami to jak było? Trzeba przepona i oddechem pracować by nie bolało?
UsuńTo była Kwestia odpowiedniego ustawienia. No i oczywiście i przepona i oddech i odpowiednie napięcie mięśni wszystko na raz. Ale jak kto się źle ustawił .... to można sobie wyobrazić.
UsuńA co do pompek ;) http://www.youtube.com/watch?v=Zcf-z8pUEAQ&feature=fvwrel takie pompeczki ciekawe są ;).
OdpowiedzUsuńBruce Lee stary, dobry i pamiętany przeze mnie z dzieciństwa jak do kin wszedł w Polsce.
UsuńTutaj pokazuje coś co wydaje się trikiem fimowym ale to są zawody i rzeczywiste KO http://www.youtube.com/watch?v=T7FY-YYLcwk&feature=related
OdpowiedzUsuńJuż mnie wszystko boli po tej składance ;-)
Usuń