Archiwum strony

Adam Małysz rozgoryczony

Krwisty | 23.1.12 | 4 komentarze

Przeglądając dziś internet natknąłem się na artykuł Roberta Błońskiego, a w nim krótkie wypowiedzi na temat nieobecności Adama Małysza na tegorocznych konkursach Pucharu Świata w Zakopanem.  


Dla niezorientowanych podam, że organizatorzy dali przeciek do mediów (potem się z tego wycofywali), zawierający zaproszenie dla Orła z Wisły na konkursy do Zakopanego, rzekome zorganizowanie mu planu zajęć pod Wielką Krokwią, a nawet sugerowanie, że Adam skoczy w roli przedskoczka.

Tym wszystkim, po powrocie z Rajdu Dakar, nasz mistrz był zaskoczony. Ponieważ niczego oficjalnie mu nie zaproponowano, a wszystko, co na ten temat wiedział, wyczytał w internecie.
Już na lotnisku w Warszawie mówił, że nie będzie robił za małpkę dla organizatorów.







Teraz Adam na stronie Sport.pl dodaje: 
"Żałuję, że nie byłem w Zakopanem, szkoda mi rozczarowanych kibiców. Ale to naprawdę nie była moja wina, że nie pojechałem pod Wielką Krokiew. Nie pozwolę nikomu robić z siebie marionetki, wszystko można było załatwić inaczej. Nie będę "małpką" na każde zawołanie. Prezes Tajner w ogóle ze mną nie porozmawiał, tylko ogłosił swoje pomysły w prasie i internecie. Kolejność powinna być odwrotna".









Dla strony Eurosport, prezes Apoloniusz Tajner tak mówił o tej sprawie :
"Ja z nim nie rozmawiałem przed Zakopanem o tym, że ma tutaj przyjechać. Dzwoniłem do niego po powrocie z Dakaru, ale miał wszystkie telefony wyłączone. Ta impreza na pewno mocno dała mu w kość. Wiele tam przeszedł. On jakby tutaj przyjechał, to nie mógłby się nigdzie spokojnie ruszyć. W sumie jednak go rozumiem.
Wysłałem mu sms, że jeśli ma ochotę to może przyjechać do Zakopanego. Czekał tu dla niego i rodziny apartament. Tak jak jednak mówię, znam go dobrze i wiem, że na pewno jest zmęczony. Nie chciałem już jakoś specjalnie o to zabiegać".


W Sport.pl Adam aktualnie ripostuje:
"Dostałem sms od prezesa Tajnera dosłownie kilka minut po tym, jak telewizja wyemitowała moją wypowiedź dotyczącą przyjazdu do Zakopanego - opowiada Sport.pl Adam Małysz. - Nikt ze mną niczego nie uzgadniał, nikt o niczym ze mną nie rozmawiał, nie spytał o zgodę, czy chcę być przedskoczkiem albo czy chcę wręczać nagrody. O wszystkim można było porozmawiać jeszcze w grudniu, przed moim wyjazdem na Dakar. Podczas rajdu też miałem włączony telefon".

Jan Szturc, wujek i trener Adama, zapytany przez dziennikarza Eurosport, nie chce komentować tej sprawy.







Za to Olek Zniszczoł enigmatycznie wypowiada się, że nie wie z jakich przyczyn Adama nie było, ale domyśla się, że z jakichś innych przyczyn. Dobre nie?









Orzeł w Sport.pl wyjaśnia:
"Chciałem przyjechać do Zakopanego, spotkać się z kolegami. Ale miało to być spotkanie prywatne. Nie byłoby, więc świadomie zostałem w domu i obejrzałem skoki w telewizji. Nie wiedziałem, co jeszcze tam dla mnie szykują. Z kolegami więc spotkam się kiedy indziej. Teraz jadę z rodziną na narty. 
Znowu nie wiedzieli, jak się wobec mnie zachować, mówi Adam, który w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" i TVP na najlepszego polskiego sportowca zajął trzecie miejsce. - Nikt nawet nie poinformował mnie o tym, że będę w dziesiątce. Nie zadzwoniono ani do mojej żony, ani rodziców. Nie było zaproszenia na bal. Nagrodę, w moim imieniu, odebrał Apoloniusz Tajner. Dziękując, więcej niż o mnie powiedział o Kamilu Stochu. Przykro, że tak się to wszystko potoczyło".

Także w sumie z błahostki i niefortunnych wypowiedzi działaczy, powstała nam mini afera medialna, w której Adam Małysz postawił się "okoniem", działacze lawirowali w wypowiedziach, kibice zostali zrobieni w balona i niektórzy czekali na Adama na skoczni i skandowali jego imię, a ogólnie zrobił się mały smrodek, który teraz ja skromny pismak, staram się uporządkować i opisać. 

