Archiwum strony

Subiektywne twory z lisiej nory: Sanctus Salire

Czarnylis | 16.2.15 | 22 komentarze

Przebudowana Vikersundbakken należy do moich ulubionych skoczni. Bez cienia wątpliwości mówię głośno iż norweski mamut jest najbardziej selektywną skocznią na świecie, która nie wybacza najmniejszego błędu i wyraźnie oddziela ziarna od plew. Niestety Vikersundbakken była bezlitosna także dla naszych zawodników, którzy w większości zjeżdżali zamiast latać i nawet Żyła ze Zniszczołem choć zdobyli punkty, nadziali się na drobne sito. Byli też tacy których mamut nagradzał ekstazą długich lotów i dzięki nim było nam dane oglądać loty na granicy kosmosu.


Norweskie lotnictwo wojskowe ma w swoich bazach głównie stare dobre F16 i mam nieodparte wrażenie, że Norwegowie przepłacili kupując samoloty od Amerykanów. Na co im te myśliwce? Wystarczy Fannemelowi czy Stjernenowi kupić narty, dać kałacha do ręki i wyjdzie na to samo.
Być może Stjernen nie latał w Vikersund najdalej ale ten jego styl z szorowaniem buli końcami nart i odlot w późniejszej fazie jest niesamowity po prostu. Takie rzeczy to zdarzają się tylko w Vikersund i na starszych wersjach DSJ. Gdyby jeszcze realizator transmisji pomyślał nad ciekawszym rozmieszczeniem kamer, te loty byłyby jeszcze przyjemniejsze dla oka i duszy.

Niemniej dowódcą eskadry musi zostać Anders Fannemel. Norweg tylko jeden dzień dał się cieszyć Prevcowi z posiadania rekordu i skoczył magiczne 251,5 metra kiedy większość skoczków przyziemiała boisko piłkarskie bliżej. Dość powiedzieć, że do awansu do drugiej serii wystarczyło 126 metrów!
To jest ledwie połowa najdłuższego skoku i to tak jakby na Wielkiej Krokwi 70 metrów dawało punkty!
Kochani, 126 metrów nie dałoby drugiej serii w obu indywidualnych konkursach w Willingen, a przecież obie skocznie dzieli rozmiarowa przepaść.
Takie rzeczy tylko w Vikersund, proszę państwa.

Rekord świata należy do Fannemela jednak pierwszym który sięgnął kosmosu był Peter Prevc.
Ćwierć kilometra.
To już jest taka odległość co warto odpalić samochód by nie iść na nogach.
Ćwiartka.
U nas w Polsce "ćwiartka" kojarzy się z czymś zgoła innym niż skoki narciarskie, choć jak się przypomni lot Janne Ahonena w 2005 w Planicy na 240 metr, to jakieś powiązania między popularną "ćwiartką" a skokami da się znaleźć.
Taki mały konkursik - jakie mamy najpopularniejsze "ćwiartki" funkcjonujące w mowie potocznej?
W nagrodę za dobrą odpowiedź umieszczoną w komentarzach można sobie jeszcze raz obejrzeć pierwszą w historii skokową ćwiartkę - klikając TUTAJ

Swoją drogą objawił nam się w ten weekend pierwszy skokowy prorok.
Obok Mojżesza, Mahometa i Jana Chrzciciela widnieje teraz nazwisko Johana Remena Evensena. Nowy prorok przed weekendem objawił nam prawdę, że rekord pobić może Prevc lub Fannemel i będzie on wynosił 251,5 metra.
Tak więc słowo stało się ciałem i zaprawdę zdarzyło się jak było zapowiedziane, a nowy prorok JR Evensen złożył podwaliny pod nowe wyznanie - Kościoła Skoków Narciarskich, a znakiem jego będzie "V" ku chwale nart rozłożenia.
Już niedługo powstanie tematyczna rozgłośnia radiowa dla wiernych i podamy nr. konta bankowego by wyznawcy mogli fizycznie wspomóc budowę pałaców, eeee... to znaczy skromnych świątyń oczywiście.
W zamian obiecujemy po śmierci życie wieczne w pawilonie pod Wielką Krokwią.

Jest jeszcze jeden bohater weekendu.
Znacie takie powiedzenie, że stare to są dobre wino i skrzypce.
Już nie obowiązuje. Mamy nowe.
Od teraz brzmi ono tak:
"Stare to są dobre wino, skrzypce i Kasai".
Sympatyczny Japończyk mając 43 wiosny na karku dwa razy poprawił życiówkę i ustanowił nowy rekord Japonii, który wynosi teraz 240,5 metra.
Kłaniam się tak nisko panie Kasai, że walę czołem w laptopa.

