Archiwum strony

Śmiech i łzy - mega relacja z PŚ w Wiśle i Zakopanem (foto-video)

Czarnylis | 20.1.15 | 11 komentarze

Po polskim weekendzie z pucharową karuzelą możemy się cieszyć z dwóch rzeczy. Kamil Stoch wrócił do wysokiej formy w Zakopanem i mogliśmy zobaczyć jego ekspresyjną cieszynkę, co nie powiem, trochu otuchy i szczęścia wlało w poszarpane kibicowskie serce. Druga rzecz to fakt, że konkursy w ogóle się odbyły, bowiem wiatr był cokolwiek na(halny). Jednak jak matka natura zobaczyła tylu ludzi pod skocznią to zluzowała i wiatrak skręciła do pozycji 0.

Dość powiedzieć, że konkurs indywidualny był obok Bischofshofen w 100% sprawiedliwy i wiernie oddał układ sił na tę chwilę. Tutaj dobre nowiny się kończą i zaczniemy od tego co zabolało najbardziej.


Jeśli do tej pory łudziłem się jeszcze iż nasza drużyna może walczyć o medal w Falun, to w tej chwili moja wiara rozpłynęła się jak forma naszych skoczków. Założenia przed zimą były takie aby spokojnie wejść w sezon i z zadziwiającą konsekwencją robimy to już dwa miesiące. Takiego spokoju to mogą nam pozazdrościć nawet medytujący tybetańscy mnisi. Za to my im możemy pozazdrościć umiejętności lewitacji, bowiem obecnie grawitacja dla naszej drużyny jest wyjątkowo złośliwa tej zimy i jakoś nas ziemia bardziej przyciąga niż innych.
Do Falun pozostał miesiąc i trudno liczyć na to, że nagle Polacy zaczną szybować jak kurs franka. Raczej nastroje będą podobne do tych, co nabrali we frankach kredyty i trzeba się oswajać z myślą iż naszą jedyną szansą na krążek będzie Kamil Stoch.
Trzeba na chłopa chuchać i dmuchać, żeby skakał tak jak w Zakopanem.

Co się dzieje z resztą kadry?
Krzysiek Biegun - zwycięzca konkursu PŚ, były lider, obecnie nie łapie się do i tak słabiutkiej krajówki.
Janek Ziobro - zwycięzca PŚ zajął 43 miejsce na swojej skoczni i przyznaje, że wstydzi się swoich skoków.
Piotr Żyła - zwycięzca PŚ na Wielkiej Krokwi oddał jeden w miarę udany skok i dzięki niemu zajął 27 miejsce.
Dawid Kubacki - medalistę z drużynówki wreszcie olśniło i doszedł do tego, że jego słabe skoki to jednak nie wina wiatru. 40 na swoim obiekcie.
Klemens Murańka - słabszy niż w tamtym roku, ale jego można rozgrzeszyć z powodu kontuzji.
Maciek Kot - zawodnik z szerokiej czołówki, zdaniem Lepistoe wielki talent, obecnie kompletnie zagubiony. Marzy o tym by ktoś kompetentny powiedział mu jak ma skakać.
 Olek Zniszczoł - chwalony za równe skoki, choć w konkursie bez punktów, aczkolwiek przypomnieć należy, że cztery lata temu był w lepszej formie i na Wielkiej Krokwi zajął 9 miejsce.
Krzysiek Miętus - dwa lata temu zdobył ponad sto punktów w PŚ, obecnie 46 w Zakopanem i startuje w PK gdzie do tej pory uzbierał 5 oczek.
Stefan Hula - nigdy orłem nie był, ale teraz nie załapał się nawet do konkursu.
Bartek Kłusek - zatrzymał się w rozwoju, w Zakopanem nie przeszedł kwalifikacji.

Tak oto wygląda sytuacja w kadrach. Praktycznie wszyscy skaczą sporo poniżej swojego poziomu, a że możliwości mają już udowodnili wcześniej. Czy to jest przypadek, czy coś zostało zwyczajnie zawalone?

Łukasz Kruczek jest pierwszym trenerem już siedem lat. To szmat czasu, a nie każdy jest sir Alexem Fergusonem. Trzeba się zastanowić po sezonie czy kadrze nie jest czasem potrzebne nowe spojrzenie, nowy impuls i nowe wyzwanie. Być może pewne schematy już się zużyły i przestały działać, a nowych pomysłów zabrakło. Samo gadanie o tym, że wszystko idzie w dobrym kierunku sytuacji nie uzdrowi. Czarowanie i zasłanianie się Kamilem Stochem nie sprawi, że znów zobaczymy drużynę na wysokich miejscach.
Para Stoch - Kruczek współpracuje bardzo dobrze i nie ma sensu tego burzyć, jednak dla innych warto postarać się o nowego trenera, do którego mieliby większe zaufanie i tym samym więcej energii do pracy. Ciężko się pracuje gdy nie widzi się efektów i nie ma wiary w to co się robi.

To jednak temat na burzę mózgów po sezonie. Warto się nad nim pochylić bo tracimy najlepsze pokolenie w historii polskich skoków, a opieranie wszystkiego na barkach Kamila jest niebezpieczne, bo wystarczy kontuzja i nie istniejemy.

Dlatego pozwoliłem sobie podliczyć zdobycze punktowe w konkursach indywidualnych z Wisły i Zakopanego, ale bez Kamila, tak abyśmy zobaczyli gdzie jesteśmy gdy zabraknie lidera.

1. Austria  299
2. Słowenia 282
3. Niemcy   267
4. Norwegia 209
5. Japonia  126
6. Polska   58
7. Czechy   54
8. Szwajcaria 13
9. Rosja    11
10. Finlandia  3

Tak więc bez Kamila, jedenastu świetnie znających skocznie Polaków zdobyło mniej więcej tyle samo punktów co czterech Czechów i większość tych punktów zebraliśmy w Wiśle gdy przyfarciło z wiatrem, a drugą serię odwołano i nie było jak zepsuć.
Wnioski chyba są oczywiste.
Dla porównania w podobnym zestawieniu, w tamtym roku mielibyśmy 181 punktów, a dwa lata temu 153.
Jak widać różnica w dół spora.

Efekty takiej postawy odczujemy w następnym periodzie, czyli już za dwa tygodnie, od konkursów w Willingen, gdzie prawdopodobnie będziemy mogli wystawić tylko czterech zawodników. Piątego zawodnika może nam załatwić Janek Ziobro pod warunkiem dobrych występów w Sapporo lub na PK w Planicy, bowiem jeszcze nie ma decyzji gdzie wystartuje.

Tegorocznego wypadu do Polski raczej przyjemnie nie będą wspominali Anders Bardal i Gregor Schlierenzauer. Ten pierwszy zabrał ze sobą do domu trochę gipsu, a drugi po raz pierwszy od wielu lat nie załapał się do drugiej serii. Przypadek Norwega nie wystawia najlepszego świadectwa organizatorom.
Gdzie były służby medyczne gdy Bardal upadł?
Na wybiegu zjawił się tylko członek ekipy norweskiej, a powinien natychmiast pojawić się lekarz.


Później Anders, już w punkcie medycznym zemdlał z bólu, a TVP umieściła na swojej stronie filmik z tego wydarzenia.
To naprawdę żenujące.



Tego typu imitacje, to priorytet TVP, tu Olek Zniszczoł
TVP, czyli skrót od Tragedia Vel Porażka.
Jeszcze nie widziałem realizatora który by uważał, że imitacyjne skoki na rozgrzewce są ważniejsze od prawdziwych w konkursie, dlatego zobaczyliśmy niezwykle frapującą imitację Piotrka Żyły, by później przenieść się od razu na próg i zgadywać kto się właśnie z niego wybija. Podobne sytuacje miały miejsce kilka razy, a nie każdy zna na pamięć listę startową.
Ciekawe i niezwykle interesujące rzeczy opowiadał w komentarzu Włodzimierz Szaranowicz tylko szkoda, że z reguły miały mało wspólnego z wydarzeniami na skoczni i prawdziwymi faktami.

Po konkursie w Wiśle i kiedy wiało w Zakopanem pojawiło się na forach mnóstwo głosów nawołujących do wywalenia Malinki i Wielkiej Krokwi z kalendarza.
Część "oburzonych" nawet się kategorycznie tego domagała.
Po ostatnim konkursie stał się cud.
Nagle wszystkim konkursy się spodobały.
Jestem ciekawy czy w Japonii kibice nawołują do wywalenia Sapporo, w Niemczech do pozbycia się Oberstdorfu czy Klingenthal, a w Austrii powstało Stowarzyszenie Na Rzecz Wydalenia Kulm?

Wiem, że Tragedia Vel Porażka przesadza z wywiadami typu "jak się podoba atmosfera w Polsce", ale zagraniczni zawodnicy naprawdę lubią polskie konkursy. Ci najlepsi zawsze doczekają się na owację i brawa przy dekoracji, a ci gorsi tylko w Polsce mogą poczuć się jak gwiazdy rocka.

Na brak owacji na pewno nie mogli narzekać Stefan Kraft, Severin Freund i Peter Prevc. Ta trójka skakała u nas na równym i wysokim poziomie. Swoją porcję braw zebrał także Noriaki Kasai choć 9 i 10 miejsce nie jest dla niego wybitnym osiągnięciem. Swoją drogą to ciekawe, że Japończyk na każdej skoczni w Europie ma zapewniony większy aplauz niż u siebie w kraju, gdzie na trybunach zjawiają się tylko ludzie z obsługi i ci co zabłądzą.
Jednak gdyby liczyć decybele, to świstaki największe szanse na ogłuchnięcie miały po dwóch skokach Kamila w niedzielę. Sam Stoch pewnie zrobił ze 120 decybeli tak się cieszył.
Trudno się chłopu dziwić skoro obarczono go odpowiedzialnością za całe polskie skoki, a on to po raz kolejny udźwignął. Jemu faktycznie psycholog już nie jest potrzebny.
 Zastanawiam się czy trener jest mu do czegoś potrzebny? To żart, ale świadczy o tym jak poukładany jest nasz mistrz.
Jeśli po zakończeniu zdecyduje się na trenerkę może zostać najlepszym fachowcem na świecie i w 2038 prezes Tajner podejmie decyzję by zastąpił Łukasza Kruczka na stanowisku.

Póki co Kamil jeszcze skacze i nie wątpię, że do konkursów w Falun już nie będzie się musiał kwalifikować. Włodzimierza Szaranowicza nieco poniosła fantazja kiedy sugerował, że walka o Kryształową Kulę jest jeszcze możliwa, ale dwa medale w Falun i podium w co drugim konkursie pucharu świata można sobie wyobrazić nie będąc Hansem Christianem Andersenem.
Skoro jesteśmy przy Kamilu to zobaczmy jak wyglądał pełny Drużynowy Puchar Polski z jego udziałem punktowym i konkursem drużynowym.

1. Niemcy  667
2. Austria 649
3. Słowenia 582
4. Norwegia 459
5. Polska   374
6. Japonia  276
7. Czechy   154
8. Rosja    61
9. Szwajcaria 13
10 Finlandia  3

Zaskoczenia nie ma. Silni Niemcy, Austriacy i Słoweńcy. Nieco z tonu spuścili Norwegowie, choć pewnie ze zdrowym Bardalem wyglądaliby dużo lepiej. Anders był w Wiśle w świetnej formie i kto wie czy nie on skacząc w Falun na świeżości i głodzie, będzie głównym rywalem dla Stocha. W końcu obaj będą bronić swoich złotych błyskotek.

Skocznie w Falun przetestowały w ten weekend panie skacząc w PK. Jako, że Madzia Pałasz z powodu kontuzji została w Polsce by na miejscu kibicować kolegom, do Szwecji poleciały Asia Szwab i Kinga Rajda. Piszę o tym, bo zapewne nasze panie w Falun zjawią się ponownie i zobaczymy ich w konkursie indywidualnym oraz mikście. Jasna sprawa, że o medalach w tych konkurencjach nie wspomni nawet redaktor Szaranowicz w ekstazie, ale na razie cieszyć musi sam skrót POL na liście startowej. W tym wypadku liczy się już sama obecność.

W Wiśle i Zakopanem zabrakło w kasach biletów i trudno wyobrazić sobie podobną sytuację w Szwecji. Nasi kibice są po prostu najlepsi choć traktuje ich się jak bandytów. Pamiętacie sceny z Lillehammer gdy dzieci bawiły się pochodniami na trybunach?

Race w Wiśle były legalne, bo za płotem
W Polsce dziewięciu śmiałków chciało jeszcze bardziej ubarwić trybuny zapalając race (na pewno nie bardziej niebezpieczne jak pochodnie w rękach dzieci) i dzięki brawurowej akcji policji oraz ochrony zostali pojmani, zamknięci w areszcie, a następnie oddani przed oblicze sądu i przykładnie ukarani. "Przestępcy" dostali zawiasy, dwa lata zakazu stadionowego i po 1800 złotych.
Dla przykładu, trzeba było jak za starych dobrych czasów, publicznie wybatożyć, a później powiesić na Krupówkach. Po co się ograniczać?
Prawo mamy takie, jakie mamy i race choć bezpieczne są zakazane, ale areszt? Ludzie... dać po stówce mandatu i tyle.
Bez jaj.

Zupełnie odwrotnie i z ludzkim zrozumieniem zachowali się skoczkowie, którzy przekazali franki z wygranej na rehabilitację Fairalla. Szlachetny gest.
Ogólnie jest wąska grupa osób która cieszy się z kursu franka. To narciarze, którzy dostali w ten sposób podwyżki za uzyskane wyniki. Chociaż jedni.

W tym roku polskie konkursy to emocjonalny rollercoaster.
Świetna postawa Stocha kontra słaba reszty kadry.
Sprawiedliwe zmagania kontra długo straszący halny.
Gest Stocha i Niemców kontra kontuzja Bardala.

Jedno jest pewne.
Nudno to u nas nie było...
Patron całego cyrku  PŚ Johann Walter Hofer

Nudno nie było, bawili się nawet ciężko pracujący wolontariusze

















Postscriptum
Warte odnotowania:


Wisła


- W Wiśle gościem honorowym był patron skoczni Adam Małysz. Oczywistą oczywistością było to, że mistrz był rozchwytywany przez kibiców i media.
- Dostawiono dodatkową trybunę siedzącą, w miejscu, gdzie kiedyś stały tłumy kibiców. Zrezygnowano tym samym z "pakowania ludzi" np.: od 0,5 do 0,8 metra kwadratowego na osobę, na rzecz wygodnego siedzenia.
- Powstał pomysł, by maskotkę imprez na skoczni w Malince, czyli Gustawa, zrobić także w wersji ruchomej, na wzór chodzącego po skoczni starszego brata Misia Krokiewkę.

- Teraźniejsze skoki oglądał osobiście nieoficjalny prekursor stylu V Mirosław Graf, który jako pierwszy na świecie zaczął skakać słynną V-ką. Potem dopiero był Jan Boklöv uważany za oficjalnego prekursora.





- Odbyły się urodziny na skoczni, wręczano torty, śpiewano sto lat.
Michael Neumayer i Bartłomiej Kłusek tego dnia oraz zaocznie w dniu następnym Piotr Żyła. Wszyscy dostali tort ze skoczkiem.
Bartłomiejowi życzyliśmy, by skakał co najmniej tak długo jak Noriaki Kasai.




Zapraszamy do obszernej fotorelacji oraz filmów z Pucharu Świata w Wiśle





















Pokaz slajdów
Foto Robert Osak


Foto Grzegorz Granica




Zakopane


- Niezawodni didżeje rozgrzewali tłumy przez cały dzień, niezależnie od wiatru i mgły, potrafią zawsze rozgrzać imprezę do czerwoności.
- Miś Krokiewka niezastąpiony i wesoły przechadzał się wśród kibiców.

- Jak robi to Zakopane, że z potężnego, porannego  wiatru halnego wyczarowują cudowną do skakania aurę na wieczór? Rankiem ze względów bezpieczeństwa zamknięto sektory nawet dla mediów chcących porobić zdjęć skoczni przed zawodami. Wieczorem wszyscy dobrze się bawili, a skoczkowie latali daleko.
Magia Krokwi działa!

Zapraszamy do obszernej fotorelacji oraz filmów z Pucharu Świata w Zakopanem
































Zdjęcia z Zakopanego poniżej.


Foto Patrycja Długosz



Foto Jakub Bachta










Źródło: Informacja własna Artur Pojnar / Robert Osak / Grzegorz Granica / Patrycja Długosz / Jakub Bachta

Kategorie: , , ,


11 komentarzy:

  1. Świetna robota, Ekipo Winterszusa.

    Maciek powinien udać się na trening pod okiem konsultanta oraz trenera współpracującego, czyli Adama i jego wujka.

    Nudno nie było też w innych dyscyplinach:
    http://www.pzn.pl/freestyle/aktualnosci/art137,karolina-riemen-zerebecka-w-10-pucharu-swiata.html
    Widowiskowy sport. Szkoda, że go nie pokazują w naszej TV.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że artykuł ciągnie się jak makaron, ale coby nie mówić mieliśmy z treningami w Wiśle 5 dni materiałów. Oczywiście są tu materiały, które wcześniej zamieściliśmy i jest sporo tych niepublikowanych. Zebraliśmy wszystko w jedno miejsce, by czytelnicy nie musieli skakać po wielu artykułach w poszukiwaniu konkretnych zdjęć, czy wywiadów.

      Usuń
  2. Tekst pisałem wczoraj i jeszcze nie było wiadomo jaki skład gdzie jedzie.
    Tak więc Łukasz postanowił walczyć o limity, bo tak jak mówię na tę chwilę mamy tylko czwórkę od Willingen.
    Janek Ziobro poleci do Japonii bo on ma najmniej straty do 55WRL i przy dwóch konkursach pod koniec drugiej dziesiątki da nam piąte miejsce na przyszły period.
    Klimek, choć pewnie lepszy od niektórych ze składu na Sapporo ma za zadanie wywalczyć jedno miejsce przez PK, dlatego jedzie do Planicy. Warunek - miejsca na podium lub w bliskiej okolicy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czarnylisie - to są wszystko ruchy pozorowane i praktycznie bez znaczenia..... patrząc na stan naszych skoków. Na stagnację, brak postępów lub spore pogorszenie dużej liczby skoczków. W naszych kadrach trenerskich nie ma teraz osoby potrafiącej ogarnąć całość, wdrożyć jakiś plan sensownie poprawiający sytuację.... mam wrażenie, że trenerom przyświeca nadzieją - jakoś to będzie, będzie lepiej... kiedyś to działało - że po jakiejś dłuższej części sezonu skoczkowie sami z siebie zaczynali lepiej skakać... wycofano Freitaga - po powrocie to zupełnie inny zawodnik...w związku z tym żyjemy od konkursu do konkursu - ciut lepiej - idzie ku dobremu.... za chwilę - obsuwa w kolejnym konkursie...co się stało - jak słusznie odnotowujesz z naszymi skoczkami??? itp.... itd....
    bezradność, bezradność, bezradność.... i trener gadający po drużynówce, że mamy drużynę mogącą walczyć o medal w Falun... ja już nie wiem, czy to jest brak obiektywizmu, czy też może gra słów - no bo o medal to i pewnei Koreańczycy mogą walczyć - nikt nie zabroni...

    a co do Zakopanego - jedno mnie wkurza - nasze dziennikarskie gwiazdy łażące w Zakopanem i zaczepiające wszystko co się rusza- trenerów, zawodników z nachalnym pytaniem - Jak Ci sie podoba w Zakopanem.... wkurza mnie to wymuszanie ochów i achów... co ci biedni mają powiedzieć do kamery?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie o atmosferę- to jeszcze pół biedy.
      Gorsze jest pytanie obcokrajowców o szanse naszych skoczków na, np. medale w Falun. :)
      Kiedyś pytano ich, czy Adam odzyska formę.
      Największym nietaktem zaś było pytanie o emocje związane ze zdobytym przez Adama srebrnym medalem, zadane przez S. Parfjanowicza Ahonenowi tuż po konkursie olimpijskim w Vancouver, gdy ten drugi, przełykając gorycz porażki, ze spuszczoną głową szedł do szatni. Janne wtedy spokojnie odpowiedział, że cóż Adam ma kolejny medal olimpijski, a on nadal żadnego.
      Pamiętam też, że ów redaktor kręcił się wtedy wśród skoczków niczym baletnica, każąc każdemu zaczepionemu zagranicznemu skoczkowi czy szkoleniowcowi cieszyć się z medalu Adama. :)

      Usuń
    2. Ale za to z Justyną Kowalczyk dobrze mu wywiady wychodziły...

      Usuń
    3. Nie tylko wywiady... =)

      Usuń
  4. A propos pytań o atmosferę. Przypomniał mi się ubiegłoroczny Czarnolisi felieton. :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. to się nazywa "kwiat polskiego dziennikarstwa...."
    a co do Justyny - ostatni jej felieton jest wielce gorzki - ma sporo racji o to, że nawet jednej krzywej trasy Prezes nie stworzył - mimo zainteresowania sponsorów... nie uważacie, że ma sporo racji?

    OdpowiedzUsuń
  6. co do dziennikarzy - było takie fajne określenie i do nich pasuje - ględzić sobie a muzom,.... ja bym dodała - i starać się dobrze wypaść, pięknie brzmieć w TVP.... a o sporcie zero pojęcia...
    nawet złotousty i powszechnie lubiany dziennikarz sportowy w radio mnie wściekle irytuje tym podniecaniem się siłę i słownymi dziwolągami...

    OdpowiedzUsuń

Masz coś do powiedzenia? Napisz w kratce. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy napisanych przez internautów. Niestosowne komentarze będą usuwane. Wysłanie komentarza oznacza akceptację regulaminu komentowania w serwisie WinterSzus.pl. REGULAMIN KOMENTOWANIA