Subiektywne twory z lisiej nory: Krótko, zwięźle i na temat
W Skandynawii wiało i lało, jednak jury tym razem dobrze poradziło sobie z zadaniem i żadnych kontrowersyjnych sytuacji nie było. W tych warunkach, lepiej konkursów nie dało się przeprowadzić. Dla jednych to dobrze, dla innych gorzej, ponieważ nie ma się do czego przyczepić.
Jako, że jesteśmy coraz bliżej końca, niezwykle interesująco przedstawia się indywidualna klasyfikacja generalna oraz tabelka punktów zdobytych przez czołówkę w trzech skandynawskich konkursach. Kto ile zdobył?
1. Bardal 240
2. Freund 216
3. Stoch 189
4. Kasai 142
5. Prevc 74
Kot 32
Żyła 28
Ziobro 10
Murańka 0
Kubacki 0
W najlepszej formie był Bardal. Norweg w klasyfikacji generalnej praktycznie już o nic nie walczy. Na podium szans nie ma, a czy ostatecznie wyląduje na 4, 5, czy 6 miejscu, jest bez większego znaczenia. Niemniej Bardal ściga Kasai i w trzech konkursach odrobił do niego aż 98 punktów. Nadal w bardzo dobrej formie jest Severin Freund. Niemiec w Oslo był bezkonkurencyjny i już na wyciągnięcie ręki ma Petrera Prevca.
Właśnie para ze Słoweńcem interesuje nas najbardziej.
Kamil Stoch zwycięstwem w Kuopio chyba odebrał Prevcowi chęci do walki. Ogólnie nasz skoczek w trzech konkursach powiększył przewagę nad najgroźniejszym rywalem aż o 115 punktów i jego przewaga na dwa konkursy przed końcem wynosi już 168 oczek!
Proszę Państwa, sprawa jest już rozstrzygnięta. Wszelkie slogany typu "do póki piłka w grze", można włożyć na jedną półkę z bajkami i fantastyką. Kamil Stoch w Planicy odbierze Kryształową Kulę i zostanie drugim po Adamie Małyszu zwycięzcą sezonu PŚ. Tego już nikt mu nie odbierze. Peter Prevc przestał już patrzeć w kierunku żółtej koszulki, a zaczął się oglądać za siebie, bowiem tuż za nim czai się już Freund i kto wie, czy na ojczystej ziemi, Słoweniec nie spadnie na trzecie miejsce.
Do tabelki trzech konkursów dołożyłem zdobycze punktowe reszty naszych kadrowiczów i objawił się w ten sposób dosyć nieprzyjemny obraz. Pozostała piątka zdobyła łącznie 70 oczek, czyli 119 mniej niż sam Stoch.
Z marazmu obudził się trochę Piotr Żyła i od razu mi się humor poprawił jak zobaczyłem Wewióra z charakterystycznym dla niego uśmiechem. Już w tym tygodniu loty w Harrachovie i szansa na pozytywne zakończenie sezonu.
Jednakże o medal drużynowy będzie piekielnie ciężko. Maciek Kot nadal szuka swojej filozofii, Janek Ziobro po treningu siłowym ciągle zagubiony, a o Dawidzie Kubackim i Klimku Murańce lepiej jest nic nie mówić, by nie robić im przykrości. Także o medalu w drużynie nie ma co marzyć, tym bardziej, że na lotach odżyją Norwegowie i Słoweńcy. Do tego silna Austria, Niemcy i Japończycy z Kasai, który na mamucie powinien znaczyć więcej niż ostatnio na dużych skoczniach. Nie zapominajmy także o zwyżkujących Czechach, którzy na ten moment mają chyba lepszą drużynę na loty.
Inaczej sprawa będzie wyglądać w konkursie indywidualnym. Tutaj możemy mieć więcej radości i powodów do wiwatu. Gdyby to było w Vikersund albo w Planicy, pewnie tak optymistycznie bym na to nie patrzył, jednak czeski mamut, to obiekt starej daty, w dodatku mniejszy i tam Kamil aż tak bardzo względem lotników tracić nie powinien. Tak, czy siak, skoczek z Zębu i tak będzie królem sezonu z dwoma olimpijskimi złotami i KK za pazuchą.
Wróćmy jeszcze do Skandynawii. Tak jak mówiłem, mimo trzech konkursów mało się działo, jednak coś trzeba, a nawet powinno się odnotować.
Kamil Stoch w Kuopio wygrał trzynasty konkurs pucharu świata w karierze, i szósty w tym sezonie. Uzbierała się już całkiem okazała liczba. Jednak szybko trzeba z tej trzynastki zejść, bo jak jeszcze czarny kot przebiegnie przez drogę i lustro się stłucze, to długo będziemy czekać na kolejną glorię. Oczywiście to żart, przesądny nie jestem.
W niedzielę, w Oslo, ten sam zawodnik po raz dwudziesty siódmy w historii stanął na pucharowym podium, a w tym sezonie uczynił to po raz dwunasty.
Teraz pora na stałą statystykę.
Drużynowy Puchar Kuopio, Trondheim i Oslo, wygrywają Austriacy.
1. Austria 454
2. Norwegia 319
3. Niemcy 280
4. Polska 259
5. Czechy 217
6. Japonia 211
7. Słowenia 149
8. Finlandia 121
9. Szwajcaria 92
10. Estonia 40
11. Rosja 11
12. Francja 3
Austriaków w drugich seriach było jak mrówek. Dorobek dość znaczny, ale na podium stanął tylko Kofler, który był drugi w Trodheim. W tłumie siła.
Zupełnie inaczej to wyglądało u nas, Niemców i Norwegów. Tam gro punktów całej drużyny zdobyli poszczególni liderzy.
Pora kończyć. Tym razem było krótko, na temat i treściwie.
Teraz Harrachov, czyli ostatni spory skalp do zdobycia w tym sezonie. Do mistrzostw wszyscy przystąpią z czystą kartą i pełni nadziei. Dla kilku znanych skoczków, to ostatni dzwonek by cokolwiek obgryźć w tym sezonie i ostatnia szansa przed pinknikiem w Planicy by poprawić sobie humor.
Pamiętając konkursy na Certaku mam nadzieję, że tym razem Diabla Góra nie pokaże różków i podobnie jak w Skandynawii unikniemy kontrowersji, a konkursy na czeskim mamucie będą dla nas szczęsliwe. Przecież kiedyś Robert Mateja skoczył tam jako pierwszy z Polaków ponad 200 metrów, a i Adam Małysz bił tam rekordy Polski. Najpierw 206,5 i ciut później 212 metrów.
Chyba nie mamy nic przeciwko temu by zaraz za naszą granicą mistrzem świata w lotach, po raz pierwszy został Polak, prawda?
Artur Pojnar: informacja własna
Kategorie: Felieton, Kuopio, Oslo, Subiektywne twory z lisiej nory, Trondheim
Z tym ostatnim skalpem w Harrachovie tobym poczekał, bo skalp w postaci mistrzostwa świata to raz, ale skalp kryształowej kuli jeszcze nie jest do końca przesądzony. Czyli dwa skalpy są do zgarnięcia, odcięcia, zdjęcia itp. ;-)
OdpowiedzUsuń@Robert
UsuńOśmielę się nie zgodzić :)
Rywale stoją pod ścianą i jedyną szansą dla nich jest całkowita absencja Kamila. Stochowi kontuzji nie życzymy, więc powiedzmy, że szwagier go zaprosił na grilla przy piwku na piątek 21 marca. Wygłodzony skoczek nie mógł się oprzeć karkóweczce, żeberkom i stekom oraz piwku rzec jasna, i zaproszenie przyjął, co skutkowało tym, że Kamil zagadnięty o Planicę powiedział - Planica... ale jaka Planica?
No więc w obliczu grilla, Kamila w Planicy nie ma. I co teraz muszą zrobić Prevc z Freundem by zdobyć Kulkę?
Ten pierwszy musi wygrać i być co najmniej drugi. Stać go na to, ale forma chyba już nie tak dobra jak wcześniej, a powiać różnie może, a tu liczą się tylko wygrana i drugie miejsce. Marginesu błędu i minimalnego braku szczęścia nie ma. Wszystko musi być tip-top. Jakie są szanse, że Peterowi się uda?
Weźmy Severina. Niemiec stanął przed życiową szansą. Wielka forma i wystarczy wygrać dwa razy by Kulka była jego. Problem Freunda w tym, że jak staje na krawędzi, i albo przeskoczy przepaść, albo spadnie sto metrów w dół, to on zawsze spada. Jakie są szanse, że nagle się przełamie i zacznie panować nad stresem?
Poza tym, jakie są szanse, że Kamil zamiast do Planicy pojedzie na grilla do szwagra?
Ano właśnie :)
PS. Muszą grilla odkopać... ;)
Pełna zgoda Artur. Matematycznie i teoretycznie nic nie jest przesądzone jeszcze, ale wiadomo, że faktycznie raczej Kamil grilla nie zrobi i pojedzie do Planicy, ba nawet tam ostro powalczy i pewnie ma szanse na podium. Raczej kulka nie powinna mu uciec ;-) Wtedy wychodzi tylko jeden skalp do zgarnięcia ten czeski. Ogólnie tak sobie pogdybałem dziś, a teoria dwóch zwycięzców generalki PŚ bardzo mi się spodobała. Skoro da się wygrywać podwójnie kolejne PŚ tak jak Gregor z Piotrem, albo nawet TCS jak Janda z Ahonenem, to tak ciężko dać 2 kule w PŚ? Tego jeszcze nie grali. ;-)
UsuńW Planicy też będzie grill.
UsuńKamilowi do szczęścia wystarczy jedno 7-me miejsce, lub
2 miejsca np.:
8-me i 30-te,
9-te i 29-te,
10-te i 24-te,
11-te i 22-gie,
12-te i 20-te,
13-te i 18-te,
14-te i 16-te.
Tak więc nawet nie musi się za bardzo spinać.
Ogólnie dzis na grupie na FB zapodałem taką gdybankę. Jeżeli Kamil miałby o 3 punkty więcej w generalce niż obecnie i nie wystąpił w 2 ostatnich konkursach w Planicy, a Severin w nich wygrał, tobyśmy mieli dwóch skoczków z kryształową kulą?
OdpowiedzUsuńPotem ktoś odpisał tak: ""World Cup Standing
The WCJ points of all individual competitions of the current season will be counted for the WCJ overall winner.
If two or more competitors have the same number of points at the final evaluation, the order will be determined according to the highest number of individual victories resp. according to the successive ranks in FIS World Cup events. If the
competitors are still equal, the starting order will be drawn."
Czyli jeśli mają tyle samo punktów, decydują zwycięstwa, to wiemy. Oczywiście Freund i Stoch mieliby w takiej sytuacji tyle samo zwycięstw. Natomiast ostatnie zdanie mówi o losowaniu przy dalszej równości, ale dotyczy to chyba jedynie "starting order", więc kolejności na liście startowej, a nie w klasyfikacji... Tak mi się przynajmniej wydaje "
Zgadzam się z przedmówcą... odpukać, ale loty to loty, mamut to mamut (odkrywcze, co nie?) Odpukać w niemalowane, ale tutaj wspomnę pech Krańca na IO, niby niegroźnie wyglądający epizod...
OdpowiedzUsuńwięc mój pomysł na loty dla Kamila jest taki: Kamil wygrałeś już obłędnie dużo w tym roku, została Ci jeszcze KK. Więc loty to obecnie sprawa drugorzędna - najważniejsze bezpieczeństwo.... nietrudno wyobrazić sobie Sewerina wygrywającego dwa konkursy w Planicy pod nieobecność Stocha....więc bezpieczeństwo przede wszystkim....
@Gina
UsuńTrochę wyżej odpowiedziałem Krwistemu i ta odpowiedź jest też dla Ciebie. Zbyt dużo musi się stać nieprzewidzianych rzeczy by Kamil stracił KK.
Kamil byłby frajerem gdyby nie wykorzystał okazji na mistrza w lotach z powodu asekuracji pewnej Kulki. Jestem pewien, że tam pójdzie na maksa.
A ja mam nadzieję, że Kamil wyważy (co zawsze robi) pomiędzy niepotrzebnym ryzykiem, a walką o kolejny skalp...Mimo wszystko - MŚwL to mniejszy prestiż niż TCS, czy KK.... a dojdą zawodnicy, którzy nawet bez szczytowej formy latać potrafią, dojdzie fuks (lub jego brak) do wiatru....
Usuńa co do Freunda - podbudował się ostatnimi wygranymi, stres jakoś mu minął (chyba) a gdyby jeszcze zabrakło Kamila, to mógłby naprawdę mieć w sobie tym bardziej dużo powera.... więc....
Gdyby tylko Kamil miał 4 punkty więcej, toby Severin mógł mu "naskoczyć" ;-)
UsuńJa myślę, że o strategii Kamila zadecyduje pierwszy skok i miejsce.... jeżeli wyjdzie i będzie duża szansa walki o medal, to wiadomo, jeżeli będzie dalsze miejsce to też wiadomo....
OdpowiedzUsuń@Gina
UsuńTo cztery serie i Certak. Duże straty można odrobić przy odrobinie szczęścia i dlatego wątpię by Kamil odpuścił po jednym skoku.
Gino, i nie zapominajmy, że nie mieliśmy jeszcze mistrza w lotach i to jest spore wyzwanie. Wszystko inne już Polacy wcześniej wygrali, zostały tylko loty i Kamil na pewno chce być tym pierwszym. Kolejna sprawa to tysiące naszych kibiców na miejscu. Tam językiem urzędowym będzie na pewno polski.
UsuńNo wiesz - można odrobić do jakiegoś jednego, dwóch zawodników, ale jak będzie ich więcej? Poza tym, ja nie mówię o odpuszczaniu, między odpuszczaniem a pójściem na całość i ryzykowaniem jest kilka innych opcji
UsuńPrzy teoretycznych dwóch wygranych w Planicy Prevca, Kamil by mieć KK musiałby zdobyć tam jeszcze 33 punkty. Raczej dwie wygrane Prevcowi nie grożą. Do Severina (i jego hipotetycznych 2 wygranych) wystarczy Kamilowi zdobyć w Planicy tylko 4 punkty i będziemy się cieszyć z KK. Oczywiście wszystkie inne warianty obliczeniowe też są realne ;-)
OdpowiedzUsuńO wariantach czytaj wyżej. :)
UsuńCzyli Kamil ma: Zero smutku, zero złości wyj...e po całości ;-)
UsuńLudziska też są przekonane, że Kamil zdobędzie KK. Wystarczy spojrzeć na ankietę na dole strony. 83% jest na tak.
OdpowiedzUsuńbo faktycznie już ją zdobył.... wyłączając splot nadzwyczaj niefortunnych zdarzeń....
OdpowiedzUsuń