PŚ: Sapporo wygrywa Ito, a Stoch tuż za nim
Drugi konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w japońskim Sapporo przyniósł ponowną wygraną gospodarzy. Ponownie, tak jak w dniu poprzednim, na pierwszym miejscu podium znalazł się Daiki Ito osiągając 127,5 oraz 137 metrów.
Drugą pozycję zajął lider naszej drużyny Kamil Stoch, który skokiem po pierwszej serii 131,5 metra prowadził, jednak druga runda i osiągnięta przez niego identyczna odległość nie pozwoliły na utrzymanie pozycji prowadzącego.
Lider PŚ Austriak Andreas Kofler tym razem musiał zadowolić się trzecim miejscem na podium, uzyskując w pierwszej serii tylko 122,5 metra, by w drugiej odsłonie poprawić się i uderzyć 135 metrów. Czwarty był Czech Roman Koudelka, piąty Norweg Vegard Haukoe Sklett, a szóstą lokatę zajął groźny przeciwnik Kamila Stocha w pucharowej rywalizacji, Richard Freitag z Niemiec.
Pozostali Polacy nie popisali się tak dobrze jak Kamil. Piotr Żyła, w porównani z dniem wczorajszym, spadł aż o siedemnaście miejsc i zajął 30. lokatę. Krzysztof Miętus wskoczył jak wczoraj na 20. miejsce, Maciej Kot wczoraj był 38., dzisiaj awansował na 28. miejsce, a Stefan Hula nie zaliczył dobrego konkursu i zajął odległą 45. pozycję.
W klasyfikacji generalnej prowadzi nadal Andreas Kofler, drugi jest Anders Bardal, trzeci Gregor Schlierenzauer, czwarta pozycję zajmuje Thomas Morgenstern, a piąty jest Kamil Stoch, który po Japońskich zmaganiach wyprzedził swego groźnego rywala Richarda Freitaga i prowadzi nad nim różnicą 54. punktów.
Wyniki konkursu:
Rank | Bib | FIS Code | Name | Year | Nation | Jump 1 | Jump 2 | Points |
1 | 54 | 4259 | ITO Daiki | 1985 | JPN | 127.5 | 137.0 | 243.7 |
2 | 56 | 4321 | STOCH Kamil | 1987 | POL | 131.5 | 131.5 | 241.6 |
3 | 59 | 4141 | KOFLER Andreas | 1984 | AUT | 122.5 | 135.0 | 241.3 |
4 | 51 | 4801 | KOUDELKA Roman | 1989 | CZE | 127.0 | 129.0 | 228.0 |
5 | 50 | 5904 | SKLETT Vegard Haukoe | 1986 | NOR | 123.5 | 131.5 | 220.8 |
6 | 55 | 5564 | FREITAG Richard | 1991 | GER | 129.0 | 120.0 | 218.8 |
7 | 49 | 5658 | PREVC Peter | 1992 | SLO | 119.0 | 129.5 | 217.4 |
8 | 47 | 4367 | TAKEUCHI Taku | 1987 | JPN | 123.5 | 128.5 | 213.9 |
9 | 57 | 4143 | MORGENSTERN Thomas | 1986 | AUT | 124.5 | 123.5 | 212.7 |
10 | 29 | 5972 | FANNEMEL Anders | 1991 | NOR | 122.5 | 125.0 | 208.8 |
11 | 45 | 5987 | VELTA Rune | 1989 | NOR | 123.5 | 126.5 | 208.4 |
12 | 53 | 2918 | KRANJEC Robert | 1981 | SLO | 116.0 | 127.0 | 208.0 |
13 | 37 | 2088 | LOITZL Wolfgang | 1980 | AUT | 122.5 | 124.0 | 203.5 |
14 | 58 | 2934 | BARDAL Anders | 1982 | NOR | 115.0 | 132.0 | 203.2 |
15 | 43 | 5119 | KOIVURANTA Anssi | 1988 | FIN | 122.5 | 124.5 | 202.4 |
16 | 46 | 2927 | NEUMAYER Michael | 1979 | GER | 129.0 | 120.5 | 201.6 |
16 | 21 | 5174 | STJERNEN Andreas | 1988 | NOR | 118.5 | 123.5 | 201.6 |
