Klemens Murańka: Głównym celem są mistrzostwa świata w Falun
Następna rozmowa z Klemensem Murańką. Zapraszamy.
Klimek, „skok życia” oddałeś w dniu swoich dziesiątych urodzin, 31 sierpnia 2004 r. na Wielkiej Krokwi. Uzyskałeś wówczas odległość 135,5 m, a o Twoim skoku stało się głośno w sportowym świecie, także poza Polską. Czy dobrze pamiętasz ten skok: z której belki startowałeś, czy mocno powiało Ci pod narty? To był nie lada wyczyn, zważywszy na fakt, że miałeś narty o długości mniejszej niż 200 cm.
Tak dobrze pamiętam ten skok. Oddałem go na króciutkich nartach, które miały chyba tylko 190 cm. Nie pamiętam, z której dokładnie belki startowaliśmy, ale na pewno z wysokiej, bo chciało się skakać jak najdalej, a trener nam pozwolił. Wtedy jeszcze nie miałem takiej siły w nogach jak teraz. Byłem z tej grupy najmłodszy. Sam, po prostu chciałem skoczyć, na własną odpowiedzialność.
Taty przy tym nie było, bo chyba nie zgodziłby się na Twoje skakanie w tym wieku na tak dużej skoczni?
Faktycznie, taty wtedy nie było, później o moim skoku dowiedział się od prezesa klubu, no i obejrzał w telewizji. Nie wiem, czy by mi zabronił wtedy skoczyć.
Kilkakrotnie oglądałem Twoje liczne pamiątki z tego okresu, wśród których można znaleźć dużo zdjęć z Simonem Ammannem. To na pewno dla Ciebie miła pamiątka. Czy nauczył Cię czegoś sportowo, podczas Twojego pobytu w Szwajcarii?
Podczas zawodów w Einsiedeln spotkałem się z Simonem Ammannem, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcia. Jego rodzice odwiedzili nas w Zakopanem w naszym rodzinnym domu. Jeśli chodzi o Simona, to bardzo mi się podoba jego styl w locie, lądowanie już mniej. W powietrzu bardzo ładnie się zachowuje i wykorzystuje panujące warunki. Ogólnie w młodości najbardziej wzorowałem się oczywiście na Adamie Małyszu.
Niedawno zmarł Franciszek Groń-Gąsienica, który był Twoim pierwszym trenerem. Co uznałbyś za najcenniejsze w dalszym rozwoju skoczka narciarskiego, z tego, co przekazał Ci pierwszy szkoleniowiec?
Tak, tak, to był mój pierwszy trener na skoczni i bardzo miło go wspominam. On prowadził ze mną pierwsze treningi i uczył mnie skakać. Pod jego okiem oddałem swoje pierwsze w życiu skoki. Także pierwsze wyjazdy na obozy. Pamiętam taki wspólny wyjazd nad morze, gdy miałem 7-8 lat, wtedy bardzo się mną opiekował i uczył jak być sportowcem. Co prawda niezbyt długo mnie trenował, bo później odszedł na emeryturę. Oczywiście jestem mu za to wszystko bardzo wdzięczny. Później przejął mnie trener Józek Jarząbek, pod którego okiem trenowałem przez wiele lat. Byłem także niedawno na pogrzebie mojego pierwszego trenera i te wszystkie wspomnienia powróciły.
Poprzedni sezon, pomimo, że ostatecznie nie pojechałeś jednak na igrzyska olimpijskie w Soczi, chyba możesz uznać za udany? Zdobyłeś drużynowe mistrzostwo świata juniorów w Predazzo, 25. miejsce w mistrzostwach świata w lotach, 21. w TCS, miejsca w pierwszej dziesiątce PŚ, medale mistrzostw Polski.
Tak, tak, to był jeden z moich najlepszych sezonów, nie ukrywam, że chyba nawet najlepszy w mojej karierze. Jestem z osiągniętych wyników bardzo zadowolony. Teraz jednak już rozpoczął się nowy i chcę jak najlepiej startować. Wiadomo, lato traktujemy generalnie jako przygotowanie się do zimy, żeby dobrze się „wskakać”, zbudować formę na najważniejsze zawody zimowe.
Czy w nadchodzącym sezonie zimowym priorytetem będą dla Ciebie mistrzostwa świata w Falun, czy może zdobywanie najwyższych lokat i punktowanie w zawodach pucharu świata?
