Archiwum strony

Noriaki Kasai - człowiek o wielkim sercu

Aga Pająk | 18.2.14 | 2 komentarze

Niedawno pisaliśmy o historii Noriakiego Kasai. Kibice skoków narciarskich podziwiają go za osiągnięcia, są pod wrażeniem jego wytrwałości, lecz na uwagę zasługuje także jego postawa, która niewątpliwie jest godna naśladowania. 

Igrzyska Olimpijskie w Soczi były siódmymi w karierze Japończyka, który w wywiadzie zapewnił, iż chciałby wystąpić na kolejnych w 2018 roku w Pyeongchang.
Po raz pierwszy na Igrzyskach wystąpił w Albertville w 1992 roku. Gdy Noriaki otrzymał kolejną nominację, nie mógł się z niej cieszyć, gdyż dowiedział się o chorobie młodszej siostry Kumiko, u której zdiagnozowano niedokrwistość aplastyczną (choroba szpiku kostnego). Źle leczona choroba może szybko doprowadzić do śmierci. To właśnie Noriaki pomógł dziewczynie i zapewnił jej dobrą opiekę medyczną.
Nie był to jednak koniec rodzinnych kłopotów. Dotknęła ich ogromna tragedia. W domu, w którym znajdowała się ich mama - Sachiko - wybuchł pożar. Kobieta doznała poważnych obrażeń i zmarła rok później, mając 46 lat. Skoczek bardzo przeżył jej śmierć, gdyż od dziecka był z nią bardzo związany
Motywacja Noriakiego jest naprawdę wyjątkowa. Na każdych Igrzyskach ma ze sobą list od mamy, który napisała tuż przed odejściem. Jego marzeniem jest zdobycie olimpijskiego złota, właśnie dla niej.



Japończycy we wczorajszym konkursie zdobyli brąz. Noriaki przyznał jednak, że ten krążek ma dla niego dodatkową wartość. Zawodnik powiedział, że chciał, aby Taku Takeuchi wrócił z Soczi z medalem.
- Przez cały dzień myślałem o sytuacji Taku. Bardzo mnie to mobilizowało. - powiedział 41-latek.
Taku cierpi na nieuleczalną chorobę - zespół Churga i Strauss. Jest to eozynofilowe zapalenie naczyń. Statystycznie długość życia zależy od momentu rozpoznania choroby i wdrążenia właściwej terapii.
- Myślałem, że umrę. Bardzo schudłem, a moje mięśnie zwiotczały. Trudno było mnie poznać. Starałem się nie tracić pozytywnego myślenia i wciąż trenowałem. - oznajmił Takeuchi. Zawodnik dodał, że ojciec bardzo zachęcał go do występu w Soczi. Gdy on leżał w szpitalu, tato postawił mu na półce zdjęcie z Lillehammer i napisał na nim "złoto".
Mamy ogromną nadzieję, że stadium choroby nie jest zaawansowane i będzie mógł jak najdłużej prowadzić normalny tryb życia.



Noriaki srebro, które wywalczył w indywidualnych zmaganiach zadedykował swojej chorej siostrze.
- Mam nadzieję, że mój sukces doda jej skrzydeł. - skomentował wynik zawodnik. Motto Japończyka brzmi: "Nigdy się nie poddawaj, a marzenia się spełnią.

Jak widać sukcesy, jakie osiągnął to nie wszystko. Istnieje także druga strona medalu. Bardzo ważna jest dla niego rodzina, jak i zdrowie innych, co udowodnił dedykując srebro siostrze i walcząc do końca o medal dla Taku.

źródło: przegladsportowy.pl/onet.pl/polskieradio.pl

Kategorie: , , , , , ,


2 komentarze:

  1. Kasai prawdziwy Samurai,historia jego i Taku są bardzo smutne

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przykra sytuacja.
    Trzymam kciuki za Taku.

    OdpowiedzUsuń

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA