Home �
Felieton
,
PŚ 2015/16
,
PŚ Engelberg
,
zapowiedź
� Następny Przystanek: Engelberg (felieton)
Szychu |
17.12.15 |
0
komentarze
|
Źródło: depositphotos.com |
Jeżeli Rosja to rzeczywiście nie jest kraj, a stan umysłu, to bardzo dziwne rzeczy zadziały się w ten weekend w naszych głowach. Dużo wiatru, dużo loterii, a przez to dużo niespodzianek, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Autobus rusza dalej. Tym razem udajemy się do Szwajcarii, gdzie Anielska Góra czeka na skoczków z rozchylonymi ramionami.
STOLICA SKOKÓW NARCIARSKICH W SZWAJCARII
Dawno dawno temu, za górami, za... kolejnymi górami była sobie... ponownie góra o nazwie Titlis. U podnóży tej góry paru ludzi pomyślało sobie "Ej! Zbudujmy skocznię na cześć wspaniałego lodowca Titlis!". Jak powiedziano, tak również zrobiono i w latach 20. powstała pierwsza skocznia o dumnej nazwie Titlis. Jednak pierwsze zawody nie dały zbyt miłej reklamy, ponieważ było wielu rannych, a także jedna ofiara śmiertelna. Niestety, takie były kiedyś skoki: Bardzo długie przeliczanie wyników, liczne upadki, które były dużo groźniejsze niż te dzisiaj. Jednak technologia tutaj poszła w parze z bezpieczeństwem na skoczni.
|
Simon Ammann - jeden z wielu rekordzistów skoczni Titlis |
Ale wracając do kwestii skoczni Titlis: Rozwój skoczni trwał w najlepsze. W 1964 roku powstała Klein-Titlis-Schanze, a w 1971 roku Gross-Titlis-Schanze, czyli obiekt, który do dziś dumnie stoi w Engelbergu. Obecne parametry tej skoczni prezentują się następująco: K125, HS137. Ciekawe jest to, że skocznia ma aż czterech rekordzistów! Zaczęło się od Janne Ahonena. Fin w pierwszej części sezonu 2004/2005, jak to mówią młodzi ludzie, masakrował. W Engelbergu też postanowił pokazać swoją wielką formę i ustanowił rekord skoczni, który wynosi 141 m. Przyszedł sezon 2009/2010, w którym mieliśmy dwóch dominatorów: Simona Ammanna i Gregora Schlierenzauera. Atak na rekord postanowił przeprowadzić ten pierwszy. W końcu jest u siebie, a jak wiadomo, wolnoć Tomku w swoim domku. No to atak na rekord przeprowadził i ostatecznie rekord Ahonena zostal wyrównany. Zimą 2013/2014 doszedł kolejny rekordzista, tym razem jednak nie był to żaden dominator, a wielka niespodzianka. Swój wielki weekend miał nasz Jan Ziobro. W pierwszym konkursie przypieczętował swoje pierwsze (i póki co jedyne) zwycięstwo w pucharze świata wyrównanym rekordem skoczni. Następnego roku los pomyślał, że fajnie by było, jakby Engelberg miał czterech rekordzistów skoczni. Dlatego sprzyjał Andersowi Bardalowi w skoku kwalifikacyjnym i utytułowany Norweg został czwartym rekordzistą. Ciekawe, czy w tym roku ktoś znowu osiągnie magiczne 141 m. A może w końcu doczekamy się poprawy najlepszego rezultatu?
ANIELSKIE PUCHARY ŚWIATA
Pierwszy konkurs pucharu świata na skoczni Titlis odbył się w sezonie 1979/1980, czyli tym inauguracyjnym. Zawody te wliczały się w klasyfikację Turnieju Szwajcarskiego. Wówczas górą był słynny Anton "Toni" Innauer, który wygrał z rekordem skoczni. Od roku 1985 jest to stały punkt zawodów pucharu świata.
|
Janne Ahonen - król Anielskiej Góry |
No dobra, pora kogoś tutaj ukoronować. Ogłaszam, że królem Anielskiej Góry zostaje Janne Ahonen, który na tej skoczni zwyciężał pięciokrotnie. Fin zawsze lubił tutaj przyjeżdżać. Nic dziwnego, bo w końcu to tutaj odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w przebogatej karierze. Kto by w 1993 roku pomyślał, że taki rewelacyjny fiński dzieciaczek, jakim wówczas był Janne, będzie w przyszłości tak szalał na skoczniach świata? Niestety, już teraz wiemy, że Ahonen tym razem nie odwiedzi swojego ulubionego Engelbergu.
ODRODZENIE!
|
Jan Ziobro, który zna smak zwycięstwa na Gross-Titlis-Schanze |
Polacy uwielbiają Engelberg. Aż trzech Polaków wygrywało tutaj zawody. Byli to Adam Małysz, Kamil Stoch i wspomniany już wcześniej Jan Ziobro. Wszyscy wygrali po razie... póki co. Najlepsze wyniki w karierze notowali tutaj Stefan Hula (7. miejsce), Klemens Murańka (również 7. miejsce), a także Dawid Kubacki (9. miejsce). To w końcu tu ma zawsze następować cudowne odrodzenie polskich skoczków po słabych wejściach w sezon. Póki co raz się takie cudowne odrodzenie Polakom udało, a było to w sezonie 2012/2013, kiedy to poprzednie konkursy przyprawiały polskich kibiców o gorzką łzę w oku, a Engelberg przyniósł osłodę i zdecydowaną zmianę w postawie polskich orłów.
|
Kamil Stoch też tutaj wygrywał |
Warto rzecz jasna wspomnieć historyczny dla nas Engelberg w sezonie 2013/2014. Przez praktycznie całą historię skoków (w sumie nie tylko skoków) inne nacje patrzyły na nas z góry i swoją postawą mówiły "drżyjcie przed nami!". Jednak tym razem nasi zawodnicy uzbierali w sobie tyle siły, że w końcu było inaczej. Ten weekend po prostu należał do nas, nazywajmy rzeczy po imieniu. Za granicą mówili o polskim show w Engelbergu. W kraju mówiło się o potędze naszych skoków. No bo w sumie kto rozradowanemu kibicowi zabroni takie tezy głosić w obliczu wielkiego sukcesu? No właśnie. W końcu to polscy skoczkowie mogli sobie z góry popatrzeć na pozostałe nacje i powiedzieć "drżyjcie przed nami!". Głównymi gwiazdami byli Jan Ziobro (który w tym roku nie poskacze w Engelbergu) i Kamil Stoch. Szczególnie udana była sobota, kiedy to mieliśmy czterech Polaków w czołowej dziesiątce, w tym dwóch na pierwszym i drugim miejscu - Jana Ziobrę i Kamila Stocha. Niedziela nieco słabsza, ale dalej dwóch Polaków na podium, tym razem zwycięski Stoch i trzeci Ziobro. Niegdyś jeszcze w 2010 roku się zdarzył konkurs, kiedy to było trzech Polaków w top10: Trzeci Małysz, siódmy Hula (PB) i dziewiąty Stoch. Czyli jednak coś jest na rzeczy i Engelberg sprzyja polskim skoczkom.
STARCIE GIGANTÓW
|
Peter Prevc - aktualny lider PŚ |
Dotychczasowe konkursy zdołały już wykrystalizować czołówkę tego sezonu. Dwiema największymi gwiazdami są niewątpliwie Severin Freund i Peter Prevc. Bardzo prawdopodobne, że to oni znowu będą odgrywali główne role w tym przedstawieniu. Jednak Norwegowie będą chcieli po raz kolejny pokazać, że to nie teatr, ale wojna, a armia Stoeckla będzie niezwykle groźna. Ale czy na pewno? Gross-Titlis-Schanze to skocznia starego typu, czyli mało lotna, na dodatek tutaj lubi wiać silny wiatr w plecy, więc zarówno profil skoczni jak i warunki różnią się od tego, co lubią Norwegowie. To może im przeszkodzić w kolejnym marszu. W przypadku Polaków liczymy na kolejne cudowne odrodzenie, jak co roku. Wiadomo, że decyduje przede wszystkim forma, a nie skocznia, no ale skoro panowie eksperci z telewizji twierdzą, że w Engelbergu się zawsze odradzamy, to na pewno tak będzie, prawda?
Plan na weekend: Odłożyć na ok. dwie godzinki wieszanie porcelanowych aniołków i innych ozdób na choince, by obejrzeć rywalizację skrzydlatych aniołów (gdzie narty służą za skrzydła, a kaski za aureole) u podnóży Anielskiej Góry.
Kategorie:
Felieton,
PŚ 2015/16,
PŚ Engelberg,
zapowiedź
Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA
0 komentarze