18 | 38 | 3104 | SINKOVEC Jure | 1985 | SLO | 126.5 | 120.5 | 198.8 |
19 | 42 | 1984 | JANDA Jakub | 1978 | CZE | 124.0 | 120.0 | 196.0 |
20 | 22 | 5302 | MIETUS Krzysztof | 1991 | POL | 113.5 | 128.0 | 194.7 |
21 | 48 | 3090 | HLAVA Lukas | 1984 | CZE | 115.5 | 124.0 | 188.9 |
22 | 41 | 4646 | TEPES Jurij | 1989 | SLO | 119.5 | 119.5 | 185.9 |
23 | 35 | 4226 | WANK Andreas | 1988 | GER | 120.0 | 111.0 | 184.0 |
24 | 27 | 2852 | WATASE Yuta | 1982 | JPN | 121.0 | 115.5 | 182.7 |
25 | 33 | 2928 | FETTNER Manuel | 1985 | AUT | 123.0 | 111.5 | 173.9 |
26 | 36 | 4015 | HOCKE Stephan | 1983 | GER | 117.5 | 113.0 | 172.9 |
27 | 28 | 2947 | MATURA Jan | 1980 | CZE | 121.0 | 112.5 | 170.6 |
28 | 30 | 5298 | KOT Maciej | 1991 | POL | 118.0 | 107.0 | 169.9 |
29 | 23 | 5479 | JUDEZ Dejan | 1990 | SLO | 121.0 | 105.5 | 165.4 |
30 | 44 | 4325 | ZYLA Piotr | 1987 | POL | 118.5 | 110.5 | 164.8 |
31 | 24 | 5185 | MUOTKA Olli | 1988 | FIN | 112.5 | 80.4 | |
32 | 31 | 5451 | KOBAYASHI Junshiro | 1991 | JPN | 115.5 | 78.6 | |
33 | 25 | 2022 | KASAI Noriaki | 1972 | JPN | 110.0 | 76.6 | |
34 | 40 | 6296 | ZAUNER David | 1985 | AUT | 107.0 | 72.9 | |
35 | 39 | 4025 | DAMJAN Jernej | 1983 | SLO | 111.0 | 70.3 | |
36 | 52 | 4197 | FREUND Severin | 1988 | GER | 106.0 | 66.5 | |
37 | 32 | 5168 | ZOGRAFSKI Vladimir | 1993 | BUL | 110.5 | 65.7 | |
38 | 20 | 1922 | GRIGOLI Marco | 1991 | SUI | 103.0 | 64.7 | |
39 | 5 | 5521 | SAKUYAMA Kento | 1990 | JPN | 98.5 | 63.1 | |
40 | 34 | 5288 | HAYBOECK Michael | 1991 | AUT | 107.0 | 62.9 | |
41 | 26 | 2530 | TOCHIMOTO Shohei | 1989 | JPN | 107.5 | 61.8 | |
42 | 18 | 4379 | YUMOTO Fumihisa | 1984 | JPN | 98.0 | 60.8 | |
43 | 19 | 4678 | BOYD-CLOWES Mackenzie | 1991 | CAN | 95.0 | 60.6 | |
44 | 3 | 2021 | FUNAKI Kazuyoshi | 1975 | JPN | 98.5 | 58.7 | |
45 | 6 | 4322 | HULA Stefan | 1986 | POL | 95.0 | 57.8 | |
46 | 7 | 1906 | KARPENKO Nikolay | 1981 | KAZ | 93.0 | 57.7 | |
47 | 4 | 2016 | OKABE Takanobu | 1970 | JPN | 97.5 | 57.5 | |
48 | 2 | 2018 | YOSHIOKA Kazuya | 1978 | JPN | 90.5 | 49.9 | |
49 | 15 | 5193 | INGVALDSEN Ole Marius | 1985 | NOR | 92.5 | 46.2 | |
50 | 12 | 5336 | FRENETTE Peter | 1992 | USA | 90.0 | 38.3 |
Źródło: informacja własna
Kategorie: puchar świata, Sapporo, Skoki Narciarskie
Czterech zawodników w 30-stce piękny wynik.
OdpowiedzUsuńDobrze, że ten sezon nie jest nudny ale następny Polak walczy z całą czołówką świata i bardzo dobrze mu to wychodzi.
Cieszmy się za tem z każdego miejsca na podium bo ja zawsze powtarzam podium to podium miejsce w tym wypadku nie ma znaczenia, liczy się sam fakt, ze to podium w PŚ i z tego trzeba się cieszyć.
Super wiadomośc od samego rana.
I mam nadzieję, że to nie będzie tak, że mamy jednegozawodnika znowu a za nim pustka, trzeba nam wreszcie pożądnej drużyny na czym trenerzy powinni się skupić i coś z tym zrobić.
Bardzo dobry konkurs i na pewno wartało nastawić budzik. Jednak po drugim, świetnym miejscu Kamila pozostaje mały niedosyt, wszak zwycięstwo było o krok. Sytuacja podobna jak w Innsbrucku. Tam też Kamil skakał jako ostatni. Lecz dzisiaj jury zachowało się zupełnie inaczej niż w Austrii. Tym razem wyczekało dla skoczka walczącego o zwycięstwo, porównywalne warunki do reszty czołówki.
OdpowiedzUsuńKamil i Daiki powetowali sobie ostatnio te niepowodzenia z T4S. Kamil ma nawet cień szansy na KK! Co prawda to bardzo mało prawdopodobne ale jeszcze możliwe. Przecież nie takie przewagi odrabiano w podobnym czasie. Morgenstern zaliczył drugi kiepski weekend z rzędu. Czy to oznacza, że jego forma słabnie? Chyba tak i nie ukrywam, że mnie to cieszy. Bardal z Koflerem również świetne występy przeplatają słabszymi. To szansa dla Kamila i Schlierenzauera. Mam nadzieję, że cenny kryształ, nie trafi w ręce Morgensterna lub Koflera. Mam też nadzieję, że Pointner weźmie Gregora do Italii, bo jeśli nie, będzie to oznaczało "team orders", a skoki to nie F1, czy TdF. Jak Schlierenzauer nie pojawi się we Włoszech, będzie to dla mnie skandalem. Póki co nie stracił zbyt wiele na nieobecności w Japonii.
Szczytem ekstazy byłoby zwycięstwo Kamila Stocha w PŚ. Jeśli nie on, to chciałbym wygranej Gregora. Jeśli nie ci dwaj, to Bardal. Ostatnim Norwegiem, który wygrał PŚ był... Bredesen w 1994 roku! Skandynawska potęga czeka już 18 lat na KK, a mają ich zaledwie dwie!
Z dobrej strony w Japonii pokazał się Krzysiu Miętus. Może dlatego, że jego forma wzrosła i warunki na Okurayamie mu odpowiadały. Krzyś lubi mocny wiatr pod narty. Stylem skakania przypomina mi nieco Evensena i jeśli w Vikersund też będzie pod narty to może być mocnym punktem naszej drużyny. Piotrek Żyła orze jak może, raz lepiej, raz gorzej. Dwa razy druga seria to całkiem dobry wynik. Maciek Kot to na pewno największy "japoński" pechowiec. Ma formę na punkty, ale nie aż taką by przeskoczyć mocno niekorzystne warunki, a takie dostawał w prezencie od losu.
Stefanowi dajmy już spokój. Dla tego sympatycznego zawodnika ze Szczyrku sezon już jest stracony. Może niech lepiej zimę dokończy w kontynentalu, gdzie mniej będzie narażony na chamskie ataki hejterów, lub odpuści całkiem zawody i spróbuje złapać formę na MŚwL. Jest czas do mistrzostw i to może się udać, a ze względu na zbieżność terminów z MŚJ, będzie nam potrzebny każdy zawodnik w przyzwoitej dyspozycji.
Ja też nie żałuję tej zarwanej nocy. Budzika nie nastawiałam, bo wcale nie spałam, czekałam. Oczekiwanie umilałam sobie wspominkami z dawnych czasów (skokowych). Konkurs oglądałam w stanie lekkiej nieważkości, co zaowocowało między innymi tym, że pomyliłam Rudzińskiego ze Snopkiem :P (w ogóle już nie kojarzyłam, na jakim programie oglądam i o co chodzi - tak do końca - tylko jakiś dziwny mi się ten "Snopek" tym razem wydawał:) Potem już nie miałam problemu, bo transmisja z polskim komentarzem mi się urwała i dokończyłam oglądać na angielskim Eurosporcie. Golfstrom komentuje fajnie i muszę powiedzieć jako ciekawostkę, że bardzo przejmuje się polskim zawodnikami (momentami prawie tak, jakby był Polakiem). Kawy wypiłam hektolitry. Ale nie, nie żałuje tej nocy. Trochę się czułam, jakbym była tam, na Okurayamie, i pilnowała, żeby nie wydarzyło się nic, co nie powinno się wydarzyć; jakbym trzymała rękę na pulsie. Zawsze mam jakiś dziwny dreszcz oglądają konkursy japońskie, jakbym uczestniczyła w jakiejś rywalizacji na innej planecie, w innym wymiarze:)
OdpowiedzUsuńWyniki obu konkursów podobają mi się. Przez chwilę wczoraj też miałam nadzieję, że Kamil sięgnie po zwycięstwo, ale się nie udało, jednak dwa podia wywalczone w Japonii bardzo pozytywnie nastrajają. Oby tak dalej (i jeszcze lepiej). Reszta naszych nieco gorzej (z wyjątkiem Krzysia), ale czepiać się nie będę - robili, co mogli. Pierwsza wygrana Daiki Ito przyciągnęła nawet pod skocznię trochę kibiców, i zapewne nie żałowali, że przyszli. Miałam nadzieję, że "team orders" w wersji skokowej weźmie w łeb (los lubi być złośliwy). I dobre duchy Okurayamy wysłuchały mnie. Koflerowi i Morgensternowi nie poszło tak dobrze, jak być może oczekiwano. Nie ukrywam, że w walce o kryształową kulę kibicuję Gregorowi, a już na pewno chciałabym, żeby miał godziwą szansę o nią powalczyć. Cieszę się, że Daiki i Kamil wywalczyli sporą porcję punktów dla siebie, przy okazji nie oddając ich innym. Gregor jednak do Predazzo pojedzie. Początkowo ogłosił, że wystartuje dopiero w Willingen, ale dziś oświadczył, że jedzie. Złamał team order? Złamali się sami? Nieważne. Ważne, że tam będzie i będzie miał swoją szansę, by powalczyć. Okurayama okazała się dla niego łaskawa (chociaż tam nie dotarł:) A i Kamil nie wydaje się być bez szans. Mówiło się, że ten sezon nie będzie ciekawy, bo nie ma mistrzostw świata ani olimpiady (jedynie mistrzostwa w lotach). Dla mnie jest jednak bardzo emocjonujący, właśnie przez wyrównany poziom czołówki, bo wiele się może zdarzyć. Za tydzień więc jedziemy do Predazzo:)
Jeszcze małe zboczenie z tematu. Nie tylko zarwałam dziś noc, ale też cały dzień prawie upłynął pod znakiem emocji sportowych. Oglądałam finałowy mecz Nadala i Djokovica w Australian Open. To było coś nieziemskiego. Ten blisko sześciogodzinny heroiczny pojedynek to było coś, co wykraczało już niemal poza wydarzenie tylko sportowe. Dotykało jednocześnie najgłębszej kwintesencji tego, czym jest sport. Obu panów lubię. Kibicuję Rafie, ale też bardzo podziwiam Nole. I kiedy patrzyłam już po tej morderczej walce, gdzie dali z siebie absolutnie wszystko (Nole w pewnym momencie słaniał się na nogach jak bokser po zainkasowaniu sporej dawki ciosów) na ceremonię wręczenia nagród, nie ukrywam, że popłynęły łzy... Szkoda, ze w tenisie nie można zremisować (komu jak komu, ale im dzisiaj to się absolutnie należało). Wielki szacunek. Ktoś mógłby zapytać, czym ja się w ogóle tak przejmuje, przecież ani Nadal, ani Djokovic nie są Polakami. Tylko, że tu wcale nie o to chodzi. Chodzi o walkę, o pragnienie bycia lepszym, i jeszcze lepszym, najlepszym, o wspaniałą rywalizację i przekraczanie swoich słabości, o piękno emocji, jakie nam dają... Dlatego właśnie, śledząc dziś dwa te tak różne wydarzenia, nie czułam żadnego dysonansu. Przeciwnie: to tak jakby dwa elementy tej samej pięknej mozaiki. Skoki są moim sercem i tak zostanie na zawsze. Ale dziś na australijskim korcie ujrzałam coś, co też powaliło mnie na kolana. Dla takich chwil warto żyć. Piękno jest w oczach patrzącego...
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie na koniec moich przydługich wywodów (wybacz, Krwisty:) zacytować słowa Rafalea Nadala po dzisiejszym meczu. Dlaczego? Bo są piękne. I mówią tak naprawdę o każdym sporcie to, co najważniejsze.
"Czujesz ból, cierpisz, próbujesz uruchomić swoje nogi, próbujesz zmusić się do wygrania następnego punktu, tylko jeszcze jednego punktu, jednego gema... Przechodzisz przez takie cierpienie, że palce aż krwawią. Wszystko to jest nie do zniesienia, ale wciąż kochasz ten ból".