Osobiście jestem zdania, by wyznawać zasadę: "Nic, o nas, bez nas" i tu rozumiem postawę mojego idola narciarskiego. Trochę też, ale znacznie mniej, rozumiem działaczy, bo nazwisko "Małysz", to magnes i lep na kibiców i sponsorów. Podpierając się tym nazwiskiem od dekady mają z tego biznes. OK prawa rynku są nieubłagane.
Nie rozumiem tylko jednego, kiedy ta gierka się skończy, kiedy w końcu obie strony dadzą sobie ze sobą spokój, albo w końcu się dogadają? Bo tak przez media, to jest tylko fetor, zamieszanie i ogłupiały kibic, szukający spragnionym wzrokiem pod Wielką Krokwią, swego Wielkiego idola z małym wąsikiem. Jak długo kibice muszą nieść na plecach ten ciężar? Ciężar nieporozumień oczywiście ;-)

Źródło: Sport.pl/Eurosport/Informacja własna

Kategorie: ,


4 komentarze:

  1. Zaproszenie sms-em -żałosne. Nie dziwię się, że Adam nie pojechał, ale w sumie było mi przykro. Trudno może kiedyś będzie normalnie

    OdpowiedzUsuń
  2. No to niezły smród, przecież od początku kiedy słyszałam na lotnisku wypowiedź Adama wiedziałam, żę chcieli go wykorzystać a raczej jego nazwisko aby bilety poszły wiadomo nazwisko ADama zawsze przyciąga ale też nie pojmuje tego jak organizatorzy tej imprezy mogli zachować się jak ???? no właśnie zabrakło mi odpowiedniego wyrażenia.... No panowie Adam Małysz przez lata zrobił dla polskiego sportu tak wiele, że dziś powinien byc w lektyce niesiony na skocznię ale to trzeba z ni najpier uzgodnić czy sam tego chce.
    Zdziwiłam się i to bardzo , że na zaledwie kilka dni przed PŚ wymyślili dla niego takie cuda.I co z tego wyszło ???
    Oczywiście anty kibice teraz wypisują pierdoły, że ADam ma gdzieś kibiców i w ogóle już skoki i takie tam bzdury wyszło na to, że to on jest wszystkiemu winien że się nie pojawił.
    Jeden napisze bzdurę i nastepny klakier to powtarza i wieśc idzie po internecie jak huragan Katrina w USA :))
    W grudniu czy listopadzie Tajner i organizatorzy mieli tyle czasu że mogli po ludzku w cywilizowany sposób z Adamem wszystko uzgodnić wydaje sie, że PZN i pewni ludzie zapomnieli co to znaczy rozmowa.
    Czasami się zastanawiam czy nie lepiej by się żyło Adamowi z rodziną w Marocu czy takim Peru:) niż we własnym kraju, w małym polskim piekiełku.
    Pewna jestem jednego, ze dobrze Adam zrobił, że nie na wszystko sie już zgadza bo ktoś tak sobie chce, walnęłam prawie ze śmiechu o ściane jak przeczytałam, ze wyłączył wszystkie telefony:)))) brawo!'
    Cóż pan Tajner zapomniał ile zawdzięczają temu jednemu człowiekowi, w sumie Prezes ma już następnego do robienia pieniędzy tylko ten drugi jak się nie nauczy odmawiać to szybko może skończyć skakać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomnialam jeszcze dodać, że bardzo mi sie nie podobało i byłam mocno zniesmaczona jak podczas Plebiscytu zamiast małżonki Adama nagrody odbierał Prezes i zwracał się do Kamila co to miało być ?
    I jestem ciekawa gdzie są te statuetki i jak do Adama trafiły .

    OdpowiedzUsuń
  4. Adam ma prawo robić ze swoim czasem co mu pasuje. Ma prawo także domagać się szacunku ze strony działaczy. Nikt mu już rozkazywać nie może. Organizatorzy gali i PŚ mogli się zachować dużo lepiej. Wydaje mi się jednak, że Adaś ma o coś żal do Tajnera i wykorzystał sytuację by to zamanifestować.
    Jednak faktem jest, że od zakończenia kariery Adam nie pojawił się na ani jednym konkursie choć miał takowe nawet pod domem.
    Może rajdy pochłonęły go tak bardzo, że już nie ma ochoty patrzeć na skoki, tylko po co były te deklaracje, że zostanie przy skokach? Ludzie czasem chwytają za słowa i mogą mieć o te deklaracje, żal teraz.
    Ogólnie ta pyskówka w mediach zupełnie niepotrzebna, tak jak i całe zamieszanie. Mnie Adam, jako VIP nie był w Zakopanem potrzebny i nie mam pretensji, że nie przyjechał.

    OdpowiedzUsuń

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA