Archiwum strony

Szalony weekend w Engelbergu

Krwisty | 19.12.10 | 0 komentarze

19 grudnia 2010, 20:16

Mijający właśnie weekend należał do bardzo ciekawych, powiedziałbym nawet szalonych chwil.
W skokach narciarskich nigdy niczego nie można być pewnym, nawet tego, że prowadzący po pierwszej serii zawodnik (Adam) będzie skakał w następnej rundzie, przed zawodnikiem (Thomasem), który był za nim po pierwszej odsłonie.



Przyczyna?
Zacięty zamek przy kombinezonie Morgensterna.

Efekt?
„Morgi” wygrywa z przewagą 2,2 pkt. Trzeba dodać, że na początku przewaga Adama nad Austriakiem była znikoma 0,4 pkt. Ciekawą sprawą jest fakt, że nasz mistrz łącznie skoczył o 1,5 metra dalej niż rywal. Cwany system policzył jednak punkty za wiatr, noty za styl dokończyły dzieła i wyszło, jak wyszło.

Morał?
Gdy nie trzeba, to nigdy nie skakać przed Austriakiem.


Zasady fair play, które wyznaje Adam są szczytne i piękne. Za to go kochamy.
Justyna Kowalczyk też ma takie zasady i nie bierze sterydów i co ma w zamian?
Musi gonić Bjoergen, którą wspiera koks, koleżanki robią dla niej za „zająca”, jury interpretuje jak chce własne przepisy i gnoi Justynę. Nawet TIR Norweżek jest lepszy i pojemniejszy, o niedogrzanym domku letniskowym nie wspomnę.
Siła złego na jednego!? Możliwe, lecz talent Justyny sam się broni, skoro PZN nie ma siły przebicia, bo mieć jej nie może skoro FIS jest „nieomylny”.

Moim zdaniem Adam przez te szczytne zasady stracił przegląd sytuacji. Jednak z drugiej strony udowodnił swym czynem, że w sporcie czysta gra jest o niebo ważniejsza, niż same wyniki.
Czy gdyby skoczył po Thomasie, to poleciałby dalej? Nie wiem i o tym się już nigdy nie przekonamy, aczkolwiek zawsze chyba lepiej mieć wiedzę o odległościach przeciwników, niż jej nie mieć.

Po tym sobotnim konkursie kibice podzielili się na dwie główne grupy.
Jedni węszą spisek, krzycząc o mafii, porównując Hofera do Hitlera, Tepesa do Goebbelsa, a Pointnera i jego zawodników do...nawet nie przytoczę, bo szkoda klawiatury.
Inni kibice tego spisku się nie doszukują, gdyż wg nich dowody, lub „dowody” są niewystarczające na udowodnienie wyżej wymienionym powiązań mafijnych.

Przyznam, że sam tuż po konkursie byłem zdezorientowany i wkurzony jak nigdy, nawet telefon wykonałem do pewnej koleżanki z pięknej „Pyrlandii” i tam się „wypłakałem”, a dokładniej wybluzgałem. ;-)
Potem poszedłem po rozum do głowy i stwierdziłem, że skoro Adam tak postąpił i jest szczęśliwy z drugiego miejsca, to ja też będę się cieszył. Jedynie nie zmienię stanowiska co do kompensaty i całego tego cyrku z nowym systemem. Jest kiepski i niedopracowany.
Wiadomo, że zawsze można pospiskować i takowe teoryjki powysnuwać. Że dyrektor zły i skorumpowany, że to wszystko ściema z tym zamkiem ugadana i wyreżyserowana wcześniej, a sam Adam stał się ofiarą intrygi austriackiej.
Tylko czy jest sens zatruwać sobie życie teorią spisku i wszechobecną fobią? Otóż ja tego sensu nie widzę. Bynajmniej w skokach. Nie bronię Hofera, bo błędów nie unika i warto czasem mu je wytknąć, choć odważnych dziennikarzy jest mało, albo wcale.

Niedzielny konkurs przyniósł nam wiele radości.

Historycznie - 3 Polaków w najlepszej dziesiątce. Drużynowo bardzo ładnie byśmy wypadli. Łukasz Kruczek może trochę odetchnąć po kiepskim początku sezonu. Dzisiaj miał dumną minę w gnieździe trenerskim.

Sensacyjnie – najdłuższy skok zaliczył Orzeł z Wisły 137 metrów, mogę się mylić, ale chyba takiego awansu w drugiej serii jeszcze nigdy nie zaliczył, choć potrafił nieraz awansować z odległych miejsc. 85 podium cieszy jak ch.olera ;-)

Merytorycznie – według szefa PZN pana Tajnera ochrzczonego przez rodziców Apoloniuszem, Kofler skakał w innym korytarzu wysoko nad „złym powietrzem”. Złota czcionka dla pana Apoloniusza, a dokładniej „złote usta”.
Według Tomasza Golloba, Małysz powinien jeszcze skakać długo, bo porównując 33 lata wiślanina z 39 latami żużlowca, to Adam jest jeszcze młody.
Tyle w temacie Tomek.
Tylko czy jest jakieś sensowne porównanie motoru i nart?

Tak oto wszystko byłoby fajniejsze i piękniejsze, gdyby nie dwóch austriackich policjantów, jak ktoś określił Morgiego i Kofiego. ;-)


PS
Gratulacje dla naszych skoczków, oraz polskich biegaczek, gdyż ich sztafetowe 6 miejsce jest dobre i cieszące.
Ku pokrzepieniu serc dodam jeszcze, że w Pucharze Kontynentalnym nasi zawodnicy odnotowali też dobre wyniki. W tureckim Erzurum 8 i 9 miejsce zajęli Śliż i Żyła. Koty też poprawnie.

Czyżby progres we wszystkich ligach?



Kategorie:


0 komentarze

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA