Archiwum strony

Kamil Stoch w świetnym stylu pokrzepił zbolałe serca polskich kibiców! Lider naszej reprezentacji uzyskał 147,5 m i 142,5 m, dzięki czemu triumfował w konkursie z przewagą 14,3 punktu nad drugim Słoweńcem Peterem Prevcem, który lądował na 139 i 144 metrze.
Trzecie miejsce po skokach na odległość 135,5 i 146 m zajął faworyt gospodarzy, Niemiec Severin Freund - uzyskał on 135,5 i 146 m




Tuż za podium znalazł się Rune Velta. Reprezentant Norwegii świetnie zaprezentował się w pierwszej serii, skacząc 147,5 m, jednak o 10 metrów bliższa finałowa próba zepchnęła go z drugiej na czwartą lokatę. Piąta pozycja należała do Jurija Tepesa - rodak Prevca lądował na 139 i 140 metrze. Czołową szóstkę po skokach na odległość 135 i 138,5 m zamknął Roman Koudelka.

Spory awans w drugiej serii zanotował Aleksander Zniszczoł. 126 m dało naszemu reprezentantowi 29. miejsce, lecz w drugiej próbie Polak skoczył 17 metrów dalej, dzięki czemu awansował na 15. lokatę. Niestety, o podobną ilość lokat spadł w drugiej serii Piotr Żyła. 136 i 122,5 m pozwoliły ósmemu po pierwszej serii Wiślaninowi na 23. miejsce. Punkt w konkursie zdobył Klemens Murańka, który uzyskał 127,5 i 129 m. W drugiej serii nie zobaczyliśmy Jana Ziobry - najsłabszy z biało-czerwonych osiągnął 128,5 m i był 32.

W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Peter Prevc znacząco zbliżył się do lidera, Stefana Krafta - podwójny medalista z Soczi traci do Austriaka już tylko 39 punktów. Od czołowej dwójki znacząco oddalił się dopiero 20. w zawodach Michael Hayboeck.

W sobotę zawodnicy zmierzą się w Willingen w konkursie drużynowym.
Na polskich kibiców czekają emocje związane także ze skokami narciarskimi. W kwalifikacjach do konkursu indywidualnego na skoczni Muehlenkopfschanze w Willingen najlepiej zaprezentował się Jurij Tepes, który wylądował na 132 metrze. Słoweniec wyprzedził Japończyka Taku Takeuchiego i Kamila Stocha - obaj skoczkowie uzyskali po 132,5 m.

 Czwarte miejsce przypadło Manuelowi Fettnerowi - reprezentant Austrii doskoczył do 129 metra. Piąty po skoku na odległość 128,5 m był rodak Tepesa, Nejc Dezman. Za nim uplasował się Anders Jacobsen, który wylądował na 127 metrze.

Wszyscy biało-czerwoni awansowali do konkursu głównego. Ex-aequo z Tomem Hilde, zaraz za najlepszą szóstką znalazł się Aleksander Zniszczoł - nasz reprezentant uzyskał 131,5 m. Blisko czołowej "10" kwalifikacji był Piotr Żyła, któremu 128,5 m dało Wiślaninowi 11. lokatę. 21. miejsce po skoku na odległość 122 m zajął Jan Ziobro, a na 30. pozycji sklasyfikowano Klemensa Murańkę (120 m).

Spośród zawodników, którzy nie musieli się kwalifikować, najlepiej spisał się Peter Prevc - reprezentant Słowenii uzyskał 135,5 m.

Konkurs rozpocznie się o godzinie 18:00.
Na Uniwersjadzie w Szczyrbskim Jeziorze rozdano kolejne medale. W konkursie mieszanym na skoczni HS 100 triumfowała pierwsza reprezentacja Japonii, w składzie Yuka Kobayashi i Junshiro Kobayshi.

Srebrny medal przypadł drugiej ekipie Rosji, w której skakali Anastasija Gladyszewa oraz Michaił Maksimoczkin. Podium uzupełnili Aku Matsuhashi i Kanta Takanashi z drugiej drużyny Kraju Kwitnącej Wiśni.

Niespodzianką była dopiero czwarta lokata pierwszej ekipy rosyjskiej, w której znaleźli się złota medalistka z konkursu pań, Irina Awwakumowa oraz drugi skoczek konkursu panów, Ilmir Hazedtinow.

W ósemce znalazła się również pierwsza drużyna z Czech, Austrii i obie reprezentacje Chin. Poza nią uplasowała się druga ekipa naszych południowych sąsiadów, w której zdyskwalifikowany został Vit Hacek.

Wyniki
Reprezentanci gospodarzy spisali się najlepiej podczas dwóch serii treningowych poprzedzających kwalifikacje w niemieckim Willingen. W pierwszym treningu na czele stawki znalazł się Markus Eisenbichler, a w drugim jego miejsce zajął Severin Freund.

 I TRENING

Niemiec wylądował na 145 metrze i wyprzedził najlepszego zawodnika kolejnej serii treningowej, który uzyskał 140,5 m. Trzecie miejsce zajął Anders Fannemel - Norweg osiągnął 139 m.

Z bardzo dobrej strony zaprezentowali się Polacy. Tuż za czołową trójką uplasował się Piotr Żyła. Najlepszy z naszych reprezentantów doskoczył do 144 metra. Cztery metry bliżej lądował piąty Noriaki Kasai, a czołową szóstkę skokiem na odległość 136,5 m zamknął Roman Koudelka.


W czołowej dziesiątce uplasował się również Aleksander Zniszczoł - zdyskwalifikowany w poprzednim konkursie zawodnik pokazał, że jego forma zwyżkuje, uzyskując najlepszy rezultat treningu - 147,5 m. Miejsca w dwudziestce przypadły dwunastemu Kamilowi Stochowi (129,5 m) i szesnastemu Janowi Ziobrze (135 m). Klemens Murańka po lądowaniu na 133 metrze był 33.

II TRENING

 W drugim treningu Severin Freund oddał skok na odległość 147,5 m, dzięki czemu wyprzedził Kamila Stocha - zwycięzca z Zakopanego wylądował na 149 metrze, co było najdalszą próbą obu serii. Czołową trójkę uzupełnił Norweg Rune Velta, który uzyskał 142,5 m.

Czwarte miejsce przypadło Nejcowi Dezmanowi - Słoweniec osiągnął 138 m. Za nim uplasował się lider klasyfikacji generalnej, Austriak Stefan Kraft, który skoczył o pięć metrów bliżej. Szósty po skoku na 135 metr był rodak Dezmana, Jurij Tepes.

Tym razem pozostali nasi reprezentanci nie spisali się tak dobrze, notując lokaty w trzeciej i czwartej dziesiątce. Piotr Żyła wylądował na 129 metrze, co uplasowało go na 21. miejscu, a 127 metrów dało Aleksandrowi Zniszczołowi 24. pozycję. 31. po skoku na odległość 125,5 był Klemens Murańka. Jan Ziobro uzyskał 124 m i był 34.

Kwalifikacje rozpoczną się o godzinie 16:15.
Konkursy w Willingen można porównać do przeglądu zbrojeń. Trenerzy do Niemiec chętnie wypuszczają swoje najmocniejsze składy, a skoczkowie prezentują imponujące jak na skocznię dużą odległości. Jeżeli w kalendarzu trzeba przewinąć kartkę ze stycznia na luty i w Pucharze Świata odbywają się zawody na Muehlenkopfschanze, to wiedz, że do kulminacyjnego momentu sezonu coraz bliżej!

Swoją drogą, weekendy w Willingen wcale nie pokazują tak dobrze, kto odegra najważniejszą rolę w zbliżającej się imprezie docelowej sezonu. Zanim Kamil Stoch do podwójnego triumfu na gigancie skoczni dużych dołożył dwa złota w Sochi, ostatnim zawodnikiem, który wygrał na Muehlenkopfschanze i na mistrzostwach lub igrzyskach, był... Janne Ahonen, a zdarzyło się to aż 10 lat temu. Z kolei najmocniejsi zawodnicy odpuszczali skakanie tam dwukrotnie: w 2003 oraz w 2010 roku - nie trzeba dopowiadać, jak skończył się dla nich ten manewr. Z drugiej strony, triumfatorzy z Willingen wielokrotnie kilka tygodni później dołączali do swojej kolekcji nowe medale.

ZWYCIĘZCA Z WILLINGEN I JEGO MIEJSCE W MŚ/MŚWL/IO:
- 2004/2005 - Janne Ahonen - 3. (K90) i 1. (K120) - MŚ Oberstdor
- 2005/2006 - Andreas Kofler - 11. (K95) i 2. (K125) - IO Turyn
- 2006/2007 - Anders Jacobsen - 14. (K120) i 7. (K90) - MŚ Sapporo
- 2007/2008 - Bjoern Einar Romoeren - 4. - MŚwL Oberstdorf
- 2008/2009 - Gregor Schlierenzauer - 2. (K90) i 4. (K120) - MŚ Liberec
- 2009/2010 - Gregor Schlierenzauer - 3. (K95) i 3. (K120) - IO Vancouve
- 2010/2011 - Severin Freund - 7. (K95) i 12. (K120) - MŚ Oslo
- 2011/2012 - Anders Bardal -  7. - MŚ Vikersund
- 2012/2013 - odwołany
- 2013/2014 - Kamil Stoch - 1. (K95) i 1. (K125) - IO Soczi
 
Skoko-loty w Niemczech stanowią nieodłączny element oczekiwania na kulminację sezonu od 1995 roku, kiedy to po raz pierwszy rozegrano na Muehlenkopfschanze konkurs Pucharu Świata. W historii zawodów w Willingen na najwyższym stopniu podium najwięcej razy stawał Noriaki Kasai - japońskiemu weteranowi ta sztuka udała się dwukrotnie w 1999 i raz w 2003 roku. Srebrny medalista z Sochi te sukcesy odnosił również przed modernizacją - na przebudowanym w 2000 obiekcie nikt nie zgromadził więcej niż dwóch zwycięstw. Tyle na koncie mają Kamil Stoch, Janne Ahonen, Gregor Schlierenzauer i Sven Hannawald. Bardzo dobrze skacze się tutaj Jernejowi Damjanowi - Słoweniec w Willingen stawał na podium trzykrotnie, a w swojej karierze miejsc w trójce konkursu Pucharu Świata zgromadził tylko o cztery więcej.

ILOŚĆ ZWYCIĘSTW W WILLINGEN:
1. Noriaki Kasai - 3
2. Andreas Widhoelzl - 2
- Janne Ahonen
- Kamil Stoch
- Sven Hannawald
- Gregor Schlierenzauer

ILOŚĆ ZWYCIĘSTW NA PRZEBUDOWANYM OBIEKCIE:
1. - Janne Ahonen - 2
- Kamil Stoch
- Sven Hannawald
- Gregor Schlierenzauer

ILOŚĆ MIEJSC NA PODIUM W WILLINGEN:
1. Noriaki Kasai - 4
- Andreas Widhoelzl
- Janne Ahonen
4. Severin Freund - 3
- Jernej Damjan
- Dieter Thoma
- Martin Schmitt
- Kazuyoshi Funaki

ILOŚĆ MIEJSC NA PODIUM NA PRZEBUDOWANYM OBIEKCIE:
1. Severin Freund - 3
- Jernej Damjan
3. Kamil Stoch - 2
- Janne Ahonen
- Sven Hannawald
- Gregor Schlierenzauer
- Adam Małysz
- Anders Jacobsen
- Anders Bardal
- Simon Ammann
- Risto Jussilainen
- Matti Hautamaeki
- Andreas Kuettel

Z kącika statystycznego przechodzimy do typowania faworytów. Największy progres podczas konkursów w Sapporo zanotował Roman Koudelka - zobaczymy, czy reprezentant naszych południowych sąsiadów powrócił do dyspozycji z początku sezonu, czy też to był jednorazowy "wystrzał" trenowanego przez najdorodniejszą brodę wieży trenerskiej skoczka. Kiedy jego celu sprzed nosa nie zgarnie już raczej Kamil Stoch, o zdobycie żółtej koszulki powalczy Peter Prevc. Nowa różowa gwiazda austriackiej kadry nie odda jednak prowadzenia w Pucharze Świata bez walki. Z kolei kolega Krafta z kadry, Michael Hayboeck, w Sapporo notował coraz gorsze skoki i jego forma musiałaby ulec znaczącej poprawie, by w Willingen grał pierwsze skrzypce.
Niewiadomą pozostaje dyspozycja jednego z wielkich nieobecnych konkursów z legendarnym syntezatorem. O ile Severin Freund i bez treningów prezentował się dobrze, to Gregor Schlierenzauer w Polsce nie pokazywał stu procent swoich możliwości. W tym całym jazgocie z przodu mógłby się odnaleźć Kamil Stoch. Polska rakieta swoim pierwszym rekordem skoczni pokazała, że kontuzja pozostała już tylko w najczarniejszych wspomnieniach kibiców znad Wisły.

Wbrew moim narzekaniom z poprzedniego wpisu, forma pozostałych biało-czerwonych zaczęła zwyżkować. Aleksander Zniszczoł wrócił w Sapporo do formy z zakopiańskiej drużynówki, tylko nie pozbył się przy tym pecha złapanego w Bischofshofen - mógł być pierwszy od trzech lat występ w czołowej "10", a tak niesmak pozostał. O swoje miejsce w Pucharze Świata jak lew walczył Klemens Murańka - zadanie wykonał znakomicie, pora teraz, by z rozpędu skoczył poziom wyżej. Jan Ziobro w ojczyźnie samurajów skakał w kratkę, a o dyspozycji Piotra Żyły nie ma co nic mówić. Ten człowiek-zagadka sam nie wie, co pokaże, a wykres jego startów przypomina EKG. Skład uzupełnia Maciej Kot - w piątek jako przedskoczek będzie chciał on przekonać Łukasza Kruczka, aby ten dał mu szansę w drużynówce, natomiast później swój ogień powinien wykorzystać do zdobycia czwartego pod rząd miejsca punktowanego w konkursie indywidualnym. Dobrze, że reprezentacyjna maruda odnalazła sens skakania i powolutku prowadzi swoje próby ku lepszemu.

Każdy z tej szóstki chciałby znaleźć się na Mistrzostwach Świata. Zobaczymy, czy mający realniejsze powody do optymizmu Łukasz Kruczek zdecyduje się na wariant sprzed dwóch lat, kiedy to powołał do Predazzo aż sześciu zawodników. Wydaje się to rozsądne, gdyż tym razem dzięki Kamilowi Stochowi na K120 może on wystawić piątkę biało-czerwonych. Nikt jednak nie powiedział, że w Szwecji pojawią się jedynie zawodnicy z Willingen...

Po tym przydługim wstępie czas na to, aby moje słowa zweryfikowały zawody. A tych na Muehlenkopfschanze zaplanowano aż trzy - ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 2001 roku. Oby i ten minimaraton przyniósł nam miłe wspomnienia!