Na pewno głównym moim celem są mistrzostwa świata w Falun, gdzie chciałbym się zaprezentować z jak najlepszej strony. Wiadomo punkty w pucharze świata też są ważne i też chciałbym je zdobywać. No zobaczymy, jak to będzie z czasem. Dużo zależy też od mojego zdrowia, leczenia choroby oczu. Liczę, że wszystko dobrze się potoczy i będę mógł zrealizować swoje sportowe cele. Myślę, że nie przeszkodzi mi to w treningach, nie będę miał dłuższych przerw, to uda mi się przygotować dobrze do osiągnięcia najważniejszego celu.
Na ile Twoje problemy ze wzrokiem i kilkutygodniowe przerwy związane z leczeniem w krakowskiej klinice, miały wpływ na przygotowania do nowego sezonu 2014-2015?
Z jakimś strasznym opóźnieniem nie wszedłem w przygotowania do tego sezonu. Nie byłem na obozie w Turcji. Tydzień byliśmy na zgrupowaniu w Szczyrku, gdzie chłopacy już skakali, ja jeszcze nie mogłem, bo lekarze mi zabronili. Nie skakałem, ale trenowałem motorycznie i na siłowni. Musiałem trochę treningów odpuścić, gdyż nie mogłem zbytnio obciążać organizmu. Troszkę inaczej to moje wejście w ten sezon wyglądało jak u kolegów z kadry, ale z czasem nadrobiłem te braki i na obecną chwilę czuję, tak jakbym trenował z chłopakami od samego początku. Nie czuję żadnych braków w treningu.
Chyba nie miałeś żadnych problemów z przejściem z kategorii juniorów do seniorów, bo przecież już w wieku 14 lat debiutowałeś w konkursach Pucharu Świata i rywalizowałeś z najlepszymi skoczkami?
Tak szczerze mówiąc, to nawet nie poczułem tego przejścia, bo w grupie seniorów rywalizowałem już od kilku lat.
Dwa lata temu ustanowiłeś w Planicy swój rekord w długości skoku, skacząc równo 200 m. Czy lubisz skakać na mamucich skoczniach?
Skocznia mamucia jest inna od mniejszych i bardzo lubię na nich skakać i trochę polatać. Nie czuję strachu przed największymi skoczniami, czuję się na nich po prostu jak ryba w wodzie.
Od miesiąca jesteś jednym z sześciu skoczków należących do grupy Eve-nement Ski Jumping Team, którego szefową jest żona Kamila, Ewa Bilan Stoch. Czy to właśnie ona namówiła Cię, abyś przystąpił do tego projektu? Jakie to może mieć znaczenie dla twojej dalszej kariery skoczka narciarskiego?
To była moja decyzja, poszukiwałem menagera. Potrzebowałem takiej osoby, która pomoże mi się rozwijać, także poza sportem. Chodzi o to, żebym nie miał zbyt dużo spraw na głowie. Z tego co widzę, bardzo fajnie się to wszystko zapowiada i dużo rzeczy, które mnie nie powinny obciążać będzie za mnie załatwiać Eve-nement. Myślę, że na pewno będzie to miało pozytywny wpływ na moją dalszą karierę, że nie będę musiał uganiać się za różnymi sprawami pozasportowymi. Będę mógł przede wszystkim zajmować się sportem, a pozostałe rzeczy pozostawić odpowiednim ludziom.
W ciekawy sposób też wspólnie promujecie polskie skoki narciarskie.
Tak, oczywiście, promocja skoków to jeden z naszych wspólnych celów.
Na koniec jeszcze bardzo miły temat i związane z nim pytania. Już niedługo masz zostać szczęśliwym tatą, czego oczywiście szczerze Tobie i Agnieszce życzę. Niech synek w zdrowiu dobrze się chowa. Jesteś już przygotowany na nowe, poważne rodzinne obowiązki? Czy jakoś w głowieukładasz już to sobie, aby podołać zarówno w sporcie, jak też w życiu rodzinnym?
Tak, można powiedzieć, że przygotowany już jestem. Tutaj, na miejscu starego domu rodzinnego taty wybudowałem taki niewielki domek, gdzie mamy swoje mieszkanie. Synek ma przyjść na świat niedługo, bo 22 sierpnia. Można powiedzieć, że już teraz spokojnie czekamy, a wszystko jest już dopięte na ostatni guzik.
