Dziennikarze i fotoreporterzy biegali na nartach w Wiśle
Ubiegła środa. Dzień, w którym skocznia Malinka debiutuje w Pucharze Świata w skokach narciarskich. W zimowy, mroźny poranek debiutujemy w większości i my, dziennikarze i fotoreporterzy. W czym spytacie? Ano w biegach narciarskich, które organizuje dla nas Polski Związek Narciarski, wraz z firmą Xtraining "Świat Przygody" - tak, tak tą samą, która testowała nasze umiejętności latem. TUTAJ
Teraz przyszła kolej na zimę oraz na Mistrzostwa Polski Dziennikarzy i Fotoreporterów w Biegach Narciarskich.
Zbieramy się pod skocznią w oczekiwaniu na tego samego busa, którym podróżowaliśmy onegdaj.
W dwóch ciężkich paczkach przygotowano dla nas pamiątkowe puchary. Piękne duże i szklane. Delikatnie, powolutku transportujemy je, wraz z sobą oczywiście, na górę Kubalonkę. Tam czekają na nas instruktorzy firmy Xtraining "Świat Przygody".
Trailer filmowy:
Na miejscu okazuje się, że oprócz biegów narciarskich, są też inne konkurencje. Wbieganie pod górę i zjazd na dużej dętce. Strzelanie z łuków i wiatrówki, oraz bieg w rakietach śnieżnych.
Czujemy podniecenie i radość. Targa nami także uczucie wielkiej niewiadomej. Jak sobie poradzimy na nartach biegowych?
Niektórzy, tak jak ja pierwszy raz w życiu mają coś takiego na nogach.
Powitanie i przedstawienie planu działania:
Zaczyna się zabawa. Po wstępie wygłoszonym przez szefa firmy Pana Włodzimierza Mołdysza, dyrektora marketingu firmy Xtraining oraz ratownika Grupy Beskidzkiej GOPR, dzielimy się na grupy.
Następuje potem dobór nart i dwa rozgrzewkowe kółeczka z przemiłą panią instruktor Iwoną Boś z firmy Wisła-Travel.
Wielu nowicjuszy po tych kółeczkach treningowych ma już dość. A tu trzeba jeszcze zrobić dwa (500 m) konkursowe okrążenia.
Startujemy, jedni dają sobie radę bardzo dobrze (biegają na co dzień), inni gorzej (biegają bardzo rzadko), jeszcze inni w tym ja, chcą tylko dopełznąć honorowo do mety. Wszyscy kończymy swoje biegi. Jesteśmy szczęśliwi i zmęczeni.
Bieg na nartach:
Jednak nie koniec zabawy. Dętka w rękę i ognia do góry. Konkurencja polega na tym, by jak najszybciej wbiec z dętką na górkę, a potem zjechać do mety. Wbiec, wbiegłem, ale zjeżdżając koziołkowałem, inni ryli dętką w płotek, albo też spadali. Śmiechu co niemiara.
Zjazd na dętce:
Daliśmy sobie wycisk w dwóch konkurencjach biegowych (o dwóch kółeczkach treningowych nie wspomnę), odprężenie, luzik - idziemy dalej do następnej zabawy i dowiadujemy się, że zaraz ponownie biegniemy. Dla utrudnienia w rakietach śnieżnych, po czym nastąpić ma strzelanie biathlonowe. Uff.
Lecimy niezdarnie, człapiąc okrakiem niczym łosie biegnące do klempy. Znowu radość i beczka śmiechu. Widok nieporadnie-zabawny. Biegłem jak niskopodwoziowy ratrak, ale za to strzelaniem z wiatrówki uratowałem swój honor.
Rakiety śnieżne i strzelanie:
OK, ostatnią konkurencją, przynajmniej w naszej grupie (była rotacja grup) jest strzelanie z łuków. Trzech rodzai łuków, by było ciekawiej i trudniej. Niewprawieni narzekają na ból rąk. Mnie nic nie dolega. Nauczony letnim doświadczeniem, pobijam rekord celności tego dnia. Narty, to dla mnie pierwszyzna i zagadka. W strzelaniu czułem się, jak polska replika Robin Hooda.
Następnie wszyscy udajemy się na poczęstunek. Kiełbaska, gulasz i grzane wino poprawiają nam humory, a ciałom dodają wcześniej utraconych kalorii. W międzyczasie instruktorzy podliczają punkty.
Zbieramy się wszyscy, a Pan Włodzimierz zaczyna swoje soczyste przemówienie, po czym następuje uroczysta dekoracja. Radość i duma rysuje się na twarzach dziennikarzy stających na podium. Warto było się pomęczyć, by otrzymać te piękne puchary i pamiątkowe medale.
Dekoracja i wywiad:
Dziękujemy sobie wzajemnie, dziękujemy firmie Xtraining "Świat Przygody" oraz przedstawicielom PZN za cały wysiłek włożony w zorganizowanie tej świetnej zabawy.
Zaspokojeni, uhonorowani i zdrowo zmęczeni udajemy się busem w stronę skoczni im. Adama Małysza. To nie koniec emocji tamtejszego dnia. Wieczorem bowiem, czeka nas praca reporterska i adrenalina związana z debiutem Wisły w Pucharze Świata.
Foto:
Więcej zdjęć z tej imprezy TUTAJ
Źródło: Informacja własna
Kategorie: Biegi narciarskie, Mistrzostwa Polski Dziennikarzy i Fotoreporterów w Biegach Narciarskich, Wisła Kubalonka
Jak to a wy nie zdobyliście żadnego medalu ? :D
OdpowiedzUsuńCo jest z wami panowie ?
Ale super zabawa i relacja nie wiedziałam, ze Marcin H.też tam był :D Gratulacje 4 miejsca.
Świetny pomysł z tymi zawodami dla dziennikarzy :P
Już widzę jak się uśmialiście przy tym.
Tak ze SJ był Marcin Hetnał i Paweł Guzik, są w galerii zdjęć. Był też Tomek Kalemba z Onetu oraz Krzysztof Klepczyński z radia Katowice. Zgłoszony był także Tomasz Zimoch, ale nie dotarł do nas.
UsuńHe he czyżby spadek formy Krwisty.? :)
OdpowiedzUsuńCiężko mówić o formie, jak się nawet chodzić na nartach nie potrafi ;-)Zresztą jak usłyszałem kiedyś, że to będą biegi, to wiedziałem, że nici z podium hahaha Chłopaki z TV Silesia też nie obronili tytułów z lata. ;-) Marcin spóźnił się z przyczyn technicznych na zawody i tym samym miał lepiej, gdyż koleżeńsko poinformowaliśmy go, żeby jak chce dobrze pobiec, niech nie daje się wciągać w zbyteczny trening. Ja np. mając pierwszy raz w życiu biegówki na nogach, zbyt wykończony byłem treningiem, potem czucia w nogach już nie było. Osobiście wolałbym na świeżo przebiec te kółka. Teraz jestem mądrzejszy. To samo z dętką. Wziąłem ją pierwszy i powiedziałem grupie, by wyciągnęła wnioski z tego co ja źle zrobię. Fajnie i wesoło było i to się liczy. Może latem organizatorzy zrobią całkiem nowe, inne dyscypliny. Bo biegi narciarskie, to zdecydowanie nie moja domena. Ale warto było poczuć się jak kawałek Justyny ;-)
Usuń"Lecimy niezdarnie, człapiąc okrakiem niczym łosie biegnące do klempy."
OdpowiedzUsuńHahahaha dobre :)
Jak oglądam ten filmik, to tylko jakiś łoś, albo Yeti mi się kojarzy ;-)
UsuńRobercie dłuższe kroki rób :D Raz, że łatwiej, a dwa szybciej. Tu nie idziesz tylko wykorzystujesz poślizg, a na samych rekach, to już w ogóle nie zajedziesz daleko :D
OdpowiedzUsuńTeraz to wiem ;-)
UsuńNp. Grzesiu był szósty po biegu. Złapał dryg, robił duże kroki, co widać na filmie i szedł jak burza broniąc honoru naszej strony. Pamiętać trzeba, że rywalizował z chłopakami, którym narty nie sa obce.
OdpowiedzUsuńGorzej poszło Grześkowi w strzelaniu, ale znowu ja tam jakiś rekordzik zrobiłem. Także zrehabilitowałem się strzelaniem, po nieudanych biegach. Jednak szczegółowych klasyfikacji z innych konkurencji nie zrobiono.
@Krwisty
OdpowiedzUsuńMam prośbę. Jak będziesz w Szczyrku lub Wiśle mógłbyś popytać ludzie ze środowiska czy Ryszard Guńka puszczał zawodników w Zakopanem?
A dlaczego to takie ważne?
UsuńBo jestem okropnie ciekawy czy Tepes oddał panel sterowania w inne ręce? :)
OdpowiedzUsuńDobre pytanie mnie też to interesuje bo trudno by było to pojąć, że Tepes oddaje władzę w inne ręce :D
OdpowiedzUsuńRobert ten trening miał na celu wyeliminowanie potencjalnych konkurentów spytaj pani trenerki dlaczego was zajechała :P hahah.
Idąc tropem spisku jestem skłonna pomyśleć, że ten trening miał jakiś cel :D
Widzę że była MEGA zabawa! :) super !
OdpowiedzUsuńNo na 22 zawodników w biegu 6 miejsce uważam za sukces. W strzelaniu z wiatrówki poszło słabo bo na trzy strzały trafiłem jeden.Strzelało się do miniatury biatlonowych celów,no i potem jeszcze trzy rodzaje łuków co też nie było szału bo Ja miałem 29pkt a Krwisty z rekordem 47pkt o ile pamiętam. No i ta dętka,tam było ok ale i tak podali chyba czterech pierwszych. Dziewczyny stawiły się w szóstkę więc miały większą szansę na podium,he he. Ale z pewnością w swojej kategorii wiekowej dałem czadu Haaaaa! Zabawa na 102 !!! Potem kiełbaska,bogracz i kto chciał grzaniec więc wszystko dla każdego. Pozdro!
OdpowiedzUsuńPonieważ nie ma newsa o Sapporo napisze tu :D nie rozumiem z jakiego powodu przerwali kwalifikacje? skoro zostało tylko 12-stu zawodników a potem zrobili 3 trening dla kilku skoczków:P
OdpowiedzUsuńPoplątane to wszystko w tym Sapporo .
Kwalifikacje zmienili na trening już wcześniej w sumie trochę racji mieli bo głupio zrobić tyle kilometrów i odpaść przez śnieg w torach, a tak 54 czy 50 to chyba nie am żadnej różnicy.
UsuńW sumie racja ale nawalił znowu jakiś system punktów za styl nie było :P zawsze tam wszystko dziwnie działa system punktacji wskazuje na tornado pod narty a delikwenci nie mogli dolecieć do punktu K :) pamiętam, że w Sapporo podczas PŚ odejmowali nawet do minus 32 pkt za wiatr tak było jak Adam kończył karierę i pojechał tam na PŚ.
UsuńPusto tam i głucho kilkunastu kibiców jakieś smutne te zawody.
Może sędziowie trochę wcześniej zdecydowali, że to tylko trening i przestali oceniać styl. Wiadomo, że jak sędzia nie wbije wyniku w odpowiednim czasie, to automatycznie się wyświetli 20 pkt.
UsuńBo było tornado pod narty, tylko belka ekstremalnie nisko. W kolejnym treningu mimo 5 belek wyżej i prędkości dużo lepszych, odległości były podobne bo wiatr pod narty był dużo słabszy. Ja tam Sapporo lubię. Ten klimat zawsze mi się podobał, podobnie jak Kuusamo :)
OdpowiedzUsuńW Kuusamo jest więcej kibiców a w Sapporo można ich policzyć palcem na ekranie TV :D
OdpowiedzUsuńI ta cisza jak pustynia tylko muzyka w tle ale też jakaś dziwna.