Adam Małysz ponownie dachował!
Niedawno widzieliśmy Adama Małysza w Wiśle podczas Letniej Grand Prix w skokach narciarskich, jako patrona skoczni doglądającego zawody, a tu płyną do nas złe wieści z Węgier i odbywającego się tam rajdu Gyulai Várfürdö Cup.
Wczoraj nasz mistrz z Wisły dachował samochodem. Załoga Adam Małysz i Rafał Marton miała niezłe tempo, ale na drugim odcinku specjalnym zaliczyli wywrotkę na dach, po zbyt głębokim najechaniu na bandę. Rafała Marton tak relacjonował okoliczności: " Na drugim dzisiejszym OS-ie przytrafiła nam się przygoda - mieliśmy "dacha" na ciasnym lewym zakręcie. Na szczęście było to w miejscu, gdzie stało dużo kibiców, którzy podbiegli i postawili nas na koła. Niestety podczas dachowania urwał się zewnętrzny wyłącznik prądu i nie mogliśmy uruchomić auta. Zanim doszliśmy do tego co się stało i udało się usunąć usterkę upłynęło około 10 min. Dalej jechaliśmy z pękniętą szybą i połamanymi drzwiami, które musiałem trzymać jedną ręką, przez co najmniej 20 km., Do mety, poruszaliśmy się już bardzo wolno. Przed trzecim OS-em nie udało się usunąć wszystkich uszkodzeń, mieliśmy m.in. ograniczoną widoczność i oczywiście - gorsze tempo. Ostatnie dwa odcinki jechaliśmy już po serwisie. Co prawda nie mieliśmy przedniej szyby, ale jechaliśmy w goglach, dzięki czemu mogliśmy już powrócić do walki z czołowymi zawodnikami".
Załoga nie będzie mogła liczyć na dobre miejsce w rajdzie, jednak będą jechać na poprawę swojej lokaty.
Chciało by się krzyknąć Adam zwolnij, my kibice skoków narciarskich chcemy Cię widzieć jeszcze nie raz całego i w zdrowiu na skoczniach. Z drugiej strony zakazać Adamowi ostrej rywalizacji oraz prędkości, to tak jakby odciąć mu tlen.
Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak trzymać kciuki i wspierać go w dalszej rywalizacji.
Przypomnijmy, że jest to drugie dachowanie Adama Małysza w jego krótkiej przygodzie z rajdami. Pierwszy "dach" zaliczył we wrześniu ubiegłego roku, podczas próby bicia prędkości jazdy samochodem w terenie, na poligonie w Żaganiu. Nieoficjalne pomiary wskazały wtedy, że Adam pobił rekord jadąc 180 km/h.
Źródło:Interia.pl/informacja własna
Kategorie: Adam Małysz, rajdy
haha to zdjęcie jest ekstra:)
OdpowiedzUsuńAle Adam dachował już kilka razy w skokach więc nie straszne mu takie dachowanie gdzie jest zabezpieczony odpowiednio:)
Dachowanie w skokach jest bardzo niebezpieczne tylko narty, kombinezon i google na nosie.
Pamiętam, jak to kilka razy mówił, że w skokach go nic nie chroniło.
OdpowiedzUsuńNo i czekam co tam dziś na trasie.Na razie nic nie znalazłem.Fajne fotki są na tereprali.hu i tam oczekuję czegoś nowego:)!Pozdro
OdpowiedzUsuńTeż na razie nic nie znalazłam, cisza ale jak jest cisza to dobra wiadomość:)
OdpowiedzUsuńDobra fota :)
OdpowiedzUsuń"Dachy" w tym sporcie to chleb powszedni i kierowcy w takim przypadku nie ma prawa się nic stać.