Prezes Tajner ocenia słaby początek sezonu
Na stronie Sport.pl ukazała się ciekawa rozmowa z prezesem Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniuszem Tajnerem. Pytania i odpowiedzi dotyczyły ważkiego tematu ostatnich dni, czyli nieudanego początku sezonu i kompletnego "rozbicia" naszej drużyny.
Chcieliśmy zaprezentować jej fragmenty i przedstawić kibicom stanowisko władz PZN.
Czego spodziewał się Apoloniusz Tajner?
Spodziewałem się lepszych skoków, wyszło źle. Mówi się trudno, trzeba żyć dalej i jak najszybciej przywrócić kadrowiczów do takiego poziomu, na jakim potrafią skakać. Ja i trenerzy nie oczekujemy i nie chcemy niczego więcej. Nie wymagamy lepszych skoków, niż potrafią.
Wygląda na to, że wszyscy bez wyjątku wpadli w dołek na początku sezonu. Nie doszli do ładu z kombinezonami i wszystko się posypało. Uwierający i ciasny kombinezon to gorsza pozycja najazdowa, niższa prędkość na progu i słabsze odbicie. To przekładało się na wynik. Słabszy wynik to stres, a stres to zachwianie techniki i wytrącenie automatyzmu. Stąd te kłopoty. Najważniejsze w tym wszystkim, że w drużynie nie padła atmosfera. Skoczkowie i sztab wciąż trzymają się razem i razem sobie poradzą z tym problemem. Nie ma mowy o nerwach i szukaniu winnych - prezes komentuje słaby początek sezonu w wykonaniu polskiej ekipy.
Dowiedzieliśmy się z rozmowy, jak będą teraz przygotowywane stroje.
Teraz pojedyncze sztuki będziemy szyli sami. Największą wprawę i kilkuletnie doświadczenie w tym ma Zbyszek Klimowski. Na zawody jeździ z maszyną do szycia i cały czas coś przerabia. Wygląda na to, że więcej czasu poświęca na przeróbki i poprawki, niż kosztowałoby go uszycie gotowego kombinezonu. Kupimy belę materiału i spróbujemy. Takie czasy, nic w tym dziwnego, bo Niemcy i Norwegowie cały czas wożą ze sobą dwóch krawców. Szyją, prują, doszywają i robią wszystko, by nie zaprzepaścić dobrych przygotowań. My chcemy tak samo.
Prezes odpowiada także na pytanie, czy popełnili błąd na początku sezonu.
Nie sądzę. Wiosną spotkaliśmy się kilka razy na parę godzin, żeby ułożyć wspólny program. Byłem ja, był też Adam Małysz - nikt nie miał zastrzeżeń. Ale na razie to tylko początek sezonu. Grupa jest zmobilizowana i zdeterminowana, by przezwyciężyć kryzys.(..)
Dowiedzieliśmy się z rozmowy, jak będą teraz przygotowywane stroje.
Teraz pojedyncze sztuki będziemy szyli sami. Największą wprawę i kilkuletnie doświadczenie w tym ma Zbyszek Klimowski. Na zawody jeździ z maszyną do szycia i cały czas coś przerabia. Wygląda na to, że więcej czasu poświęca na przeróbki i poprawki, niż kosztowałoby go uszycie gotowego kombinezonu. Kupimy belę materiału i spróbujemy. Takie czasy, nic w tym dziwnego, bo Niemcy i Norwegowie cały czas wożą ze sobą dwóch krawców. Szyją, prują, doszywają i robią wszystko, by nie zaprzepaścić dobrych przygotowań. My chcemy tak samo.
Prezes odpowiada także na pytanie, czy popełnili błąd na początku sezonu.
Nie sądzę. Wiosną spotkaliśmy się kilka razy na parę godzin, żeby ułożyć wspólny program. Byłem ja, był też Adam Małysz - nikt nie miał zastrzeżeń. Ale na razie to tylko początek sezonu. Grupa jest zmobilizowana i zdeterminowana, by przezwyciężyć kryzys.(..)
Uważam, że nie ma potrzeby szukania pomocy z zewnątrz. Z tym problemem poradzi sobie zespół, który jest. Mam do Łukasza zaufanie na najwyższym poziomie. To dobry trener i nowoczesny chłopak. Ma świetne relacje z zawodnikami. W Kuusamo zrobił im "wrzutkę", mówiąc o rezygnacji. Sądzę, że takimi słowami wstrząsnął grupą, przejrzeli, co i kogo mogliby stracić. Problem nie jest w atmosferze, zmiany personalne ich nie rozwiążą. W skokach trenera zmienia się wtedy, gdy między nim a grupą porozumienia nie ma, a dalsza współpraca jest na siłę i tylko pogłębia błędy. (...)Razem wpadli w turbulencje, wspólnie muszą się z nich wydostać - tyle najciekawszych fragmentów. Więcej można przeczytać na stronie Sport.pl.
Ocenę stanowiska prezesa dotyczącego sytuacji w polskich skokach narciarskich pozostawiamy kibicom i trzymamy kciuki za naszych zawodników. Życzymy też kadrze więcej radości ze skoków i mniej stresu podczas prób konkursowych.
Źródło: Sport.pl/Gazeta Wyborcza
Kategorie: Apoloniusz Tajner
Zatkało mnie i nie wiem co napisać:)
OdpowiedzUsuńPorównajmy
OdpowiedzUsuńTajner - "Nie doszli do ładu z kombinezonami i wszystko się posypało. Uwierający i ciasny kombinezon to gorsza pozycja najazdowa, niższa prędkość na progu i słabsze odbicie."
Jan Szturc - "Kombinezony to tylko alibi, problemem zasadniczym są błędy w pozycji dojazdowej, to one decydują, że kąt wybicia z progu jest taki, a nie inny, a to przekłada się na odległości, czyli te brakujące do dobrych skoków 10 metrów"
Niby obaj mówią to samo, tylko że jeden bez ściemy.
Tajner - "Najważniejsze w tym wszystkim, że w drużynie nie padła atmosfera."
Maciek Kot po zawodach w Kuusamo - "atmosfera jest tak napięta, że może wybuchnąć".
Znowu ktoś ściemnia.
Tajner - "Mam do Łukasza zaufanie na najwyższym poziomie."
A ja już nie mam. Z reguły jestem ufny ale jak ktoś mnie notorycznie oszukuje to byłbym głupi gdybym nadal mu ufał.
Tajner - "To dobry trener i nowoczesny chłopak."
Kazimierz Górski - "to dobry trener tylko wyników nie ma"
Nowoczesny chłopak? Co to w ogóle znaczy?
Tajner - "W Kuusamo zrobił im "wrzutkę", mówiąc o rezygnacji. Sądzę, że takimi słowami wstrząsnął grupą, przejrzeli, co i kogo mogliby stracić."
Już mówię. Straciliby kumpla z pracy, a zyskaliby trenera.
Tajner - "W skokach trenera zmienia się wtedy, gdy między nim a grupą porozumienia nie ma, a dalsza współpraca jest na siłę i tylko pogłębia błędy."
Albo gdy trener przez 5 lat popełnia te same błędy i uzyskuje kiepskie wyniki poniżej oczekiwań prezesa, który rok w rok zapowiada złote czasy polskich skoków, a tu, mówiąc kolokwialnie - dupa.
Tajner - "Razem wpadli w turbulencje, wspólnie muszą się z nich wydostać".
No to będziemy czekać na wydostanie się kadry z turbulencji.
Psy - reż. Władysław Pasikowski
"-Panie Maurer czy jest pan gotów stać na straży porządku prawnego odnowionej Rzeczpospolitej Polskiej?
- Bezapelacyjnie. Do samego końca. Mojego lub jej."
:))))))))))))
UsuńNo Lisek piękne porównanie :D
UsuńWidzę, że Prezes jakiś taki zamroczony, nadal gada swoje :P
@Lis ;-))))))))))))))
OdpowiedzUsuńTen cytat z "Psów" będzie pasował do "trenera" Michalczuka. On na bank będzie przy kadrze kombinacji do swojego końca lub jej :) Co do Kruczka to nie sądzę, chociaż zmiana nie prędko nastąpi. Co do atmosfery w drużynie. Wiadomo że lepiej jak jest dobra, ale skoki to sport indywidualny i na pewno ma mniejszy wpływ na wyniki niż w sportach zespołowych. I gdyby przy takich wynikach atmosfera w zespole była nadal tak dobra jak mówi Tajner, czyli chłopaki się śmiali, żartowali, wrzucali wesołe filmiki to by źle świadczyło o ich ambicji.
OdpowiedzUsuńA ja rozróżniłabym złą atmosferę od atmosfery zatroskania, smutku i przygnębienia. To wiadomo, że skoczkowie są przybici, zestresowani, ale to nie jest zła atmosfera. Zła jest wtedy gdy skaczą sobie do gardeł, jeden oskarża drugiego...
OdpowiedzUsuńWidzę, że tam jest kółeczko wzajemnej adoracji, zwodnicy mają luz, brak parcia an wyniki, to są za Kruczkiem. Tajner, ma wpływ na decyzje Kruczka, patrz np. wyjazd do Ramsau, to też jest za Kruczkiem, bo zagraniczny trener nie dałby sobie dyktować warunków. A wreszcie sam trenejro uważa, że jest tak zajebisty, że błędów nie popełnia, bo to stroje nie te, bo to psycholog nie ten itd. Wszyscy zadowoleni, tylko medali jak nie było tak nie ma.