Rosja to nie jest kraj, to stan umysłu i widząc lot Wasiliewa na 254 metr nie sposób tego negować. Tylko Rosjanin wiedząc, że ma problemy z lądowaniem nawet na punkcie K, leci sobie beztrosko tam gdzie w żaden sposób się wylądować nie da. Dobrze, że się Dimie nic nie stało, ale to uderzenie tyłem głowy w zeskok chyba dość szybko sprowadziło stan umysłu Rosjanina w dość standardowe rejony.

Przy tych mega-lotach, występ naszych zawodników wypadałoby pominąć milczeniem, by ich ani siebie nie dołować, ale obowiązek obowiązkiem i trzeba to podsumować.
Stefan Hula, Krzysiek Biegun i Bartek Kłusek nie zaliczyli ani jednego lotu. Co prawda Bartek ustanowił sobie nową życiówkę (180 metrów) ale wysoko zawieszonej poprzeczki nie miał. To co prezentowała ta trójka na Vikersundbakken przypominało wycinkę drzew. Cóż, drewno nie fruwa tylko chce jak najszybciej spotkać się z ziemią w obojętnie jakim stylu.
Oby dla Bieguna i Kłuska była to dobra lekcja na przyszłość, a Stefan powinien dostać zakaz mamutowy. Coś takiego jak zakaz stadionowy dla nieumiejących się zachować kibiców piłkarskich.
Stefan się na mamucie nie umie zachować więc tak z dwa lata zakazu na początek.

Zresztą Huli już na pewno w PŚ w tym sezonie nie zobaczymy. Nasz umiłowany sztab zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą i oczywiście wszystko idzie w dobrym kierunku.
ALLELUJA.
No więc tak to wszystko idzie w dobrym kierunku, że w 55WRL zostało nam już tylko czterech skoczków i jeśli nie wywalczymy dodatkowego miejsca z PK, to na ostatni period z finałem na przebudowanej Letalnicy będziemy mogli wystawić czterech skoczków.
Przypominam, że na pierwszy zimowy period mieliśmy limit siedmiu, a później tak to poszło w dobrym kierunku, że na koniec będzie pewnie czterech.
W związku z tym mam kolejny mały konkursik:
Dokończ zdanie jednym z możliwych wariantów.

Nasz sztab...

1.  jest nieomylny
2.  jest Alfą i Omegą
3.  jest jak Chuck Norris
4.  jest szczery do bólu
5.  kłamie i ani mu brewka nie pyknie
6.  nie wie o co kaman

Wracając do walki o limit w COCu. Głównie będzie się bił o niego Maciek Kot który karnie został zdegradowany do drugiej ligi. Jego szczere wypowiedzi godzą w ducha i politykę PZN, który wszem i wobec przekonuje, że jest fantastycznie, że sztaby trenerskie we wszystkich dyscyplinach są wypełnione po brzegi fachowcami światowej klasy, tylko sportowcy to lenie.
AMEN.
Ten sielankowy obraz brutalnie obalają alpejczycy, Justyna Kowalczyk i Maciek Kot, który jako jedyny ma cohonez by nie owijać w bawełnę.
Nie dziwne, że to się w PZN nie podoba i trzeba Maćka trochę utemperować.
Nie będzie Kot fermentu zasiewał.

Wróćmy do występu naszych w Vikersund.
Olek Zniszczoł poleciał do Norwegii z dużymi nadziejami, choć jego trener klubowy (Jan Szturc) sugerował, że lepiej będzie jeśli zostanie w kraju i potrenuje przed Falun.
Niestety Zniszczoł w Norwegii trochę się rozczarował, bowiem przekonał się, że Vikersundbakken to dużo trudniejszy mamut niż ten w Kulm. Olek sobie nie polatał. Raz bez punktów, raz 18 ale odległości mizerne i do osobistego rekordu daleko.
Trochę lepiej to wyglądało u Piotra Żyły, ale też ochy i achy nie wskazane. Jestem przekonany, że wiślanin liczył na coś więcej.

Loty w Vikersund za nami i tym sposobem gorączka światowych rekordów zmienia się w medalową. Kamil Stoch, Janek Ziobro, Dawid Kubacki i Klemens Murańka w sobotę zakończyli (rzekomo) wielce obiecujące treningi na beskidzkich skoczniach. Podobno, zwłaszcza u Klimka nastąpił spory progres, ale ja już się tyle nasłuchałem o świetnych treningach w tym sezonie, że takie informacje przyjmuję tak ostrożnie jak pismo z banku.
Oby i w tym przypadku słowo stało się ciałem.
Wyznawcy Kościoła Skoków Narciarskich niczego bardziej nie pragną.

