Polski sztab szkoleniowy pracuje nad zmianami
Trener naszej kadry A, Łukasz Kruczek twierdzi, że zawodnicy na pierwszych zawodach nie popełnili większych błędów, brakowało jedynie metrów, zwłaszcza w niedzielnym konkursie. Dodaje, że technicznie nie było najgorzej, a w sobotę było nieco nerwów. Poza tym analizują sytuację już od poniedziałku i wyciągnięte wnioski starają się wprowadzać w życie. Rozważają możliwość, czy nieco winne nie są nowe kombinezony.
Czy Łukasz Kruczek ma nadzieje na szybką poprawę sytuacji tak, aby już podczas zawodów w Kuusamo, a także w dalszej części sezonu polscy skoczkowie zaprezentowali się o wiele lepiej?
"Spróbujemy. Najbliższe dni spędzimy spokojnie trenując i zobaczymy jakie przyniesie to rezultaty. Na razie będziemy trenować w Lillehammer, a potem przeniesiemy się do Kuusamo" - zdradza trener Kruczek.
Najwięcej kibiców martwi się o Kamila Stocha, który w pierwszym konkursie zdobył zaledwie jeden punkt, a w niedzielę nie awansował do drugiej serii. Co jest z Kamilem?
"Pomimo tego wyniku, Kamil w drugim konkursie skakał lepiej, chociaż nie trafiał z odbiciem oraz brakowało płynności. Efektem tego były krótsze skoki" - tłumaczy polski szkoleniowiec
źródło: przeglądsportowy.pl
Kategorie: Kadra A, Kuusamo, Łukasz Kruczek
Mam nadzieję, że już będzie lepiej ważne to nie załamywać się a panika do niczego dobrego nie prowadzi w przypadku chłopaków oczywiście.Oni muszą zachować spokój czego im wszystkim życzę.
OdpowiedzUsuńTylko jak opanować spokój patrząc w telewizor na zawody? to już trudniej wykonać:)
No chłopaki do boju powodzenia.
a ja myslalem, ze te zmiany, to nowa kadra, ktora stoi na pierwszym planie na tym zdjeciu....
OdpowiedzUsuńKruczek sądzi że winne jest trenowanie przy mocnym wietrze w plecy. Co zupełnie rozwaliło im pozycję w locie. To jest nawet nie wykluczone, bo oni latali bez jakiejkolwiek agresji.
OdpowiedzUsuń@Emil ja już mało co z tego rozumiem :) dlaczego inni nie mają takich kłopotów z rozpoczęciem sezonu jak mają nasi ? i to co roku? zawsze to my mamy jakieś problemy przecież było mnóstwo czasu na przygotowanie się do zimy nawet lato odpuszczali w tym roku teraz okazuje się, że mają jakieś kłopoty sprzętowe albo trenowanie przy wietrze w plecy? Gdyby byli w formie i dobrze przygotowani to nic nie było by wstanie im przeszkodzić w osiąganiu dobrych wyników.Widocznie nie są ale obym się myliła i w Kuusamo było już lepiej.
Usuń3 z tych maluchów już skacze miejmy nadzieję,że dostaną się kiedyś do kadry
OdpowiedzUsuńTypowe kruczkowe bla bla bla. Według strony TVP sztab grzebał coś przy butach, wiązaniach i kombinezonach podczas treningów w Lillehammer. Trener zapowiedział, że już jest dobrze i błędy zostały naprawione. Wcześniej mówił, że cały czas było dobrze, tylko odległości nie było. Ciekawe co wymyśli po Kuusamo.
OdpowiedzUsuńPrzyglądając się ostatnim dniom w naszej kadrze to przypomina mi się zdanie wypowiedziane przez nieśmiertelnego Kazimierza Górskiego - "To jest dobry trener, tylko wyników nie ma".
@Emil
Wychodzi na to, że naszym chłopakom formę może rozwalić byle co. A to tory nie takie były, a to wiało za mocno. Jak to możliwe, że pojedyncze treningi w złych warunkach od razu grzebią efekt półrocznej pracy i nasi nagle nie pamiętają jak się skacze? To co oni mieli za formę, że po takim treningu uczą się wszystkiego od nowa?
Jeśli Łukasz Kruczek zostanie na kolejne sezony, to powinno mu się zabronić skakania na śniegu przed pierwszym PŚ, bo pod jego wodzą wystarczy jeden trening i wszystko się sypie. Przychodzi listopad, wiążemy Łukasza Kruczka (oczywiście zapewniamy mu wodę, chleb i to co konieczne), zawodników odsyłamy do klubów na podtrzymanie kondycji fizycznej, a później pakujemy ich do samolotu i pierwsze skoki na oficjalnych treningach. Idę o zakład, że gorzej niż co rok się nie zaprezentują.