To świetnie, gratuluję Ci, że potrafisz to wszystko poukładać. Już niedługo narodziny, pewnie macie już wybrane imię dla swojego synka?
Nie, jeszcze nie wybraliśmy imienia. Mamy kilka propozycji i musimy z Agnieszką dojść w tej sprawie do porozumienia (śmiech).
Pamiętam dobrych kilka lat temu przed Waszym domem stał wykonany domek dla Twojego pupila – z napisem nad wejściem. Czy pies Jogi nadal Ci towarzyszy?
Tak Jogi jest jeszcze u nas. Faktycznie zrobiłem dla niego domek, niepodobny do psiej budy, w którym sobie mieszka.
Nadal Cię zajmują ryby akwariowe, czy nie masz już na to czasu? Czy masz jakieś ulubione zajęcie, jak lubisz odpoczywać?
Najbardziej lubię przebywać razem ze swoją dziewczyną, lubimy ciszę i spokój. Chętnie też odpoczywam nad wodą, gdzie można popływać. Bardzo lubię zajmować się rybami i moim marzeniem jest mieć takie ogromne akwarium, w którym pływałyby ładne, kolorowe, egzotyczne ryby.
Myślę, że jak już założysz to akwarium, to będę miał okazję na żywo te piękne egzotyczne ryby podziwiać. Wiem, że lubisz sport i dobrze radzisz sobie w różnych dyscyplinach. Ostatnio w Wiśle obserwowałem Cię na treningu siatkówki i widziałem, że całkiem nieźle sobie radzisz.
Praktycznie na każdym treningu gramy w siatkówkę. Lubimy taką formę rozgrzewki i przez to człowiek przyzwyczaja się do siatkówki i w jakimś stopniu poprawia swoje siatkarskie umiejętności. Czy ja wiem, czy tak dobrze gram w siatkówkę? Chłopaki z kadry też nieźle sobie radzą.
Tak, tak, nieźle Ci wychodziło. Można powiedzieć, że na boisku siatkówki też czujesz się, jak ryba w wodzie. Ja reprezentuję również Stowarzyszenie „Siatkarze dla Hospicjum” w Szczecinie. Każdego roku w ostatnią sobotę maja organizujemy mecz Gwiazdy dla Hospicjum, w którym znani siatkarze isiatkarki wspólnie ze skoczkami narciarskimi rozgrywają pokazowy mecz i rywalizują w różnych ciekawych konkurencjach sportowych, zbierając pieniądze na nieuleczalnie chore dzieci.
Tak, oczywiście znam ten temat. W tym roku nie dałem rady przyjechać do Szczecina, bo byłem w tym czasie po operacji oczu i nie mogłem mieć dużych obciążeń wysiłkowych. Gdyby nie to, to bym bardzo chętnie przyjechał. Ale widziałem film z meczu i jak Piotr z Maćkiem rywalizowali z siatkarzami i pobijali rekordy w skoku przez poprzeczkę. To bardzo cenna inicjatywa i szczytny cel, aby pomagać ciężko chorym dzieciom. Także można na mnie liczyć.
Organizujemy ten mecz w takim terminie, aby nie kolidował z przygotowaniami kadry skoczków do sezonu. Każdego roku Wasz udział przyciąga nowe rzesze kibiców, a bilety cegiełki rozchodzą się w ciągu 2 godzin. Najbliższy mecz „Gwiazdy dla Hospicjum” odbędzie się w nowej dużej hali sportowej w Szczecinie, która pomieści 5 tys. widzów. Mamy już zaplanowane oprócz siatkówki także ciekawe i widowiskowe konkursy i pokazy, w których będą mogli zmierzyć się siatkarze i skoczkowie narciarscy. Mamy nadzieję, że trener Łukasz Kruczek, podobnie jak w poprzednich latach, także w przyszłym roku wyrazi zgodę i razem z kadrą przyjedzie w maju do Szczecina.
No oczywiście, że jestem gotowy do udziału w tym projekcie, bo połączenie sportu z pomaganiem chorym dzieciom jest fajną sprawą.
Dziękuję Ci Klimek za miłą rozmowę i życzę, żeby spełniały się Twoje plany i marzenia osobiste i sportowe.
Rozmowę przeprowadził: Krzysztof Karolak – Fan Klub Kamila Stocha
Foto: Fan Klub Kamila Stocha, Eve-nement Ski Jumping Team, WinterSzus.pl
Kategorie: Klemens Murańka, wywiad
0 komentarze