W tej intencji proszę wiernych o kilkukrotne odprawienie, tj. obejrzenie poniższych prawd.

Prawda o upadłym aniele

Prawda o św. Fannemelu

Prawda o św. Stjernenie

Prawda o karze za grzechy


Na koniec stałe zestawienie zdobyczy drużynowych tego weekendu. Liczne lotnictwo norweskie nie miało u siebie równych. Jakby to nie brzmiało - w kupie siła.

1. Norwegia   466
2. Niemcy      317
3. Japonia      238
4. Słowenia   226
5. Austria     55
6. Polska      51
7. Rosja       48
8. Szwajcaria  14
9. Czechy    9
    Francja   9
11.Finlandia  1

Severin Freund wygrał drugi konkurs przy okazji ustanawiając nowy rekord Niemiec (245m) a ja wspomniałem sobie dopiero pod sam koniec. Sorry, Severin, były w ten weekend ważniejsze rzeczy do obgadania. Wygląda na to, że Niemiec nie załamał się po przykrej dyskwalifikacji tydzień temu i jeśli zrobił postępy w sferze mentalnej, będzie groźny w Falun. Krótko mówiąc, jeśli nie narobi w majty może być nie do pokonania.
Hmm tyle, że Prevc wcale gorzej nie wygląda... a jest jeszcze Stoch, Kraft, Kasai, Koudelka i wracający po kontuzjach Bardal z Ammannem.
Osiem państw spokojnie może liczyć na złoto w konkursach indywidualnych co oznacza, że będzie się działo.
Oj będzie.
Niechaj siostra Emocja ma Was w swojej opiece.



Kapłan Kościoła Skoków Narciarskich - Artur Pojnar: informacja własna

Kategorie: ,


22 komentarze:

  1. Pare dni temu na jakiejś stronie pojawił się wywiad z Kruczkiem. Oczywiście zaczął gadać o progresie. Dziennikarz tym razem nie dał się zbić z tropu i się spytał "jaki postęp? bez Stocha wyniki są cały czas takie same, punktowo wygląda to bardzo podobnie" to Kruczek na to że on nie patrzy na wyniki w zawodach tylko na "parametry zawodników" i w tym jest postęp i już. To może niech chociaż założy bloga i codziennie wkleja zmieniające się parametry byśmy się chociaż tym emocjonowali, bo zmieniającymi się wynikami ciężko się podniecać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak - czytałam i bardzo mnie to rozśmieszyło....
      dojdzie do tego, że wyniki będą tragiczne, ale prezes stwierdzi wykonanie planów, bo osiągnięto zakładane parametry zapisane w zeszycie Kruczka i tylko jemu znane :)

      Usuń
    2. Zaraz zaraz, przecież parametry już na początku sezonu miały być lepsze niż rok temu, więc z tego wynika iż teraz jest... uwaga... fantastycznie!
      Teraz to mają parametry jak Lamborghini, co tam Lamborghini, jak McLaren.
      Czyli o MŚ możemy być spokojni :)
      Co za ulga...

      Usuń
    3. Czyli nie uzupełniam braków w nervosolu i melisie na mistrzostwa....
      jak będą potrzebne, a nie będzie pod ręką - będzie na Ciebie :)

      Usuń
    4. Ależ Gino, parametry nie kłamią ;)

      Usuń
    5. A ja właśnie bym sobie życzył na tych mistrzostwach jakiekolwiek nerwy, by melisa mogła być przydatna. Bo póki co ten sezon przelatuje przez palce, a jedyne wzruszenia, to wzruszenia ramionami.

      Usuń
    6. trener już nawet nie sili się, by ktoś mu uwierzył - jemu jego własna wiara wystarcza... i wiara prezesa

      Emil - za dużo sobie życzysz... będą emocje - przejdzie kwalifikacje? awansuje do II serii????

      Usuń
  2. O Wasiljewie - "Rosja to nie kraj, to stan umysłu",

    O Kocie - "który jako jedyny ma cohonez by nie owijać w bawełnę"
    oraz seria porównań religijnych - ubawiłem się. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robert tydzień temu przez 2 godziny próbowałem chociaż zacząć tekst, ale kompletnie nie wiedziałem co pisać. Jeszcze takiego braku weny nie miałem i w końcu dałem za wygraną.
      Po Vikersund jakoś samo poszło :)

      Usuń
    2. Lisku wiem o czym mówisz. Pamiętasz, że kiedyś częściej pisałem felietony, jednak gdy zacząłem się zajmować WS opuściłem sie w tym i wena odeszła. Może inaczej. Mi wena przychodzi z reguły podczas pisania. Coś jak Hitlerowi podczas przemówień. Zaczynał cicho i spokojnie i z biegiem tekstu rozkręcał się maksymalnie, by na końcu toczyć pianę z ust. (ale się porównałem he he). Tylko jak mam Ciebie jako głównego felietonistę i przebijasz mnie tekstami na głowę, to nawet się nie biorę. ;-)

      Usuń
    3. Dzięki stary druhu za dobre słowo ale jesteś zbyt skromny i uważam, że raz na jakiś czas powinien napisać felieton bo Twoje teksty dobrze się czytało, oczywiście jeśli całkiem nie pójdziesz w ślady Hitlera i nie będziesz zachęcał ludzi do wojny ;)

      Usuń
    4. Skądże, jak już do jakiejkolwiek wojny będę zachęcał, to do wojny z głupotą, ciemnotą, fanatyzmem religijnym i innymi takimi. Ale ogólnie, to wojny są tak chore, że nic gorszego ludzkość wymyślić nie potrafiła.

      Usuń
    5. Kościół Skoków Narciarskich ma już sporo fanatycznych wyznawców, ale jestem pewien że nie o takich fanatyków ci chodzi ;)

      Wojna.
      Najstarszy i najgorszy wynalazek ludzkości. Jednocześnie motor postępu. Ciekawe czy ktoś pamięta iż Internet był stworzony na potrzeby armii. Narzekamy na nasze czasy, na obecną Polskę, ale mamy zaje....te szczęście, że żyjemy w czasach pokoju.

      Usuń
  3. Mnie Vikersundsbakken nie powala. Jednak lot na wys. drugiego piętra na Letalnicy robi wrażenie, nawet na tej starej.

    Tekst świetny, rozbawił mnie, ale mam kilka pytań:
    1. Kim jest MAChomet?
    2. Kim jest Rohan?
    3. Czy mógłbyś postawić jeszcze 1 setkę Freundowi przy rekordzie Niemiec?

    Wariant do wyboru- nr 7:
    Nasz sztab idzie w dobrym kierunku, ale tylko on wie, jaki kierunek sobie wyznaczył.

    I jeszcze taki żarcik:
    Jeden Stefan Hula, drugi Stephan Leyhe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki deSKI. Gdybyś mnie teraz zobaczył widziałbyś, że jestem czerwony ze wstydu, bowiem te błędy rzeczywiście karygodne. Już poprawiłem.

      Vikersund i Planica ze sobą zaciekle konkurują, ale ja nie opowiadam się tylko po jednej stronie. Lubię oba mamuty. Na Vikersundbakker można latać piekielnie daleko i jak na DSJ, a w Planicy jest historia, wręczenie KK, ta wysokość i najlepsze ujęcia w całym PŚ (ta kamera od dołu). Oba mamuty są niesamowite, aczkolwiek nie wiadomo jak będzie z tym "drugim piętrem" po przebudowie Letalnicy. Chciałbym aby to zachowano i każdy mamut miał inny charakter.

      Stefan jakoś nie hulał, a Stephan lał ale mam nadzieję, że nie publicznie :)

      Usuń
    2. fakt - Letalnica i jej klimaty są boskie.... te góry wokół...

      Usuń
    3. No bardzo ciekawi mnie jakie rekordy padną w przyszłości w Planicy? Wiecie z tymi rekordami na mamutach, to trochę tak jak z erekcją. Ciężko być za długo w pełnym napięciu. ;-)

      Usuń
    4. @Robercie,
      "Nie o to chodzi by złowić króliczka,
      Ale by gonić go..."
      ;-)

      Usuń
    5. A ja głupi myślałem inaczej ;-)

      Usuń
    6. A poważniej ciekawi mi ile metrów skoczek może utrzymać pełne napięcie mięśniowe? Bo loty koło 300 metra mogą wyglądać w ostatniej fazie, jak sflaczały "króliczek" po robocie ;-)

      Usuń
    7. Dadzą rady. Magnezik i na pewno skurczy w locie nie dostaną.
      Tak na serio do trzeciej setki brakuje jeszcze sporo, ale do roku 2030 taki skok stanie się faktem. Taka jest tendencja i tylko przepisy FIS hamują ten wyścig, jednak nawet FIS co jakiś czas zwiększa limit. Wystarczy mała zmiana w przepisach i Letalnica jest przygotowana na 275 metrów.

      Usuń
    8. No właśnie. Wystarczy naładować akumulatorek i króliczek znowu będzie aktywny. ;)

      Usuń

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA