LGP Wisła: Słoweńcy zwyciężają, Polacy na podium
W jednoseryjnym konkursie drużynowym inaugurującym sezon igelitowy zwyciężyła Słowenia. Drugie miejsce wywalczyli Polacy.
Jurij Tepes, który był dzisiaj najlepszym ze całej drużyny uzyskał odległość 127 m. Dobrze zaprezentował się także Robert Hrgota, skacząc na odległość 124,5 m. Tylko pół metra bliżej skoczył Peter Prevc. Lider ekipy Robert Kranjec lądował na 121 m.
Drugie miejsce zajęli Polacy. Z naszej drużyny najjaśniej błyszczał Maciej Kot, który uzyskał 125 m. Dobrze spisał się również Dawid Kubacki, skacząc 123,5 m. Kamil Stoch zmobilizował się na dzisiejszy konkurs i dorzucił do wyniku drużyny dobry skok na odległość 122,5 m. Nie zawiódł także Piotr Żyła lądując na 120,5 m.
Najniższy stopień podium wywalczyli Niemcy. Z drużyny naszych zachodnich sąsiadów najlepiej spisał się Andreas Wank skacząc 128,5 m. Drugą siła w zespole był Michael Neumayer, który uzyskał 124 m. Maximilan Mechler lądował na 121 m. Granicy 120 metrów nie przekroczył Richard Freitag, skacząc 119 m.
Tuż za podium znalazła się drużyna Austrii. Z królującej dotychczas w konkursach drużynowych ekipie najmocniejszy był Lukaz Mueller uzyskując rezultat 128,5 m. Michael Hayboeck skoczył 125,5 m, a Wolfgang Loitzl lądował metr bliżej. Swoją próbę zepsuł nieco Dawid Zauner skacząc 114 m.
Piątą lokatę zajęła drużyna japońska. Najlepszy wynik spośród nich uzyskał Kento Sakuyama lądując na 125 m. Zaledwie metr bliżej lądował Yuta Watase. Junshiro Kobayashi skoczył równe 120 m. Najsłabiej spisał się Kenshiro Ito uzyskując 116,5 m.
Na szóstej pozycji znalazła się Norwegia, co można uznać za niespodziankę. Jedynym Wikingiem, którzy przekroczył granice 120 m, był Andreas Stjernen lądując na 128 m. Tom Hilde uzyskał 119 m. Zwycięzca Pucharu Świata Anders Bardal skoczył 116,5 , a Bjoern Einar Romoeren pół metra bliżej.
Dalej byli Czesi oraz Finowie.
Punktów nie wywalczyły drużyny z Rosji, Kazachstanu oraz Francji.
Druga seria została odwołana z powodu awarii oświetlenia na skoczni.
Wyniki konkursu:
Źródło: informacja własna
Kategorie:
Skakałam z kanału na kanał bo na polsacie leciała siatka :) w pewnym momencie patrzę na tvp sport a tu co?na skoczni ciemno jak w ..? :P
OdpowiedzUsuńCzyżby celowo wyłączyli prąd aby nasi z pudła nie spadli ?:)))
Cieszy dobry wynik Polaków, lecz jakoś euforii we mnie to nie wzbudziło. Były już podobne letnie sukcesy, a potem brutalne zderzenia z zimową rzeczywistością, więc to drugie miejsce traktuję z dystansem. Jeśli to się powtórzy zimą, będę skakał z radości pod sufit.
OdpowiedzUsuńKonkurs w Wiśle przeprowadzony był w stylu afrykańskim, a dokładnie egipskim, a jeszcze bardziej precyzyjnie, z Egiptu zaczerpnięto "egipskie ciemności". Żeby było weselej, z głośników popłynęła słowa i melodia, na które reaguję alergicznym zwrotem z układu pokarmowego. "Jest już ciemno, wszystko jedno" na pewno rozbawiło decydentów FISu do łez w tej sytuacji i Wisła, za swe perwersyjne poczucie humoru, ma zaklepane wszystkie ważne konkursy na 10 lat, a kto wie czy nie na dłużej.
Oczywiście pod warunkiem, że o terminarzu decydować będzie Monty Python.
Na Malince żarty są wszak na porządku dziennym. Przecież nieczynny przez cały sezon wyciąg też rozbawił sporo osób. Trzeba przyznać, że kabaret Neonówka ma sporą konkurencję.
Dzisiaj konkurs indywidualny zaczyna się wcześniej, to kibice się cieszą, bo druga seria będzie.
Według komentatora pod skocznią w Wiśle zjawiło się 2,5 tyś. osób. Niestety ta liczba na nogi nie powala. Chyba się ludzie zorientowali, że letnie skakanie to zabawa, a nie poważne zawody, albo, co jest zdecydowanie gorszą opcją - popularność skoków leci u nas w dół. Zobaczymy ile osób przyjdzie na Malinkę w styczniu. Ufam, że przynajmniej dwa razy tyle.
Przed zawodami słucham Apoloniusza w studiu i uszom nie wierzę. Wpadłem szybko do łazienki, patyczki w ruch i czyszczę uszy. Wracam, a tam nadal Apoloniusz do Apoloniusza nie podobny. Niby wygląda tak samo, włos ten sam, bródka ta sama, wąs ten sam... ale gdzie się podział ten standardowy huraoptymizm?! Szok!
A prezes dalej zadziwia. Typuje miejsce w szóstce, na podium raczej nie liczy. Twierdzi, że ten zagubiony, tamten ma problemy, że w sumie latem wyniki mało ważne i zima się liczy...
Dobrze, że siedziałem jak to słuchałem, bo jak był stał, to pewnie był usiadł.
Z wrażenia.
Po pierwszej serii, kiedy redaktor zagadnął Apoloniusza - no to walczymy o zwycięstwo - prezes spokojnie odpowiedział, że raczej będziemy walczyć o utrzymanie podium. "Nie, nie, nie" myślę sobie, to nie jest Polo tylko jakiegoś sobowtóra podesłali, ale moje wątpliwości prysły na pożegnanie konkursu, kiedy stało się jasne, że większe żarówki niż 100 Wat na Malince dziś nie zabłysną. Wtedy prezes Tajner wrócił do siebie i oznajmił, że szkoda bo była spora szansa na wygraną. Od razu się podniosłem na duchu. Z prezesem jednak wszystko w porządku, a chwile słabości może mieć każdy.
Wtopa ze światłem to nie pierwsza wtopa w ostatnim czasie, jaką serwują polscy organizatorzy działaczom FISu, a później się w Zakopanem dziwią, czemu nam MŚ nie chcą dać. Otóż nie tyle nie chcą, co nie mogą! To tak jak wsadzić ślepego za kółko do tira w Zakopanem i kazać mu jechać do Gdańska. Co prawda jakieś tam szanse są że dojedzie, ale nie większe niż cząstka Higgsa.
Jak pisałem po pierwszych LPK, że dyskwalifikacje będą tylko na początku i się ludziska szybko szyć nowe wdzianka nauczą, to mi się mokrą szmatą po pysku dostało, bo niby brednie wygaduje. Byli tacy, co twierdzili iż tak będzie stale z zimą włącznie, a nawet, że te nowe przepisy to kolejne zbrodnicze narzędzie Hofera do eliminacji wszystkich zawodników, którzy tylko nie występują pod austriacką banderą. Okazało się, że teraz skoczkowie potrzebują krawców pokroju Armaniego, ale dobry kombinezon uszyć się da.
Zobaczymy jeszcze jak sprawdzą się te "gumowe" ubranka podczas bardziej loteryjnych warunków. Wczoraj było w miarę stabilnie, ale wygląda na to, że wpływ wiatru na skok raczej nie zmalał, wręcz odwrotnie.
Fajnie było znów zobaczyć skoczków w akcji, chociaż w jednej serii.
Na pewno kolosalnie wzrosły prędkości na progu tak jak przewidywano. Skacze się średnio z 6-7 belek wyżej niż w poprzednich latach w porównywalnych warunkach. Co do kombinezonów to było jasne że uporają się z dyskwalifikacjami. Dałem czas do września a tutaj już w lipcu jest elegancko. Niektórzy lubią panikować na zapas :)To że skoczkowie muszą się uczyć nowej techniki no cóż life is brutal :) Inni stracą, inni skorzystają (głównie Kot i Kubacki) ja płakać nie będę po "latawcach" :)
OdpowiedzUsuń