Po Mistrzostwach - felieton krwistym okiem (foto-video)
Poziom skoczków narciarskich w naszym kraju jest wysoki. Takie bezpośrednie zmagania i porównanie sportowców i ich obecnej formy, to dobry pomysł, a Mistrzostwa Polski idealnie się do tego nadawały. Pierwszy dzień przyniósł dobre warunki pogodowe, drugi niestety już nie. Wiało na konkursie drużynowym, co skutecznie przeszkadzało zawodnikom i mogło wypaczać zawody. Bliski pobicia rekordu skoczni był Kamil Stoch (136 m), a jeszcze bliższy Piotr Żyła, który poszybował na 140 metr, jednak podparł go, uderzył też głową o zeskok, aż mu gogle spadły. Nic jednak sympatycznemu zawodnikowi z Wisły się nie stało. Pozbierał się z uśmiechem, a we mnie pozostało wrażenie, że Piotr ma coś w sobie z kamikadze.
Kamil został mistrzem polski, Piotrek wicemistrzem, drużynowo jednak nie wygrali, bo sprzed nosa dmuchnęli im złotko chłopaki z pierwszej drużyny AZS Zakopane w składzie: Grzegorz Miętus, Krzysztof Miętus, Andrzej Zapotoczny i Maciej Kot. Sreberka wywalczył pierwszy zespół TS Wisły Zakopane (Andrzej Gąsienica, Dawid Jarząbek, Klemens Murańka oraz Dawid Kubacki). Na najniższym stopniu podium stanęła ekipa WKS Zakopane (Marcin Budz, Stefan Hula, Jan Ziobro, Kamil Stoch).
Beskidy jak widać nie ugrały drużynowo żadnego miejsca na podium, choć zaraz, zaraz Stefan Hula jest z Beskidów, to jakiś akcent był delikatny. Muszę pochwalić tu Stefana, bo prezentował dosyć dobrą formę. Chyba Stefan jak wino, czym starszy tym lepszy. Czyż nie on jest obecnie najstarszym, czynnym polskim skoczkiem? Bo słuchy mnie doszły, że Rafał Śliż zakończył karierę.
Moją uwagę zwrócił także młody Dawid Jarząbek. Podobno jeszcze nie zepsuty mentalnie, słuchający i wdrażający rady trenerów oraz mocno zdyscyplinowany. Jak myślicie będzie z niego pociecha kiedyś w PŚ?
Wspomniałem, że mistrzostwa były próbą generalną obiektu i organizatorów. Otóż pewne zmiany zaszły w stosunku do roku ubiegłego. Może od początku.
Organizatorzy wpadli na bardzo dobry pomysł z kontenerami dla zawodników. By uzyskać więcej placu dla kibiców, postawiono kontenery piętrowo i dołożono schodki. Bardzo dobre posunięcie. Miejsca dla kibiców zrobiło się sporo. Jednak co zachwyca fanów, oddzielonych od skoczków tylko wysoką siatką, nie zachwyca już fotoreporterów, którzy skutecznie nie dadzą rady robić zdjęć rozgrzewającym się zawodnikom, ponieważ nie przewidziano tam miejsca dla fotoreporterów. Nikt nie przypuszcza chyba, że kilkutysięczny tłum pozwoli się fotografom przepchać pod te siatki i porobić ujęć zza kratek? Zgłosiliśmy te uwagi i może coś będzie poprawione. Z naciskiem na "może".
Inaczej też rozwiązane są sektory przy wyjściu dla skoczków. Skoczkowie będą szli jakoby naokoło i tym sposobem nikt nie będzie ich zaczepiał. Dziennikarze także o wiele sprawniej będą mogli dostać się ze swojej strefy do biura prasowego. Wygląda to dobrze, jak zafunkcjonuje, to okaże się za kilka dni.
Na skoczni imienia Adama Małysza powstała też stała ekspozycja wiślańskiego Muzeum Spadochroniarstwa. Zajrzeliśmy tam z Grandą, a bardzo miły pan pokazywał i opowiadał nam o historii zmian w umundurowaniu i sprzęcie spadochroniarzy. Swoją drogą tematycznie skoki spadochronowe pasują do skoków narciarskich. I tu i tu się spada. Jak Walter Hofer zapędzi się za daleko w swoim szale bezpieczeństwa na skoczni, to kto wie, czy w przyszłości skoczkowie nie będą mieli na plecach mini spadochronu? Swoją drogą przypomniało mi się, że już kiedyś skoki ze spadochronem proponowano Adamowi Małyszowi. Generał Bieniek wizytujący skocznię składał taką propozycję Adasiowi, lecz ten delikatnie odmówił. Generał jest dalej generałem w stanie spoczynku, a Adaś nie odpoczywa, jest kierowcą rajdowym w stanie czynnym.
Wracając do Piotra, nie był zadowolony ze swoich sobotnich skoków, choć miejsce miał dobre. Czyli zasada się potwierdziła, że jak w skokach coś nie gra, to nawet podium nie cieszy. Wczoraj nie zdążyłem go spytać, jak mu się frunęło na 140 metr, ale pewnie euforię i endorfiny miał w swoich żyłach.
Ja radości nie miałem, bo nie udało mi się w całości nagrać tego skoku Piotra. Tak go jakoś szybko po Kamilu puścili, że zanim się ocknąłem po świetnym skoku Kamila, to już Piotrek jak spadochroniarz zleciał na łeb, na szyję. A może to słońce na dachu wieży mi tak przygrzało, że refleks miałem spóźniony? Na szczęście kawałek się nagrało czyli sam odjazd i te gogle na igelicie.
W sumie TVP się "wypięła" na transmisję, to ktoś to musiał nagrać i byłem to ja. Podobno kazali sobie słono płacić za transmisję. Ludzie w jakim kraju my żyjemy, żeby telewizja publiczna puszczała marne mecze, marnej polskiej ligi kopanej, a nie puszczała Mistrzostw Polski z udziałem świeżutkiego, podwójnego mistrza olimpijskiego oraz mistrza świata? Nie tędy droga, nie tędy....
Ja dalej do tego Piotra wrócę. Od jego pięknej żony Justyny dostaliśmy z Grandą dwie super czapeczki HEHO i tak jakoś z automatu będziemy swoistymi słupami reklamowymi tej firmy podczas LGP w Wiśle. Dwa słupy: słupek - Granda i słupek - Krwisty. Oby się powiedzenie nie sprawdziło i jakiś szaleniec w nas nie strzelił - "Każdy głupek strzela w słupek".
Ogólnie już nie możemy się doczekać LGP, a dokładniej WGP - Wisła Grand Prix.
Ave i do zobaczenia w Wiśle!
Zapraszamy na relację foto-video.
Pierwsza seria
Druga seria
Dekoracja i hymn polski
Foto: Granda/Krwisty
Video z konkursu indywidualnego TUTAJ
Źródło: Informacja własna
Kategorie: Mistrzostwa Polski, Wisła, Wisła Malinka
Pro Relacja ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że skok Piotrka z I serii na 140 m, się dobrze nie nagrał ;/
UsuńPuścili go dosyć szybko po Kamilu bo wiatr kręcił i tym mnie zaskoczyli. Akurat zbliżałem mistrza olimpijskiego a tu Pieter obok śmignął na 140 i tylko tyle złapałem co widać na filmie.
OdpowiedzUsuń