OdpowiedzUsuńA co tam, niech się bawią, za 5 lat wyczerpią całkiem "małyszowe źródełko" i wrócimy sobie spokojnie do sytuacji z lat 90'.
Taka smutna refleksja n/t polskich skoków.
Skocznia w Ramsau jest bardzo wymagającą skocznią jak twierdzi Adam wbrew pozorom nie jest łatwa i jak ktoś ma kłopoty z dojazdem to nie przeleci nad bulą.Oby się tylko nie okazało, że po tych treningach pojadą do Engelbergu całkiem rozregulowani.
OdpowiedzUsuńI troszkę dziwne, że znowu tam trenują z Kruczkiem według którego jest OK tylko jakoś chole......a metrów zawsze brak:))
E tam Kruczek znajdzie rozwiązanie by przelecieć na bulą. Ustawi belkę na samej górze i jazda. Nic to nie zmieni ale chłopaki sobie chociaż na treningu polatają :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to jest gdzie indziej, ale u nas to mało profesjonalne wszystko - ktoś tam coś na ostatnią chwilę przerobi w kombinezonie jak jest źle, może będzie lepiej.... Jedna wielka improwizacja. Nie do pomyślenia np. u Kowalczyk. Dla mnie dziwne, że podstawowa rzecz o której wszyscy mówili na skutek zmiany przepisów została tak "olana" przez sztab. No chyba, że powód niemocy jest zupełnie inny, a kombinezony zostały dyżurnym chłopcem do bicia
OdpowiedzUsuń@Krwisty
OdpowiedzUsuńTak patrzę na tę fotę kadrowiczów co zapodałeś do artykułu i wydaje mi się, że choć używasz dużo dyplomacji w swych wypowiedziach, to też jestes zniecierpliwiony sytuacją ;)
Kiedyś taki kwawałek był co pasuje jak ulał do tej fotki.
"Nie mów nic zabawa trwa, świat się kręci a my z nim
Zdarta płyta gra, zapomniany dawno hit" :D
@Czarnylis Pewnie, że jestem zniecierpliwiony. Jak każdy z Was chciałbym świetnego, a przynajmniej bardzo poprawnego wejścia w sezon naszej kadry. Z drugiej strony jestem spokojny i jeszcze wierzę, że będziemy mieli z nich radość w tym sezonie. Na razie jestem w rozterce, rozerwany lub mam lekkie rozdwojenie jaźni hehehe ;-))
OdpowiedzUsuńJa rozumiem, że zawsze początki nasza kadra ma przeciętne, ale ten jest wyjątkowy - nie dość, że ostatnie miejsce, to jeszcze nasi naprawdę katastrofalnie skaczą jak się na to patrzy z boku... Co innego iść w górę z np. 6 miejsca w drużynie, a co innego z 11-tego.
OdpowiedzUsuń@gina Racja, dlatego mam takie rozterki ;-)
OdpowiedzUsuńMożliwe są dwa scenariusze
Usuń1. Faktycznie coś drgnie w dobrym kierunku i wyniki będą się poprawiać
2. Nic nie drgnie, będziemy okupować miejsca dalsze i wtedy strach pomyśleć co się rozpęta.
Na razie chyba panuje nastrój "nerwowego oczekiwania" połączonego z niedowierzaniem, że tak źle to długo nie będzie
Ja mam złe przeczucie co do tego Ramsau to co pomagało Adamowi nie koniecznie może pomóc innym tym bardziej, że oni mają problem z dojazdem i samym kierunkiem wybicia.
UsuńPamiętam że Japonia jechała na MŚ do Sapporo będąc w PN za... Kazachstanem! W lutym! Z obecnej perspektywy to się wydaje jakiś hardcore i rzecz niewiarygodna ale tak było :)Bo że po 4 konkursach jesteśmy za USA no cóż, rzecz bardzo zła ale żeby taka potęga lądowała za Kazachami po prawie 3 miesiącach startów? A skończyło się medalem w drużynie Kraju Kwitnącej Wiśni. Różne cuda się zatem dzieją w sporcie, chociaż ja nie chcę cudu. Ja chcę formy i równego dobrego skakania.
OdpowiedzUsuńTylko ten fakt raczej potwierdza regułę - medale zdobywają przeważnie drużyny z czołówki. Rzadko tak bywało jak piszesz. No i wtedy Japończycy skakali u siebie, a gospodarzom trochę i ściany pomagają... z reszta nie pamiętam jak było. W Oslo też była niespodzianka jak jury szybciutki zakończyło konkurs po jednej serii..
Usuń