Poruszająca historia Noriakiego Kasai
Kibice skoków narciarskich podziwiają Noriakiego Kasai za jego osiągnięcia. Każdy jest pod wrażeniem, że mimo swojego wieku Japończyk wciąż jest w formie, a nawet typowany jest jako jeden z faworytów zbliżających się Igrzysk Olimpijskich w Soczi.
Reprezentant kraju "kwitnącej wiśni" po raz kolejny znalazł się w reprezentacji olimpijskiej. Będzie to jego siódmy występ, co jest rekordem (tyle samo występów ma na swoim koncie także Albert Demczenko).
Kibice w Japonii nie są zaskoczeni, że Noriaki wciąż jest w formie. Zawodnik siedem lat temu stworzył w domu swoją salę ćwiczeń, w której daje z siebie wszystko. Samuraj nie zmienia swoich treningowych przyzwyczajeń, codziennie biega. Podczas testów wydolnościowych weteran często osiąga lepsze wyniki od młodszych kolegów.
Pierwszy raz na Igrzyskach Olimpijskich wystąpił w Albertville (1992). Nie był to jednak występ marzeń. Następnie otrzymał kolejną nominację. Tym razem zawody rozgrywane były w Lillehmmer. Gdy Noriaki wrócił do domu był załamany, gdyż u jego młodszej siostry - Kumiko, zdiagnozowano niedokrwistość aplastyczną (jest to choroba szpiku kostnego). Źle leczona choroba może bardzo szybko doprowadzić do śmierci.
Kasai pomógł siostrze i zapewnił jej dobrą opiekę medyczną. Pojechał do Norwegii i wraz z drużyną zdobył srebro na dużej skoczni. Wkrótce Kumiko poczuła się lepiej, lecz na tym nie skończyły się kłopoty tej rodziny. Dotknęła ich ogromna tragedia. W domu, w którym znajdowała się ich mama - Sachiko - wybuchł pożar. Kobieta doznała bardzo poważnych obrażeń i zmarła rok później w wieku 46 lat. Noriaki bardzo przeżył jej śmierć. Był z nią bardzo związany. Już jako nastolatek pomagał jej w prowadzeniu domu, a później spędzali wspólnie wiele czasu.
-Przed śmiercią mama napisała do niego list. Nawiązując do jego startów w imprezach mistrzowskich wspomniała: "Powodzenia. Możesz tego dokonać!". Noriaki lecąc na Igrzyska zawsze ma ten list przy sobie. Marzy o tym, aby zdobyć słoto w Soczi dla swojej zmarłej mamy. Jego motywacja jest naprawdę wyjątkowa. - mówi Yoichi Miyashita, japoński dziennikarz.
Noriaki wciąż wspiera swoją siostrę, która walczy z chorobą. Do Soczi ma zamiar zabrać amulety, zwane omorami.
-Miał je już podczas igrzysk w Vancouver, ale teraz zamierza wziąć ich cztery razy więcej, czyli dwadzieścia. W przypadku wygrania igrzysk będzie mógł liczyć na hojność sponsora. Firma budowlana Tsuchiya Home podaruje mu lub sprzeda za symboliczną cenę dom wyposażony w japońską łaźnię z cyprysowego drzewa. - dodaje Miyashita.
źródło: przegladsportowy.pl
Kategorie: igrzyska olimpijskie, legenda, Noriaki Kasai, Pożar, rodzina, Soczi
Siódme igrzyska Noriakiego jak siódme życie.
OdpowiedzUsuńCudna historia i bardzo wzruszająca :(
OdpowiedzUsuńWielki człowiek!
OdpowiedzUsuńPostawa Noriakiego tym cenniejsza, że dziś karierę zakończył były mistrz, jakby nie było o parę lat młodszy, a tłumaczył to brakiem nadziei na spełnienie celów.
OdpowiedzUsuńNoriaki te cele cały czas wypełnia, a entuzjazm jak u młodzieńca. Tylko podziwiać :)
Współczuję temu wspaniałemu Japończykowi! Trzymam kciuki żeby zdobyli złoto olumpijskie w skokach drużynowych!
OdpowiedzUsuń