Subiektywne twory z lisiej nory: Pierwsze sukcesy Nowej Ery
Na takie mistrzostwa czekaliśmy sześć długich lat. Złoto Kamila Stocha i brązowy medal drużyny to spełnienie marzeń milionów kibiców i historyczny wyczyn. Kamil i drużyna odnieśli sukces, lecz największym wygranym w polskiej ekipie jest Łukasz Kruczek.
Właściwie to powinienem się wstrzymać od pisania podsumowania mistrzostw, bo konkursy medalowe obejrzałem z kilkudniowym opóźnieniem, korzystając z nieco okrojonych powtórek i ogromnie żałuję, że nie dane mi było przeżywać tego w tym samym czasie co wszyscy. Cóż, takie życie i paradoksalnie będąc we Włoszech musiałem wrócić do Polski, by obejrzeć konkursy.
MŚ odbyły się w Italii, lecz w sobotę mogąc skorzystać z kilkudziesięciu darmowych programów (tv naziemna) nie znalazłem kanału, który by transmitował konkurs drużynowy!
Szok.
Kraj, który organizuje MŚ w ogóle skokami się nie interesuje!
Po co Włochom te mistrzostwa, skoro tam liczy się tylko piłka kopana i narciarstwo klasyczne mają w głębokim poważaniu i traktują jak ciekawostkę przyrodniczą. W każdym bądź razie u nas jest to nie do pomyślenia, by z ważnej imprezy rozgrywanej w kraju zabrakło transmisji.
Italia, to jednak inny kraj i inni ludzie.
Zostawmy jednak gospodarzy i przejdźmy do meritum, czyli do skoków.
Tak jak wspomniałem, nie powinien się brać za ten felieton, ale muszę, ponieważ jestem coś komuś winny i wypadałoby przyznać się do błędu.
Na początku sezonu mocno krytykowałem Łukasza Kruczka i nawoływałem do zmiany na stanowisku głównego szkoleniowca. Twierdziłem, że jeśli polskie skoki mają ruszyć do przodu, to potrzebujemy dobrego trenera z zagranicy, bo Łukasz Kruczek swojej szansy nie wykorzystał.
Byli ludzie, między innymi Krwisty, którzy zapewniali, że będzie dobrze i prosili o spokój i czas na naprawę błędów.
Okazało się, że Krwisty i spółka mieli rację, a ja nie.
Łukasz Kruczek błyskawicznie opanował kryzys z początku sezonu i w konsekwencji poprowadził naszych skoczków do pierwszego medalu drużynowego, a jego podopieczny został najlepszym skoczkiem globu.
Dlatego teraz szczerze przepraszam trenera za krytykę i za to, że straciłem wiarę w jego umiejętności. Teraz wiem, że to odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku i w obliczu przyszłorocznych IO nie wyobrażam sobie, by ktoś inny dowodził naszą kadrą.
Predazzo zawsze było dla nas szczęśliwe i nie inaczej było tym razem, tylko, że nie o łut szczęścia tu chodzi, a o dobrą postawę białoczerwonych. Medali nie zawdzięczamy szczęściu lub pechowi rywali, a właśnie bardzo dobrym skokom i tu także się myliłem. Nie potrzebowaliśmy żadnego farta, by zdobywać medale.
Już na skoczni normalnej zapachniało medalem, lecz drugi skok Kamila nie był tak dobry, by utrzymać pozycję medalową do końca. Czegoś brakło.
Zawiedziony był Kamil, trener, koledzy z kadry i wszyscy kibice.
Po tym konkursie każdy obawiał się, że podłamany Kamil może już do końca mistrzostw nosić na barkach ciężkie piętno utraconej szansy, piętno ciężkie, jak kosmiczna czarna dziura.
Lecz nic z tych rzeczy.
Kamil porozmawiał ze swoim imiennikiem, Kamilem Wódką i jarzmo przygnębienia, porażki i zdeptanej nadziei, zamieniło się w głód sukcesu i radość ze skakania. Kamil szybko zrozumiał, że to co za nim już się nie liczy i nowy dzień może przynieść to, o czym marzy i śni.
Nowy dzień nie zawiódł.
Nowy Kamil pewnie zwyciężył i został mistrzem świata.
Pierwszym polskim mistrzem świata w erze pomałyszowej.
Pierwszym naszym mistrzem Nowej Ery.
Gratulacje Kamilu, byłeś wielki i stworzyłeś swoja własną historię, przy okazji tworząc historię najnowszą w polskich skokach narciarskich.
Od teraz nazwisko - Stoch, kojarzyć się będzie z mistrzem świata i mam nadzieję, że wychodzenie z cienia Adama Małysza potrwa długo i Kamilowi uda się to, co nie udało się mistrzowi z Wisły. Wiecie co mam na myśli?
Kariera Kamila, to tradycyjne "step by step" i na te nowe kroki liczymy, a w przyszłym sezonie mamy do wygrania naprawdę sporo. Coroczny T4S, walka o KK i ta perełka na torcie. Olimpiada. Jest przestrzeń na nowe kroki.
Kamil był tym naszym skoczkiem, który na mistrzostwach ugrał najwięcej i mimo utraconej jednej szansy, wykorzystał perfekcyjnie wszystkie inne możliwości.
Na drugim biegunie znajdują się Stefan Hula i Krzysiek Miętus. Obaj pojechali do Predazzo na trening i nic więcej, lecz czyż ich radość po medalu drużynowym nie była piękna?
Przecież mogli zazdrościć kolegom, traktować jak rywali, którzy zabrali im miejsce w kadrze, ale oni zwyczajnie, tak po ludzku, cieszyli się jak dzieci z występu kolegów, co dobitnie świadczy o świetnej atmosferze w kadrze.
Znając Maćka Kota, na pewno nie był ze swojego występu zadowolony. Indywidualnie był 11. na skoczni normalnej, co jest najlepszym wynikiem Maćka na imprezie mistrzowskiej oraz 27. na obiekcie dużym, co na pewno chwały mu nie przyniosło. Niepowodzenie powetował sobie w konkursie drużynowym, choć pewnie i tak był niezadowolony, bo do srebra brakło tak niewiele, a pierwszy skok Maćka do najlepszych nie należał.
Dawid Kubacki narobił nam apetytu na skoczni HS-106. Treningi wyglądały bardzo obiecująco i jakieś zakamarki mózgu mogły widzieć Dawida nawet na podium. Skończyło się na 31. miejscu i poczuciu głębokiego niedosytu. Na większej skoczni poszło trochę lepiej i miejsce w drugiej dziesiątce (20) choć jakimś wielkim sukcesem nie jest, to na uznanie zasługuje.Tym bardziej, że Dawid w konkursie drużynowym pokazał się z dobrej strony i brązowy medal w jego gablocie nie wisi za zasługi kolegów, a za własne, bo Kubacki do tego medalu sporą cegiełkę dołożył.
Piotrek Żyła zaprezentował się podobnie jak Dawid. Indywidualnie 23. i 19., co szczytem marzeń być nie może, ale medal z konkursu drużynowego może nosić z dumą.
Do tej pory w moich wypocinach przedstawiałem nietypową klasyfikację przedstawiającą występ poszczególnych krajów podczas danego weekendu.
Teraz statystyka także będzie nietypowa.
Przyznam, że tradycyjną klasyfikację medalową uważam za niesprawiedliwą bo ona preferuje złoty kolor i czasem wystarczy jedno złoto, by pokonać kraj zdobywający kilka medali. Dlatego przyjąłem następująca punktację:
złoto - 4 punkty
srebro - 2 punkty
brąz - 1 punkt
Policzyłem i wyszło mi coś takiego:
1. Austria 9
2. Japonia 6
3. Polska 5
3. Norwegia 5
5. USA 4
6. Niemcy 3
6. Słowenia 3
Jak widać konkursy z udziałem pań nieco zakłóciły równowagę we wszechświecie i Stany Zjednoczone wyprzedziły w klasyfikacji medalowej takie potęgi jak Niemcy i Słowenia.
Ci drudzy mogą mówić o sporym niedosycie, ponieważ przy tylnich wiatrach w Predazzo z dobrej strony pokazał się jedynie Peter Prevc, a reszta Słoweńców była cieniem samych siebie i bez wątpienia są oni największymi przegranymi jako drużyna. Słoweńcy mieli tu walczyć o złoto, a drużynówkę ukończyli daleko na szóstym miejscu. Jednakże dwa medale Prevca nieco osładzają porażki zespołowe i jakby nie było, były małymi niespodziankami "in plus" dla Słoweńców, bo chyba bardziej liczyli na Hvalę, czy Kranjca.
Jeśli chodzi o drużynówkę, na przeciwnym biegunie jest Austria. W tym sezonie Austriacy nie wygrali ani jednego konkursu drużynowego, lecz kiedy przyszedł ten najważniejszy start ich doświadczenie i dobra, choć nie wybitna forma, wystarczyła do złota, zresztą złota pewnego, bez zbytnich nerwów.
Mimo sukcesu w drużynówce i zwycięstwu w klasyfikacji medalowej Austriacy w pełni szczęśliwi do domu nie wracali, a na pewno lekko rozgoryczony wracał ich lider - Gregor Schlierenzauer. Chłopak wygrał w tym sezonie T4S, pobił wieloletni rekord słynnego Mattiego i zaklepał sobie praktycznie KK, ale kiedy przyszło do tych najważniejszych startów w sezonie, Gregor przygasł.
Tej klasy zawodnik nie jedzie na mistrzostwa po medal, on jedzie, by wygrywać i to się Gregorowi indywidualnie nie udało. Powetował to sobie nieco w konkursie drużynowym. W sumie Schlierenzauer wywiózł z Predazzo złoto i dwa sreberka, lecz w tym pakiecie tylko jedno sreberko wywalczył sam, bez pomocy drużyny.
Norwegia także może mówić o małym niedosycie, bo czwarte miejsce w konkursie drużynowym jest dla nich katastrofą. Co prawda zaczęło się dla nich fantastycznie, od złota Andersa Bardala na mniejszej skoczni, lecz później już tak dobrze nie było. Czwarte miejsce w konkursie mieszanym na pewno Norwegów nie usatysfakcjonowało, tak samo, jak czwarte miejsce panów w drużynówce. Jedynie brąz Andersa Jacobsena był dla Norwegów miłą odmianą, choć na pewno najniższy stopień na podium spełnieniem marzeń Norwegów nie był.
W efekcie Norwegia wraca z dwoma medalami zdobytymi przez panów Andersów i może to jest metoda na przyszłość, przemianować wszystkich na Andersów i o medale mogą być następnym razem spokojni.
Z mieszanymi uczuciami Val di Fiemme opuszczali także Niemcy, bo ich ambicje na pewno nie zostały do końca spełnione. Srebro w konkursie drużynowym i brąz w mieszanym, tak do końca nie zastąpią naszym zachodnim sąsiadom medali indywidualnych, a tych szukać w statystykach na próżno.
Dobrze na mistrzostwach zaprezentowali się Japończycy. Wygrali konkurs mieszany, a Sara Takanashi wywalczyła srebro indywidualnie, choć w jej przypadku można powiedzieć - tylko srebro.
Sami panowie wypadli już sporo gorzej, lecz chyba na miarę swoich obecnych możliwości, więc o klęsce raczej mowy być nie może.
Klasyfikacja medalowa wygląda dosyć egzotycznie, gdy widnieje na niej skrót - USA. Nie jest to mocne skokowo państwo i panowie uzupełniają ogony konkursów, lecz zupełnie inaczej wygląda sprawa jeśli chodzi o panie.
Amerykanki należą do ścisłej czołówki i zdobywają dla swojego kraju medale wcale nie mniej warte niż te, które rozdaje się panom, co powinno być kolejnym bodźcem dla PZN, by w skoki pań zainwestować nieco większe środki i siły. Porównując poziom skoków kobiecych w USA i w Polsce, widzimy przepaść wielką niczym odległość Ziemi od Jowisza.
W skokach kobiecych wyprzedza nas nawet Holandia, kraj bez gór, z terenami położonymi nawet poniżej poziomu morza.
Co tu dużo gadać. Wstyd i tyle.
Zostawmy jednak skoki kobiece i skupmy się na męskich.
Biorąc pod uwagę przed mistrzowskie prognozy, największymi wygranymi MŚ są , jakże miło pisać te słowa - Polacy. Złoto Kamila i pierwszy, historyczny medal drużyny są spełnieniem naszych marzeń i nasza kadra wraca do domu w dobrych nastrojach i pewnie nawet Maciek Kot uśmiechnął się nieśmiało podczas podróży.
Zamieszanie z belkami pozbawiło nas naturalnej radości ze zdobycia medalu tuż po pierwszym ukazaniu się not. Oglądałem powtórkę znając wynik, ale wyobrażam sobie rozgoryczenie tych, którzy śledzili konkurs drużynowy na żywo. Najpierw koniec nadziei, zawód, frustracja, dopiero później wybuch radości, a przecież można było tego uniknąć. Przed MŚ byłem zwolennikiem obniżania belki przez trenerów, lecz teraz jestem przeciwny. Już nawet nie chodzi o pomyłkę sędziów, tylko o czytelność konkursu. Wachlowanie belką na szerszą skalę jest nie do przyjęcia i ten przepis powinien zostać wycofany.
Jak zwykły kibic ma się w tym połapać, skoro nawet jury się gubi?
Piękne dla nas mistrzostwa dobiegły końca i teraz pozostał już tylko jeden period do końca sezonu. Kamil Stoch jest w takim gazie, że powinien zawalczyć nawet o pudło generalki i poprawić miejsce z zeszłego roku. W końcu filozofia Kamila - step by step - pasuje jak ulał do obecnej sytuacji.
Do Skandynawii leci ta sama szóstka, co wybrała się do Predazzo, ale chyba już nikt wyborów Łukasza Kruczka nie będzie kwestionował.
Trener Polaków trafił z formą na docelową imprezę i początek tego sezonu trzeba uważać za wypadek przy pracy, a samemu Łukaszowi należy się duży kredyt zaufania oraz wielkie brawa i szczere gratulacje.
Czarnylis: informacja własna
Kategorie: Felieton, MŚ Val di Fiemme
Szkoda, że nie mogłeś oglądać na żywo konkursów bo emocji tym razem nie brakowało a zwroty akcji były jak w horrorze :D
OdpowiedzUsuńPo tej wpadce i zamieszaniu z punktami sam G.F.Kasper zabrał głos i wypowiedział się na ten temat po sezonie chce zmian w nowym systemie i ogolnie stwierdził brak czytelności i przejrzystości głównie dla kibica byl oburzony bo dużo nie brakowało a medal trafił by nie do tych co trzeba gdyby nie czujne oko MOrgensterna,k który zwrócił uwagę z jakiej belki jechał Jakiś Norweg to bylo by po naszym medalu bo doliczyli mu punkty których nie powinien dostać.Morgi to wyłapał i takim cudem wszystko podliczyli jeszcze raz i to nam należał się brąz jak piesku kicha :P
Pod art, na tej stronie gdzie jest mnóstwo wpisów masz kilka ciekawych linków tam po drugie filmiki z MŚ sa dostępne na stronie sport.tvp.pl o ile się nie mylę znajdziesz tam nawet cały konkurs.
Fajny felieton.
Zapomniałam :P
UsuńNasi dali czadu na tych MŚ jak diabli pojechał Adam i byl od początku do końca chłopaki sobie chwalili, że bardzo ich zmotywował sam Kamil odbył z nim rozmowę przed konkursem na dużej cieszył się, ze przyjeżdża do nich na MŚ.
No i mamy nowego Mistrza Świata to była bomba jak atom spadł na resztę świata a raczej Kamil jak bomba odpalił i dowalił :P
Super.
Szkoda, że nie mogłeś oglądać na żywo... Już się zastanawiałam, co ty tam robisz w tej lisiej norze:P NIGDY nie zapomnę tego konkursu! Było strasznie, potem cudownie... Reszta wrażeń wieczorem:) Bo teraz muszę pędzić. Ale dzięki za felieton! Przeczytam na spokojnie jeszcze raz. Z tą samokrytyką to poszedłeś na całość - z hukiem bijąc się w piersi. Wstrząsnąłeś mną.
OdpowiedzUsuńTo może Kamil powtórzy sytuację - gorszy występ na normalnej i super występ na dużej i będzie złoto na IO w Soczi? ;-) Widać takie sytuacje motywują go do działania. Co do Łukasza K., oczywiście on sam też zdaje sobie sprawę, że jak coś zawali, to się gromy sypią od kibiców i żądania dymisji. Jak jest dobrze, kibice go chwalą. To naturalne wśród kibiców i to jakaś część Łukasza pracy "Bycie ocenianym przez rodaków". Najgorsi jednak są tacy, co zawsze są na NIE. Coby nie osiągnął Kruczek z kadrą, będą mówili, że mało, źle i lepszy byłby zagraniczny trener. Cóż, na szczęście redakcja tej strony ma zdroworozsądkowe podejście i potrafi docenić dokonanie selekcjonera. ;-) Zresztą chłopaki są z nim zżyci i są efekty pracy wspólnej. Jak zaczną się pojawiać kiedyś symptomy "zmęczenia materiału" i skoczkowie zaczną źle dogadywać się z Łukaszem i wyników nie będzie, wtedy naturalnie Łukasz odejdzie. Na razie nie ma co mieszać i wybrzydzać. Felieton mi się podobał i choć lekko spóźniony, to ciekawy.
OdpowiedzUsuń@Dona
OdpowiedzUsuńOdebrałem Twojego smsa jadąc przez Słowację i nie miałem jak odpisać (za co sorki), bo siedziałem za kółkiem, ale domyśliłem się co się kroi i jak skoczył Kamil w pierwszej serii :)
Później żona przysłała mi smsa z wynikiem końcowym i radość mieszała się ze złością, bo tak długo czekałem na medal Kamila, a kiedy go zdobywa, ja tego nie widziałem (wyjazdu nie planowałem, to przysługa, której nie mogłem, nie chciałem, odmówić). Powiem Ci, że to dziwne uczucie, cieszyć się i wkur... jednocześnie :)
Oba konkursy obejrzałem lekko obcięte na powtórkach, ale nie muszę Ci mówić, że to już nie to samo :)
@Bea
Na parę dni musiałem opuścić lisią norę i wyjechać w świat :)
Po całej nocy za kółkiem przyjechałem do mojej kochanej cioteczki mieszkającej w Tole (małe, aczkolwiek urocze miasteczko w górach obok Bolonii) i po prysznicu, bez spania, zwiedzanie Bolonii, jednak jak się nie śpi 30-parę godzin to ciężko się zwiedza ;)
W drodze powrotnej zobaczyłem z perspektywy 20-30 kilometrów włoskie Alpy i co dużo gadać, widok jest niesamowity. Całą północ przysłaniały piękne białe szczyty wyrastające wprost z nizin.
Taka ściana na pół horyzontu. Niesamowite.
Spore wrażenie robią też Alpy Julijskie tuż obok których wiodła autostrada w Słowenii, także wrażeń estetycznych nie brakowało i choć straciłem dwa niesamowite konkursy, to cieszę się, że miałem okazję zobaczyć te widoki po których przechodził dreszcz.
Moja samokrytyka jak najbardziej zasłużona. Popełniłem błąd i pomyliłem się co do Łukasza Kruczka, więc sypię głowę popiołem i zwyczajnie, po ludzku, przepraszam.
W obliczu złota Kamila i pierwszego medalu drużyny, poczatek sezonu jest tym, czym pyłek na wietrze i nie ma o czym mówić.
@Robert
Jak Łukasz został pierwszym trenerem kadry byłem na nie, ale z biegiem sezonu, przekonał mnie do siebie i tego zaufania starczyło aż do listopada i grudnia zeszłego roku. Wiele klepania w klawiaturę poświęciłem broniąc go pod kreską na SJ (o WS jeszcze ptaszki nie śpiewały), lecz z biegiem czasu to zaufanie spadało, bo postępy były zbyt małe by się cieszyć, aż z początkiem tego sezonu gdy zobaczyłem jak nasi spadają jak kamień, coś we mnie pękło i przestraszyłem się, że polskie skoki idą w złym kierunku i Małyszomania zostanie zmarnowana do reszty.
Nie krytykowałem Łukasza bo go nie lubię (bo lubię) tylko właśnie ze strachu, że wrócą lata 90-te i trzeba będzie się cieszyć z awansu do trzydziestki (patrz - Finowie).
Tak jak piszesz jestem kibicem, czuję się kibicem, i nie zawsze jestem w stanie zachować spokój i wyrachowanie.
Łukasz wypracował sobie u mnie kolejny duży kredyt zaufania. Jego podopieczni robią spore postępy i nareszcie mamy tego wymierne efekty w postaci tych historycznych i bezcennych dla nas skoków krążków.
Łukasza wypada także pochwalić za atmosferę w kadrze. Kruczek stworzył drużynę nie tylko z nazwy. Jego zespół to muszkieterowie - "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", a to jest równie trudne, co wyszlifowanie mocy i techniki.
Wiem, że kiedyś kres Łukasza nadejdzie i trzeba będzie odejść, bo nawet formuła Kojonkoskiego się wyczerpała, ale póki co, niech pracuje dalej, bo jego zawodnicy robią systematyczne postępy, a on sam zebrał kolejne doświadczenia, które na pewno zaprocentują.
Felieton spóźniony, ale napisany tak szybko jak to tylko było możliwe, pozbawiony ubarwień, napisany w rzemieślniczym stylu byle szybciej i treściwiej.
Szkoda, bo temat był naprawdę wdzięczny.
Jednak w najbliższym czasie do Włoch się nie wybieram, więc obiecuję, że spóźnienia nie będzie :)
http://eurosport.onet.pl/zimowe/skoki/kasper-zapowiedzial-zmiany-w-skokach-narciarskich,1,5438082,wiadomosc.html
OdpowiedzUsuń@Dona
UsuńI szefowi FISu trzeba przyklasnąć, bo ta żonglerka belkami na mistrzostwach sprawiła iż konkursy faktycznie były mało czytelne, a co maja powiedzieć ci którzy stoją pod skocznią i w gruncie rzeczy nie wiedzą kto z jakiej belki. Nie róbmy jaj bo trybuny wreszcie opustoszeją, skoro na pierwszy rzut oka nie sposób ocenić sytuacji.
Natomiast jeśli chodzi o noty za styl to na tych MŚ było wyjątkowo dobrze i sędziowie punktowi swoją robotę wykonali rzetelnie i dwóch sędziów tylko zaiskrzy sytuację. Tutaj powinno się iść w przeciwnym kierunku. Więcej sędziów - mniejszy błąd.
@czarnylis Kasper raczej myśli o tym o czym ja piszę od zawsze, i co było w niektórych formatach kombinacji. Czyli guziczki. Bo można powiedzieć "za daleko zaszło". Tak samo wpływ wiatru na skok jest za duży by nic nie robić, tak sędziowie zaczęli za bardzo odwalać cyrki by dalej nic nie robić. MŚ były w porządku ale wiele konkursów PŚ takich nie było. A co zwiększenia ilości sędziów. Myślę że organizatorzy zawodów nie pójdą na to by utrzymywać picie, żarcie i nie wiadomo co tam jeszcze kilkunastu chłopa (czy kobit) więcej. Zresztą problemem nie są skrajne oceny, tylko oceny wyśrodkowane. Skrajne odpadają ale czasem wydaje się że pięciu sędziów ma ślepotę, a skoro ma pięciu to czemu ma nie mieć dziesięciu? A jak nawet pięciu z dziesięciu będzie dobrze widziało to wyniki i tak będą niezasłużone. A przy guziczku i jeszcze monitorze TV szanse wydrukowania, czy nie zauważenia czegoś spadają niemal do zera.
UsuńFakt. Masz rację. Należy dążyć do uproszczenia, a nie do jeszcze większego skomplikowania składni noty. Niechaj będą te guziczki.
UsuńSłuchajcie moi mili. W felietonie zapomniałem dodać on jednej sprawie, co jak zobaczyłem to mi szczena opadła.
OdpowiedzUsuńChodzi o Fettnera i jego lądowanie oraz odjazd na jednej narcie.
Powiem tak - MISTRZOSTWO!
I jak zobaczyłem gratulacje od rywali i "czapkę z głowy" Pointnera to się wcale nie zdziwiłem, bo wyczyn Fettnera zasługuje na uznanie i na noty które zebrał.
Zmysłu równowagi mogą mu pozazdrościć nawet gimnastyczki ;)
Wyczyn faktycznie był niewiarygodny i godny podziwu.
UsuńNatomiast polski sędzia pan Pilch powiedział w swoim wywiadzie, że podziw podziwem ale noty za to to inna sprawa i trzeba było te dwie rzeczy rozróżnić i potraktować jako błąd przy odjeździe.
Zdecydowanie noty dałby 17 lub 17,5 ale nie takie jakie otrzymał ponieważ ląduje się na dwie nogi z wypadem i nie na jednej narcie i to był błąd.Chyba sędziów czeka rewolucja po sezonie i jakieś specjalne szkolenie bo nie mają pojęcia jak potraktować nie codzienne sytuacje.
@Czarnylis
OdpowiedzUsuńCzyli miałeś niebanalną wycieczkę, choć moment okazał się wyjątkowo niefortunny. Los bywa przewrotny. Ale nie martw się: odbijemy sobie w Soczi :D
Ja, choć widziałam na żywo, oglądałam też powtórki na sport.tvp.pl i wydawało mi się, że transmisje pocięte nie były (przycinanie transmisji powtórkowych to raczej specjalność Eurosportu).
http://sport.tvp.pl/10294344/ms-val-di-fiemme-skoki-konkurs-druzynowy-hs134-i-seria
Tu masz linka do pierwszej części drużynówki, druga oczywiście też jest dostępna. Masz teraz sporo do oglądania i czytania (a propos: sprawdź pocztę:)
Nie zgodzę się z czarnym lisem we włoskiej telewizji Rai sport były transmisje ze wszystkich konkurencji na tych mistrzostwach mieli nawet studio pod skocznią a expertem był trener kobiet w skokach narciarskich USA:)
OdpowiedzUsuń@Czarnylisie,
OdpowiedzUsuńnależy Ci się, co tu dużo pisać, ochrzan. Byłeś we Włoszech w czasie mistrzostw, o rzut beretem od skoczni przejeżdżałeś i na nią nie zajrzałeś, by na żywo obejrzeć zawody w skokach i biegach??? Mogliśmy mieć tam własną wtyczkę, własną relację spod skoczni, własne zdjęcia!
Aż wierzyć mi się nie chce!
Następnym razem zachowaj czujność w takich okolicznościach przyrody.
@Anonimowy
OdpowiedzUsuńPrzewertowałem wszystkie, bezpłatne kanały naziemne i transmisji nie znalazłem. Rai też tam było. Jedyne co znalazłem ze sportu to mecz siatkówki.
@deSKI
Między Bolonią a Predazzo tych rzutów beretem trochę by było, a niestety nie miałem czasu poświęcić cały dzień na skoki. Zapewniam Cię, że jeśliby tylko była taka możliwość na pewno bym na skocznię zajrzał.
O wyjeździe dowiedziałem się w dniu wyjazdu i o żadnym planowaniu też być nie mogło. Cóż zrobić, ja też żałuję.
To by było dziwne, że byłeś tam na miejscu wertowałeś wszystkie dostępne kanały i skoków byś nie odnalazł w ich telewizji hehehe :D
UsuńW tym wypadku z całą pewnością masz rację.
U nich skoki nie są tak popularne jak u nas.
Dla mnie to ze nie było transmisji wydawało się nie możliwe. Przecież RAI to realizator tych zawodów. Aż sprawdziłem program telewizyjny. I znalazłem http://tv.zam.it/index.php?selection=16.17&data=2013-03-02 godzina 16:20 RAI Sport 1.
UsuńChociaż wg tego programu o 16 miała być właśnie siatkówka a skoki o 16:20.
UsuńZ Bolonii jedziesz na Weronę, mijasz Trydent (Trento), dalej jedziesz prosto w kierunku Bolzano i po 34 km masz zjazd na Predazzo, potem 35 km i jesteś na miejscu.
Usuń35km w bok- to jak rzut beretem.
@deSKI
UsuńFajnie, tylko że z Bolonii do Predazzo jest ze 300km, a ja nie miałem czasu na taką wycieczkę. Ledwo zdążyłem na 17 przed telewizor.
@Emil
OdpowiedzUsuńWidocznie ten kanał nie jest dostępny w tv naziemnej albo jest płatny, bo te darmowe przeleciałem trzy razy między 17-stą a 18, by czasem nie trafić na jakąś reklamę.
Dona nie masz racji bo na włoskim Rai sport całe mistrzostwa były i skoki były i jak pisałam wcześniej nawet expertem był trener kobiecych skoków w USA i kombinację tez pokazywali a pokazują też zawody pucharowe w skoach jak w TVP nie było konkursu z Japoni to właśnie na Rai sport oglądałam skoki sobotnie te ranne i pamiętam że nawet Zakopane pokazywali być może drużynówki nie było bo cały czas byłan TVP 1 ale indywidualny na 100% i mixt i samych kobiet indywidualny był. I nawet podczas biegów na 50 km mężczyzn kilka razy pokazywali skok Fetnera i komentował go ten trener kobiet.
OdpowiedzUsuńTy chyba czytać nie potrafisz czytaj @czarnegolisa a nie mnie.
Usuńhttp://sport.tvp.pl/10331643/hofer-o-zmianach-w-skokach-musimy-to-wszystko-uproscic
OdpowiedzUsuńSą pierwsze przymiarki do tych zmian:
Usuńhttp://www.sport.pl/skoki/1,65074,13524796,Mlody_norweski_skoczek_narciarski_trenowal____nago.html#BoxSportTxt
Sluchałam tego gdzieś też podałam tu linka ale nie wiem gdzie :)
Usuńhttp://eurosport.onet.pl/zimowe/skoki/polska-chce-zmian-w-skokach-skasujmy-ten-przepis,1,5438841,wiadomosc.html
Mam nadzieję, że doczekam jeszcze iż cały powtarzam cały ten system wyleci w powietrze tak jak chcę od zawsze :D
http://www.sport.pl/skoki/1,65074,13524796,Mlody_norweski_skoczek_narciarski_trenowal____nago.html
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tego nie można zobaczyć :D
http://www.sportfan.pl/artykul/ten-film-robi-furore-skoczkowie-trenowali-nago-wideo-41086
OdpowiedzUsuń:))))))))))))
@Dona
OdpowiedzUsuńJestem na 100% przekonany, że punkty za wiatr zostaną, a wylecą sędziowie punktowi (pewnie dopiero po Soczi) i możliwość "belkowania" przez trenerów (przed Soczi).
Byłem za tym by trenerzy mieli taką możliwość ale w praniu to wyszło koszmarnie i zmieniłem zdanie, co do tego przepisu.
Bo jury na każdą belkę się zgadza a przecież najpierw informacja płynie od trenera przez komputer do jury i oni to akceptują widzimy to na zielono na ekranie YES ...gdyby kierowali się tylko przepisem w jakim przypadku mogą to robić to w większości było by NO ....moga zaakceptować? lub odmówić a oni wszystko akceptowali.
UsuńEE jak dla mnie to wszystko jest do d.... że tak powiem mam nadzieję, że wszystko kiedyś wróci do normalności.
Widziałeś tych golasów na nartach ? :D
Gdyby jednym akceptowali a innym nie, to dopiero wtedy by było narzekanie, że jednych się faworyzuje a innych gnoi itp. itd.
UsuńPrzepis trzeba znieść całkiem i po problemie, a jeśli się tego nie da zrobić bo w sezonie olimpijskim zmian w przepisach być nie może, to wszystkim trenerom odpowiadać NO aż w końcu przestaną nawet próbować.
Jeśli te golasy to dziewczyny, to chętnie obejrzę :)
Jury kilka razy odmówiło zmiany belki. Dwa razy trenerowi Finów na treningu w Willingen, który nie wiadomo co chciał przez to osiągnąć, bo jego zawodnicy którzy pojechali z tej samej belki co wszyscy nie przekroczyli nawet 120 metrów i raz Żupanowi co chciał obniżyć belkę Sevoie i Francuz też nie doleciał w tym skoku do 120 metrów.
OdpowiedzUsuńNo tak ale powinni umieć odmówić w samych zawodach dla czuba, który bije się o podium a tego nie robią.
UsuńWłaśnie, a gdyby tak Poitnerowi odmówili zniżenia belki dla Gregora?
UsuńMyślicie, że to w ogóle możliwe?
W ogóle w jakiej sytuacji jury może odmówić obniżenia belki.
POczytajcie sobie bardzo ciekawe i wreszcie zaczynam czytać jak by swoje własne słowa :
OdpowiedzUsuńhttp://sport.tvp.pl/10354328/lepsze-wrogiem-dobrego
Jóżwik. Wybitny ekspert się znalazł :P on w ogóle skoki ogląda?
OdpowiedzUsuńEmil to są ludzie, którzy w końcu od lat zajmują się sportem i są blisko niego i widzą różne rzeczy.A ty wciąz jak ten "ekspert" przystajesz przy swoim tak samo uważasz się za wszechwiedzącego w tej dziedzinie? żeby nie wiem ile artykułów ci przedstawić, wypowiedzi samych zawodników, komentatorów, a nawet samych ludzi w FIS to i tak twoim zdaniem oni się nie znają i skoki w obecnym systemie są dobre........przyjmij do wiadomości w końcu, że NIE co bardzo dobrze napisane jest w tym własnie artykule.
UsuńWinny jest wiatr a to co się dzieje w systemie można porównać do dotkliwych skutków ubocznych leku na śmiertelną chorobę. Zdania w środowisku dotyczące punktów za wiatr są bardzo podzielone. Jóźwik nigdy się skokami nie zajmował, zawsze był specjalistą od lekkoatletyki i potem na potrzeby TVP dokształcał się z innych sportów. Nie uważam się za wszechwiedzącego, ale nie słyszałem żadnej wypowiedzi trenera co by jednoznacznie opowiedział się przeciw punktom za wiatr. Kilku zawodników wypowiedziało się przeciw (Kubacki Schlierenzauer) kilku za (Hilde, Neumayer) jeszcze inni jak Kamil w ogóle się wstrzymują od głosu.
OdpowiedzUsuńZresztą dziś mieliśmy "super" konkurs w Vikersund. Czy to była tylko wypatrzona rywalizacja czy już zwykłe losowanie?
OdpowiedzUsuńEmil kogo ty chcesz przekonać do swoich racji? :D
OdpowiedzUsuńMnie na pewno nie i ludzi, którzy krytykują ten twór Hofera też nie.
Ludzie z FISu też byli przeciwni temu ale jakimś cudem to trzy lata temu przeszło teraz widzą dokładnie, że skoki tracą nie idą w tę stronę co trzeba miało być prosto a tylko skomplikowali to wszystko nie na tym polegają skoki narciarskie to nie matematyka ma rządzić ale najdalsze skoki i czytelność przede wszystkim dla widza i kibica pod skocznią.
Ten art co zapodałam bardzo dobrze to tłumaczy.
Mam nadzieję, że kiedyś wszystko wróci do normy.
Ja już tu pisać nie będę a poglądów też nie zmienię :D