Dokładnie mówisz to samo co ja w 2010 r o tej samej porze. Kiedy byłem pewny że nasi bez treningu na śniegu, z marszu by lepiej wypadli w pierwszych zawodach PŚ i PK niż wtedy. Co ciekawe ja nie pamiętam by nasi kiedykolwiek trenowali na śniegu przed zawodami pierwszymi z drużynami w czołówki. W 2010 r trenowali z fińskimi kombinatorami, w 2011 r właściwie sami, a w tym roku z Czechami i niemiecką kadrą B. Jak Czesi skaczą mówić nie muszę... Kiedy nie ma się za grosz porównania ciężko błędy poprawić, bo wszystko wydaje się ok a gdyby trener widział że dostaje łomot od Austriaków Norwegów czy Niemców to by zaczął bardziej szukać błędów. Z kolei w 2009 r na pierwszych skokach na śniegu mieliśmy porównanie ze skoczkami z czołówki, Ollim, Ahonenem, czy Chedalem i może dlatego to jakoś wyglądało wtedy.
UsuńKurcze - Czarnylisie ostro dajesz... Mnie jakoś nawet pisać się nie chce, smutno po prostu :( (choć odczucia podobne).
UsuńStraszne jest to, że wpadłem an te "złe treningi", ze 3 dni temu, a Kruczek, który ma tyle lat doświadczenia, jakieś tam kierunkowe wykształcenia, dopiero teraz to zauważył, a co gorsza on sam te treningi im zarządził.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie gość zachowuje się jak dziecko we mgle, nie ma zielonego pojęcia dlaczego było tak, źle i liczy teraz na cud. Jeżeli się zdarzy to nasi wejdą do tej 15-tki zawodów, ale za to będziemy się męczyć z Kruczkiem przez kolejny zimowy sezon. Jak dla mnie niech skaczą jak skakali to może nie zdobędą tych paru punktów, ale za to pożytek dla polskich skoków będzie ogromny.
Pierwszy weekend Pucharu Świata w skokach narciarskich był dla polskiej reprezentacji bardzo słaby. Łukasz Kruczek zna powody takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuń- To może nie jest stuprocentowa pewność, ale jesteśmy dużo mądrzejsi - mówi trener kadry w rozmowie z Rzeczpospolitą. - Przede wszystkim ostatnia zmiana przepisów dotyczących kombinezonów, to, że je po sezonie letnim poszerzono o 2 centymetry okazała się istotniejsza, niż przypuszczaliśmy. Nowe stroje testowaliśmy w Lillehammer podczas ostatniego tygodnia przed zawodami, gdy warunki były ekstremalnie trudne. Wiało z tyłu, bardzo mocno, co wymusza skoki pasywne, bez agresji w locie. Bo gdy wieje z tyłu, trzeba przede wszystkim dbać o wysokość. Podobny problem jak my mieli w zawodach Czesi, którzy byli z nami w ubiegłym tygodniu. I to mi podpowiada, że taka może być przyczyna.
Polacy o tydzień później niż planowali otrzymali nowe kombinezony. - Chcieliśmy w nich skakać już podczas poprzedniego zgrupowania w Klingenthal - przyznał Kruczek. - Skakaliśmy w starych, bo zmiana wydawała nam się drobiazgiem. A jednak zawodnicy ją odczuwają. Poszerzenie stroju pozwala być bardziej aktywnym w locie. A my tego nie wykorzystywaliśmy. Nasi skoczkowie lecieli zbyt wolno, a wtedy nie powstają te wszystkie siły pozwalające frunąć. Skoczek nie jest może idealnym obiektem latającym, ale jednak zasady z lotnictwa działają. Jak brakuje prędkości, to sama wysokość niewiele da. Koniec szybowania. Do tego doszedł wiatr. Póki warunki były złe, jak w kwalifikacjach, radziliśmy sobie dobrze, bo to ćwiczyliśmy w Lillehammer. A jak zaczęło wiać pod narty, zaczęły się problemy.
Źródło: Rzeczpospolita
Skoro między 0 a 6 różnica była gigantyczna to między 0 a 2 ma jej w ogóle nie być? Przecież to oczywiste że taka różnica będzie. No zobaczymy jak będzie w Kuusamo, wszystkie prognozy cały czas zapowiadają wiatr z tyłu przez cały weekend to zobaczymy jak w takich warunkach się nasi spiszą.
OdpowiedzUsuńTeraz Kruczek powie że szykował zawodników na wiatr pod narty, i zapomnieli jak skakać z wiatrem w plecy :))
OdpowiedzUsuńAle Kubacki z tylnim wiatrem powinien sobie radzić, Kot też, Stoch z racji doświadczenia także.